Do 1989 roku obowiązywały w Polsce choćby minimalne normy dotyczące lecznictwa.
Każdy preparat leczniczy był dokładnie badany.
Zanim podano jakiejś nowe lekarstwo - to kompetentny zespół badawczy musiał się popisać pod zgodą na jego używanie, ale po przeprowadzeniu testów laboratoryjnych.
Na tak zwanym "Zachodzie" od lat już NIKT nie badał ŻADNYCH lekarstw i rejestracja ich polegała TYLKO na podpisie uprawnionej osoby.
Ile wart był taki "podpis"?
Możemy sobie to wyobrazić.
Kiedy Mateusz Morawiecki "zaapelował do Europejskiej Agencji Leków o jak najszybszą certyfikację szczepionek przeciw COVID-19" - to oznacza, że nawoływał ich - by zgodzili się na wysokość łapówki jaką im zaproponowano, albowiem
Europejska Agencja Leków niczego nie kontroluje!
Ona tylko składa podpisy autoryzujące preparat!
W przeciwieństwie to współczesnych trucizn - nazywanych "lekarstwami", preparat o nazwie Amantadyna został zbadany w latach siedemdziesiatych i przez 41 lat sprawdzony w praktyce.
Jak to często bywa w przypadku leków - pierwotnie zastosowano go do leczenia "grypy typu A", ale też zauważono, że doskonale osłabia objawy choroby Parkinsona.
Czym jest Grupa typu A?
Konia z rzędem temu - kto odróżni infekcję grypową - od infekcji koronawirusa - atakującego człowiek od zawsze!
Niedouczeni lekarze podają chorym na "zapalenie płuc" antybiotyki w przekonaniu, że jest to "choroba odbakteryjna".
Tymczasem zapalenie płuc to ogólna definicja zjawiska - w którym pęcherzyki płucne z czymś walczą i wtedy na ogół napełnione są płynem.
Wedle obecnych teorii medycyny - do zapalenia płuc mogą doprowadzić zarówno bakterie - jak też wirusy.
Przyjęto za zasadę, że każdej zimy następują na świecie kolejne epidemie grypy.
Tak - jak to miało miejsce w Polsce - w styczniu 2020 roku.
Kiedy jednak wprowadzono ogólnoświatowy "stan kowidowy" to grypa natychmiast znikła z nazewnictwa medycznego.
Na przykład tej zimy NIKT nie chorował na grypę!
Żaden lekarz badający pacjenta do marca 2020 roku - nie badał: czy pacjent złapał grypę - czy koronawirusa?
Podkreślę w tym momencie, że koronawirusy były od zawsze przyczyną zimowych "przeziębień".
I w tym momencie wskażę "brakujące ogniwo" w teorii medycyny sprzed epoki kowida.
1. Infekcje gardła są podobno wynikiem ataku koronawirusa.
2. Zapalenie oskrzeli - które często wynika z nieleczenia infekcji gardła - jest wywoływane przez koronawirusy.
3. Ale zapalenie płuc - które bardzo często jest następstwem powikłań - po zapaleniu oskrzeli - już przypisuje się infekcji bakteryjnej.
Gdzie tu logika?
Podkreślam,
żaden z lekarzy nie badał do tej pory: czy mamy do czynienia z infekcją Ortomyksowirusem (wirusem grypy) - czy koronawirusem?
Większość infekcji automatycznie nazywano grypą.
Dlatego jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że
Amantadyna skutecznie pomagała w zwalczaniu infekcji koronawirusów - których jest bez liku.
Jest wręcz niemożliwym - by Ministerstwo Zdrowia nie posiadło na ten temat wiedzy!
I dlatego walka Eichmana - Niedźwiedzkiego z osobami stosującymi w leczeniu Amantadynę - jest spowodowana chęcią niedopuszczenia do ujawnienia PRAWDY, że nie mamy żadnej "pandemii".
Rzekome "testy na SARS CoV-2" to w rzeczywistości stworzone w 2011 roku testy na SARS-CoV (severe acute respiratory syndrome).
Tak zwani naukowcy nie potrafili wyizolować pierwotnego wirusa z 2009 roku i dlatego użyli tego - co mieli pod ręką.
Na stronie
https://go.drugbank.com/drugs/DB00915 mogą Państwo znaleźć między innymi takie informacje o Amantadynie:
"Amantadyna jest lekiem przeciwwirusowym, który działa również jako środek przeciw parkinsonizmowi, w przypadku którego jest zwykle łączona z L-DOPĄ, gdy odpowiedź L-DOPA spada (prawdopodobnie z powodu tolerancji).
Jest pochodną adamantanu, podobnie jak podobny lek rymantadyna.
Mechanizm działania amantadyny w leczeniu choroby Parkinsona i polekowych reakcji pozapiramidowych nie jest znany.
Wykazano, że powoduje wzrost uwalniania dopaminy w mózgu zwierzęcia i nie ma działania antycholinergicznego.
Stosowana jest do chemoprofilaktyki, profilaktyki i leczenia objawów przedmiotowych i podmiotowych zakażenia wywołanego różnymi szczepami wirusa grypy A.
Również do leczenia parkinsonizmu i polekowych reakcji pozapiramidowych.
Zgłaszano zgony w wyniku przedawkowania amantadyny. Najniższa zgłoszona ostra śmiertelna dawka wynosiła 2 gramy. Przedawkowanie leku spowodowało toksyczność dla serca, układu oddechowego, nerek lub ośrodkowego układu nerwowego. Zaburzenia czynności serca obejmują arytmię, tachykardię i nadciśnienie. Zgłaszano obrzęk płuc i niewydolność oddechową (w tym ARDS). Mogą wystąpić zaburzenia czynności nerek, w tym zwiększenie BUN, zmniejszenie klirensu kreatyniny i niewydolność nerek. Zgłaszane działania na ośrodkowy układ nerwowy to bezsenność, lęk, agresywne zachowanie, wzmożone napięcie, hiperkinezja, drżenie, splątanie, dezorientacja, depersonalizacja, strach, majaczenie, omamy, reakcje psychotyczne, letarg, senność i śpiączka. Napady padaczkowe mogą się zaostrzyć u pacjentów z zaburzeniami napadowymi w wywiadzie. Hipertermię obserwowano również w przypadkach przedawkowania narkotyków."
Mój komentarz jest taki, że przedawkowanie KAŻDEGO leku kończy się tragicznie.
Tak - jak w wypadku rzekomych "testów" WHO przy badaniu Hydroksychlorochiny jako lekarstwa na kowida - gdy specjalnie przedawkowali ten preparat.
I pacjenci umierali z powodu zatrucia przedawkowaną chlorochiną.