Po 1989 roku, po raz drugi w dwudziestym wieku, kontrolę nad polską kulturą i edukacją przejęły popłuczyny stalinowskiego nihilizmu.
Korzystając z doświadczeń błędów stalinowskiej przeszłości, zdecydowanie wolniej, ale metodycznie, w dużo lepszym kamuflażu likwidowano części składowe Państwa Polskiego, a kulturę polską poddano eugenice internacjonalizmu.
Przez dziesięć lat takiej polityki, przygotowano grunt - pod kalumnie Jana Tomasza Grossa.
Po nim przyszli następni, którzy prymitywnymi pomówieniami obrażali Polaków i dzięki wsparciu kolejnych Rządów Trzeciej RP pluli nam w twarz.
Długoplanowym celem było rozgrabienie i unicestwienia Państwa Polskiego.
Czy to są za ostre słowa?
Jedynie w czasie II wojny światowej nastąpił ubytek populacji w Polsce porównywalny do okresu Trzeciej RP.
To nie jest przypadek!
Współczesne media głównego nurtu są kalką "Ministerstwa Prawdy" z powieści Orwella "Rok 1984".
W zależności od bieżących potrzeb - zmienia się fakty, wymazuje ludzi - jak w stalinowskiej rzeczywistości.
Jednak, w związku z ostatnimi zmianami stosunku Zachodu wobec Putina, przeprowadzono akcję kolejnej reinterpretacji historii.
Teraz dowiadujemy się, że wojska niemieckie - nie były aż tak silne i wycofywały się przed Rosjanami bez oporu.
Kto głosi takie oszustwa? Współcześni historycy z żydowskiego muzeum "Fabryka Schindlera".
Po co opowiadają te brednie?
By wybielić aliantów zachodnich, którzy nie zdobyli Berlina i nie reagowali w sprawie niemieckich mordów na Żydach i innych narodach Europy.
Po co wybielają Zachód?
Jest między nimi umowa rewizjonizmu historii.
Jak powszechnie wiadomo: to "
naziści Polacy byli sprawcami holokaustu", a "
Niemcy bronili Europę przed barbarzyńcami ze wschodu".
Drażnią Państwa takie słowa?
Proszę się do tego przyzwyczajać. Jeżeli Polacy nie pogonią całej obecnej klasy politycznej - to za kilkanaście lat taka będzie oficjalna interpretacja historii.
Na razie jednak mamy inną opowiastkę.
Napisałem już wcześniej, że w zarządzanym przez "eskimosów", muzeum "Fabryka Schindlera", otwarto wystawę, której teza brzmi, że Rosjanie nie musieli Krakowa wyswabadzać od Niemców, bo ci i tak uciekli, bez większego oporu.
http://zaprasza.net/a.php?article_id=33003
Biorąc pod uwagę fakt, że Śląsk stanowił ogromnie ważne zaplecze przemysłowe dla Niemiec - tylko nieuk mógłby uwierzyć, że Niemcy nie bronili południowego odcinka frontu.
A po zajęciu Krakowa, Śląsk stał dla Rosjan otworem.
Nie ulega wątpliwości, ze w1945 roku jeden okupant zastąpił drugiego.
Ale diabeł tkwi w szczegółach.
Niemcy Planowali docelowo wyniszczyć Polaków.
Stalin chciał nas tylko zbolszewizować, choć nie przebierał w środkach i nie liczył się z polskimi ofiarami.
Celem tego przemyślenia jest odpowiedź na pytanie: czy Rosjanie nas wyswobodzili, czy zniewolili?
By odpowiedzieć na nie powrócę do swojego wywiadu sprzed 16 lat, z Antkiem Michałowskim - domownikiem dworku w Laskowej, kolo Limanowej i członkiem Armii Krajowej.
Przed zimowym atakiem na Kraków - właśnie w tym dworku uczynił sobie kwaterę Iwan Koniew - dowódca Frontu Ukraińskiego.
