Fundamentem kultury osobistej jest to, że osoba autorytarnie wypowiadająca się w jakimkolwiek temacie - ma ku temu odpowiednie kwalifikacje.
W sprawach kultury i sztuki mam pięćdziesięcioletnie doświadczenie.
Przeszedłem wszystkie etapy rozwoju i ścieżki poszukiwań twórczych. Łącznie z modnym dziś "performance", który ja tworzyłem ponad 40 lat temu.
I właśnie dlatego wiem - a jeszcze pewniejszy jestem z perspektywy czasu, że "performance" to droga donikąd. Co najwyżej ćwiczenie, rozgrzewka przed rzeczywistym działaniem twórczym, które prowadzi w zupełnie inną stronę.
Półwieczne doświadczenie pozwala mi autorytarnie stwierdzić, że
w procesie twórczym aktywne są odmienne ośrodki mózgowe, które wzajemnie ze sobą kolidują.
Jeżeli angażuję się w sztuki plastyczne, które wymagają specyficznego skupienia - nazywanego w przeszłości "natchnieniem", to sporą trudność sprawia mi werbalny przekaz moich myśli.
Potrzebuję czasu - na przestawienie się z jednego trybu działania - w drugi.
Połączenie obu trybów daje marne efekty twórcze.
Podobnie jest z działalnością reżyserką.
Wybitny reżyser nie będzie tłumaczył "co autor miał na myśli", ale stworzy dzieło - w którym każdy widz znajdzie jakieś wartości.
Jeszcze jedna cecha charakteryzuje prawdziwych artystów - to wrodzona skromność. Oni przedstawiają się własnymi pracami, a nie samochwalstwem.
Zdając sobie sprawę z powyższych uwarunkowań - lewackie ośrodki władzy - w Trzeciej RP - tak zorganizowały funkcjonowanie Świata Kultury, by na podobieństwo lat stalinowskich - całkowicie wyrugować polskich artystów, a w ich miejsce wprowadzić lewackie bojówki.
Rozpoczęli od tego, że
zaprzestano oceniać artystów na podstawie ich dorobku, ale na podstawie autopromocji.
W wyniku czego
lewackie przygłupy mianowały sie WAŻNYMI artystami obecnych czasów.
Temu miały służyć procedury rozdziału środków publicznych, których
NIE otrzymywali artyści o wybitnym dorobku, ale ludzie - którzy wypisywali niestworzone BREDNIE!
Ta zasada rozwinęła się w poststalinowskim Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego - pod rządami Zdrojewskiego, ale KONTYNUOWANA jest pod pisowskim Ministrem Piotrem Glińskim.
Mieliśmy tego doskonały przykład w trakcie tak zwanego "konkursu" na stanowisko Dyrektora Narodowego Teatru Starego w Krakowie.
Powołana przez Glińskiego - rzekoma "komisja konkursowa", która w większości składała się z ludzi niekompetentnych, ale o "jedynie słusznych" - uwolskich korzeniach - nie
dopuściła do oceny dorobku teatralnego kandydatów, ale oceniała autoprezentację i propagandę zapisaną w zgłoszeniach konkursowych!
To
SKANDALICZNE zbezczeszczenie elementarnych zasad kultury i modelowy przejaw
dyskryminacji rzeczywistych twórców kultury - zostało zaaprobowane przez pisowskiego Ministra - Glińskiego.
Ale ja uważam, że
Gliński jest tylko marionetką w rękach Jarosława Kaczyńskiego.
Dlatego, o
dalsze psucie polskiej kultury oskarżam Jarosława Kaczyńskiego!
Jemu nie chodzi o rozwiązanie jakiegokolwiek problemu, ale o nieustanną wojnę społeczeństwa. Dokładnie tak - jak w orwelowskim świecie absurdu.
To jego metoda na utrzymanie władzy!
Artysta i teoretyk Kultury
Artur Łoboda
Fundacja Promocji Kultury
www.fundacja.zaprasza.eu