Jeszcze niedawno utwór ten spotkał się z ogromną krytyką środowisk klerykalnych.
A przecież jest to sama prawda.
W Kościele mamy niewielki procent naprawdę przyzwoitych pasterzy i całą masę geszefciarzy w sutannach - o czym doskonale świadczy życie "księdza" Kazimierza Sowy.
Jednak ja stworzyłbym zupełnie inny teledysk składający się z trzech wątków:
1. "Posługa pasterska" Kazimierza Sowy - czyli Sowa sfilmowany w trakcie mszy w Katedrze wawelskiej.
2. Po skończonej mszy jeden z towarzyszących Sowie księży ściąga koloratkę i wsiada z młodą dziewczyną do samochodu.
3. Knajackie rozmówki Sowy w knajpie.
Dwa pierwsze wątki widziałem na własne oczy.
Trzeci znam tylko z nagrań - bo z hołotą się nie zadaję.