Who Had Their Finger on the Magic of Life - Antoine Bechamp or Louis Pasteur?
Robert O Young
Universal Medical Imaging Group, USA
Correspondence: Robert O Young, pH Miracle Inc., 16390 Dia del Sol, Valley Center, California, 92082, USA, Tel 760 751 8321
Received: February 02, 2016 | Published: September 19, 2016
Citation: Young RO (2016) Who Had Their Finger on the Magic of Life - Antoine Bechamp or Louis Pasteur?. Int J Vaccines Vaccin 2(5): 00047. DOI: 10.15406/ijvv.2016.02.00047
Magiczna gumka
W historii było kilka znaczących przypadków, kiedy osoby wnoszące nieoceniony wkład w postęp ludzkiego zrozumienia były w swoim czasie ignorowane, wyśmiewane, a nawet prześladowane.
Ale w większości przypadków ich praca została później uznana za zasłużoną.
Jednak niektórzy wspaniali nie zaznali takiego uznania i “cierpieli na haczyk" zapomnienia.
Tak jest z Antoine Bechamp [1].
Gdyby głęboki głos jego nauki nie został uciszony, większość ludzkości mogłaby zostać oszczędzona od najgorszych aspektów chorób zakaźnych, - lub życiowych stresów XX wieku.
Ponieważ można stwierdzić, że oficjalnie zatwierdzone, ale niewłaściwe i niebezpieczne leczenie „chorób” zakaźnych - w ciągu ostatniego stulecia - w dużej mierze spowodowało obecną falę epidemii „choroby zwyrodnieniowej”, w tym raka, AIDS, lub Ebola, mogliśmy oszczędzić również tych nieszczęśników.
Przynajmniej lepiej zrozumielibyśmy: dlaczego te choroby mamy?
Na szczęście jednak dzieło Bechampa [1] było utrzymywane przy życiu przez niewielkie, - kolejne grupy poszukiwaczy prawdy.
Przyjęcie przez naukę teorii zarazków Louisa Pasteura - jako prawdy obawionej, - bez uwzględnienia subtelności i głębokiego wglądu w mikrozymiczną zasadę Bechampa [1], przedstawia jedną parafrazę:
„Nie ma tak potencjalnie niebezpiecznej doktryny medycznej, - jak
częściowa prawda wdrożona - jako jedyna prawda."
Każdy pracownik medyczny, bionaukowiec, pracownik służby zdrowia - lub laik, który chce uzyskać wgląd w pochodzenie i naturę chorób zakaźnych i przewlekłych, - na tle wspaniałego spojrzenia na proces życiowy, - musi wziąć pod uwagę naukę Bechampa.
I musi zająć się jedną z najważniejszych koncepcji, - aby zrozumieć ten znakomity pleomorfizm – mikrobiologiczny - w odniesieniu do choroby i jej objawów.
Napisano o nim cztery książki, o których autor zdaje sobie sprawę (choć jest bardzo prawdopodobne, że jest ich więcej), oraz wiele opublikowanych przez niego prac.
Spośród nich wszystkie - z wyjątkiem jednej - są one w oryginale - w języku francuskim.
Na szczęście jego ostatnia książka, "The Blood and Its Third Anatomical Element", została przetłumaczona na język angielski w 1911 roku przez Montague [1], MD, Ph.D., MA, chociaż była trudna do uzyskania.
Z dwóch głównych książek o nim, jedna jest po francusku, a druga [2] jest również rzadka.
Pozostałe dwie książki o Bechampie [1] są autorstwa R.B. Pearsona.
Książka Hume [2], jedna książka Pearsona i "Krew" - są ponownie dostępne jako reprodukcje w USA - po kilkuletniej przerwie.
Bechamp [1] uważał publikację "Krew" za ukoronowanie swojej pracy, - w której opisuje niezwykłą mikroanatomiczną jednostkę i jej udział w procesie krzepnięcia.
Zawiera również szczegóły swojej pracy i doświadczenia - z plagiatami i „drobnymi racjonalizacjami” Louisa Pasteura.
Francuska książka o nim, którą autor Christopher [3] bardzo chwalił temu pisarzowi, jest autorstwa Marie Nonclercq, - zatytułowana Bechamp [1], 1816-1908: L’Homme et le Savant, Originalite et Fecondite de Son Oeuvre.
Ta ostatnia część oznacza „Człowiek i naukowiec”, oryginalność i produktywność swojej pracy.
Według Christophera [4], w relacji przedstawionej w 1991 roku przedstawiono fakty, które nie pasowały do panującej teorii, i dlatego pojawiło się wiele pytań…
kiedy czytałem eseje i książki, o charakterze heretyckim, - można powiedzieć, napisane przez badaczy, o nazwiskach, o których nigdy nie słyszałem na moich zajęciach.
Dwadzieścia lat temu Światowa Organizacja Zdrowia z dumą ogłosiła niedawne odkrycie, że jedynym największych czynników w chorobach serca jest niedobór witaminy E.
Przewrotnie napawający podziwem jest również fakt, że osoba o niezwykłych dokonaniach - Bechamp [1] została
wypisana z podręczników historii i wszelkich encyklopedii.
Otrzeźwiające jest rozważenie wymaganego stopnia autorytarnej kontroli nad kluczowymi elementami akademickimi w naszej kulturze.
Nie jest moim zamiarem dyskutować o polityce, ale gdy cuda pracy Bechampa wychodzą na jaw, - pojawia się po prostu pytanie:
„Dlaczego nie jest to powszechna wiedza?”
Musimy być jednak wdzięczni, że nie udało się go całkowicie "wymazać" z historii.
Trudno oddać pełną sprawiedliwość Bechampowi [1] bez odwoływania się do książki.
Jego praca była nieustanna i cudowna, a jego obserwacje płodne.
Postaram się przekazać kilka zasadniczych aspektów jego pracy biologicznej - tylko fragment obrazu, gdyż całość obejmuje chemię, medycynę i farmację.
Pozostawił po sobie niezwykłą spuściznę naukowego wglądu, - który graniczy z duchowością, a jednak zmarł we względnym zapomnieniu, - praktycznie bez uznania przez rówieśników i opinię publiczną.
Przeżył swoją żonę, ukochanego profesora nadzwyczajnego Estora i czwórkę dzieci, więc musiał znosić te ciężkie lekcje życia, oprócz lekcji zawodowej anonimowości.
Jednak zgodnie ze swoim niezwykłym umysłem nigdy nie stracił przekonania, że prawda wyjdzie na jaw, - podobnie jak jego rola w jej objawieniu.
E. Bechamp, jest znany wśród koterii współczesnych i współczesnych wielbicieli, a jego prace śledziło, świadomie lub nie, być może w sumie 50 naukowców.
Do tej grupy należą takie nazwiska jak Gunther Enderlein; Wilhelm Reich; Royal Raymond Rife; odważny australijski zespół Kalokerinos et al. [5], MD (który przez wiele lat publikował informacje w australijskiej gazecie Toorak Times); i Naessen [3], w tym ja, którzyśmy doprowadzili lokomotywę Bechampiana do pełnej mocy.
Jest jednocześnie niewiarygodne i niezrozumiałe, że powierzchowny dogmat Pasteura [2] mógł przeważyć nad spostrzeżeniami Bechampa w XIX-wiecznej Francuskiej Akademii Nauk.
Niewiarygodne z powodu drobiazgowej dokumentacji i prezentacji wykonanej przez Bechampa [1] swojej płodnej pracy.
Zrozumiałe, ponieważ
Pasteur [2] ukradł wystarczająco dużo z publikacji, aby to przeszło, dzięki powiązaniom z wyższymi klasami (społecznymi) i doktrynie, która bardziej pasowała do kulturowych (zwłaszcza religijnych) nastrojów tamtych czasów.
Sprzyjający, jeśli nie tworzący, atmosferę represjonującą prawdę był nastrojem namiętnej ignorancji wśród władz kościelnych - na Uniwersytecie w Lille, gdzie Bechamp [1] przeniósł się w 1875 r., aby tam nauczać.
W sposób podobny do tego, - którym zdewastowano Galileusza, energicznie przeciwstawiali się „herezji” mikrozymianowskiego poglądu. (hierarchia kościelna)
Dotkliwość tej tragedii potęgowała głębia tej ignorancji, która nie mogła zdać sobie sprawy, że pogląd nie jest wcale heretycki.
W rzeczywistości Bechamp był pobożnym chrześcijaninem, który czuł, że jego dociekania są jedynie objawieniem modusu Stwórcy.
Ale przekornie budujące jest to, że takie uprzedzenia utrzymywały się przez stulecie, - poparte autorytetem w naukach biologicznych, - tak że zasady Bechampa nie zostały jeszcze (2015) rzetelnie zbadane w głównym nurcie naukowym.
Wszystko może się wkrótce zmienić - z wielu powodów, z których nie najmniej ważnym jest to, że badania w literaturze medycznej płoną teraz szalejącym płomieniem pod wyniosłym apartamentem, w którym czai się kilku potężnych kontrolerów.
Niedługo będą musieli poddać się przy oknie lub zostać pochłonięci przez płomienie.
Oczywiście jednym ze sposobów, w jaki się poddają, - jest
ponowne odkrycie prawdy, to znaczy przypisywanie sobie zasług za cudze naukowe „odkrycia” - w sprawach przez długi czas przez nich ignorowanych, lub represjonowanych i długo uznawanych za zasadę w alternatywnych środowiskach.
Na przykład
„nauka” właśnie odkryła, że przeciwutleniacze są dobre na astmę, zwłaszcza witaminy C i E.
A po niestrudzonych, ostatecznych pracach braci Shute nad witaminą E prawdopodobnie 20 lat temu, Światowa Organizacja Zdrowia z dumą ogłosiła niedawne odkrycie że największym czynnikiem w chorobach serca jest niedobór witaminy E.
