ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

Powinniśmy się skupiać na wzmacnianiu odporności 
Prof. dr hab. n. med. Ryszard Rutkowski zadał pytanie Szumowskiemu.
Odpowiedzi nie uzyskał. 
Po tych szczepionkach 12-15 letnie dzieci umierają na krwotoki mózgu, zawały serca, niewydolność serca 

 
 

 
Niemcy 1940 - Izrael 2009 - Szokujące zdjęcia 
 
Czy w “szczepionkach anty-Covid” znajdują się hydrożele magneto-reaktywne? 
Magnesy i monety są przyciągane przez miejsca “zaszczepienia” 
Powszechny nakaz maskowania nadal jest bezprawny 
Pomimo nowelizacji ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi nakaz zakrywania twarzy jest bezprawny. 
TO POWINIEN KAŻDY OBEJRZEĆ! 
David Martin - Wystąpienie w Parlamencie Europejskim na III Międzynarodowym Szczycie Covid  
Chazarskie tajemnice Rosji 
Mowa tu o szeregu mesjanistycznych założeń leżących niemal na granicy proroctw i legend, u których podstaw leży jeden cel – że na obszarze, gdzie obecnie toczą się walki na Ukrainie, ma powstać nowe państwo żydowskie. 
Nowa książka Sucharita Bhakdiego - przedstawiona w rozmowie z Andreasem Sönnichsenem i Martinem Haditschem 
Profesor Sucharit Bhakdi i jego żona profesor Karina Reiss opublikowali bestseller „Corona False Alarm”. Istnieje wstępny fragment nowej książki zatytułowanej „Corona unmasked”, którą można bezpłatnie pobrać z Goldegg Verlag. W dyskusji wideo zorganizowanej przez RESPEKT PLUS z profesorami Andreasem Sönnichsenem i Martinem Haditschem, Bhakdi przedstawił rozdział o szczepieniach i ich konsekwencjach. Fragment nowej książki „Corona unmasked” jest dostępny do pobrania z Goldegg Verlag  
Zamordowani lekarze odkryli powodujący raka enzym dodawany do wszystkich szczepionek  
 
"Górale to męczą konie" 
Powiedziałam prezesowi (Kaczyńskiemu), że górale bardzo na nich liczą, to są ich wyborcy, a prezes odpowiedział mi na to: "Górale to męczą konie". Byłam w szoku, że przy tak ważnym temacie gospodarczym mówi takie rzeczy - relacjonuje posłanka. 
ZBRODNICZY DRUK 3238 + REFERENDUM “STOP BEZKARNOŚCI FUNKCJONARIUSZY PUBLICZNYCH” 
 
AI to wyrok śmierci, który już jest wykonany 
Pod koniec 2023 roku ukazała się książka Pana Profesora „informatyka w służbie ludobójstwa” w której opisuje całe swoje życie i to, jak największe korporacja świata budowały jego zdaniem swoje marki na ludobójstwie, w tym w trakcie II Wojny Światowej i obozach zagłady 
To tylko... / It's just...  
Jak Nas wganiają w kajdany 
Rothschildów apetyt na Chiny 
 
Światowy dług 
Ciekawe kto jest "wierzycielem" tego długu? 
Brytyjska modelka zabita zastrzykiem? 
Trzy tygodnie po szczepieniu zmarła - po wystąpieniu wielu komplikacji - w tym białaczki.  
Kowidowa żydokomuna szykuje sądy kiblowe 
Reżim kowidowy Morawieckiego zamierza wprowadzić "komisarzy politycznych" dla ścigania wolnego słowa. 
W pierwszej kolejności powinno zostać ustalone, kto za to odpowie? 
Niektórzy mówią, że jest to wirus, który ma zlikwidować Christmas w Wielkiej Brytanii oraz w całej Europie – unieruchomić kraj w momencie, kiedy chrześcijanie obchodzą jedno z dwóch najważniejszych świąt w ciągu roku 
Kolędowanie w Alternatywie dla Niemiec 
 
Strzeżcie się Obamy 
Kto naprawdę stoi za Barakiem Obamą? 
więcej ->

 
 

Antyhellenizm jako "misja cywilizacyjna" Zachodu

Zbiór esejów filozoficzno-geopolitycznych z początku XXI wieku

Cywilizacja to sterylizacja – Aldous Huxley „Nowy wspaniały świat”, 1932

Ostrzeżenie przed Słowem

Szanowni Państwo,

Zbliża się dziesiąta rocznica daty, kiedy to autor zaczął pracować jako zawodowy ‘przyjaciel Mądrości’, czyli filozof. Jego, trwająca już dokładnie 47 lat PRZYJA¬Ń z helleńskim niewidzialnym „nad-bóstwem”, znanym w literaturze jako Σοφια (Zofia), zobowiązuje go do złożenia publicznego compte rendu (‘rozliczenia się’) z tych lat, kiedy to był rzeczonego Nad-Bóstwa płatnym agentem. Zwłaszcza, że wraz z rocznicą dziesięciolecia jego „płatnej przyja?ni do Zofii” nadchodzi moment, kiedy to normalni czciciele Mamona przechodzą na emeryturę. Stąd też i projekt cyklu esejów, poświęconych stosunkowi tejże helleńskiej „Zofii” do aramejskiego (syryjskiego), równie starożytnego jak ona, bóstwa znanego jako Mamon. Tego to bowiem „bóstwa myśli ubóstwa” Polska, jak i cała obecnie Europa, od 17 już lat stała się przykładną kolonią.


Oczywiście osobom „ubogim duchem” te eseje z początku XXI wieku winny być bardzo nie w smak, jako iż bardzo daleko wykraczają poza horyzont, jaki zakreślił swym wyznawcom starotestamentowy „JA JESTEM myśli ubóstwem”. Tym osobom, wrogim Słowu (filo)Zofii, autor dedykuje zatem Słowo starotestamentowego proroka Izajasza, które przytoczył św. Paweł przed zborem Żydów w Rzymie. Jego zacytowanie ponoć „otworzyło im oczy” i nagle zrozumieli, jaki interes reprezentuje, głoszone przez Apostoła Pawła, Słowo o „sprawiedliwych i niesprawiedliwych (trupów) Zmartwychwstaniu”. (Patrz przytoczona, w ostatnim przypisie Wstępu, opinia na ten temat słowacko-kanadyjskiego prawnika, który kilka lat temu współfinansował słowackie wydanie „Wojny bogów” autora):


Id? do tego ludu i mów: będziecie stale słuchać a nie będziecie rozumieli;

Będziecie ustawicznie patrzeć, a nie ujrzycie.

Albowiem otępiało serce tego ludu, Uszy ich dotknęła głuchota,

Oczy swe przymrużyli, Żeby oczami nie widzieli i uszami nie słyszeli,

I sercem nie rozumieli, i nie nawrócili się, A ja żebym ich nie uleczył.

