Magiczna Moc Wielkiej Nocy, czyli Światło emanujące z Ciemności
Mamy obecnie Święta Wielkanocne, ludzie z tego powodu składają sobie życzenia, i choć mają oczy to nie widzą w jakim to okrutnym i plugawym w swej istocie, żydowskim obrzędzie uczestniczą. Sami na siebie, radośnie się przy tym uśmiechając, wydają wyrok ŚMIERCI WŁASNEGO ROZUMU, najcenniejszego organu jakim Matka Natura człowieka obdarzyła.
O cóż bowiem chodzi w tym święcie Śmierci i Zmartwychwstania Pańskiego – czyli święcie, mówiąc potocznie, Zabili go (na krzyżu) i (z grobu) Uciekł?
Pozwolę sobie zatem przypomnieć sławny hymn, śpiewany przez księży w noc z Wielkiej Soboty na Niedzielę, napisany w swej pierwszej wersji przez wybitnego Ojca Kościoła, św. Augustyna na początku V wieku ne. Ten hymn zwany „Exultet” bardzo wyraźnie wskazuje na czym polega misterium Wielkiej Nocy:
(…) Oto są bowiem święta paschalne, w czasie których zabija się prawdziwego Baranka, a Jego krew poświęca domy wierzących. Jest to ta sama noc, w której niegdyś ojców naszych, synów Izraela, wywiodłeś z Egiptu i przeprowadziłeś suchą nogą przez Morze Czerwone. (…) ta sama noc uwalnia wszystkich wierzących w Chrystusa na całej ziemi od zepsucia pogańskiego życia i od mroku grzechów,itd.
A zatem Kościół autorytatywnie tutaj stwierdza, iż jego „ojcem” są mojżeszowi uciekinierzy z Egiptu, po czym ciemnoskóry Aureliusz Augustyn (ponoć fenickiego, nie-żydowskiego pochodzenia) dodaje:
„O tej to nocy napisano: a noc jako dzień zajaśnieje, oraz: noc będzie mi światłem i radością. Uświęcająca siła tej nocy oddala zbrodnie, z przewin obmywa, przywraca niewinność upadłym, a radość smutnym,”
Pełne zachwytu stwierdzenie iż „noc będzie mi światłem i radością” dla Człowieka Rozumnego (za jakiego się uważam, grzesznie szczycąc się Wiedzą), brzmi bardziej niż ponuro, pokrywa się on bowiem ze złowrogim tytułem książki Artura Koestlera „Ciemność w południe” odczytanym à rebours. Co więcej, to już Jezus z Nazaretu, którego w Wielki Piątek ukrzyżowano jako „bożego baranka”, nauczał, iż „… Jeśli tedy światło, które jest w tobie, jest ciemnością, sama ciemność jakaż będzie!” (Mt 6:23). Noc z definicji oznacza ciemność. A zatem wszyscy ci, którzy wzorując się na św. Augustynie, wychwalają tę noc jako źródło światła, po prostu starają się zepchnąć w ciemność, unicestwić uzmysłowienie sobie przez nas rzeczy, która jest przecież ewidentną gdy się patrzy na nią w południe, w jasnym świetle Słońca.
Pascha – to święto złodziei, którym bezkarnie udało się okraść Egipt
Cóż to bowiem za Magiczna Moc Wielkiej Nocy, która „oddala zbrodnie, z przewin obmywa i przywraca niewinność upadłym”? Przecież nie ma w naturze czegoś takiego jak „odzyskiwanie utraconego dziewictwa”, chyba że to jest zabieg sztuczny, polegający na zszywaniu rozerwanej błony dziewiczej. A „oddalanie zbrodni” to przecież nic innego jak korupcja Sędziego Najwyższego, który „udaje że nie widzi” ewidentnych przestępstw podsądnego – i za odpowiednią łapówkę, w kościele zwaną indulgentia, czyli odpust – podsądnego „z przewin obmywa”. A zatem Wielkanoc to w swej istocie Święto Radości Świata Przestępczego, że od kary za popełnione zbrodnie tanim kosztem, polegającym na umęczeniu i zabiciu „baranka bożego”, uwolnić się daje.