Nie jestem pewien, dlaczego, kiedy jego życie dotknęło mnie poprzez biografię historyczną Douglasa [2], powstało we mnie tak silne uczucie – potrzeba „oczyszczenia” go, aby jego imię i praca znalazły się na zasłużonym miejscu w historii .
Po części, jestem pewien, podobnie jak w przypadku M. Nonclercqa, zdaje sobie sprawę z korzyści zdrowotnych, jakie społeczeństwo może czerpać ze zrozumienia go, nie wspominając o inspirującym, jeśli nie magicznym, wglądzie w życie i bycie, które reprezentują jego poglądy.
Ale nadal nie jestem do końca pewien, dlaczego chcę móc powiedzieć (jeśli w jakiś sposób moje różne ekspozycje o nim na przestrzeni ostatniej dekady, dodane do głosów innych, którzy widzieli jego oczami, przyczyniają się do otwartej przewartościowania jego nauki),
„Tam, Antoine!
Spoczywaj w pokoju mój przyjacielu."
Zasady mikromorfologii
Chociaż niektóre pomysły, do których odnosił się Bechamp, były starsze od niego, nie zostały one wcześniej tak jasno opisane, - w pełni rozwinięte ani silnie poparte eksperymentami.
Mówi się, że nie ma nic nowego pod słońcem.
Jeśli to prawda, może to być spowodowane tym, że wszystkie rzeczy, lub sytuacje istnieją jednocześnie w stworzeniu.
To kwestia perspektywy, podobnie jak patrzenie na gobelin.
Perspektywa Bechampa pozwala nam cofnąć się od ścisłego skupienia by zobaczyć luźne wątki teorii zarazków pośród harmonijnego i zdumiewającego wzorca procesu życiowego.
Miał swój „palec” na magii życia.
Według Hume’a [2] istota tego, co nam przyniósł, była następująca:
Po pierwsze wykazał, że
powietrze jest wypełnione mikroskopijnymi organizmami zdolnymi do fermentacji dowolnego odpowiedniego podłoża, na którym zdarzy się wylądować.
Wykazał, że przemiany chemicznej dokonuje rozpuszczalny ferment wytwarzany przez organizm, a ten ferment jest analogiczny do soków trawiennych żołądka.
W ten sposób zidentyfikował fermentację jako proces trawienia.
(Young [6] wysuwa teorię, że każdy rozkład, nawet rdzewienie stali, odbywa się za pośrednictwem fermentów.
Wiadomo na przykład, że bakterie rozkładają skałę na glebę.
Mikroorganizmy znajdują się u podstaw wszelkich procesów życiowych na Ziemi lub w ich pobliżu.
Na przykład formy grzybów są nieodzowną częścią korzeni większości roślin, - w tym największych drzew.)
Po drugie, najgłębszym wnioskiem, do którego doprowadziły go niestrudzone i żmudne badania Bechampa - jest to, że
w komórkach i płynach wszystkich organizmów znajduje się niezależnie żyjący pierwiastek mikroanatomiczny.
Ten pierwiastek poprzedza życie na poziomie komórkowym, a nawet genetycznym i jest podstawą wszelkiej organizacji biologicznej.
Tym, - co początkowo wzbudziło ciekawość prokreacyjną Antoine'a, było odkrycie, nieco przypadkowe, że czysta kreda ze złóż geologicznych sprzed co najmniej 11 milionów lat upłynniała skrobię i fermentowała roztwory cukru, - podczas gdy kreda wytwarzana przez człowieka nie.
Po latach poszukiwań przyczyny tego (fermentacja nie była wówczas rozumiana) przypisał działanie żywym szczątkom dawno zmarłych organizmów.
Nazwał ten maleńki żywy element „mikrozymą” lub małym fermentem. (dziś to nazywamy enzymami)
Po trzecie, twierdził, że mikrozymy rutynowo stają się formami zwykle określanymi jako bakterie i że bakterie mogą powracać, lub przechodzić do stanu mikrozymian.
(Jest to zasada pleomorfizmu, która ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia pojawienia się w organizmie objawów „zakaźnych” i chorób zwyrodnieniowych).
Po czwarte, wyjaśnił, że zarazki atmosferyczne nie są podstawowymi gatunkami, - ale są albo mikrozymami, albo ich formami ewolucyjnymi, - uwolnionymi z dawnego środowiska roślinnego lub zwierzęcego przez śmierć tego „medium”.
Bechamp wyjaśnił:
„Mikrozyma jest początkiem i końcem całej organizacji.
Jest to podstawowy element anatomiczny, dzięki któremu tworzą się komórki, tkanki, narządy, cały organizm”.
Mikrozymy nazywał budującymi i niszczycielami komórek.
Cytat podkreśla konstruktywny aspekt działania i celu microzymian, ale to właśnie aspekt destrukcyjny, - czyli „koniec wszelkiej organizacji”, dotyczy nas w chorobie.
Zawsze znajdował mikrozymy pozostające po całkowitym rozkładzie martwego organizmu i doszedł do wniosku, że są to jedyne nieprzemijające elementy biologiczne.
Ponadto pełnią życiową funkcję rozkładu, lub są prekursorami istot (bakterii, drożdży i grzybów), które to robią.
W ten sposób jasno przedstawił ideę, że fizyczne życie wyższych form biologicznych jest zależne od mikroskopijnych istot i jest przez nie przetwarzane.
Prostym, natychmiastowym dowodem uzależnienia jest niezbędna populacja bakterii w ludzkim przewodzie pokarmowym.
A pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że naszymi towarzyszami trawiennymi i metabolicznymi są rośliny.
Kluczowy „kataboliczny” aspekt zachowania mikrozymian pojawia się na obrazie, gdy ciało staje się chore, ponieważ według Bechampa:
W stanie zdrowia mikrozymy działają harmonijnie, a nasze życie jest w każdym znaczeniu tego słowa regularną fermentacją. ...
W stanie chorobowym mikrozymy, - które stały się chorobliwe, powodują szczególne zmiany w organizmie. . .
które prowadzą zarówno do dezorganizacji tkanek, zniszczenia komórek i ich wibronicznej ewolucji podczas życia.
Mikrozyma to zorganizowany (nierozpuszczalny) ferment: żywy element.
Kontrolowana fermentacja jest ważnym procesem fizjologicznym.
Na przykład jest wykorzystywana jako
środek do rozkładania toksyn w płynie międzykomórkowym i układzie limfatycznym.
Ponadto niektóre komercyjne produkty z błonnika pokarmowego zawierają akację i śliski wiąz.
Te rozpuszczalne włókna fermentują w jelitach, - w wyniku czego powstają krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe, takie jak maślan i octan, - które są bardzo korzystne dla ściany okrężnicy.
Bechamp opublikował artykuł (jeszcze pozostał w języku francuskim) na temat roli mikrozymas w wytwarzaniu diastazy ślinowej (ptyaliny).
Ponieważ mikrozymy znajdują się w każdej komórce, - we krwi i środowisku międzykomórkowym, jest prawdopodobne, że wiele ważnych substancji, głównie enzymów, jest wytwarzanych przez nie lub przez ich kompleksy.
Bechamp powiedział, że w procesie rozpadu komórek pośredniczy fermentacja mikrozymianowa – nawet w zdrowym organizmie.
Chociaż następuje również odnowa, ostatecznie zaczyna się fermentacja rozpadu (starzenie), znacznie zwiększając intensywność po śmierci.
Kiedy metabolizm oksydacyjny ustaje, a ciało umiera, - ujemne ładunki powierzchniowe są tracone, a teren zakwasza się.
Mikrozymy reagują na sygnały biochemiczne, - z których najważniejszym jest pH.
Stan chorobowy to środowisko, które dostarcza mikrozymom przedwczesny biochemiczny sygnał, że organizm jest martwy.
W konsekwencji zmieniają swoją funkcję i ewoluują w formy zdolne do bardziej energicznych fermentacyjnych form rozpadu, które odzwierciedlają chorobę – to, co Bechamp nazwał „chorobliwie rozwiniętymi mikrozymami”.
Jeśli gospodarz nie zwraca uwagi, - podczas gdy dostosowanie jest nadal możliwe, zostanie on poddany recyklingowi wcześniej niż miałoby to miejsce w innym przypadku.
I dalej
„... W chorobie wpływają na podstawowe tkanki lub komórki....
Powinno z tego wynikać, że patologia tkanek i komórek jest w rzeczywistości patologią mikrozym.
W chorobie zaobserwowano, że komórki zmieniają się, są zmieniane i niszczone, i te fakty zostały odnotowane.
Ale gdyby cellul był życiową jednostką żyjącą per se, nie zaznałby ani zniszczenia, ani śmierci, a jedynie zmianę.
Jeśli wtedy komórka może zostać zniszczona i umrzeć, - podczas gdy mikrozyma może się tylko zmienić, to dlatego, że mikrozyma naprawdę żyje sama w sobie i jest fizjologicznie niezniszczalna, nawet w swoich własnych ewolucjach, ponieważ fizjologicznie nic nie jest ofiarą śmierci; wręcz przeciwnie, codzienne doświadczenie dowodzi, że wszystko jest łupem życia, to znaczy tego, co można żywić i konsumować”.
Dalsze wnioski Bechamp'a
„To, że w organizmach wszystkich istot żywych, w tym człowieka, w jakiejś części i w danym momencie wytwarza się alkohol, kwas octowy i inne związki, które są naturalnymi produktami działalności zorganizowanych fermentów i że nie ma innej naturalnej przyczyny tej produkcji niż mikrozymy organizmu. [Podkreślenie dodane. To tutaj, na zagrożonym terenie, formy kulminacyjne, które opisuję w głównym tekście mojej książki Sick et al. [7], może odgrywać pewną rolę.