M.G. Zakopane listopad 2006


WSTĘP, czyli bóstwo „Ja Jestem” w objęciach nad-bóstwa znanego jako Mądrość-Zofia


W dniu 12 września 2006 obecny papież Benedykt XVI wygłosił bardzo znamienny wykład na Uniwersytecie w Ratyzbonie (Regensburgu) w Niemczech. Pewien fragment tego wykładu, mianowicie przypomnienie średniowiecznej praktyki wyznawców islamu „nawracania siłą”, został szeroko nagłośniony, jako że wzbudził on zrozumiałe protesty mahometan. Muzułmanie najwyra?niej nie potrafią do dzisiaj wybaczyć „rycerzom Chrystusa”, znanym jako Krzyżowcy, ich metod nawracania na katolicyzm ludów Bliskiego Wschodu. Zachodnie, w tym i polskie, media przemilczały jednak znaczenie drugiej części wystąpienia obecnej głowy Kościoła, poświęconej związkowi wiary chrześcijańskiej z jak najbardziej szeroko pojętym myśleniem rozumowym, w którego to tradycjach zostały wychowane narody, wywodzące swą kulturę od starożytnych Greków.


Ten Rozum, po grecku Λόγoς, jak to przypomniał aktualny papież, powołując się na pierwsze słowa Ewangelii Św. Jana, „oznacza zarówno rozum jak i słowo – rozum, który jest twórczy i zdolny do samo-komunikowania, właśnie jako rozum”. Według papieskiej opinii „wiara biblijna w okresie hellenistycznym spotkała się z najlepszą myślą grecką na głębokim poziomie, co przyniosło wzajemne ubogacenie, widoczne zwłaszcza w pó?nej literaturze mądrościowej. (...) Ma tu miejsce głębokie spotkanie wiary i rozumu, spotkanie pomiędzy prawdziwym oświeceniem i religią. Z samego serca chrześcijańskiej wiary, a jednocześnie z serca greckiej myśli, połączonej teraz z wiarą, Manuel II mógł powiedzieć: nie działanie „z logosem” jest przeciwne Bożej naturze. (...)To wewnętrzne zbliżenie pomiędzy wiarą biblijną a greckimi dociekaniami filozoficznymi (...) z pó?niejszym dodatkiem dziedzictwa rzymskiego, stworzyło Europę i pozostaje fundamentem tego, co prawdziwie może być nazywane Europą.”

Jak stwierdził Benedykt XVI, od momentu Reformacji grecki Rozum zaczął być coraz bardziej oddzielany od biblijnej Wiary i to do tego stopnia, że Wiarę (FIDES) i Rozum (łac. RATIO, gr. ΛΌΓOΣ) w kręgach protestanckich zaczęto uważać za byty nawzajem zupełnie sobie obce. Z jednej strony, jak przypomniał papież „Teza, że krytycznie oczyszczone dziedzictwo greckie tworzy integralną część wiary chrześcijańskiej, została odrzucona przez wezwanie do dehellenizacji (...) Patrząc na tradycję teologii scholastycznej Reformatorzy sądzili, że mają przed sobą system wiary całkowicie ukształtowany przez filozofię, to znaczy wyraz wiary oparty na obcym systemie myśli. (...) Zasada sola scriptura, z drugiej strony, poszukiwała wiary w jej czystej, pierwotnej postaci, tak jak ją pierwotnie znajdujemy w Słowie biblijnym.”

Od czasów Odrodzenia także sami filozofowie zaczęli się odcinać, w swych dociekaniach nad istotą świata, od wiary propagowanej przez Pismo Święte. Papież przypomniał tutaj, bardzo skądinąd religijnego, XVII wiecznego francuskiego fizyka i filozofa Blaise Pascala, który przeprowadził rozróżnienie między „bogiem filozofów, a Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba”, a także jeszcze bardziej radykalnego od niego niemieckiego filozofa Imanuela Kanta, który u progu Oświecenia utrzymywał, że „musi odrzucić myślenie, aby uczynić miejsce dla wiary”. Według Benedykta XVI taka, rosnąca wraz z postępem nauk, wzajemna izolacja elit „żyjących” czy to z krzewienia wiary, czy to z nauki, doprowadziła do tego, że w środowiskach naukowych zarówno pojęcie Boga, jak i zainteresowanie wskazywanym przez tego Boga celem ludzkiego życia, w ogóle znikło. Stwierdził on „W zachodnim świecie powszechnie utrzymuje się, że tylko rozum pozytywistyczny i oparte na nim formy filozofii cieszą się powszechną ważnością. (...) Zachodowi od dawna zagraża taka awersja wobec pytań, które leżą u podstaw jego racjonalności i może on z tego powodu jedynie ponieść wielką stratę. Odwaga, by zaangażować cały dech rozumu, a nie zaprzeczanie jego wielkości — to program, z którym teologia oparta na wierze biblijnej wchodzi w debaty naszych czasów.”

Prawda istnienia w „wolnorynkowej” cywilizacji Zachodu

Pytanie o sens istnienia – czyli, jak to już zauważył cytowany przez Benedykta XVI Sokrates, o prawdę istnienia – jest rzeczywiście bardzo ważnym, niemniej omijanym w zestawie nauk, jaki uznaje się na Zachodzie za racjonalny. Jako przykład „bezbożnego” rozumowania pozytywistycznego myśliciela, Benedykt XVI przytoczył nazwisko Jacquesa Monoda, biologa molekularnego, którego książka „Przypadek i konieczność”, postulująca przypadkowe pochodzenie wszelkiej nowości w biosferze, zrobiła przed 35 laty wielką, popularnonaukową karierę. Papież jak gdyby zapomniał, że już 80 lat przed ukazaniem się tej „kultowej” książki, francuski matematyk Henri Poincaré (z którego pracy Albert Einstein „ściągnął”, w znacznym stopniu, swą Teorię Względności) utrzymywał, że „l'hasard c’est la mesure de l’ignorance” – tłumaczenie przez przypadek jest miarą naszej ignorancji – i to także w nauce biologii.


Jakiż zatem cel – czyli teleologię – ma w swym istnieniu zoon, ożywiona materia, z której zbudowane są wszystkie zwierzęta, w tym i te obdarzone darem mowy, a więc darem formułowania λόγoς, wśród których to zwierząt podgrupę stanowią chrześcijanie? W tym miejscu w kulturze europejskiej pojawiają się już nie dwie, ale co najmniej trzy jakościowo odmienne propozycje, tłumaczące bynajmniej nie losowe zachowanie się „żywiny” (zoon). Jedną z tych propozycji znajdujemy już na pierwszej stronie Biblii, dwie kolejne są produktem rozwoju nauk ścisłych w ostatnim dwustuleciu. Scharakteryzujmy zatem pokrótce te „europejskie” propozycje, wyra?nie odbiegające od tego, co się mniema się na temat celu życia w innych wielkich, bezwzględnie obecnie niszczonych przez „Zachód” kulturach Azji, takich jak hinduizm, buddyzm oraz konfucjanizm.