Tak też właśnie wytłumaczył chrześcijanom znaczenie umęczenia Pańskiego, lubujący się w seksualnych orgiach, doskonały rzymski prawnik Aureliusz Augustyn
Cytuję za swym artykułem „Bestie post-modernizmu” sprzed dokładnie 10 lat:
Ten pozorny “cud” Święty Augustyn tłumaczy, w rozdz. XLI 62 swej księgi „De doctrina christiana”, w sposób następujący: (Powinniśmy) mieć nieustannie w pamięci to oto wyrażenie Apostoła “Wiedza nadyma, a miłość buduje” (1 Kor 5,7). Dzięki temu zrozumiemy, że (lud mojżeszowy) wychodząc z Egiptu obładowany bogactwem nie może zostać zbawiony (przed pościgiem wojsk faraona – M.G.) o ile nie dokona Paschy. Otóż naszą Paschą jest Chrystus (ukrzyżowany za nas). Następnie Augustyn podaje za św. Pawłem (Ef 3:17-18) pełen miłości opis narzędzia tortur na którym zawisnął Zbawiciel: Za szerokość uważa się belkę poprzeczną, na której były rozpięte jego ręce; długość od ziemi aż do szerokości na której udręczone było ciało od rąk do dołu; wysokość od szerokości wzwyż do końca, a na tej części spoczywała głowa; głębokość jest zaś ukryta, jako wbita w ziemię.
(…) By ofiara z “baranka bożego” dawała w praktyce wieczne odkupienie, profesjonalny morderca przywódców chrześcijan, przez Kościół wielbiony jako św. Paweł, zrobił z Jezusa boga, który z definicji trwa wiecznie, a zatem i wieczna jest ofiara z jego Ciała (patrz “List do Hebrajczyków” rozdz. 9). Teologię paulińską rozwinął kolejny “wielki pasterz” chrześcijan, Święty Augustyn, który w przytoczonym powyżej fragmencie De doctrina christiana zapewnił współwyznawców, że tak jak Żydzi, okradając Egipcjan (bezpośrednio przed swą ucieczką z Egiptu – Wj 3:22), zostali zbawieni dzięki dokonanemu przez nich obrzędowi Paschy, tak i chrześcijanie – którzy są wzorowanym na izraelitach “narodem wybranym” – mają prawo łupić i mordować (względnie zniewalać) inne narody pod warunkiem, że robią to z wiarą w moc Krzyża. Tak więc krzyż stał się rzeczywiście symbolem odkupienia, zaś “wymazanych” dzięki weń wierze, zbrodni chrześcijan mamy tysiące (…).
Ale dlaczego mamy się tak bardzo cieszyć ze Zmartwychwstania Jezusa, po trzech dniach jego pobytu w grobie oraz piekle?
Bo rzeczony Chrystus – czyli dosłownie „osoba namaszczona przez Boga Izraela” – po odzyskaniu swych władz cielesnych, przez kolejnych dni 40 zachowywał się tak jak sterowany przez swych oprawców zombie, który zupełnie zapomniał co przed swą śmiercią głosił. Już nie piętnował on faryzeuszy, wszystko im wybaczył i tylko polecał swym, z trudem rozpoznającym go apostołom „Idąc i na cały świat, głoście ewangelię (dobrą nowinę) wszystkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony. A takie znaki będą towarzyszyły tym, którzy uwierzyli: w imieniu moim demony wyganiać będą, nowymi językami mówić będą” (Mt. 16:15-17)
No i rzeczywiście, ochrzczony zostałem jako niemowlę już blisko 70 lat temu, znam z 10 języków Europy i uwierzyłem, na podstawie Pisma Świętego, że Jezus na krótko zmartwychwstał, ale niestety już tylko jako zombie, czyli „żywy trup” manipulowany przez jerozolimskich, żydowskich kapłanów voodoo.
A zatem daną mi przezeń mocą staram się z ludzi wypędzać Demony, zwłaszcza te zainstalowane podstępnie wśród chrześcijan przez Szawła przemienionego w Pawła, oraz pracowicie naśladujących tego „13 apostoła” całego szeregu Ojców Kościoła. I to począwszy od lubieżnika Aureliusza Augustyna oraz mordercy filozofki Hypatii, biskupa Aleksandrii Cypriana w V wieku, a skończywszy na „naszym” subito santo, oczekującym na kanonizację w Watykanie w „robotnicze święto” 1 maja. Bo właśnie te, wszczepione chrześcijanom przed dwoma tysiącami lat plugawe Demony każą ludziom wierzyć w żydowskie głupawki w rodzaju obrzędów paschy, a zwłaszcza w pomysł, że „w ciemnocie ducha tkwi światło prowadzące nas do Zbawienia (od racjonalnego myślenia)”. Kto zaś w tę krytykę Święta Paschy nie uwierzy, będzie oczywiście potępiony, jak należy.
A zatem życząc wszystkim jak najmniej w życiu nieszczęsnego Pańskiego krzyża,
Z epikurejskim (p)ozdrowieniem
|