W 1972 roku poznałem
Tadeusza Hanauska.
Był On ojcem mojego kolegi z klasy - w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych.
Niczym odludek przemieszczał się po korytarzach Liceum przez następne lata - gdy przychodził do szkoły w sprawie syna.
Z nikim na ogół nie rozmawiał.
Jego syn - Piotrek - zaproponował mi cztery lata później sprzedaż - za niewielkie pieniądze motoroweru Pegaz, który miał wadę fabryczną - w postaci sprzęgła odśrodkowego.
Pojechałem do Piotrka, który mieszkał na "Osiedlu oficerskim" przy ówczesnej ulicy Marchlewskiego.
Na podwórku tego domu - około godziny grzebałem w motorowerze - by móc dojechać nim do siebie, a nie pchać przez Kraków.
I wtedy do swojego domu wracał Tadeusz Hanausek.
Był chyba w dobrym humorze bo wyjątkowo zagadał Piotrka: co robimy?
Wyjaśniłem, że chcę zblokować sprzęgło - by "na twardo" dojechać do domu.
Ale była to piękna jesień i profesor kryminalistyki - wykładowca UJ nie chciał chyba wchodzić do domu, bo wdał się w rozmowę z Nami.
Byliśmy wtedy w klasie maturalnej - więc Hanausek zapytał przez grzeczność: czy będę kontynuował naukę?
Powiedziałem, że chcę zdawać na Akademię Sztuk Pięknych i w tym momencie ja odruchowo zapytałem Piotrka: gdzie On będzie zdawał?
Gdy odpowiedział, że na "Prawo" - to Jego Ojciec powiedział coś - co wtedy źle zrozumiałem.
Powiedział bowiem, że "
nie ma głupszych ludzi - niż studenci Wydziału Prawa".
Odebrałem to wtedy - jako przytyk wobec syna - bo ten nie przykładał się do nauki.
Piotrek był inteligentnym chłopakiem, ale olewał to - co go nie interesowało.
Po wielu latach zrozumiałem prawdziwy sens słów Tadeusza Hanauska, który egzaminował niejednego studenta Wydziału Prawa UJ.
O Naszym życiu rozsądzają ludzie prymitywni, którzy NIGDY nie powinni mieć prawa do oceny drugiego człowieka!
Uczciwych i inteligentnych prawników jest tak niewielu, że pisowski nieRząd bez problemu wprowadził w marcu 2020 roku zamach stanu - pod przykrywką fikcyjnej pandemii i całkowicie
bezkarnie wymordował 200 tysięcy Polaków poprzez zamknięcie drogi do leczenia!