Jak opisuje Bechamp – tj. w pozornie zdrowym organizmie – byłaby to prawdopodobnie początkowa faza rozwoju.]
Obecność alkoholu, kwasu octowego itp. w tkankach ujawnia jedną z przyczyn, niezależną od zjawiska utleniania, zaniku cukru w organizmie i zaniku substancji glukogennych i tego, co Dumas nazwał pokarmem oddechowym."
„Że bez zbiegu jakichkolwiek zewnętrznych wpływów, z wyjątkiem odpowiedniej temperatury, fermentacja będzie przebiegać w części pobranej ze zwierzęcia, - takiej jak jajko, mleko, wątroba, mięśnie itp. lub, - w przypadku roślin , w kiełkujących nasionach lub w owocach, które dojrzewają po odłączeniu od drzewa itp.
Substancją fermentującą, która po śmierci znika najwcześniej w narządzie, jest glukoza, - substancja glukogenna - lub inny związek zwany węglowodanem, czyli można powiedzieć żywność oddechowa.
A nowe związki, które się pojawiają, są takie same, - jak wytwarzane w laboratorium fermentacji alkoholowej, kwasu mlekowego i masłowego; lub, podczas życia, alkohol, kwas octowy, kwas mlekowy lub kwas sarkolaktyczny itp.”
„Że mikrozymy, po lub przed ewolucją w bakterie, atakują substancje albuminoidowe, lub galaretowate dopiero po zniszczeniu… węglowodanów”.
„Że mikrozymy i bakterie, które dokonały wyżej wspomnianych przemian, nie giną w zamkniętym aparacie bez dostępu tlenu; przechodzą w stan spoczynku, - podobnie jak drożdże piwne w środowisku produktów rozkładu cukru, które to produkty tworzą."
„To… . . konieczne zniszczenie materii organicznej organizmu nie jest pozostawione przypadkowi przyczyn obcych temu organizmowi, i że gdy wszystko inne zniknie, bakterie – a w końcu mikrozymy powstałe w wyniku ich odwrócenia – pozostają jako dowód, że nic pierwotnie nie istniało, żyjąc poza sobą w straconym organizmie.
A te mikrozymy, które jawią się nam jako pozostałość tego, co żyło, wciąż posiadają pewną aktywność tego szczególnego rodzaju, jaką posiadały podczas życia zniszczonej istoty”.
Mikrozymy unikalne dla każdego organizmu i narządu
Mikrozymy były zbyt drobne, aby można je było rozróżnić pod mikroskopem (nawet jak na dzisiejszy sprzęt), a Bechamp wiedział, że nie zobaczy ich szczegółowo.
Jego błyskotliwość ukazuje się jednak ponownie:
„Przyrodnik nie będzie w stanie odróżnić ich po opisie, ale chemik, a także fizjolog scharakteryzują je po ich funkcji”.
Posiadając mistrzowskie umiejętności chemiczne, wykorzystał tę umiejętność, w połączeniu z pomysłowym użyciem polarymetru, do wyciągnięcia wielu swoich wniosków.
Doprowadził do wniosku, że mikrozymy organizmu są dla niego unikalne i nie są wymienne z innymi.
Poszedł dalej, mówiąc, że nawet w jednym organizmie każdy narząd i tkanka ma funkcjonalnie unikalne mikrozymy i to; na przykład te z nerek nie należą do wątroby.
Co zatem miał do powiedzenia o szczepieniu?
Najpoważniejsze, nawet śmiertelne zaburzenia mogą być wywołane przez wstrzyknięcie żywych organizmów do krwi;
organizmy, które istniejąc we właściwych im narządach, spełniają niezbędne i pożyteczne funkcje – chemiczne i fizjologiczne – ale wstrzyknięte do krwi, - do, nie przeznaczonej dla nich pożywki, wywołują niewątpliwe przejawy najpoważniejszych zjawisk chorobowych.
„… Mikrozymy, morfologicznie identyczne, mogą różnić się funkcjonalnie, a te właściwe jednemu gatunkowi nie mogą być wprowadzone do zwierzęcia innego gatunku, a nawet do innego ośrodka aktywności tego samego zwierzęcia bez poważnego niebezpieczeństwa”.
O ileż bardziej nieroztropne jest wtedy, - gdy mikrozymy szczepionkowe pochodzą nie tylko z innego gatunku, ale są już chorobliwie wyewoluowane i towarzyszą im konserwanty, formaldehyd i inne chemikalia?
W tej praktyce nie ma żadnego zdrowego rozsądku.
Najlepsze, co można na ten temat powiedzieć, to to, że wbrew przeciwnościom może zapobiegać pojawianiu się różnych zestawów objawów.
Ale dzieje się to za cenę osłabienia układu odpornościowego, - zatrucia organizmu i prawdopodobnie przygotowania gruntu pod objawy zwyrodnieniowe w późniejszym życiu – przez cały czas nie robiąc absolutnie nic pozytywnego, z wyjątkiem być może pogorszenia stanu choroby.
Jak wskazano w powyższym cytacie dotyczącym „granulacji protoplazmy”, wydaje się, że mikrozymy są również blisko spokrewnione i być może prekursorami cząsteczek genetycznych.
W przemówieniu z 8 sierpnia 1977 r. do (nieistniejącej już) Międzynarodowej Akademii Medycyny Prewencyjnej dr. Dettman i Kalokerinos [5] mieli do powiedzenia:
„Stało się dla nas coraz bardziej oczywiste, że problemy związane z infekcją i immunizacją były, - delikatnie mówiąc, zbyt uproszczone przez zorganizowaną medycynę.
Być może Bechamp myślał z wyprzedzeniem - w stosunku do naszych współczesnych biologów molekularnych którzy odnoszą się do genów kontrolujących enzymy!
Zastanawialiśmy się, czy pisma Bechampa pod pewnymi względami antycypują odkrycie RNA i DNA?
Teraz wydaje nam się, że dane eksperymentalne opisane w pracy Bechampa zostały po części niezależnie i nieświadomie powtórzone przez prof. Bayewa z Akademii Nauk ZSRR”.
W osobistym komunikacie z prof. Bayevem (1974) dotyczącym wspólnych czynników pracy jego i Bechampa, Bayev stwierdza:
„Samoodtworzenie cząsteczki z jej części uzyskano za pomocą czystego transferowego RNA z drożdży piekarskich.
Jest to dość prosta substancja organiczna o masie cząsteczkowej 30,00 daltonów.
Jego struktura chemiczna jest teraz dokładnie zidentyfikowana.
Myślę, że mikrozyma Bechampa ma bardziej złożoną naturę chemiczną - niż prosta cząsteczka organiczna, ale nasze eksperymenty z transferowymi cząsteczkami RNA dowodzą, że samoodbudowa jest możliwa już na poziomie molekularnym” [podkreślenie dodane].
Wreszcie, czy nie moglibyśmy zadać sobie pytania,
jak bardzo nasza bezkrytyczna akceptacja pracy Pasteura opóźniła rozwój nauk medycznych do dnia dzisiejszego?
W naszej własnej pracy odkryliśmy, że kiedy zdaliśmy sobie sprawę z argumentów Bechampa, byliśmy w stanie lepiej zrozumieć niektóre zagadki naszych odkryć dotyczących śmierci niemowląt aborygeńskich w Australii, - co początkowo doprowadziło nas do konfliktu z dominującymi medycznymi modelami chorób i szczepień.
Czujemy, że posunęliśmy się za daleko, - by zawrócić i potrzebujemy pomocy wszystkich pracowników służby zdrowia, - którzy odważą się myśleć samodzielnie, pracując przez splątaną sieć relacji rządzących interakcjami między chorobami, szczepieniami i odżywianiem.
Bechamp i Pasteur
Bechamp nigdy nie zaprzeczał, że tak zwane zarazki powietrza, - lub inne przyczyny mogą przyczyniać się do rozkładu lub choroby, ale tylko, że nie zostały one wyraźnie po to stworzone, ani nie są potrzebne do tych celów.
Jak już wspomniano, zarazki powietrza to nic innego jak mikrozymy, lub ich formy wyewoluowane z organizmów zniszczonych - w procesie fermentacji.
Ich destrukcyjny - lub chorobliwy wpływ można dodać do tego, z którym już zmagają się endogenne mikrozymy organizmu, - które mogły, ale nie muszą, zainicjować ewolucję chorobową.
To kluczowe odejście od teorii zarazków.
Oznacza to, że bez predyspozycji wrodzonych mikrozym, których stan jest powodowany głównie przez wadliwe środowisko wewnętrzne, - zarazki powietrza lub innych chorych ciał nie wywołają choroby u człowieka.
Można zobaczyć, jak ten holistyczny pogląd nakłada na jednostkę odpowiedzialność i władzę, - w przeciwieństwie do uczynienia z niej ofiary do uratowania (przez medycynę bezsilną w tym zakresie).
Oprócz mikrozym w atmosferze „mogą wchodzić zarodniki całej mikroskopijnej flory, - jak również wszystkie pleśnie, które mogą się zrodzić z tych zarodników”.
We wcześniejszej fazie swojej kariery, jako profesor chemii medycznej i farmacji na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu w Montpellier, Bechamp i jego niestrudzony kolega profesor Estor mieli wiele okazji do sprawdzenia teorii mikrozymian w praktyce.
Badanie amputowanego ramienia i wiele badań zamrożonych roślin podczas szczególnie mroźnej zimy przekonało ich, że po urazie bakterie rozwijają się wewnętrznie bez żadnego wpływu z zewnątrz.
Przykładem jest stłuczenie jabłka bez łamania skórki; zepsute komórki ulegną autofermentacji.
To jedna z podstaw do chirurgicznego oczyszczania ran.
Z drugiej strony Pasteurowi [2], nie-lekarzowi i zwolennikowi teorii zarazków, brakowało pewnego zrozumienia żywych systemów.