1) „Biblijny”, czyli judeo-chrześcijański, program działalności człowieka


W Polsce zdarzało mi się po wielokroć słyszeć, od osób pozostających pod wpływem Kościoła, że „przecież my nie jesteśmy zwierzętami i w związku z tym cel naszego życia jest oczywiście wyższy od tego, jaki charakteryzuje bezrozumne zwierzęta”. Jeśli zaś chodzi o ten cel (finalizm) ludzkiego postępowania, to we wszystkich krajach, w których ludność znalazła się pod urokiem „Boga” przemawiającego ze stron Starego Testamentu, to streszcza się on w powtarzanej co najmniej kilka razy w Pięcioksiągu (1) maksymie „czyńcie sobie ziemię poddaną, abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi”. Ten starotestamentowy cel ludzkiego życia bardzo wyra?nie wskazał katolikom poprzednik Benedykta XVI na Stolicy Apostolskiej, Jan Paweł II w encyklice „Laborem exercens” z 1981 roku. Jak pamiętamy, ta encyklika bardzo podbudowała duchowo ówczesną „Solidarność” w jej, trwających do dnia dzisiejszego, wysiłkach by zapanować nad polską (czyżby wciąż jeszcze polską?) ziemią.


W jaki jednak sposób, patrząc na ten biblijny nakaz od strony praktycznej, człowiek może zrealizować to swe „panowanie”, zwłaszcza nad gatunkami tak dlań niedostępnymi jak ryby morskich głębin względnie ptactwo dżungli? Przecież każde „panowanie” ma swój określony zasięg oddziaływania. Co więcej, wymusza ono na „panującym” znaczne ograniczenie swobody jego ruchów, tak by mógł on grać rolę znieruchomiałego na swym stolcu „króla”, który tylko głosem (logosem) – lub skinieniem dłoni – przekazuje podwładnym swe rozkazy. Wyznaczona przez Biblię rola Pana Przyrody musi mieć bardzo negatywne dla człowieka skutki, w postaci chociażby zaburzeń jego układu krążenia, oraz atrofii kończyn, których „zwierzęce” potrzeby ruchu wręcz przeszkadzają w odgrywaniu roli Namiestnika Boga na Ziemi. Zanim wyciągniemy dalsze wnioski z tego „zoologicznego”, antybiblijnego spostrzeżenia, omówmy pokrótce dwie kolejne, nowoczesne już propozycje celów ludzkiej działalności.


2) „Darwinowski” cel życia burżuazji


Ten cel jest doskonale znany wszystkim osobom dorosłym, wychowanym w warunkach Burgergesellschaft, czyli „społeczeństwa obywatelskiego” jak na język polski, w sposób bardzo nieadekwatny, przełożono niemiecki termin określający bogate mieszczaństwo. Celem życia tego Stowarzyszenia (Gesellschaft) Właścicieli Świata jest „bogo-podobne” unieruchomienie się, w pozycji siedzącej, w komfortowych, sterylnych i zamkniętych na klucz pomieszczeniach. Choć „światowa” obecnie burżuazja, po trwającym przez blisko trzysta lat okresie fascynacji Biblią, uległa w znacznej mierze laicyzacji, to jednak do dzisiaj realizuje ona, z nigdy nie wygasającym zapałem, znany starotestamentowy nakaz „panowania nad ziemią”. Od momentu wynalezienia silnika spalinowego nakaz ten zaczął być realizowany za pomocą „dynamicznego siedzenia” w samobieżnych, metalowych pudełkach, dzięki którym można, bez „zwierzęcego” wysiłku, panować nie tylko nad ziemią ale i nad niebem, oczywiście gdy ma się w tym pudełku do dyspozycji pociski naprowadzane na cel laserem oraz GPS. I zarówno coraz gęstsza sieć autostrad, jak i prawie całkowite wytępienie zwierząt dzikich w krajach najbardziej cywilizowanych, to są tylko niektóre, zewnętrznie dostrzegalne elementy „planu udomowienia świata”, jaki już 2,5 tysiąca lat temu sporządzili prorocy Izraela (2). Banalnym jest tutaj przypomnienie, że ten „boży” cel ludzkiego życia, realizowany przez wszystkie, bez wyjątku, społeczeństwa burżuazyjne oraz hiper-burżuazyjne, jest otwarcie wrogi nie „zgwałconej” jeszcze przez człowieka Zachodu, tak zwanej „dzikiej” przyrodzie.


3) Arystotelesowsko-piagetowskie sformułowanie celów „żywiny” (zoon), w tym i ludzi.


Istnieje jeszcze jeden cel – czyli teleonomia – życia człowieka, który to cel nie tylko jest nieobecny w Biblii „hebrajskiej” (za wyjątkiem tak zwanych Ksiąg Greckich ST), ale nawet jest traktowany przez to Pismo jako forma przestępstwa wobec „planów” biblijnego Pana. Ten „najlepszy”, znany już starożytnym Hellenom, cel życia bardzo prosto sformułował Arystoteles, w postaci banalnej uwagi „wszyscy ludzie chcą wiedzieć”. W wieku ubiegłym ten „arystokratyczny” (od greckiego słowa aristos, pochodzącego od nazwy plemienia Ariów) cel życia, absolutnie wszystkich ustrojów posiadających organy poznania, zdefiniował w sposób naukowo ścisły biolog i psycholog szwajcarski Jean Piaget. Ten nielubiany przez „kultowych” (w rodzaju K. Monoda) biologów uczony zauważył, że teleologią istot ożywionych jest proces nazwany przez niego „asymilacją genetyczną” otoczenia. Termin „asymilacja otoczenia” oznacza przechwytywanie, przez organy poznawcze organizmów, istotnych informacji na temat struktury oraz zachowania się ich środowiska, co znakomicie ułatwia tym organizmom, w okresie ich dojrzałości, uzyskanie dynamicznej homeostazy z otoczeniem, w którym dany osobnik się wychował.


U progu epoki nowoczesnej ten „pozabiblijny” cel życia dostrzegł już francuski przyrodnik Jean Baptiste de Lamarck i nadał mu nazwę Uniwersalnego Prawa Biologii: każdy zdrowy organ, pobudzony do wysiłku, wskutek wykonania narzuconych mu – czy to wewnętrznie czy zewnętrznie – czynności, w trakcie swej automatycznej regeneracji staje się silniejszy i bardziej sprawny, a zatem bardziej przystosowany do kompensacji zaburzeń, jakie w homeostatyczną strukturę danego organizmu wprowadza czy to jego otoczenie, czy on sam, wykonując czynności wymuszone przez jego fizjologię. Do tych potrzeb fizjologicznych zwierząt należy nie tylko ich „wegetatywna” (w sensie arystotelesowskiej „duszy roślinnej”) potrzeba odżywiania się, oddychania i wzrostu (rozmnażania), ale także i „zwierzęca” potrzeba ruchu oraz potrzeba ćwiczenia wszystkich posiadanych zmysłów. To właśnie dzięki realizacji tych potrzeb „duszy zwierzęcej”, u dorastających dzieci rozwija się z czasem organ mowy, a następnie organ rozumu, który bez zapamiętanych wcześniej wrażeń zmysłowych jest pusty i „ślepy”.