Dzięki Michałowskiemu nawiązał kontakt z AK i otrzymał doskonały wywiad o sytuacji w Krakowie. Akcje Rosjan były koordynowane z działaniem AK, które rozbroiło wiele niemieckich ładunków wybuchowych.
Tuż przed atakiem na Kraków, Koniew opuścił dworek w Laskowej.
Ale kilka dni wcześniej powiedział jego właścicielom "dopóki ja tu jestem, nic wam nie grozi, ale gdy wyjadę - nawet niczego ze sobą nie bierzcie i uciekajcie, bo przyjdą tu tacy, którzy was aresztują".
Antek Michałowski posłuchał słów Koniewa i dzięki temu miałem okazję z nim rozmawiać pół wieku później.
Na pewno większość żołnierzy, którzy zajmowali Kraków była przekonana, że wyswobadzają miasto.
Nie ich winą jest to - co robiła na zapleczu frontu NKWD i Smiersz.
Nie ich winą jest to - co robili maruderzy i różne męty, które wszędzie się zdarzają.
Nawet moją kilkunastoletnią wtedy Mamę chciał zgwałcić "mogoł" - jak to określiła moja Babcia. Ale narobiła rabanu i przybiegł rosyjski oficer, który uratował moją Mamę.
(W sowieckich oddziałach byli również skośnoocy.)
Głosząc historyczne brednie, manipulatorzy historii stają się wspólnikami zarówno niemieckich oprawców - jak też stalinowskiego NKWD.
Miliony Rosjan poświęciło swoje życie z okrzykiem "za ojczyznę, za Stalina", żywiąc przekonanie, że przynoszą jednocześnie wolność innym narodom.
Nie mieli pojęcia o politycznych zbrodniach Stalina.
Dlatego podsumuję dzisiejsze przemyślenia słowami:
wyzwolili nas od Niemców prości Rosjanie, ale zaraz po nich przyszli ci - którzy nas na nowo zniewolili.
Byli to NKWD-owcy i członkowie pacyfikacyjnych oddziałów Smiersz.
Osobnik - mianujący się historykiem, który nie rozumie tych oczywistych faktów jest prostakiem, a nie naukowcem.
I w tym momencie przejdę do bardzo ważnego dzisiaj problemu.
Tak zwany "konflikt ukraiński", a więc wojna o wyrąbanie przez Rosję ścieżek komunikacyjnych na Krym, wynika w pierwszym rzędzie z agresywnej - wobec Rosji postawy USA.
Jej przejawem jest między innymi wzniecenie przez Amerykanów walk w Syrii - głównej bazie rosyjskiej marynarki wojennej - na Bliskim Wschodzie.
Rosja ma wszelkie powody, by czuć się zagrożona.
Jednak zanegowanie obecności Putina - w ramach obchodów 70 rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, jest nie tylko potwarzą wobec Rosjan, jest głupotą na niewyobrażalną skalę.
A może jest to jedynie konsekwencją rzeczywistej polityki Zachodu.
W Oświęcimiu, przedstawiciele Zachodu mogliby przekonać Putina, że nie mają wobec Rosji agresywnych zamiarów. A odium tego miejsca mogłoby posłużyć za przestrogę - przez zbyt pochopnie podejmowanymi decyzjami politycznymi.
Skoro prymitywna Premier RP i nikt z przywódców Zachodu nie uznali za wskazane - by zaprosić Putina do Oświęcimia, to - mimo wszystkich obiekcji związanych z wojną na Ukrainie uznać muszę, że Zachód ma tak naprawdę - agresywne zamiary wobec Rosji.
Dla mnie nie ulega najmniejszej wątpliwości, że prawdziwym inicjatorem ukraińskiego Majdanu byli Syjoniści. I to zapewne oni dążą dziś do Trzeciej wojny światowej.
A wszelkie próby porozumienia z Putinem stoją na drodze ich planów.