Uważał ciało za zbiór obojętnych chemikaliów i dlatego po śmierci nie spodziewał się, że coś w nim żyje.
Kiedy życie nieuchronnie pojawiało się w martwych organizmach, - musiał wyciągnąć wniosek, że jest ono wynikiem inwazji z zewnątrz przez istoty, o których istnieniu nauczył Bechamp.
Albo Pasteur widział, ale nie chciał przyznać, albo po prostu nie mógł pojąć, że mikroorganizmy są już nieodłączne dla ludzi i każdego innego zorganizowanego medium na planecie, z których wszystkie zawierają mikrozymy, składają się z nich i powstały z nich.
Niestety, przekazywanie powierzchownych wniosków Pasteura wpłynęło na głębsze, - raczej nieuchwytne, złożone, głębokie, a nawet mistyczne działanie życia i patologii.
Bechamp
Na długo przed tym, jak Davaine uznał wnętrze organizmu za pożywkę dla rozwoju zaszczepionych bakterii, Raspail powiedział:
„Organizm nie wywołuje choroby: otrzymuje ją z zewnątrz…
Choroba jest skutkiem, którego aktywna przyczyna jest zewnętrzna do organizmu.”
Mimo to wielcy lekarze twierdzą, w radosnych słowach Pidoux: „Choroba rodzi się z nas i w nas”.
Ale M. Pasteur, idąc za Raspailem... utrzymuje, że lekarze są w błędzie:
czynną przyczyną naszych dolegliwości są zarazki chorobowe stworzone u początku wszystkich rzeczy, - które wchodząc w nas niewidzialne, rozwijają się w pasożyty.
Forma Pasteura [2], podobnie jak Raspail, nie ma choroby spontanicznej;
bez drobnoustrojów nie byłoby choroby, bez względu na to, co byśmy robili, pomimo naszych nieostrożności, nieszczęścia lub występków!
System, ani nowy, ani oryginalny, jest pomysłowy, bardzo prosty w swej subtelności, a co za tym idzie łatwy do zrozumienia i propagowania.
Najbardziej niepiśmienny z ludzi, któremu pokazano związek między acarusem (roztocza) a swędzeniem, - rozumie, że swędzenie jest chorobą acarusa.
W ten sposób dochodzi do tego, że uwiodła ona wielu ludzi, którzy zapewniają jej bezmyślny triumf.
Przede wszystkim ludzi tego świata porywa zwodnicza, - łatwa doktryna, - tym bardziej odnosząca się do ogólników i niejasnych wyjaśnień, że jest źle oparta na sprawdzonych i wypróbowanych naukowych demonstracjach.
Pasterowska odmowa zaakceptowania teorii mikrozymian - mogła wynikać z czystej rywalizacji, która stała się przedmiotem zainteresowania, gdy Bechamp rozwiązał tuż pod nosem Pasteura kryzys chorobowy zagrażający francuskiemu przemysłowi jedwabników.
Ponieważ ta dwójka musiała się wcześniej znać, musimy być na tyle otwarci, aby pozwolić Bechampowi, - bo zaniepokojony ważnym przemysłem w swoim kraju, mógł pozwolić sobie na mały jednoosobowy wyskok w zakłopotaniu Pasteura, który zyskał więcej przywilejów z kontaktów społecznych niż wynikał to z jego zasług (tak więc w większości książek Pasteurowi przypisuje się rozwiązanie kryzysu).
Jeśli tak, to mogło to drogo kosztować Bechampa, ponieważ przysporzyło mu to wiecznej urazy od lotnego chemika, który wykorzystywał każdą nadarzającą się okazję, by przeciwstawić się swojemu dręczycielowi.
I to przede wszystkim „zwodnicza łatwość” teorii zarazków pozwoliła Pasteurowi ujść na sucho, - ponieważ niewielu naukowców w tamtych czasach było wystarczająco uzdolnionych, - by badać wystarczająco głęboko pod powierzchownością.
Jednak niewielu posiadało wystarczającą wiedzę - lub wgląd, aby zrozumieć nieuchwytne zawiłości.
A Bechamp ostrzegał przed łatwymi osądami, kiedy pisał w 1869 roku:
„W durze brzusznym, w gangrenie, w wągliku udowodniono istnienie bakterii w tkankach i we krwi, i bardzo skłaniano się do uznania ich za pewnik - jako przypadki zwykłego pasożytnictwa.
Powiedział, że zamiast utrzymywać, że to schorzenie miało swój początek i spowodowało wprowadzenie do organizmu obcych zarazków - wraz z ich następczym działaniem, należy stwierdzić, że chodzi tylko o zmianę funkcji mikrozymy, przez zmianę, która zaszła w ich formie."
Jeszcze raz
„Jajko nie zawiera nic zorganizowanego poza mikrozymami;
wszystko w jajku, z chemicznego punktu widzenia, będzie niezbędne do pracy mikrozym;
jeśli w tym jajku, - jego uporządkowany przebieg zostanie zakłócony przez gwałtowne potrząsanie, co się dzieje?
substancje albuminoidowe i ciała tłuszczowe pozostają niezmienione, cukier i glikogen znikają, a w ich miejscu znajdzie się alkohol, kwas octowy i masłowy.
Znaczy, że zaszła tam doskonale scharakteryzowana fermentacja.
Fermenty, które są sprawcami i przyczyną wszystkich obserwowanych zjawisk.
A kiedy ptasie jajo spełniło swoją funkcję, jaką jest wytworzenie ptaka, czy mikrozymy zniknęły?
Nie,
można je prześledzić we wszystkich elementach histologicznych;
- istnieją
- odnajduje się je ponownie podczas funkcjonowania i życia żywiołów;
odnajduje się je ponownie po śmierci;
to dzięki nim tkanki są ożywiane."
„Część zorganizowanych istot, zasadniczo aktywnych i żyjących, według fizjologów, to ziarnista protoplazma.
Poszliśmy o krok dalej i powiedzieliśmy, że jest to ziarnistość protoplazmy i chociaż do ich percepcji wymagany jest rodzaj duchowego wglądu, my oparliśmy nasze wnioski na dowodach doświadczalnych o najbardziej zróżnicowanej i pozytywnej naturze.
Bichat postrzegał tkanki jako elementy ciał wyższych zwierząt.
Za pomocą mikroskopu odkryto bardzo określone cząstki, komórki, które były uważane za ich kolej jako elementarne części, - jako ostatni element analizy...
Powiedzieliśmy z kolei:
Komórka jest zbiorem pewnej liczby drobnych istot mających niezależne życie, odrębną historię naturalną".
Bechamp najwyraźniej miał dobre wyczucie miejsca w naukowych poszukiwaniach („z naszej kolei”) wiecznie wycofującej się Ostatecznej Tajemnicy (życia).
Zdał sobie sprawę, że prawda empiryzmu jest na czas, lub jest w trakcie ewolucji.
Bez wątpienia chętnie zrezygnowałby z teorii mikrozymian - w obliczu słusznych dowodów nowszych obserwacji.
Przedstawiam nauce nowszą, - choć wysoce skorelowaną, obserwację.
Ponieważ, jak Bechamp przypisywał całą fermentację w ciele mikrozymom, - teraz możemy zobaczyć, że jest ona również przeprowadzana przez wyższe formy ewolucyjne – drożdże i grzyby.
Byłby otwarty na pomysł, że bakterie również ewoluują i że może być nawet krok, lub dwa między mikrozymami a bakteriami, np. wirusami.
Jednakże, jak sugerowałem, funkcjonalnie forma wirusa jest najprawdopodobniej czymś innym niż to, - o czym myśli się w zamglonej Pasteuryjskiej wersji bionauki.
W tym artykule wielokrotnie dokonano rozróżnienia między stanem chorobowym a jego objawami.
Ta idea jest nierozerwalnie związana z zasadą mikrozym i interesujące jest to, że Bechamp nawiązuje do źródła stanu chorobowego - jako „nieostrożności, nieszczęścia lub występków”.
Jest to bliskie spojrzenie w różnych kategoriach holistycznej gamy prekursorów złego samopoczucia fizjologicznego:
niewłaściwej diety, wstrząsów emocjonalnych i różnych zachowań autodestrukcyjnych.
Jest to jednak świadectwo siły i umiejętności propagandystów medycyny głównego nurtu i samego dekalogu Pasteura, że poważna choroba pozostaje dalej tajemnicą w świadomości mas.
Kosmiczne mikrozymy
Interesujące jest również usłyszeć, jak naukowiec mówi o „wglądzie duchowym”.
Interesujące jest również rozpatrywanie mikrozym w kategoriach wschodnich sposobów myślenia duchowego, - takich jak joga, - w których odczuwa się, że nasze tworzenie jest ciągłym procesem.
To znaczy, że życie nie zostało tu umieszczone i po prostu toczy się dalej, ale ono i my powstajemy w tej chwili.
W ten sposób następuje ciągły „obrót”, czyli odnowa i uzdrowienie.
W tym scenariuszu mikrozyma może być postrzegana jako wczesna, jeśli nie pierwotna, transmutacja subtelnych wibracji Kosmicznej Siły Życia - w gęstszą formę lub wzór życia - coś, co z pewnością nie da się wyjaśnić biochemią.
Ze względu na koloidalną naturę tych powstających pierwiastków niosą one wysokie poziomy energii i mogą również być podatne na częstotliwości światła i promieniowania aktywujące, lub informacyjne sygnały.
Podczas formowania, - lub po uformowaniu mogą być stymulowane przez energię kosmiczną, która wchodzi bezpośrednio do naszego bytu, - która dostarcza energii, - której nie można wytłumaczyć w cyklu Krebsa, - który jest jonizujący i który został zinterpretowany jako niosący część holograficznych ludzkich informacji archetypowych.