Czy wszyscy dorośli ludzie chcą wiedzieć?


Uzbrojeni w wiedzę, jaką przekazał nam Arystoteles, Lamarck oraz Piaget, wróćmy do antycznego spostrzeżenia, że „wszyscy ludzie chcą wiedzieć”. Realizując ten swój „zoologiczny” cel ludzie, tak jak i inne zwierzęta wyższe, powodują u siebie hipertrofię swych organów poznania i z czasem ich rozum staje się być zdolnym rozwiązać problemy uprzednio wydające się być dlań niedostępne. To właśnie z tego powodu Grecy za aristoi, czyli najlepszych, uważali ludzi, którzy nie tylko zgromadzili największy zasób wiedzy, ale i którzy potrafili się osiągnięciami swego logosu-rozumu z innymi podzielić. Oczywiście przez przeciwieństwo, dla „pogańskich” Greków najgorszymi lud?mi byli ci, którzy pędzili nikczemne życie ignorantów, unikających jakichkolwiek, zarówno fizycznych jak i myślowych wysiłków, mogących ich ze satysfakcjonującego ich stanu samo-otępienia –połączonego zazwyczaj z samo-uwielbieniem – wytrącić.


Z punktu zatem widzenia psychologii rozwojowej J. Piageta, opisana na pierwszych stronach Biblii „ucieczka z Raju” Pierwszych Rodziców była dla nich – i dla ich potomstwa – błogosławieństwem, bo pozbawiwszy się zbyt łatwych warunków życia mogli oni zacząć rozwijać swe organy ruchu oraz organy poznania, a zatem i swój rozum – co oczywiście dostarczyło zarówno im, jak i ich otoczeniu, wiele autentycznej radości, podobnej do tej, jaką odczuwają nasze swojskie psy, gdy się je zabierze na spacer w „dzikim” lesie. Patrząc z perspektywy tego przeklinanego przez proroków „psa” – czyli BESTII – Rajski Ogród, który PAN zbudował dla swych wybrańców, był podobny do współczesnych ogrodów zoologicznych, gdzie zwierzęta trzyma się, jak Adama i Ewę, parami, zapewniając im systematyczną dostawę żywności oraz opiekę lekarską, aby mogły one jak najdłużej wegetować w tym komfortowym zamknięciu. Biblijny zakaz „spożywania owoców z drzewa wiedzy co złe a co dobre”, w świetle nauki psychologii rozwojowej jawi się jako zakaz zły i jako Zły przedstawia się starotestamentowy „Bóg”, który tak wrogi Rozumowi zakaz ustanowił. Co jest jeszcze bardziej istotne w dobie obecnej, kiedy to za pomocą środków technicznych możemy z łatwością świat przetworzyć, cały ten „Rajo-podobny” Nowy Świat Komfortu, który buduje z zapałem Cywilizacja Zachodu, też coraz wyra?niej pokazuje swą Złą Twarz narodom, wśród których zachowały się odruchy mózgu przez filozofów helleńskich określanych jako ΛΌΓOΣ – ROZUM.


W przeszłości bardzo wielu filozofów oraz przywódców religijnych traktowało Stary Testament jako Księgę Złego Boga, by wskazać tu na pisma religijne Marcjona oraz Maniego, których Słowo, pomimo iż przez całe stulecia rozpowszechnione było od Atlantyku aż po Pacyfik, zostało przez Kościół zupełnie wytępione. Odczucie, że „coś jest nie tak” z zestawem ksiąg kanonicznych, jaki zobowiązani są czcić chrześcijanie, zachowało się jednak do dzisiaj wśród odważających się myśleć członków hierarchii Kościoła. Benedykt XVI w swym wystąpieniu na Uniwersytecie w Ratyzbonie podkreślił, że bez zewnętrznej ochrony, z odziedziczonego od Greków Logosu-Rozumu, Biblia chrześcijańska może stać się Księgą „Boga kapryśnego, który nie jest nawet związany prawdą i dobrocią”. Określenie „Bóg kapryśny” jest oczywiście eufemizmem w ustach papieża. Autor słyszał kilka lat temu w Krakowie opinię jednego z francuskich psychologów, że gdyby na podstawie tekstu Starego Testamentu uczynić „portret psychologiczny Boga”, to otrzymalibyśmy obraz Psychopaty. W niniejszym cyklu esejów autor idzie tym właśnie tropem w swej krytyce Biblii i stara się udowodnić, że już samo „wyznanie wiary” chrześcijan jest ?ródłem zła, które może doprowadzić do totalnej, być może nawet nieodwracalnej, dewastacji Ziemi. Planety Ziemi, z której, dzięki „nowo narodzonym chrześcijanom”, bardzo wpływowym dziś w USA, już wkrótce może pozostać li tylko kolejny pas jałowych astreoidów krążących wokół Słońca.


„Tajemnicze imię Boga, objawione w płonącym krzewie”


Dlaczego „Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba” do takiego haniebnego, zapowiadanego przecież przez proroków „końca świata” nie tylko może, ale i musi nas przybliżać? To wynika z samej jego natury, która to Natura Boga, wbrew zapewnieniom św. Pawła i poprzedzającego go Mojżesza (3), jest przecież przez doskonale rozpoznawalna. Benedykt XVI w swym wykładzie zwrócił uwagę na, cytuję „Tajemnicze imię Boga, objawione w płonącym krzewie, które oddziela Boga od wszelkich innych bóstw z ich wieloma imionami, które oznajmia po prostu, że On jest”. Rozum jednak w tym miejscu podpowiada, że Bóg (Mojżesza) już w pierwszym Przykazaniu Dekalogu (II Moj 20, 5) daje się rozpoznać jako „zazdrosny”, a więc z definicji słowa ‘zazdrość’ jako byt pokraczny na tle Piękna oraz Harmonii jakie promieniuje z helleńskiego, niewidzialnego nad-bóstwa określanego żeńskim imieniem Sophia - Mądrość. Co więcej, Słowo Jezusa z Nazaretu zaleca „po czynach ich poznacie ich”, co oczywiście odnosi się także do poczynań przypisywanych bogom. Czego zaś dokonał „Ja Jestem” (Jahwe) w okresie działalności swego umiłowanego proroka Mojżesza? Po pierwsze, to ściągnął On aż Siedem Obrzydliwych Plag na Egipcjan, którzy wcześniej zgodzili się przyjąć do siebie głodującą, wskutek własnej bezmyślności, rodzinę Jakuba-Izraela. Po drugie, ten Bóg namówił Mojżesza, by ten nakazał swemu ludowi, bezpośrednio przed opuszczeniem Egiptu, okraść swych egipskich sąsiadów (II Moj. 3, 21-22; 12, 35-36). No i w końcu, polecił On Mojżeszowi tak zorganizować przeprawę przez Morze Czerwone, aby zarówno spodziewany w nocy kierunek wiatru jak i odpływ morza (osiągający na Morzu Czerwonym ponad 3 metry) zezwoliły uciekającym Żydom na przejście rozlewisk tego morza suchą nogą, wciągając ścigające ich wojska faraona w pułapkę, wynikłą z odwrócenia się w dzień kierunku ruchu morza oraz wiatru.


