Prezydent Jacek Majchrowski chce zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego rozporządzenie ministra finansów w sprawie nowego sposobu naliczania długu. Namawia do tego także innych prezydentów, wójtów i burmistrzów.
Chodzi o rozporządzenie z grudnia ubiegłego roku. Nowe przepisy wprowadziły obowiązek wliczania do długu miasta odroczonych na lata płatności i kosztów inwestycji w partnerstwie publiczno-prywatnym. Od 2014 roku ma być także inaczej liczony wskaźnik długu. Do tego przygotowywane jest rozporządzenie, które ograniczy znacznie wielkość deficytu w budżecie samorządów. W niektórych gminach deficyt wynosi nawet 20 proc. dochodów, a będzie mógł tylko 1 proc. w 2015 roku.
To wszytko spowoduje, że miasta będą mogły znacznie mniej budować na kredyt. - Rozporządzenie ministra zmierza do zablokowania inwestycji. Uderza nie tylko w miasta, ale także w przedsiębiorstwa, będzie mniej przetargów - mówi prezydent Majchrowski.
W takiej sytuacji zagrożone staną się kluczowe dla Krakowa inwestycje: Centrum Kongresowe przy rondzie Grunwaldzkim, rozbudowa ul. Igołomskiej, budowa kolejnej kładki przez Wisłę.
Teraz dług Krakowa wynosi ok. 2 mld zł. Po wprowadzeniu w życie propozycji ministra Rostowskiego Kraków będzie mógł zadłużyć się na 30 mln zł rocznie. Tymczasem sama przebudowa ul. Surzyckiego, Ch. Botewa wraz z budową ul. Śliwkowej wynosi 101 mln zł, utworzenie Muzeum Sztuki Współczesnej to koszt 78 mln zł.
Lesław Fijał, skarbnik miasta, uważa, że to rząd a nie samorządy zadłuża się ponad miarę. Za wysokość długu publicznego w Polsce tylko w 5 proc. odpowiadają samorządy, za resztę rząd. W dodatku pieniądze z kredytów miasta wydają na inwestycje, a państwo - na wydatki bieżące. - Po długu samorządowym pozostaną szkoły, mosty, przedszkola. Po długu rządu nie pozostanie nic - mówił skarbnik.
Przeciwko propozycjom ministra finansów zaprotestowała Unia Metropolii Polskich i strona samorządowa Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Według samorządowców rozporządzenie narusza konstytucję. - Rząd chce porządkować nie swoje podwórko. Konsekwencje będą takie, że nie będziemy w stanie skonsumować funduszy unijnych - mówi Andrzej Oklejak, pełnomocnik prezydenta ds. prawnych.
Aby gmina mogła zaskarżyć rozporządzenie do Trybunału Konstytucyjnego, potrzebna jest zgoda Rady Miasta. - Obawiam się, że tam, gdzie w radzie większość ma rządząca partia, może być z tym problem. To będzie sprawdzian, czy radnym bardziej zależy na interesie miasta, czy na interesie partyjnym - mówi prezydent Majchrowski.
Czy krakowscy radni zgodzą się na złożenie skargi do TK? - Jeszcze nie wiemy, które dokładnie przepisy prezydent chce zaskarżyć. W niektórych punktach minister Rostowski ma rację - mówi Grzegorz Stawowy, przewodniczący klubu PO, która ma większość w Radzie Miasta.
Prezydent chce namówić do składania skarg także inne gminy. - To powinna być masowa akcja, aby Trybunał Konstytucyjny nie mógł zwlekać z rozpatrzeniem tej sprawy - mówi prezydent Majchrowski.
Ograniczenia, które chce wprowadzić minister Rostowski mają służyć temu, aby nie wzrósł dług państwa, do którego wlicza się zadłużenie samorządów. - Jeżeli w kraju zostałaby przekroczona granica 60 proc. produktu krajowego, to konieczne byłyby cięcia wydatków, nie byłoby można brać żadnych kredytów. Gospodarka bardzo by to odczuła, skończyłyby się zamówienia publiczne i stanęłyby inwestycje - tłumaczył w rozmowie z "DP" Mirosław Legutko, rzecznik Regionalnej Izby Obrachunkowej.
(AM)
|