Wyrażenie domy „pod wodą” oznacza w USA domy jednorodzinne z większym długiem hipotecznym niż wartość rynkowa tych domów. W dniu 24 listopada, 2009, kiedy papiery wartościowe na giełdzie w Nowym Jorku osiągnęły w bieżącym roku najwyższy poziom, prasa donosi, że jeden na cztery domy jednorodzinne w USA ma większy dług hipoteczny niż przedstawia wartość rynkową.
Jest to skutek „szwindlu na trylion dolarów” w USA spowodowanego przez lichwiarskie pożyczki po wyśrubowaniu wartości nieruchomości w górę, kilkakrotnie powyżej istniejących wówczas cen. Głównie żydowski „szwindel na trylion dolarów” spowodował wówczas globalny kryzys, kiedy puszczono w obieg t. zw. „zatrute pożyczki” udzielone ludziom ponad stan ich możliwości spłat, jako papiery wartościowe równie pewne jak bony skarbu USA.
Statystyka ogólno państwowa mówi, że jeden na cztery domy jednorodzinne w USA ma większy dług hipoteczny niż przedstawia wartość rynkową. Trzeba pamiętać, że w USA tradycyjnie dom był podstawą stabilizacji finansowej rodziny i swego rodzaju skarbonką, umożliwiającą zdobywanie pożyczek, potrzebnych większości Amerykanów żeby funkcjonować normalnie w USA jako t. zw. „ziemi obiecanej dla imigrantów.”
Widziałem reportaż telewizyjny o obecnej poniewierce Meksykan w USA. Audycja zaczynała i kończyła się piosenką o „broken promise land” czyli „ziemi fałszywie obiecanej” Latynosom i innym – ziemi na której są wyzyskiwani i poniewierani z powodu kryzysu spowodowanego „szwindlem na trylion dolarów.”
Na pierwszej stronie gazet są zestawienia zadłużenia ludzi w rozmaitych stanach. Tak na przykład w stanie Nevada 65% domów jednorodzinnych ma większy dług hipoteczny niż przedstawia wartość rynkową. W stanie Arizona 48%, w stanie Floryda 45% i tak dalej. Ten stan rzeczy zagraża dalszymi komplikacjami finansowymi i utrudnia wyjście z kryzysu, który w USA odznacza się wysokim bezrobociem,.
Prezydent Obama twierdzi, że jego głównym zadaniem jest zmniejszanie bezrobocia w USA, ale jak dotąd, z wielkich subsydiów korzystają głównie banki żydowskie takie jak Goldman Sachs – bank, który dał największe kontrybucje na koszty kampanii wyborczej kandydata Barack’a Hussein’a Obamy. Bank ten ostatnio ogłosił wyjątkowo duże dochody w porównaniu z innymi bankami.
Pojawiają się artykuły o prezydencie Obama jako o prezydencie „jednej kadencji.” Jak wiadomo pomyślnie rządzący prezydent w USA ma możność być przy władzy przez dwie czteroletnie kadencje. Fakt, że jeden na cztery domy jednorodzinne w USA ma większy dług hipoteczne niż przedstawia wartość rynkową jest ważnym elementem w słabości politycznej Obamy, mimo tego, że jego kampanię wyborczą organizowali Żydzi tacy jak Axelrod i Emanuel. Obydwaj ci ludzie zajmują dziś ważne stanowiska jeden jako doradca a drugi jako szef sztabu prezydenta.
Szerzy się opinia, że prezydent Obama nie jest w stanie skończyć pacyfikacji w Afganistanie i w Iraku i nie przypłacić tego stratą poparcia kompleksu wojskowo-przemysłowego obecnie nazywanego kompleksem nadzoru i wojska z powodu tak zwanej wojny „przeciwko terrorowi.” Dosłownie takie określenie wojny nie ma sensu, ponieważ terror nie jest stroną w wojnie a jedynie jest taktyką używaną przez terrorystów.
Sprywatyzowane pacyfikacje Iraku i Afganistanu są nie tylko źródłem dochodu korporacji zbrojeniowych i ochroniarskich, ale również potrzebne są ekstremistom rządzącym w Izraelu, którzy traktują Arabów palestyńskich podobnie skandaliczne, jak Niemcy traktowali Żydów w gettach w czasie wojny. Po prostu megalomani żydowscy znęcający się nad Arabami czują się bardziej bezpieczni jak siły wojskowe USA są niedaleko ich, w Iraku i w Afganistanie.
Garry Wills pisze w artykule „Prezydent jednej kadencji: Wybór.” („A One-Term President: The Choice,”), że zarzuty przeciwko prezydentowi zatrułyby mu możliwości ponownego wygrania wyborów po czterech latach władzy. Pisałoby się, że jest on słaby, że brak mu patriotyzmu, że marnuje straty poniesione przez wojsko, a zwłaszcza ofiary poległych żołnierzy oraz kolosalne koszty poniesione przez skarb USA (faktyczne dla dobra Izraela i przemysłu naftowego).
Tego rodzaju propaganda doprowadziła USA do klęski w Wietnamie. Teraz Wills pyta jak można przedłużać działania pacyfikacyjne tylko po to, żeby wygrać walkę o drugą kadencję prezydenta Obamy. Wills – zwolennik programu prezydenta Obamy, pisze, że z dwojga złego, wybrał by on przegraną w wyborach prezydenckich, raczej niż przekazywanie następnemu prezydentowi „dwóch wojen niemożliwych do wygrania.”
Ciekawe jak prezydent Obama wybrnie z tej sytuacji wobec dalszego prowadzeni najdłuższych wojen w historii USA w Iraku i w Afganistanie przy jednoczesnym bezrobociu oraz kryzysie, w którym jeden na cztery domy jednorodzinne w USA, ma większy dług hipoteczny, niż przedstawia wartość rynkową.
WWW.pogonowski.com
|