Już tylko te trzy „dzieła” mojżeszowego „Pana” wystarczą, by postulować, że starotestamentowy „Ja jestem” (Jahwe), objawiony Mojżeszowi zza płonącego na pustyni krzaka, jest, w swej istocie Bogiem Terroru, Rabunku i Ukrytego Podstępu. W skrócie po polsku warto Go nazwać „TRUP-em”, którego prorokiem był biblijny Mojżesz, chytrze ukrywający przed kronikarzami Izraela prawdziwą nazwę Pana, któremu służył On i jego klan Lewitów. Ten Bóg Psychopatów nie jest oczywiście przyjacielem normalnych, pogodnych ludzi, którzy przecież zdarzali się i wśród izraelitów: przecież to On, Bóg TRUP, wywiódł Żydów na jałową pustynię, na której wszyscy ci naiwni uciekinierzy z Egiptu, łącznie z Mojżeszem, poumierali w nędzy oraz w nudzie, jako iż On zabronił, pod karą śmierci, znanych Egipcjanom „zwierzęcych” zabaw związanych z kultem witalności, symbolizowanym przez boga Apisa, w którym pod postacią Byka ukrywał się piekny i szlachetny bóg Ozyrys.


Czy starotestamentowy kult jałowego Boga TRUP-a, trochę podobnego w swym zachowaniu do greckiej bogini Sporu i Zawiści Eris, mógł stać się punktem wyjścia dla rozkwitu kultu Uniwersalnego Piękna, Dobra oraz Prawdy, o którym marzyli filozofowie Grecji? Przedsiębiorczy organizator chrześcijańskiej wiary, faryzeusz Paweł nauczał, że „zło należy zwalczać dobrem”, ale w tym propagandowym haśle chrześcijańskiego kleru czai się Ukryty Podstęp. O całe niebo bardziej od apostoła Pawła rozumny, ubiegłowieczny polski filozof S.I. Witkiewicz wyra?nie przedrze?niał tego „wikarego Chrystusa” twierdząc, że „Z NIE ZWALCZANEGO ZŁA, JESZCZE WIĘKSZE ZŁO MUSI SIĘ WYLĘGNˇĆ”. I to niestety się stało, gdyż chroniony przez przekupny kler, cień mojżeszowego „Boga TRUP-a” położył się oczywiście na teksty Nowego Testamentu oraz na „mądrościowe” pisma Ojców Kościoła. Ten fakt każdy, kto posiada organ wzroku, może dostrzec, gdy się przyjrzy dokładniej ciału postaci wiszącej na najświętszym dla chrześcijan znaku. (Samo święte słowo „kościół” pochodzi przecież od miejsca, w którym pod podłogą gromadzono truchła zmarłych wiernych.)


Na to, że religia chrześcijan to rodzaj Kultu Trupa, zwrócił już w II wieku n.e. rzymski filozof Celsus, fragmenty którego „Prawdziwego Słowa” dotrwały do dzisiaj dzięki zachowaniu przez Kościół repliki „Przeciw Celsusowi”, jaką podówczas napisał „religijnie poprawny” Orygenes. W wieku ubiegłym sprawę nekrofilii ukrytej za fasadą judaizmu oraz chrześcijaństwa odważył się podnieść marksizujący psychoanalityk Erich Fromm, a także polski poeta Antoni Słonimski, który zarzucał ortodoksyjnym żydom – i to już przed II Wojną Światową, a zatem przed Holokaustem – że specjalizują się oni w robieniu biznesu na trupach. W świetle opinii tych obserwatorów „religii Europy”, kościelny, demagogiczny slogan „Bóg jest Miłością” nabiera pełnego znaczenia dopiero wtedy, gdy się go uzupełni podpowiadaną przez Rozum uwagą „Jest On Miłością Psychopaty do ciała zmaltretowanego Syna Jego Jedynego”.

Zaproponowane przez Benedykta XVI ponowne „ubranie” Wiary biblijnej w szatę odziedziczonego po Hellenach Rozumu-Logosu, winno być traktowane jako kolejna próba uszminkowania mojżeszowego Boga TRUP-a, by znowu zaczął wyglądać jak żywy i by znowu mógł terroryzować świat przez kolejne stulecia. Z pewnością znajdą się chętni „filozofowie-specjaliści od kamuflażu”, którzy tego zadania się podejmą. Tak jak to „uszminkowanie” się udało w pó?nej starożytności „nawróconym na chrystianizm” (za ile?) filozofom-płatnym adwokatom, w rodzaju św. Augustyna. (Patrz esej „Bestie post-modernizmu i ich Pasterze”.) Czy jednak Ludzkość, na tym kolejnym „odmłodzeniu” biblijnej Wiary, coś zyska? Przecież dosłownie wszystkie stwierdzenia chrześcijańskiego CREDO, których autor uczył się na pamięć jako pacierza w młodości, TO Sˇ PRAWDY PRZECIW-ROZUMOWE, skonstruowane przez MISOLOGOS, czyli PRZECIW-ROZUM, największego wroga helleńskiego niewidzialnego „nad-bóstwa” określanego jako SOPHIA czyli Mądrość!


Wiara w ciała (trupów) zmartwychwstanie?


Co na temat tego CREDO ma do powiedzenia Rozum? Na ten temat autor napisał, jeszcze przed końcem XX wieku, broszurkę „Wojna Bogów – Helios-Światowid kontra Jahwe-Hefajstos”. Tutaj ograniczymy się do krótkiego komentarza na temat podstawowych artykułów biblijnej (czyli dosłownie, „książkowej”) wiary. Ich ciągłe powtarzanie wywołało u chrześcijan efekt umysłowego uzależnienia, tak iż trudno się nam z tego „niewolnictwa przyzwyczajeń” wyzwolić, by na świat spojrzeć w szerszy niż narzucony nam przez religię sposób. (Jak już wzmiankowaliśmy, pod podłogami ‘kościołów’ gromadzono trupy zmarłych parafian. Stąd też i okazały, zewnętrzny wygląd chrześcijańskich świątyń – i urzędującego w nich kleru – winien kojarzyć się z opinią Jezusa, iż „wyglądają one/oni jak groby pobielane, na zewnątrz ludziom wydają się piękne, a wewnątrz są pełne kości umarłych i wszelkiego robactwa”.) Otóż chrześcijanie mają wierzyć w Stworzenie Świata – i to w dodatku w stworzenie ex nihilo, czyli z niczego – która to idea dla rozumnych Greków była w ogóle nie do przyjęcia: z nie-bytu byt nie może przecież powstać. Ten sławny Paradoks Parmenidesa współczesna nauka fizyki nazywa Prawem Zachowania Masy i Energii. Grecy (podobnie jak Hindusi oraz Chińczycy) wyobrażali sobie świat jako wieczny, ale podlegający cyklicznym przemianom (na przykład „zognieniom’ jak to postulowali stoicy). Według tych opartych na danych Rozumu wierzeń „świat nie może się zapaść”. To przekonanie było oznaką umysłowego zdrowia, odróżniającą pogańskich Greków od zinfantylizowanych chrześcijan, których św. Paweł nastraszył nadchodzącym Końcem Świata oraz Ogniem Piekielnym, w którym będą się smażyć wrogowie Chrystusa.