Czy mikrozyma to Koloidalna Inteligencja, - czyli modus Twórczej Inteligencji – żywy przetwornik dla Idei w Świadomości, którą przekłada na anatomię komórkową?
Powiedziano wcześniej, że mikrozymy reagują na pH otaczającego środowiska, reformując się,- gdy jest to właściwe.
Jednak aspekt chemiczny może być dla nas oczywistym sposobem określenia sytuacji.
Być może zmiana pH - zmienia wibracje, lub częstotliwości rezonansowe, zmieniając mikrozymianową jakość odbioru, transmisji, lub transdukcji Siły Życia i promieni kosmicznych.
Bechamp powiedział, że mikrozyma jest niezniszczalna.
Kanadyjski mikroskopista Gaston Naessens twierdzi, że jego analogiczne cząstki somatydowe przetrwały temperatury zwęglania, 50 000 rem promieniowania i wszystkie kwasy.
Jeśli te twierdzenia są prawdziwe, czy taka niezniszczalność może wynikać z bycia na styku energii/materii i Świadomości, - tj. z niezniszczalności i ciągłej materializacji samego życia?
Może więc być tak, że tylko Tajemnica Życia stoi przed mikrozymianami.
Rozbudowane kolonie
Ciekawym następstwem zasady mikrozym jest pomysł przedstawiony przez Margulis et al. [8] w swojej książce Mikrokosmos – że wszystkie wyższe formy życia są skomplikowanymi koloniami mikroform, które uległy naturalnej asymilacji w bardziej złożoną całość, - stając się w ten sposób komórkami, lub współpracującymi częściami komórek.
Niektóre formy nie zasymilowały się, lub jeszcze nie zasymilowały się w tkance, a więc pojawiają się jako oddzielne symbionty.
Doskonałym przykładem są bakterie jelitowe.
W oparciu o tę teorię, zabawnym przypuszczeniem jest to, że skoro pierwotnymi, kolonizującymi formami są rośliny, to zwierzęta same w sobie nie istnieją, - więc ludzie są złożoną, ruchliwą, mówiącą roślinnością.
Niestety, Mikrokosmos nie ma wglądu, jaki może mu wnieść zasada mikrozym.
Nie rozpoznaje życia poprzedzającego komórkę i dlatego nie może rozważyć, jakie mogą być główne narzędzia orkiestracyjne procesu kolonizacji.
Omawia enzymy naprawcze DNA bez sugestii co do ich pochodzenia.
Ten artykuł również nie bierze pod uwagę szybkich zmian funkcjonalnych mikroform - w odpowiedzi na nierównowagę terenu i zaatakowanie organizmu rakiem:
„To tak, jakby niełatwe sojusze symbiotycznych partnerstw, które utrzymują komórki, rozpadły się.
Symbionty wypadają z szeregu, po raz kolejny potwierdzając swoje niezależne tendencje. . . .
Powody, oczywiście, nie są aż tak jasne, ale rak wydaje się bardziej przedwczesną regresją organizmu - niż chorobą”.
Oto, co wydaje się walką z więzami pasterowskiego dekalogu.
Wyłamujące się symbionty można było łatwo wyrazić w ten sposób, że:
„Mikrozymy zmieniają swoją funkcję”.
Potwierdzenie Bechampa
Istnieje wiele nowoczesnych i współczesnych potwierdzeń różnych aspektów twórczości Bechampa.
Jeden z najwcześniejszych i najbardziej pikantny został opisany w artykule w londyńskiej gazecie The Times z 8 kwietnia 1914 roku.
Francuski bakteriolog, Mme Henri zdołał przekształcić pałeczki wąglika w formę kokosową o zupełnie innych właściwościach funkcjonalnych.
Mogł to łatwo wytłumaczyć profesor Bechamp, który siedział praktycznie nierozpoznany na Kongresie Medycznym w Londynie w 1881 roku, - gdzie plagiator Pasteur pojawił się wśród wiwatów jako przedstawiciel swojego kraju i gdzie, jak donosi The Times z 8 sierpnia 1881 roku, kategorycznie zaprzeczył pleomorfizmowi B wąglika.
Pasteur doszedł również do wniosku, że każdy rodzaj drobnoustroju powoduje jedną - specyficzną fermentację, podczas gdy Bechamp udowodnił, że mikroorganizm może zmieniać efekt fermentacji w zależności od otaczającego podłoża.
Twierdzenie Bechampa, że te mikroformy w różnych warunkach mogą nawet zmieniać swój kształt, - zostało jednoznacznie udowodnione przez F. Loehnisa i N.R. Smitha z Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych w 1916 r. (Journal of Agricultural Research, 31 lipca 1919, s. 675).
A dla dowodów, że teren biologiczny jest czynnikiem determinującym samą obecność symptogennej mikroformy, możemy wrócić do Kalokerinos i in. [5]:
Nie powinno dziwić odkrycie, że prawie każdy patogen może zostać wyizolowany od większości tak zwanych „zdrowych” ludzi:
Candida (bielnik biały - grzyb przewoddu pokarmowego) jest takim przykładem, a tutaj cytujemy z Podręcznika Mykologii Klinicznej (Conant, Smith, Baker & Calloway, 1971):
„Ponieważ patogenne szczepy C. albicans (grzyb flory bakteryjnej układu pokarmowego) można wyizolować z
(1) normalnej skóry,
(2) prawidłowych błon śluzowych jamy ustnej i pochwy, oraz
(3) stolca zdrowych osób,
oczywiste jest, że większość infekcji ma źródło endogenne, a ustalenie źródła infekcji jest równie trudne jak w przypadku infekcji Staphylococcus aureus (gronkowiec).
To odkrycie podkreśla również niedawny przykład fałszywych wniosków, do których prowadzi teoria zarazków:
wiadomości w badaniach nad miażdżycą są takie, że naukowcy wyizolowali w płytce organizm typu chlamydii (bakteria chorobotwórcza narządów rodnych) i doszli do wniosku, że jest to przyczyną takich objaw.
Plan zakłada użycie antybiotyków do zwalczania tego „patogenu”.
W tym szaleństwie jest tylko jedna gwarancja:
w najlepszym razie mogą osiągnąć miażdżycę bez chlamydii.
W najgorszym przypadku zaostrzą narastający kryzys zdrowotny spowodowany półwiecznym nadużywaniem antybiotyków.
Być może najgłębszego potwierdzenia pleomorfizmu dokonał inny - prawie wymazany geniusz, tym razem amerykański odkrywca o pseudonimie Royal Raymond Rife.
Jego historia została opowiedziana w imponującym dziele zatytułowanym „Raport Rife’a” - autorstwa reportera śledczego Lynesa [9].
Została opublikowana w formie książkowej jako The Cancer Cure That Worked!, - która jest wysoce zalecana z kilku punktów widzenia - ze względu na rewelacje na temat badań i technologii Rife'a, które byłyby zdumiewające w tych czasach, nie wspominając o późnych latach 20. i połowie lat 30. ; za wspaniałe tło wielu pionierskich postaci w biologii;
dla wszystkich zainteresowanych głębszym zrozumieniem, dokąd poszła medycyna w Stanach Zjednoczonych; i nie mniej ważne dla wspaniałej przedmowy Johna W. Mattingly'ego z Colorado State University, którego pisarstwo zawsze było inspiracją, gdy tylko się zetknęli.
Niezwykły mikroskop Rife'a (o rozdzielczości 31 000 średnic), opisany szczegółowo w lutowym Dzienniku Instytutu Franklina (t. 237, nr 2), był w stanie zapewnić szczegółowość i przejrzystość przewyższającą nowo powstające mikroskopy elektronowe.
Zastosowano w nim pryzmatycznie rozproszone częstotliwości światła naturalnego - zamiast wiązek elektronów i plam kwasowych, co umożliwiło wyraźny widok żywych obiektów.
Ważący 200 funtów, wysoki na 2 stopy i składający się z 5682 (!) części, Rife Universal Microscope - był nieocenionym cudem świata, a świat do tej pory został okradziony z tej absolutnie eleganckiej konstrukcji.
W 1920 Rife rozpoczął badania nad elektronicznym leczeniem „choroby”, w szczególności w celu znalezienia sposobu na zniszczenie prątka gruźlicy za pomocą promieniowania o częstotliwości radiowej (RF).
Próbowano to zrobić metodą prób i błędów, ponieważ częstotliwość rezonansowa organizmu była nieznana.
Lynes [9] mówi nam, że kiedy w końcu odkryto tą częstotliwość i bakterie zostały zabite, badani (biedne świnki morskie!) umierali z powodu toksyczności.
Rife wywnioskował, że w bakterii istniała forma wirusa, która przetrwała wiązkę, ponieważ miała inną częstotliwość.
Ale wirus był poza zasięgiem jego obecnego mikroskopu, - który polegał na plamach chemicznych.
Poprzez intuicyjny błysk „wymyślił najpierw pomysł, a potem metodę barwienia wirusa światłem”.
Pomysł opierał się na zasadzie częstotliwości rezonansowej.
Każdy mikroorganizm ma swoją podstawową częstotliwość światła, - co najwyraźniej wykorzystał Bechainp w swoim polarymetrze.
Rife doszedł do wniosku, że zamiast śmiertelnych chemikaliów można użyć światła do „zaplamienia” badanego materiału.
To było genialne.
Równie genialne było jego wykonanie.
Nie sposób się oprzeć krótkiemu, częściowemu opisowi instrumentu, zaczerpniętemu z recenzji czasopisma.
Cały układ optyczny – soczewki i pryzmaty, a także elementy oświetlające – wykonane są z kwarcu blokowo-kryształowego.
Zespół oświetlający używany do badania nadających się do filtrowania form organizmów chorobotwórczych zawiera czternaście soczewek i pryzmatów,
- z których trzy znajdują się w żarówce o dużym natężeniu,
cztery w pryzmacie Risleya,
a siedem w kondensorze achromatycznym, - który nawiasem mówiąc ma aperturę 1,40.
