W obliczu koncentracji floty rosyjskiej u wybrzeży Syrii, profesor Zbigniew Brzeziński, architekt upadku Związku Sowieckiego za pomocą sprowokowania sowieckiej inwazji na Afganistan, uważa, że interwencja wojsk USA na terenie Syrii spowodowałaby katastrofę na dużą skalę dla Stanów Zjednoczonych w momencie, kiedy Stany stałyby się główną stroną walczącą nie tylko w Syrii, ale również na całym Bliskim Wschodzie. Ludność Syrii stanowi ponad 90% Arabów i niecałe 10 % Kurdów (którzy nota bene, są spokrewnieni z Sarmatami i chcą zjednoczyć się z Kurdami w Turcji, Iraku i Iranie).
Jak to pisałem wcześniej z opinią Profesora Brzezińskiego nie zgadzają się Stephen Halley jeden z architektów najazdu na Irak. Najazd ten wielu obecnie uważa za katastrofę ekonomiczną dla USA, jako „wojnę z wyboru prowadzoną na kredyt.” Natomiast ideolodzy neo-konsewartyzmu – jak też ideologii napadu na Irak twierdzą, że napad ten był częścią „permanentnej wojny o demokrację.” Ironią losu jest fakt, że slogan ten w formie „permanentnej wojny o zwycięstwo komunizmu” był pierwotnie uformowany przez Leona Trackiego i był hasłem trockistów nowojorskich, którzy później nawrócili się na Syjonizm. Od ludzi tych pochodziło sformułowanie w Waszyngtonie podłoża ideologicznego neokonserwatystów potrzebnego jako uzasadnienie napadu na Irak, który jakoby był przykładem ‘islamo-faszyzmu.’
Natomiast były doradca prezydenta Bush’a, Sephen Halley, nie zgadza się profesorem Brzezińskim oraz twierdzi, że Ameryka powinna zbroić oponentów obecnego prezydenta Syrii, którzy to oponenci jednak w żadnym wypadku nie powinni być zwolennikami Al Kaidy. Autor działu „Capital Journal” w wydaniu wtorkowym dziennika „The Wall Street Journal” z 7-V-2013., porównuje obecne opinie na temat interwencji w Syrii. Interwencja ta może spowodować wojnę między sektami muzułmańskimi i destabilizować państwa sąsiednie takie jak Jordania, Irak, i Liban graniczące lub w pobliżu Izraela, jak wiadomo będącego pod opieką USA.
Poza otwartą dyskusją na temat zmiany reżimu w Syrii jak dotąd była przemilczana sprawa bazy rosyjskich łodzi podwodnych na terenie tego państwa w porcie Tartus, gdzie jest jedyna baza floty rosyjskiej na Morzu Śródziemnym. Istnienie tej bazy jest zagrożone na wypadek upadku obecnego rządu, w Damaszku i właśnie z tego powodu rząd rosyjski nie chce zmiany rządu w Syrii. Natomiast premier Turcji, Erdogan, ostro potępia atak samolotów Izraela na Syrię w przeciwieństwie do Prezydenta Obamy, który wymijająco mówi, że Izrael ma prawo bronić się.
Trzeba pamiętać, że USA i Rosja mają podobne nastawienie w sprawie ekstremistów muzułmańskich, zwłaszcza po wybuchu dwóch bomb w Bostonie w czasie biegu maratońskiego gdzie trzy osoby zostały zabite i 264 było poranione przez dwóch braci Czeczenów, z których jeden miał obywatelstwo USA a drugi – starszy- obywatelstwa USA nie posiadał.. Ciekawe, że Czeczeni i Kazacy zamieszani w tą sprawę mają nazwiska rosyjskie.
Jest to rzeczą znamienną, że Rosjanom udało się w Azji Środkowej doprowadzić do powszechnego używania nazwisk rosyjskich za czasów „Białego i Czerwonego Caratu” jak to opisywał profesor Jan Kucharzewski, były premier Rządu Regencyjnego w 1918 roku. Po tej myśli może ktoś pisać „Od Białego przez Czerwony do Białego Caratu Wladimira Putina.”