Uzależnienie od myślenia w kategoriach „stworzenia świata” i logicznie wynikającego zeń Końca Czasów, jest tak wielkie, że do dzisiaj, kompletnie materialistycznie nastawieni uczeni pracowicie starają się obliczyć datę tego „początku”: według Biblii miało to miejsce około 6 tysięcy lat temu, według lorda Kelvina, który w XIX wieku obliczał czas wystygania Słońca, około 20 milionów lat temu, zaś według astrofizyków, którzy liczą czas od hipotetycznego „Wielkiego Wybuchu”, aż kilkanaście miliardów lat temu, kiedy to nawet powstał sam czas, zezwalając w ten sposób na swój pomiar. Czytałem całkiem solidnie uzasadnioną pracę, dowodzącą że jeśli się we?mie pod uwagę „zakrzywienie grawitacyjne” światła biegnącego od odległych galaktyk, to Wszechświat winien być jeszcze o kilka dziesiątków miliardów lat starszy. Czyli powoli, wbrew wierzeniom biblijnym, wracamy do przekonań Arystotelesa, stoików, Hindusów oraz Chińczyków, że (Wszech)Świat jest wieczny, ale cykliczny i że w związku z tym nie trzeba się lękać Sądu Ostatecznego, bo go po prostu nie będzie kiedy zorganizować.


Podobnie negatywny wpływ na zachowanie się ludzi ma wiara w „ciała (tzn. trupa) zmartwychwstanie” i w „żywot wieczny”, który nastąpi po tym zmartwychwstaniu. Otóż śmierć każdego zwierzęcia wywołana jest bąd? związaną z podeszłym wiekiem niewydolnością, bąd? innym silnym uszkodzeniem, istotnych dla funkcjonowania tego zwierzęcia organów. W sytuacji, gdy wszystkie czynności metaboliczne zostaną przez śmierć zatrzymane, możliwość regeneracji tych „zepsutych” organów jest równa zeru, trup może się tylko rozkładać, który to naturalny proces, wierzący w (dobrze zakonserwowanych) ciał zmartwychwstanie, Egipcjanie usiłowali zatrzymać przez balsamowanie zwłok. Wiara w to, że niewydolne organy ulegną „cudownej naprawie” w momencie zmartwychwstania, jest czystym przeciw-rozumem, jakościowo podobnym do wiary w creatio ex nihilo – względnie w stworzenie przez przypadek – całych nowych gałęzi drzewa filogenetycznego. Taka „biblijna wiara” bardzo negatywnie wpływa na zrozumienie sensu życia przez wiernych, którzy zamiast czerpać radość z usprawniania, własnym wysiłkiem, posiadanych przez nich organów – w tym oczywiście i organu rozumu – jako cel życia, sprawiający im perwersyjną przyjemność, zaczynają upatrywać sobie zwalczanie osób, które publicznie odważą się demonstrować, że „przeklęty przez Boga Mojżesza” Rozum-Logos posiadają. Tak przecież było w wypadku opisanego w Ewangeliach spisku przeciw Jezusowi z Nazaretu, członków sekty faryzeuszy, którzy „przechwycili klucze (do świątyni) poznania, sami nie weszli, ale innym wejść nie dają”. Podobnie wyglądała, w okresie Reformacji, sprawa kaznodziei Lutra, który nienawidził Arystotelesa, oraz w czasach nowoczesnych, podstępne zachowanie się George Cuviera i Karola Darwina, którzy skutecznie zagłuszyli istotną informację zawartą w „Filozofii zoologicznej” Lamarcka. Nie mówiąc już o tym, jak podłe, w czasach najnowszych, były wysiłki J. Monoda i innych neodarwinistów, by zmarginalizować osiągnięcia psychologii rozwojowej Jeana Piageta. (Patrz książka autora pod tytułem „Atrapy i paradoksy nowoczesnej biologii”, opublikowana w 1993 roku.)


Chrystus umęczon dla przestępców zbawienia (oraz kleru dobrego zaopatrzenia)

Jeszcze bardziej niebezpieczną, dla zdrowia naszej Ziemi, jest rozpowszechniana przez Kościół wiara, że „przez Chrystusa umęczenie, mamy grzechów odkupienie, oraz nasze (tzn. kleru od pracy) zbawienie”. Tę sprawę autor szczegółowo omawia w serii esejów opublikowanych zarówno w języku polskim („Kozioł ofiarny”, „Bestie post-modernizmu”) jak i po angielsku („Imitatio Judeorum”, „The Project of ‘Flat Earth’ and Flat Brain Cortices”). Tutaj we Wstępie warto tylko przypomnieć, że duch „chrześcijańskiej krucjaty” przetrwał w USA do dzisiaj (patrz „chrześcijański” plakat, popierający wojny prezydenta Busha) i katolicki kardynał Spellman, w niezbyt odległych latach 1960, żegnał żołnierzy amerykańskich, odlatujących do Wietnamu by palić tamtejszą ludność napalmem, zapewnieniem iż są „rycerzami Chrystusa”, ruszającymi rozszerzać granice jego Królestwa. Podobne „chrześcijańskie” wezwania wkrótce usłyszą, z ust polskich kapelanów, polscy żołdacy mający odlecieć wkrótce do Afganistanu by tam mordować „islamskich terrorystów”. Ci poubierani w turbany wyznawcy Allaha, według zapewnień rządu amerykańskiego, 11 września 2001 mieli czelność sprofanować „świętą ziemię” USA, doprowadzając do nagłego zapadnięcia się, wskutek uderzeń w nie tylko 2 samolotów, aż trzech – nr 1, 2 i 7 – wież WTC w Nowym Yorku. Czytając takie „newsy” osoba starająca się zachować racjonalny sposób myślenia nie potrafi powstrzymać się od uwagi, że filo-amerykański „chrześcijanin” dzisiaj to i gangster-psychopata i jednocześnie zwykły kretyn.


Skąd się wzięła ta „biblijna wiara”, której zbyt wyra?ne dzisiaj kontury psychopatii, Benedykt XVI chciałby ponownie zakryć „płaszczem” z Logosu-Rozumu? Otóż wiara, według Kościoła pochodzi z Objawienia, zarówno z tego, jakie miał Mojżesz pod krzakiem na pustyni, jak i tego, jakie miał „dyszący gro?bami i żądzą mordu” faryzeusz Szaweł na podobnie pustynnej Drodze do Damaszku (Dz. 9, 1). To ostatnie Objawienie, aktualny Sekretarz Pontyfikalnej Rady Kultury przy Stolicy Apostolskiej, ks. Bernard Ardura objaśnił w następujący sposób (5):

„Doświadczenie św. Pawła koło Damaszku jest jednym z niewielu przykładów, kiedy to zostało ominięte kulturowe przygotowanie ludzi do otrzymania wiary i jej chętnej akceptacji. W tym wypadku nie było traditio fidei wewnątrz kultury. Nie było wszczepienia kultury poprzez usta tych, którzy usłyszeli. Normalnie kontekst kulturalny jest niezwykle ważny, gdyż jest bardzo niewielu, którzy są obdarzeni łaską, tak jak św. Paweł, który otrzymał wiarę na drodze do Damaszku, bez uprzedniego przygotowania kulturalnego przez apostołów.”


