W latach siedemdziesiątych, wśród tak zwanego "aparatu partyjnego" krążył kalambur zawarty w pytaniu: co to jest agresja?
Prawidłowa odpowiedź brzmi: agresja to napaść jednego kraju na drugi, bez zgody Związku Radzieckiego.
Komunizm upadł i znaczenie pytania odwróciło się o 180 stopni.
Dziś powiemy, że "agresja to napaść jednego kraju na drugi, bez udziału Stanów Zjednoczonych, bądź Izraela".
Mamy więc do czynienia z "rosyjską agresją na Krymie".
Ale napaść na Serbię, Irak, Afganistan, czy też bombardowanie celów w Pakistanie to współczesna "braterska pomoc".
Czytelnicy moich artykułów mogą podjąć błędne przekonanie, że w ostatnich latach stałem się odważniejszy w wyrażanych opiniach.
Jest to błędne wrażenie.
Nie piszę dziś niczego - czego nie wiedziałbym 15 lat temu. I właśnie z powodu posiadanej wiedzy świadomy byłem, jak wielkie spustoszenia w umysłach Polaków dokonały neostalinowskie publikatory.
A w związku z tym muszę czekać - aż Polacy nie poczują na własnej skórze, iż znajdują się w amoku wywołanym przez zaawansowanie pranie mózgów.
Przez lata tłumaczyłem ś.p. Elżbiecie Gawlas, że z pewnymi tekstami winna poczekać.
Kto by mi uwierzył w 1999 roku, że w najbliższych latach czeka nas wielki światowy kryzys, który może zakończyć sie nawet wojną światową.
Jedyną - znaną mi osobą, która doskonale wiedziała - co nas czeka - jest Marek Głogoczowski.
Gdyby jednak Polacy, już 15 lat temu pisali to - co dziś jest oczywiste to zostalibyśmy zaatakowani przez żydowskie media na świecie i jeszcze silniej zaatakowani ekonomicznie.
Każdą agresję rozpoczyna się od przygotowania mentalnego społeczeństwa i wszczepienia przekonania, że mamy do czynienia z kimś złym.
W przypadku pomajdanowej Ukrainy nawet nie trzeba było tego robić.
Tam do władzy doszli ludzie, którzy jawnie gloryfikują zbrodniarzy.
I nie ma najmniejszej wątpliwości, że ich przewrót został sfinansowany przez Zachód.
Bez znaczenia jest to - jaka agenda ich finansowała bo za wszystkie takie działania odpowiada prezydent Stanów Zjednoczonych.
Dla Putina nie ma znaczenia, jakie zdanie o jego polityce wyraża tak zwany Zachód.
Dla prowadzonych działań ważny jest spokój wewnętrzny w Rosji.
I uzyskał go dzięki doskonałej współpracy Kaczyńskiego, Sikorskiego i innych polskojęzycznych polityków, którzy lansowali się wobec swoich prawdziwych mocodawców - na kijowskim Majdanie.
W ogóle był to ciekawy przewrót, w którym obcy politycy pojawiali się, by wykonać z towarzystwie manifestantów pamiątkowe "sweet focie".
Czy zachowali się jak najwyższej próby gówniarze, czy też obecny bieg wydarzeń był z góry zaplanowany przez prawdziwych inicjatorów majdanowego przewrotu?
Chyba jednak się przeliczyli.
Dla mnie jest najbardziej prawdopodobnym, że dokonane 13 lat temu zburzenie WTC, było prowokacją służącą za pretekst do ataku na Rosję - w celu przejęcia zasobów naturalnych tego kraju.
Ale postawienie w gotowości armii rosyjskiej ostudziło te zapędy.
A Putin wyciągnął właściwe wnioski i dozbroił mocno zdegradowaną wtedy armię rosyjską.
Dlatego dzisiaj Amerykanie przytupują nóżkami - z dala od terenów Rosji.
Standardem jest jednak, że od nadmiaru władzy ludziom w głowie się przewraca.
Czy armia rosyjska zdobyła broń, która choć na krótko dała jej przewagę?,
czy też mamy do czynienia z pokerową zagrywką Putina?
Niechybnie przychodzi dziś na myśl sytuacja z 1938 roku - gdy pod pretekstem ochrony ludności niemieckiej - Hitler przyłączał kolejne kraje do Trzeciej Rzeszy.
Postępując w ten sposób, Putin może zająć wiele regionów byłego Związku Radzieckiego.
Czy odważy się na więcej?
Wątpię.
Podstawowym źródłem dochodów Rosji jest sprzedaż ropy i gazu dla Europy Zachodniej.
W wypadku konfliktu nie miałby z czego finansować wojny, a więc szybko ją przegrał.
Dlatego przypuszczam, że już dawno otrzymał od Unii Europejskiej cichą zgodę na swoje działania na Krymie.
Najlepiej dowodzi tego fakt, że w ramach procesu dostosowawczego UE zaproponowała Ukrainie 1 miliard euro, podczas gdy maleńka Grecja dostała 164 miliardy.
Taka śmieszna kwota musiała u każdego rozsądnego Ukraińca wywołać odwrót od Unii Europejskiej.
Zamiast tego, mieliśmy rewolucję na Majdanie.
Dysponujemy dziś dostatecznym zasobem informacji by zdać sobie sprawę, że na Ukrainie toczy się spektakl, w którym wszyscy główni aktorzy są jedynie kukiełkami poruszanymi przez prawdziwych graczy.
A ponieważ w Polsce nie ma ani jednego polityka, który potrafiłby w ogóle myśleć - to doświadczamy takich wypowiedzi jak poniższa"
"Wszyscy mają świadomość, że stało się coś złowrogiego, że w Europie wbrew temu, czego nauczyły nas I wojna światowa, II wojna światowa, zimna wojna i tyle wojen domowych w ostatnim ćwierćwieczu, granica zmieniana jest siłą, na podstawie pretekstu rzekomego przychodzenia z pomocą swoim ziomkom. To wszystko się bardzo źle kojarzy - powiedział w programie "Tomasz Lis na żywo" minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski."
W ten sposób Sikorski dowiódł, że nie jest minitstrem, ale błaznem.
Konsekwencje nieodpowiedzialności takich polityków, ponosić będą zwykli ludzie, zarówno na Ukrainie - jak też w Polsce.
Foto: przedmajdanowa "sweet focia" Radosława Sikorskiego z Wiktorem Janukowyczem.
|