W każdym razie prasa w USA donosi, że „Pentagon Przygotowuje Się Na Najgorsze W Syrii” cytując tytuł artykułu z ósmego maja 2013. Jednocześnie jest poruszana sprawa Wzgórz Golan, terenów syryjskich okupowanych i kolonizowanych przez państwo Izrael. Tereny te były znane jako Golan Syryjski albo po prostu Golan., Były one okupowane przez wojska Izraela w czasie Wojny Sześciodniowej w dniach 9-10 czerwca 1967 roku, kiedy ustalono tak zwaną „Fioletową Linię,” w której obrębie pozostało z 131,000 Arabów tylko 7,000 obecnie żyjących
wśród dwunastu nowych nielegalnych osad żydowskich.
Niedawno amerykański Sekretarz Stanu John Kerry rozmawiał z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Sergiejem Lawrowm, który zgadza się na współpracę służb specjalnych USA i Rosji w celu ustalenia czy faktycznie rząd Syrii używał ostatnio gazów trujących przeciwko własnej ludności cywilnej. Jak wiadomo obecnie panuje przekonanie, że jakakolwiek wojna między Rosją i USA stanowiłaby gwarantowane obopólne zniszczenie obydwu tych potęg nuklearnych. Od dawna ostrzegałem Polaków o tym, że powinni być ostrożn, kiedy rozważają sprawę amerykańskich wyrzutni w ramach programu „Tarcza” na terenie Polski.
John Kerry dotąd nie wspominał istnienia w Syrii rosyjskiej bazy łodzi podwodnych, natomiast szef Hezbollah, która to organizacja jest reprezentowana w parlamencie w rządzie Libanu, stwierdził, że dostaje nowoczesną broń od Syrii. Arabscy klienci USA starają się, jak dotąd bezskuteczne, o interwencję wojsk amerykańskich w Syrii. Rosja oficjalnie stwierdza, że wysyła do Syrii bardzo zaawansowany system pocisków rakietowych typu S-5,300, wcześniej zakupionych i zapłaconych przez Syrię jako broń obronna. Fakty te potwierdza rząd Izraela, którego lotnictwo ostatnio dokonało kilka nalotów na Syrię poczym w obliczu zagożenia Tel-Awiw „nawoływał do pokoju.”.
Minister Lawrow razem z Sekretarzem Stanu Johnem Kerry, ogłosili międzynarodą konferencję w sprawie Syrii. Fakt ten podnosi znaczenie Rosji w rozwiązaniu kryzysu w Syrii. Minister Lawrow powiedział ostatnio w Warszawie, po nalocie samolotów Izraela, że jak widać Syria potrzebuje broni obronnej a jednocześnie Rosja coraz bardziej popiera zasadę nie-interwencji w Syrii, gdzie jest rosyjska baza łodzi podwodnych w miejscowości Tartus gdzie przybyło 10 do 15 okrętów floty rosyjskiej.
W przeciwieństwie do Prezydenta Obamy, Prezydent Putin nawołuje do neutralności wobec Syrii. Postawa Rosji obecnie zwiększa ryzyka wstrzymujące Prezydenta Obamę od interwencji w Syrii. USA w ramach NATO postawiły na granicy Syrii z Turcją sześć baterii rakiet wraz z około 1200 żołnierzy według prasy z dnia 17 maja b.r. podczas gdy Turcja skoncentrowała tam swoje tanki i broń pancerną. Jednocześnie USA wysłało 250 żołnierz i oficerów w celu trenowania wojsk Jordanii. Tym czasem samoloty bojowe Izraela patrolują nad Libanem w celu nie dopuszczania do dostaw broni dla organizacji Hesbola oraz dla obecnego rządu Syrii.
Fakt, że Rosja wzmacnia swoją flotę u wybrzeży Syrii jest interpretowany w Waszyngtonie jako dowód na to, że Putin w ten sposób wzmacnia swoją pozycję w pertraktacjach dotyczących przyszłości Syrii jak też dla wzmocnienia pozycji Rosji na Bliskim Wschodzie.
Foto: Tartus - największa rosyjska baza na Morzu Śródziemnym
www.pogonowski.com
|