W tej wypowiedzi wysoki urzędnik Watykanu daje świadectwo swej ignorancji (mówiąc językiem potocznym, po prostu kłamie), twierdząc że Szaweł, przekształcając się zewnętrznie w św. Pawła, otrzymał swą wiarę „ex nihilo”, bez wstępnej inkulturacji. Sam św. Paweł informował przecież rzymskie sądy, co odnotowano w Dziejach Apostolskich „Jestem Żydem ... wychowanym u stóp (rabina) Gamaliela, starannie wykształconym w zakonie ojczystym, pełen gorliwości dla Boga (Dz. 22, 3); Służę ojczystemu Bogu zgodnie z tą drogą, która oni nazywają sektą (faryzeuszy), wierząc we wszystko, co jest napisane w zakonie i u proroków, ... że nastąpi zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Dz. 24, 14-15). No i tę, traktowaną przez Rozum jako podłą, „wiarę faryzeuszy” św. Paweł wszczepił naiwnym, wywodzącym się z pogańskiego motłochu chrześcijanom, dołączając do tej wiary filo-kryminalną, zaczerpniętą od proroka Izajasza doktrynę, że przez umęczenie niewinnego „baranka/sługi/syna bożego” złoczyńcy dostąpią zbawienia!


„Królestwo Przeciw-Rozumu” jako cel (teleologia) Cywilizacji Zachodu


Ponieważ Kościół naucza (patrz ks. Bernard Ardura), że ?ródłem wiary jest Bóg, to znający historię „nawrócenia” się Pawła, Rozum-Λόγoσ podpowiada, że dla chrześcijan tym „Bogiem” stała się starożytna Sekta Faryzeuszy. Ta bowiem Sekta przygotowała w Damaszku podstęp z wykorzystaniem swego agenta, nazwiskiem Ananiasz, który podejrzanie szybko (znowu ex nihilo?) uwierzytelnił wśród tamtejszych chrześcijan Szawła/Pawła, jako wskazanego mu przez „Boga” przywódcę (6). I tą metodą spiskową, praktykowaną przecież od wieków przez Czcicieli Starego Testamentu (patrz „Księga Estery”), udało się zamienić naiwnych, przera?liwie wręcz głupich chrześcijan, w potulnych tragarzy Hebrajskich Ksiąg Świętych, które przecież nie zachwycają ani swą estetyką, ani tym bardziej chęcią czynienia bonum commune, czyli chęcią działania dla wspólnego dobra. Wypełnianie zaleceń tych Ksiąg automatycznie daje władzę nad światem „Bogu Jedynemu”, pod którym to „tajemniczym imieniem Boga” ukrywa się wciąż ta sama Sekta Faryzeuszy, której agentem był przecież do końca swego życia, pod gro?bą kary śmierci, św. Paweł (6). I oczywiście ledwo skrywanym celem tej Sekty Czcicieli Prawa jest doprowadzenie tego świata do „Końca Historii”, jak to zaobserwował bynajmniej nie hebrajski politolog amerykański Francis Fukuyama, w książce pod takim właśnie tytułem.


Z tego powodu znaczną część niniejszego zbioru stanowią eseje, napisane nie tylko w języku polskim i angielskim, ale także i po francusku, ilustrujące w jaki sposób jest realizowany biblijny, dobrze zrozumiany już przez Filona z Aleksandrii, Plan Przebudowy oraz Zjednoczenia Świata, tak „aby był jeden pasterz i jedna była trzoda”. Oczywiście jest to plan „boga” zwanego Przeciw-Rozumem, określanego jako MISOLOGOS, przez Jezusa z Nazaretu kojarzonego z diabłem. Ten „Bóg Faryzeuszy” po prostu zabija u ludzi organy poznania, czyniąc z nich totalnie bezmyślne automatony, powolne władzy „Budowniczego Nowego Świata”, którego Karol Marks skojarzył po prostu z pieniądzem. By mieć przedsmak tego, jak to wymarzone przez proroka Izajasza „Nowe Niebo i Nowa Ziemia” będzie wyglądać, wystarczy przejść się ulicami niewiarygodnie dziś zaśmieconych i zatłoczonych obrzydliwymi reklamami polskich miast, czy przyjrzeć się zasypanym zwałami wyrzuconych przez morze plastykowych odpadów „dzikim” plażom Morza Śródziemnego. No i oczywiście, zachwycić się zwiastującymi nadchodzący Armageddon, spalonymi w czasie niedawnej wojny lasami Galilei, z której wywodził się, zakatowany przed dwoma tysiącami lat, nieszczęsny prorok Izraela, którego św. Paweł przerobił na bezrozumnego „baranka bożego”, gładzącego grzechy świata „katolickiej” – czyli powszechnej – obłudy.

Przypisy

1. W doskonałym, wygłoszonym na seminarium na UJ w 1993 roku referacie p.t. „Peru Urewu – dwa programy Jahwe, a ?ródła współczesnego kryzysu ekologicznego”, opublikowanym w roku 1994 w nrze 8 „Biblioteczki Zielonych Brygad”, krakowski eseista i tłumacz z języka hebrajskiego, Ireneusz Kania przypomina: „Mnóżcie się i napełniajcie ziemię, czyńcie sobie ziemię poddaną - te słowa Jahwe skierowane do pierwszej ludzkiej pary, są dla pobożnego Żyda czymś znacznie więcej, niż tylko nakazem - to błogosławieństwa! Według tradycji pierwsze z sześciuset trzynastu błogosławieństw zawartych w Torze. W całej żydowskiej tradycji nie spotykamy żadnego śladu, żadnej aluzji do ewentualnego nakazu Jahwe stawiającego ograniczenie wyżej wzmiankowanemu błogosławieństwu. Przeciwnie! W słynnym komentarzu Rasziego czytamy na przykład: „W Biblii hebrajskiej napisane jest ‘peru urewu’ <>. Gdyby w tekście było tylko ‘peru’, każde stworzenie wydawałoby na świat tylko po jednym młodym, ‘urewu’ ma zatem oznaczać że jedno [stworzenie] może rodzić więcej młodych.” Tak więc człowiek otrzymał od Jahwe mandat na sprawowanie władzy nad światem i wykorzystywanie go według swojej woli.” (Raszi 'al ha-Tora Der Raschi-Kommentar zu den fßnf Bßchern Moses, przeł. J. Dessauer, Budapest 1887.)


