Nawet najbardziej zasłużone osoby - nie są pozbawione ułomności  naiwności. 
Dowodzi tego Adam Borowski - który Władysława Frasyniuka nazywa "w latach 80. był najdzielniejszym z dzielnych". 
http://vod.gazetapolska.pl/16024-borowski-o-frasyniuku-w-latach-80-tych-byl-najdzielniejszym-z-dzielnych-co-wiec-sie-stalo-ze-teraz
I po tych słowach przestałem wierzyć w zdolności logicznego myślenia ostatnich autorytetów PiS. 
My - którzy żyliśmy w tamtych czasach - doskonale pamiętamy - jak pilnowaliśmy się przed przed  ujawnieniem. 
Dzisiejsze działania Adama Słomki, Zygmunta Miernika i reszty epigonów KPN - nie miałoby miejsca za czasów komuny. 
Wtedy działalność opozycyjna kończyła się ciężkim pobiciem przez "nieznanych sprawców" i nieraz śmiercią. 
Bo dziś Słomka występuje przeciwko  poststalinowskiej -"nadzwyczajnej kaście", a w latach PRL-u przeciwko obywatelowi działało komunistyczne "Państwo". 
Dlatego NIKT - kto publicznie odnosił się ze swoją rzekomą odwagą - nie był  ŻADNYM opozycjonistą, ale nasłanym agentem. 
I tak należy patrzeć na opozycję reglamentowaną z lat PRL.