Pomiędzy źródłem światła a preparatem umieszczone są dwa okrągłe, klinowe pryzmaty kwarcowe w celu polaryzacji światła przechodzącego przez preparat, będące praktycznym zastosowaniem teorii drgania fal świetlnych - we wszystkich prostopadłych płaszczyznach w kierunku, - w którym są propagowane. Kiedy światło wejdzie w kontakt z pryzmatem polaryzacyjnym, zostaje ono rozszczepione na dwie wiązki, z których jedna jest załamana do tego stopnia, że odbija się w bok pryzmatu, oczywiście bez przechodzenia przez pryzmat, natomiast druga znacznie słabiej wygięty promień przechodzi przez pryzmat i oświetla preparat.
Gdy pryzmaty kwarcowe w Mikroskopie Uniwersalnym, - które można obracać z noniuszem o 360 stopni, obracają się w przeciwnych kierunkach, - służą do zaginania przesyłanych wiązek pod różnymi kątami padania, jednocześnie ponieważ tylko część jednorazowo widoczne jest pasmo koloru, niewielka część widma jest rzutowana w górę na oś mikroskopu.
Można w ten sposób przejść z jednego końca widma na drugi – od podczerwieni do ultrafioletu.
Teraz, gdy osiągnięta zostanie ta część widma, - w której zarówno organizm, jak i pasmo kolorów wibrują dokładnie ze sobą, organizm emituje określoną, charakterystyczną długość fali.
W przypadku np. przepuszczającej filtr postaci Bacillus typhosus (dur brzuszny) emitowane jest światło niebieskie, a płaszczyzna polaryzacji jest odchylona o 4,8 stopnia. ...
Monochromatyczna wiązka światła odpowiadająca dokładnie częstotliwości organizmu jest następnie przesyłana przez próbkę i bezpośrednie, przechodzące światło, umożliwiając obserwatorowi zobaczenie organizmu wybarwionego w jego prawdziwym kolorze chemicznym i ujawniającego swoją własną strukturę w pole, które jest olśniewające światłem.
Przypomnijmy, że Bechamp powiedział, że chemik zidentyfikuje mikrozymy na podstawie ich funkcji.
Ich wyewoluowane formy miałyby również funkcję chemiczną, - lub w tym przypadku sygnaturę.
W ten sposób ewoluowaliśmy naukowo od analizy opartej na polaryzacjach światła do analizy opartej na emisji częstotliwości światła, którą Rife nazwał „prawdziwym chemicznym współczynnikiem załamania światła”.
Dziennik wyjaśnia następnie, że zamiast promieni świetlnych z próbki przechodzących przez obiektyw i zbiegających się, przechodzą one przez szereg specjalnych pryzmatów, które utrzymują promienie równolegle:
To właśnie ta zasada równoległych promieni w Uniwersalnym Mikroskopie i skrócenie odległości projekcyjnej między pryzmatami, plus fakt, że trzy dopasowane pary dziesięciomilimetrowych, siedmiolimetrowych i czteromilimetrowych obiektywów w krótkich montażach zastępują okulary, które umożliwiają nie tylko niezwykle duże powiększenie i rozdzielczość, ale służą do wyeliminowania wszelkich zniekształceń, a także wszelkich aberracji chromatycznych i sferycznych...
Regulacja zgrubna, śruba z gwintem blokowym z czterdziestoma gwintami na cal, przesuwa się w jednym i pół cala na jaskółczy ogon, który przesuwa się bezpośrednio na słupek.
O ciężar poczwórnego noska i systemu obiektywów dba pośrednia regulacja w górnej części tubusu.
Stolik w połączeniu z podnośnikiem hydraulicznym działa jak dźwignia do precyzyjnej regulacji.
Sześciostopniowa śruba o stu gwintach na cal jest przerabiana przez dławnicę w pustym słupku wypełnionym gliceryną, przy czym gliceryna jest przemieszczana i wymieniana podczas obracania śruby, co pozwala na stosunek pięciu do jednego na śrubie pociągowej.
W związku z tym zapewnia to całkowity brak oporu i bezwładności.
Precyzyjna regulacja jest siedemset razy bardziej czuła niż w zwykłych mikroskopach, a czas potrzebny do ustawienia ostrości wynosi do półtorej godziny.
Głównym rezultatem pracy Rife'a była jego zdolność, poprzez kilka pleomorficznych etapów, do przekształcenia wirusa znalezionego w tkance nowotworowej w grzyba, posadzenia grzyba na podłożu opartym na szparagach i wytworzenia Bacillus E. coli, rodzaju mikroformy pochodzącej z ludzkiego jelita.
Powtórzono to setki razy.
Dzięki temu osiągnięciu Rife wykazał, że pleomorficzna zdolność mikroform wykracza poza poziom bakterii do poziomu grzybów.
Dr Young [6] zaobserwował ten cykl i sugeruje, że jego przejście do ostatniego stadium – pleśni – jest krytyczne.
I włącza do tego cyklu bardzo ważne etapy pośrednie dla mikrozym i bakterii, kompleksów białkowych - zwykle określanych jako wirusy, i ich bezpośrednich potomków, - formy pozbawione ściany komórkowej opisane przez dr Lidę Mattman.
Co więcej, Rife zidentyfikował 10 rodzin w całym spektrum mikrożycia.
W obrębie każdej rodziny każda forma/członek może stać się dowolną inną.
Ponadto fakt, że organizmy mają częstotliwości rezonansowe, pozwolił Rife'owi na dalszy rozwój jego r.f. „promień wiązki”, który pomógł pozbyć się objawów raka.
Najwyraźniej Rife nie wiedział o Bechampie.
Gdyby tak było (miał około 20 lat, kiedy Bechamp zmarł po drugiej stronie Atlantyku), na jego badania mogłyby rzucić światło o innej częstotliwości, jakie cudowne i korzystne rewelacje mogłyby się wydarzyć dzięki technologii Rife'a kierowanej przez wizję Bechampa?
Jednak, mimo że na początku był obarczony nastawieniem na teorię zarazków, udało mu się wznieść ponad jej najgorsze efekty.
Demonstrując instynktowne zrozumienie procesu chorobowego, Rife wygłosił następujące oświadczenie:
„W tej chwili nie chcemy twierdzić, że wyleczyliśmy raka czy jakąkolwiek inną chorobę.
Ale możemy powiedzieć, że te fale - lub ten promień, jak można by nazwać częstotliwości, okazały się mieć moc dewitalizacji organizmów chorobotwórczych lub „uśmiercania” ich, gdy są dostrojone do dokładnej długości fali, - lub częstotliwości dla każdego innego organizmu.
I znowu:
„W rzeczywistości to nie bakterie same wywołują chorobę, ale chemiczne składniki tych mikroorganizmów, oddziałujące na niezrównoważony metabolizm komórkowy ludzkiego ciała, w rzeczywistości wywołują chorobę.
Wierzymy też, że gdy metabolizm. . . jest doskonale wyważony - lub opanowany, nie jest podatny na choroby."
Podczas gdy popełniał klasyczny błąd (być może semantyczny) nazywania objawów chorobą, wydawał się świadomy, że mikroorganizmy związane z chorobą pierwotnie nie wytwarzają stanu, który wspierał ich niezdrową ewolucję w ciele zwierzęcia lub człowieka.
Tego pięknego, ale krytycznego rozróżnienia brakuje w poglądach wszystkich badaczy opisanych w książce Lynes [9].
Nawet kiedy sprzeciwiali się ortodoksji, nadal ścigali te chorobliwie rozwinięte objawy z zamiarem wyleczenia widocznej - lub zdiagnozowanej „choroby”.
Kiedy Rife po raz pierwszy zniszczył prątki gruźlicy, świnki morskie zmarły z powodu toksycznego zatrucia.
Czy ta trucizna mogła być resztkami bakterii, w tym endotoksyną, a śmierć była ciężką reakcją Herxheimera?
Rife zaczął szukać wirusa, który, jak przypuszczał, został uwolniony po śmierci bakterii, ale gdyby zrozumiał, co wyjaśnił Bechamp i co teraz podkreślam, wiedziałby, że mikrozymy organizmu zostały w ten sposób uwolnione w pożywce.
I możemy teraz zrozumieć, że nie było wirusa per se, a jedynie różnie skompleksowane mikrozymy.
Jako przejmujący wgląd w pasję człowieka błyskotliwego, którego objawień odmawiała światu chciwość, Lynes przedstawia relację z 1958 r. przez jednego ze współpracowników Rife'a, który znał go od pierwszych dni jego kariery:
„W końcu doszedł do punktu, w którym po latach izolacji, wyjaśniania i oczyszczania tych nadających się do filtrowania form, mógł wywołać raka u świnek morskich w ciągu dwóch tygodni.
Próbował go na szczurach, świnkach morskich i królikach, ale w końcu odkrył, że może ograniczyć swoje wysiłki do świnek morskich i białych szczurów, ponieważ każdy psiak był jego zwierzakiem.
I występowały na nich . . . najbardziej drobiazgowe operacje, jakie kiedykolwiek chciałeś zobaczyć w całym swoim życiu.
Żaden lekarz nie mógł się do niego zbliżyć.
„Musiał nosić duże, potężne szkło powiększające.
Wykonał najwspanialsze operacje, jakie kiedykolwiek widziałeś.
Całkowicie wykorzeniłem każdą mackę z jelit, zaszyłem to i wydobrzało i nic z tym się nie działo.
Czy to nie raz, ale setki razy.
To jest rzecz, o której ciągle pragnę, aby została opublikowana.
Z całego serca życzę, aby wszystkie szczegółowe informacje, które opracował, zostały opublikowane, ponieważ ten człowiek na to zasługuje.
„W końcu umieścił te kultury (biologiczne) na szkiełku.