2. Szczegółowy wykaz wynikających z zaleceń Biblii poczynań, mających na celu udomowienie oraz sterylizację Ziemi, znajduje się w referacie wygłoszonym przez autora na konferencji „Dialog Cywilizacji” na wyspie Rodos w 2003 roku, pod tytułem „Globalization: The Project of “Flat Earth” and Flat Brain Cortices” (Globalizacja, czyli projekt płaskiej Ziemi i płaskiej kory mózgowej).


3. Obłudne zapewnienia, iż Bóg nie podlega osądowi ludzkiemu, znajdujemy w szczególności w NT w „Liście do Rzymian” 9, 14-23, a wcześniej w wielu miejscach ST, np. w II Moj. 13, 19, itd.


4. Już w tym krótkim Wstępie warto wskazać, do czego logicznie musi prowadzić imitacja przez chrześcijan zachowanie się „PANA”, który aby za pomocą terroru „duchowego” umocnić swą władzę, organizuje publiczną egzekucję swego „Syna” (lub „sługi”) zrzucając, zgodnie z zaleceniem proroka Izajasza (rozdz. 53), nań swe zbrodnie: „zraniony został za występki nasze, ... ukarany dla naszego zbawienia”. (Praktyka publicznego palenia przez władców-psychopatów swych dorastających synów pierworodnych, aby uzyskać „duchową” przewagę nad przeciwnikami, była powszechna zarówno w starożytnym Izraelu jak i w otaczających go, semickich krajach, w szczególności w Fenicji. Patrz II Król. 3, 27; 16, 3; itd.). Ciągle słysząc o takim wyczynie tandemu „Boga (biznesmena i synobójcy) i Syna (potulnego Baranka bożego)”, ludzie oczywiście będą nabierać chęci do ich naśladowania. Jedni „dla Boga” będą chcieli poświęcać swe życie, bąd? w całości (jak ksiądz Popiełuszko), bąd? w jego części (jak Orygenes, który dla Boga poświęcił swe jądra). Inni sprytnie z tych masochistycznych samo-okaleczeń i samo-zabójstw będą czerpać korzyści, robiąc często zawrotną światową karierę, jak chociażby św. Paweł i jego następcy, którzy zrobili imponujący biznes na ukrzyżowaniu Chrystusa.

Co jest jeszcze bardziej istotne, by utrzymać przy życiu religię zbudowaną na kulcie krwawych i zazwyczaj całopalnych ofiar, trzeba ciągle wynajdywać nowe ofiary nadające się do obrabowania oraz „odkupicielskiego” – z punktu widzenia agresora – całopalenia bąd? „zranienia”. Warto w tym miejscu przypomnieć, że największe katedry gotyckie powstały w okresie grabieżczych i morderczych Wypraw Krzyżowych, a wiara chrześcijańska wspaniale także rozkwitała w okresie Reformacji oraz Baroku, kiedy to kacerze płonęli na tysiącach stosów. Upadającą od 200 lat, zarówno na Zachodzie jak i na Wschodzie Europy, „wiarę biblijną” uratował dopiero sukces niezmiennie pozostającej „pod Bogiem” Cywilizacji Amerykańskiej. Ten sukces zagwarantowany został najpierw gigantycznymi całopaleniami miast niemieckich i japońskich pod koniec II Wojny Światowej, a potem, w okresie „zimnej wojny”, analogicznymi dewastacjami Korei oraz Wietnamu. Swą tradycję działania za pomocą Terroru, Rabunku oraz Ukrytych Podstępów, USA kontynuuje i dzisiaj, w trakcie „wojny ciepłej”, w Afganistanie oraz Iraku. Niebywały obecnie rozkwit „biblijnej wiary”, na terenach nowo zdobytych przez USA, jest w znacznym stopniu rezultatem działalności tajnych agentur tego – bez żadnej przesady – „wypchanego Bogiem” Imperium (patrz esej „Amerykańskie ideologie podboju”).


5. Bernard Ardura „The challenge of the transmission of faith and values in context of changing cultures”. Bulletin of World Public Forum ”Dialogue of Civilizations”, no 1/2006, Rhodes, Greece.

6. Zainteresowany Biblią, mieszkający od lat w Kanadzie, znajomy słowacki prawnik zauważył, że sygnałem wskazującym na ukryty cel działalności Pawła, było jego własne oświadczenie wobec Żydów mieszkających w Rzymie, którzy nie chcieli dać wiary jego Słowu: „Dobrze Duch Święty powiedział do ojców waszych przez proroka Izajasza ‘Będziecie stale słuchać, a nie będziecie rozumieli’ (...) ’Niechże wam będzie wiadomo, że do pogan posłane zostaje to zbawienie Boże, oni też słuchać będą’. A gdy to powiedział, odeszli Żydzi, wiodąc ze sobą zacięty spór” (Dz. 28, 25-31). Według tego emerytowanego doktora prawa, wyspecjalizowanego w wychwytywaniu podtekstów rozmaitych Zakonów (Praw), Żydom w Rzymie w tym momencie „otwarły się oczy” i zrozumieli, że korzystnym dla nich będzie nie przeszkadzanie w „biznesie ewangelizacyjnym” Apostoła: „I pozostał (Paweł w Rzymie) przez całe dwa lata ... Głosząc Królestwo Boże śmiało, bez przeszkód. ”

6 listopad 2006

dr Marek Głogoczowski 

  

Archiwum

Po to się rozpoczyna wojnę aby na niej zarabiać
wrzesień 28, 2004
Druga TARGOWICA
grudzień 27, 2002
Elzbieta
"Wewnętrzne przekonanie" psycho - Tuska
marzec 10, 2008
Artur Łoboda
Lokacyjny sukces
sierpień 15, 2007
Izrael Szamir "PaRDeS - studium kabały". Część II: Eseje. Rozdział 15
maj 21, 2006
Israel Adam Shamir
Deska w pejzażu
luty 4, 2007
Zygmunt Miedziński
Katastrofa ludzkosci
marzec 28, 2003
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Ocean możliwości Chin"
kwiecień 14, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
Jak kali.... to ?le, jak Kalego..........
lipiec 16, 2002
PAP
Przywrócić Polakom nadzieję- marzec 68
marzec 10, 2003
Leszek Skonka
Dwóch członków zarządu WorldComu aresztowanych
sierpień 1, 2002
PAP
Z tarczą na ramieniu ...
styczeń 17, 2008
Gregory Akko
Pierwiastek kłamstwa.
czerwiec 13, 2007
bez podpisu
Urban a „sprawa polska”.
wrzesień 3, 2002
Artur Łoboda
Paliwo ważniejsze niż wojna przeciwko terroryzmowi
maj 7, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
Czasem się coś w Gazecie Wyborczej trafi, ale znika szybko...
styczeń 12, 2004
czytelnik
Brazylia Uniezależnia się od Ropy Naftowej
luty 8, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Polska oddaje hołd USA
czerwiec 18, 2006
anty$
A może nie warto zaglądać na ten Portal?
marzec 1, 2007
Artur Łoboda
Testament rotmistrza Pileckiego
maj 7, 2005
Wojciech Kozlowski
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media