Mógł przez to patrzeć i można było zobaczyć, jak pływają w koło absolutnie ruchliwe i aktywne”.
Potem mówił: „Uważaj”.
Włączył lampy częstotliwości.
Kiedy dochodziło do określonej częstotliwości, wypuszczał do pokoju cały potok mocy.
Te drobiazgi zginęłyby natychmiast.
„Sam zbudował mikroskopy.
Sam zbudował mikromanipulator.
I mikrodysektor i wiele innych rzeczy”.
„Widziałem Roya siedzącego na tym psim siedzeniu bez ruchu, obserwującego zmiany częstotliwości, obserwującego, kiedy nadejdzie czas, kiedy wirus na szkiełku zostanie zniszczony.
Dwadzieścia cztery godziny to dla niego nic.
Czterdzieści osiem godzin.
Robił to wiele razy.
Siedziałem tam bez ruchu.
Nie dotknął niczego poza odrobiną wody.
Jego nerwy były jak zimna stal.
Nigdy się nie poruszył.
Jego ręce nigdy nie drżały.
„Oczywiście, że trenował wcześniej, a potem przechodził bardzo ostrożny trening, aby się odbudować.
Ale to właśnie nazwałbym jednym z najwspanialszych widoków ludzkiej kontroli i wytrzymałości, jakie kiedykolwiek widziałem.
„Widziałem wirusa raka.
Widziałem wirusa polio.
Widziałem wirusa gruźlicy.
Oto człowiek pokazujący ludziom, pokazujący lekarzom te wirusy wielu różnych chorób, zwłaszcza tych trzech śmiertelnych – gruźlicy, polio i raka.
Od tamtego czasu niektórzy z tych lekarzy dokonywali dumnego odkrycia, że wyizolowali, powiedzmy, jeden z wirusów raka, wyizolowali jeden z wirusów polio.
Trzydzieści pięć lat temu Roy Rife pokazał im te rzeczy.
„Te maszyny pokazują, że można wyleczyć raka – niezależnie od szalonych koncepcji uzurpacji praw AMA.
Zdecydowanie mogliby wyciągnąć kartkę z książki Roya Rife'a i zrobić wiele dobrego temu światu z powodu chorób.
W konsekwencji straciliśmy miliony ludzi, którzy mogliby zostać uzdrowieni przez maszyny Rife’a”.
„Lubię Roya Rife'a. Zawsze będę pamiętał Roya jako mój ideał.
Miał niesamowitą zdolność do wiedzy i ogromną zdolność zapamiętywania tego, czego się nauczył.
Zdecydowanie był moim ideałem.
Poza starym Teddym Rooseveltem, ja nie znam kogoś mądrzejszego od niego, a postawię go przeciwko setce lekarzy, ponieważ znał się na swojej wiedzy naukowej w tak wielu kwestiach.
Miał tak wiele zmarszczek, że mógł zarobić miliony gdyby chciał, a mam na myśli miliony dolarów.
Co przyniosłoby korzyści rasie ludzkiej, niezależnie od tej ogromnej rzeczy, którą zbudował, którą nazywamy maszyną promieni Rife'a.
„W mojej ocenie Roy był jednym z najbardziej łagodnych, dystyngowanych, skromnych, moralnych mężczyzn, jakich kiedykolwiek spotkałem.
Ani razu w ciągu tych wszystkich lat, kiedy jeździłem tam do laboratorium, a było to około 30 lat, nie słyszałem, żeby wypowiedział choć jedno słowo nie na miejscu”.
„Wszyscy lekarze torowali sobie drogę do drzwi laboratorium Rife'a i kiedyś było to piękne laboratorium.
Było pięknie zaaranżowane w środku.
Sprzęt był dokładnie odpowiedni; jego gabinet był po prostu wspaniały.
Było to miejsce reliktów i atmosfery nie da się nigdzie powielić.” (Warto zauważyć, że chociaż Rife wkroczył do królestwa wiwisekcji, przynajmniej okazał współczucie, aby naprawić uszkodzone zwierzęta.)
Więcej kosmicznych tonów
Od pewnego czasu na rynku dostępne są „instrumenty Rife’a”, wykorzystujące jego częstotliwości w konfiguracji elektrody i sprzedawane do celów badawczych.
Ale ten r.f. promień wiązki, to była „magia”, przynajmniej z technicznego punktu widzenia.
A teraz pojawił się instrument, o którym twierdzą, że jest odtworzeniem oryginału (patrz „Przebudzenie i ostrożność” poniżej).
Rife prawdopodobnie byłby pierwszym, który zakwestionowałby, czy promień radzi sobie z podstawowym stanem chorobowym.
W związku z tym chciałbym zasugerować rozważenie belki zarówno pod kątem mikrozymy, jak i jogicznej zasady czakr.
W jodze mówi się, że czakry („koła” lub wiry energii) są „organami” ciała subtelnego (plan energetyczny istoty).
Są dostrojone do częstotliwości światła odpowiadających kolorom tęczy.
Mówi się, że osobowość, cechy fizyczne i fizjologiczne, a nawet zdrowie jednostki wynikają z jej nieskończenie złożonych konfiguracji i interakcji z innymi dziedzinami.
Są to także spiralne wiry, przez które przepływają meridiany akupunktury.
Poprzez odruchy neurolimfatyczne i punkty nerwowo-naczyniowe ciała, te płynące energie są ściśle powiązane z układami, organami, komórkami i chemią fizjologii.
Jeśli chodzi o to, co zostało sugerowane wcześniej na temat mikrozymy kosmicznej, rozważmy to, co napisał Christopher [10], jogin i fizyk: "...
(Jest) bardzo prawdopodobne, że chromosom, wywierając swój biochemiczny wpływ na replikację, NIE jest niepodzielną jednostką ze wszystkimi jej składnikami, o precyzyjnym, niezmiennym dziedzicznym wzorze chemicznym, istniejącym z pokolenia na pokolenie.
Podlega oczywiście ZMIANOM ewolucyjnym.
Jednak w swojej funkcji chromosomy te muszą być zdolne do precyzyjnej replikacji, muszą więc spontanicznie agregować we wzorce ŻYCIA (świadomości formy), które charakteryzuje środowisko chemiczne w jądrze komórki.
Wszelkie zmiany w tym bezpośrednim otoczeniu, - takie jak zmiana specyficznej częstotliwości ostro dobranej energii, promieniowania, światła, fal elektromagnetycznych lub dźwięku, może zmienić nie tylko strukturalny związek cząsteczek w jądrze komórkowym, ale także ich aktywność biochemiczną i genetyczną.
(Zaczerpnięte ze s. 813-814 Nuclear Evolution, pracy o fizyce świadomości opublikowanej w 1977, prawie sto lat po tym, jak Bechamp stworzył nazwę „mikrozyma”).
„W konsekwencji, co by było, gdyby promień Rife’a, oprócz efektu rezonansowego na mikroformy, wpływał na równowagę częstotliwości czakr, lub równowagę i swobodę przepływu w meridianach, - być może robiąc to, co można by nazwać akupunkturą RF, a być może ostatecznie” dostrajanie mikrozymów?
Może to stanowić wystarczające przywrócenie równowagi istoty, lub zmianę jej stanu wibracji, - aby można je było uznać za lecznicze; i może zostać utrzymane, - jeśli jednostka miałaby następnie pielęgnować swój psychobiologiczny teren, który obejmuje „środowisko chemiczne w jądrze komórki”.
Prowadzenie konia do wodopoju
Na co więcej mógł czekać świat nauki niż to, - co pokazał Rife?
Co ważne, nie pracował w próżni, ale cieszył się uwagą i wsparciem szanowanych naukowców biomedycznych i lekarzy, - w tym dr Edwarda C. Rosenowa z Mayo Clinic;
dr Arthur I. Kendall, dyrektor ds. badań medycznych w Northwestern U. Medical School; oraz dr Milbank Johnson, członek rady dyrektorów Szpitala Pasadena w Kalifornii.
Jak informuje nas Lynes, gazety informowały o pracy Rife'a, - w tym o znaczącym sukcesie klinicznym.
I jak już wspomniano, nie mniej prestiżowa organizacja - niż Instytut Franklina sporządził szczegółowy raport na jego temat.
Ale nie tylko establishment medyczny (AMA) odwrócił się od Rife'a i jego bezpiecznych, skutecznych środków zwalczania objawów raka, ale systematycznie spiskował, by go zniszczyć – i to nie raz, ale dwa razy.
W ten sposób Bechamp, a następnie jego nieświadomy zwolennik Rife, dwaj geniusze kalibru Kopernika, Galileusza i Lavoisiera, zostali zatarci w niepamięć.
Nie trzeba było wiele, by przekonać się, że gdyby szkodliwe trucizny Pasteura mogły przynieść choćby pozory sukcesu, zysk finansowy byłby ogromny.
Tak więc jego największym roszczeniem do sławy powinna była być inauguracja „nieszczęsnej prostytucji nauki i medycyny wobec komercji” [2].
Na całym świecie powstały placówki badawcze wzorowane na tej otwartej w 1888 roku w Paryżu i wykorzystywane do brutalnych eksperymentów na żywych zwierzętach, oraz do produkcji i sprzedaży szczepionek pobieranych z chorych ciał.
Genialne ekspozycje Bechampa zajęły drugie miejsce przed nastaniem „nowej” ery.
Była to era tortur z kamiennym sercem - wobec innych stworzeń i okrucieństwa wobec naszego gatunku.
Była to era, - w której objawy choroby bakteryjne zostały z czasem wyparte przez drugą falę nowoczesnej przewlekłej choroby - „zakażenia” grzybiczego.
Na fali zwyrodnieniowej inwazji grzybów – oficjalnie nieuznawanej za taką – częściowo obejmującej choroby serca, raka, cukrzycę, tak zwaną chorobę autoimmunologiczną i zespół AIDS – spekulanci, wspierani przez aroganckie, jednomyślne przestrzeganie zasad naukowo i filozoficznie ułomnych, preferują powierzchownie wiarygodny i finansowo możliwy do wykorzystania model życia i zdrowia.
Lynes [9] mówi nam, że Rife znalazł się na na drodze Morrisa Fishbeina, - bezwzględnego władcy, który kierował pismem AMA (Amerykańskie Stowarzyszenia Medyczne) od połowy lat 20. do 1949, - kiedy został zmuszony do zejścia ze swojego stanowiska przez bunt lekarzy.
W Chicago Fishbein dowiedział się o klinice w San Diego, która korzystała z metody wiązki promieni Rife'a - w celu wyeliminowania objawów raka.
Kiedy odmówiono mu kupna, wykorzystał swoje wpływy, by postawić firmę produkcyjną przed sądem - za działalność bez licencji.
Ten cios w medycynę pod koniec lat 30. XX wieku był ważnym krokiem w tłumieniu wiedzy o pleomorfizmie, oszałamiającym uniwersalnym mikroskopie Rife'a i niesamowitym instrumencie wykorzystującym wiązkę fal radiowych, używanych w warunkach klinicznych.
W drugiej fali tłumienia nauki, establishment (FDA) „Elliot-Nessed”, fabryka założona w latach pięćdziesiątych przez Rife'a i współpracownika Johna Crane'a do produkcji instrumentu promieniującego.
Wszystko zostało zniszczone, akta skonfiskowane, a każdy lekarz praktykujący - posiadający jednostkę był ścigany i zmuszany do wydania jej jako nielegalnej.
Wiele innych odważnych osób uczestniczyło w procesie ujawniania ukrytej prawdy o mikroorganizmach i ich właściwościach objawowych.
Jednym z najbardziej znaczących jest dr Virginia Livingston-Wheeler.
Chociaż jest ona omówiona w głównym tekście, zasługuje na kolejną wzmiankę jako kluczowa postać, która również spotkała się z tłumieniem – stresem bycia niewidzialnym – przez sciomedów (struktura władzy w medycynie naukowej).
W 1983 roku opublikowała książkę The Conquest of Cancer i, według Lynesa, napisała wiele artykułów, oraz przedstawiła prezentacje dla towarzystw naukowych, - w tym Nowojorskiej Akademii Nauk, oraz na międzynarodowych konferencjach.
Lynes donosi, że raz wróciła z prezentacji na międzynarodowym sympozjum w Rzymie i odkryła, że jej fundusze na badania w głównym szpitalu zostały anulowane, a laboratorium zamknięte.
W ciągu czterdziestu - lub pięćdziesięciu lat po pierwszej reakcji establishmentu w Rife, kilku innych naukowców, w tym dr Eleanor Alexander-Jackson, dr Irene Cory Diller i dr Lida Mattman. (formy pozbawione ściany komórkowej), stanęło w obliczu zastraszania, aby nie kontynuować odważną, ale słabą tradycję bezstronnej nauki biomedycznej.
Przebudzenie i ostrożność
Obecnie, jak niedawno pokazano w programie telewizyjnym „Strange Universe” (marzec, 1997), pojawia się ruch mający na celu ożywienie technologii tubusów Rife'a.
Pokazano sprzęt, a także ruchome obrazy lizy kilku niezidentyfikowanych mikroorganizmów, - co do których sugerowano, że są sprawcami choroby.
Zeznania złożyło kilka osób, mówiąc, że im - lub ludziom, których znali, pomógł ten promień.
Chociaż jest to interesujący i obiecujący rozwój, uwaga jest bardzo ważna, aby ludzie nie skończyli jak świnki morskie Rife'a, uśmiercani przez gwałtowną reakcję Herxheimera.
Uważam, że zalecane przeze mnie podejście jest bezpieczniejsze – bardziej holistyczne i harmonijnie oparte na tym, że sprawiamy, iż środowisko jest niezadowalające dla tych objawów choroby tak, że zamiast eksplodować na miejscu i pluć truciznami, po prostu „pakują się i odchodzą”.
Oznacza to, że będą one same przechodzić w etapy cyklu pleomorficznego zgodne z częstotliwościami naturalnymi dla harmonijnego terenu; lub staną się tak zdewitalizowane, że układ odpornościowy może je łatwo zniszczyć.
Mamy nadzieję, że ten przegląd dał prowokacyjny posmak tego, co jest zaciemnione w historii biologii.
Zachęcamy czytelnika do zapoznania się zwłaszcza z książkami Hume'a i Lynesa [2,9], a także z Beaconem XIX-wiecznej bionauki, Bechamp [1]: The Blood and Its Third Anatomical Element.
Uwaga
W opinii tego autora, zadawanie przez siebie stworzonych przez ludzkość nieszczęść - niewinnym gatunkom zwierząt - w eksperymentach laboratoryjnych jest ubóstwem współczucia, najwyższą arogancją, - wadliwością perspektywy i błędem nauki.
Każdego roku ginie w laboratoriach około 100 milionów zwierząt.
Chociaż wiele takich eksperymentów jest używanych jako przykłady w tej książce, - nie jest to sankcja.
Ma to na celu pokazanie, jakie wyniki są ignorowane przez „autorytety”, - które wierzą w te metody, aby dostosować się do żyjących według nich profesjonalistów, - uspokoić redukcjonistyczne umysły i zasugerować, że to wystarczy.
Jest mało prawdopodobne, aby ta tortura bliźnich poprawiła w jakikolwiek sposób ludzki rozwój i jakość życia, chyba że w sercu zajdzie taka zmiana, która sprawi, że taka praktyka stanie się nie do pomyślenia.
Korzyści dla nauki i społeczeństwa są wysoce spekulacyjne i często negatywne.
Niech eksperymenty będą przeprowadzane na ludzkich ochotnikach, - których fizjologia nadaje temu procesowi przynajmniej pewną logikę.
Talidomid był testowany na zwierzętach.
Aspiryna zabije kota.
Owce mogą jeść arszenik.
Zwyczajowa podstawa wiwisekcji nie opiera się na prawdziwej nauce, ale na głębokiej alienacji od natury i oderwaniu od natury bytu.
Kontynuuje z uprzedzeniami gatunkowymi i egocentrycznym machismo, które żywi się podbijaniem natury poprzez destrukcyjną analizę.
Kontynuuje z myślą o karuzeli, aby utrzymać zajęcie laboratoriów, naukowców pracujących i utrzymać przemysł zaopatrzenia badawczego w pieniądze.
I kontynuuje się z nawykowego ignorowania zasad dobrego samopoczucia, które od dawna istnieją w wielu formach.
Winę za nasze szalejące „choroby” można przypisać takiej ignorancji, a nie kłaść jej u stóp bezbronnych zwierząt, które nie odgrywają żadnej roli poza cierpieniem za nas i śmiercią setek milionów.
Jest to zniewaga dla Stworzenia, nie mówiąc już o katastrofie ekologicznej spowodowanej usuwaniem ciał.
Co gorsza, większość badań opiera się na tendencyjnej i błędnej nauce.
Wniosek
Chociaż mamy władzę nad tymi stworzeniami, aby narzucić im nasze okrucieństwo, - może to mieć straszne konsekwencje, biorąc pod uwagę Wszechświat, który działa w równowadze.
Osoby pełne współczucia i sumienia mogą chcieć rozważyć przeciwstawienie się słowami i czynami temu frankensteinowskiemu szaleństwu.
Bibliografia
1.
Bechamp A (1912) Krew i jej trzeci element anatomiczny. W: Montague R Leverson i tłumacz (red.), John Ouseley Limited, Londyn, Wielka Brytania.
2.
Douglas HE (1923) Bechamp czy Pasteur? CW Daniel Co Ltd, Anglia, Wielka Brytania.
3.
Christopher D (1991) Prześladowanie i proces Gastona Naessensa. Kramer HJ, Tiburon, USA.
4. Christopher D (1991) Być albo nie być? Artykuł przedstawiony w przemówieniu na Sympozjum L’Orthobiologie Somatidienne, Sherbrooke, Quebec, którego gospodarzem był Gaston Naessens.
5.
Kalokerinos A, Dettman G (1977) Drugie przemyślenia o chorobie / kontrowersje i ponownie Bechamp. Instytut Badań Biologicznych, Warburton, Australia 4(1).
6.RO Young, SR Young (2010) Cud pH. Wydawnictwo Hachette, Nowy Jork, USA.
7. RO Young, Sick T (1999) Odzyskaj swój wewnętrzny teren. Wydawnictwo Woodland, Utah, USA.
8.
Margulis Lynn, Sagan Dorion (1986) Mikrokosmos: Cztery miliardy lat ewolucji od naszych mikrobiologicznych przodków. Summit Books, Nowy Jork, USA.
9.
Lynes, Barry (1987) Lekarstwo na raka, które zadziałało! Pięćdziesiąt lat tłumienia. Marcus Books, Ontario, Kanada, s.167.
10. Christopher H (1977) Ewolucja jądrowa. W: Boulder Creek & Cal (red.), (wyd. drugie), University of the Trees Press, USA, s. 1009.
Robert O Young
Universal Medical Imaging Group, USA
Korespondencja: Robert O Young, pH Miracle Inc., 16390 Dia del Sol, Valley Center, California, 92082, USA, Tel 760 751 8321
Otrzymano: 02.02.2016 | Opublikowano: 19 września 2016
Cytat: Young RO (2016) Kto włożył palec w magię życia – Antoine Bechamp czy Louis Pasteur?. Int J Vaccines Vaccin 2(5): 00047. DOI: 10.15406/ijvv.2016.02.00047
Źródło:
https://medcraveonline.com/IJVV/who-had-their-finger-on-the-magic-of-life---antoine-bechamp-or-louis-pasteur.html