Wbrew złośliwym stereotypom - blondynki są wyjątkowo inteligentne.
Infantylne są raczej tlenione blondynki.
A gdy w parze z inteligencją idzie uroda to już pełnia szczęścia dla mężczyzny.
Wolę więc rozmawiać z blondynkami - niż tak zwanymi "autorytetami intelektualnymi" mętnych mediów.
To właśnie mediów dotyczyła moja rozmowa z piękną blond - współpracownicą o słowiańskiej urodzie.
Przy okazji omawiania tematu ostatnich publikacji prasowych - zadałem retoryczne pytanie: czy dziennikarze i dziennikarki - w tym farbowane blondynki - są aż tak głupie, że nie wiedzą iż Bęgowski - udający jakąś Grodzką to oszust - który wraz z Palikotem przygotował polityczny cyrk - dla zdobycia mandatu poselskiego?
Czy też doskonale to wiedzą, lecz są tak zdemoralizowani iż z premedytacją oszukują społeczeństwo?
Motyw nihilizmu dziennikarskiego jest szczególnie istotny w związku z prowadzoną od lat antypolską polityką Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. - Bogdana Zdrojewskiego.
"Sami nie wiecie - co posiadacie" - głosi przysłowie, które wyjaśnię w następujący sposób:
Już w 2008 roku, ś.p. Elżbieta Gawlas - zamieściła tu artykuł - Weroniki Falkowskiej - ujawniający złodziejskie działania obecnej "elyty" politycznej PO na terenie Wrocławia i całego Województwa. Dolnośląskiego.
Polecam ten tekst:
http://zaprasza.net/a_y.php?article_id=23170
Ale ja zwróciłem w nim uwagę na słowa Bogdana Zdrojewskiego - który twierdził, że "już na początku r. 1989 walczył z komunistycznym mitem Ziem Piastowskich".
Zaciekawiło mnie więc - jakie korzenie ma ziemia śląska - wedle Zdrojewskiego?
Wiem, że na tych ziemiach istniało bardzo silne osadnictwo żydowskie, ale - jak to nieraz było - przesadzili w matactwach i zostali przegnani.
Czego najlepszym dowodem jest odnalezienie "Skarbu Tysiąclecia" w Środzie Śląskiej.
Lecz strategia Zdrojewskiego - jako prezydenta Wrocławia polegała na tępieniu wszelkich przejawów kultury polskiej na tych ziemiach.
Proszę zwrócić uwagę, że największe antypolskie prowokacje Tomasza Grossa miały miejsce w czasie rządów AWS, a druga fala antypolskiej agresji tego psychopaty następuje pod rządami PO.
Nie wystarczy jednak określić odpowiednim epitetem tego człowieka. Trzeba mieć odpowiednią wiedzę - by jego chore teorie obalić.
Tomasz Gross zaczynał od kłamstw o rzekomych polskich zbrodniach na Żydach.
Gdy większość z nich została obalona - to stworzył teorie, że "pomagaliśmy w zagładzie Żydów - bo nie ratowaliśmy ich dostatecznie" - wedle wymagań tego chorego człowieka.
Pomoc Żydom w czasie wojny oznaczała narażanie własnego życia - z racji niemieckiego prawa - które taką pomoc karało śmiercią.
Narażanie własnego życia dla innego człowieka jest bohaterstwem.
Żądanie - by cały naród był bohaterskim - to przejaw obłędu Tomasza Grossa i zarażonej tym obłędem jego żony - Ireny Grudzińskiej-Gross.
Wystarczającą reprezentacją polskiego humanizmu była Rada Pomocy Żydom - założona przez ludzi określanych przez żydokomunę jako "polscy faszyści".
Czy więcej Polaków mogło ukrywać Żydów?
Mogło, ale za cenę ryzyka śmierci i własnego głodu. Bo przecież ukrywanym trzeba było coś dać do jedzenia, a samemu nie miało się wystarczająco żywności.
Tomasz Gross i jego żona to przypadki psychiatryczne.
Ale takie zyskują poklask medialnego plebsu bo egzemplifikują te same fobie - jakie reprezentował Mussolini, Hitler, Stalin. A wiec prezentację jakiegoś - bliżej nieokreślonego zła - jakie zagraża ich pojmowaniu świata.
Nie oszukujmy się jednak. Po zbrodniach ekonomicznych na Polakach i "miękkiej" eksterminacji Narodu Polskiego - pojawiło się wiele postaw wynikających z frustracji - których efektem jest obarczanie Żydów wszelką odpowiedzialnością za zło tego świata.
Pełną odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponoszą żydowscy gangsterzy, którzy niszczą gospodarkę świata - w tym Polski.
Nie ma się co dziwić, że ci okradzeni - sfrustrowani ludzie nie chcą poznawać żadnej historii Żydów i wydaje im się błędnie, że wystarczy pozbyć się Żydów, a wszelkie problemy znikną.
To oczywisty infantylizm - bo w każdym społeczeństwie znajdzie się grupa żerująca na innych i w miejsce żydowskich złodziei - bardzo szybko pojawią się nowe nacje.
Dlatego od lat wzywam do samoedukacji Społeczeństwa Polskiego.
Najpierw z tego powodu nazywano mnie "żydem", a potem już tylko, że "piszę jak Żyd".
Tylko, że takie komentarze są obelgą dla kultury polskiej.
Bo - jeżeli reprezentantami naszej kultury mieliby być osobnicy, którzy anonimowo publikują jakieś "listy Żydów" to marna by to była kultura.
A jeżeli reprezentacją kultury miałyby być osobniki prezentowane w głównych mediach - to byłoby jeszcze gorzej.
Żyjemy pod terrorem totalitaryzmu liberalnego, który niesie wiele cech orwelowskiego świata nienawiści do wszystkiego - co ludzkie.
Prawdziwa polska kultura jest w "drugim obiegu".
Prawdziwa polska kultura prowadzi międzynarodowy dialog intelektualny - w celu ratowania zarówno przyszłości Polski - jak też Świata.
Ale w tym momencie zadam retoryczne pytanie o to: kto dziś reprezentuje żydowską kulturę?
Czy Norman Finkelstein, Yoav Shamir i religijni Żydzi walczący z syjonizmem?, czy też cała reszta szowinistów, którzy są pogrobowcami komunistycznych zbirów.
A jak pokazała historia - po upadku komunizmu przemianowali się na "neokonserwatystów" - co kwestionuje wszelką racjonalność ich postaw.
Przed każdym artykułem obiecuję sobie, że napiszę zwięzły tekst - odpowiedni do potrzeb Internetu.
Lecz w przeszłości - takie moje artykuły spotykały się z wieloma zastrzeżeniami - bo krótka wypowiedź daje bardo dużo możliwości manipulacji interpretacyjnych.
Na koniec tego tekstu - powrócę do moich dyskusji z Felkiem - Rafaelem Sharfem, o którym napisałem w artykule. "Syjoniści idealiści"
http://zaprasza.net/a.php?article_id=32208
Nasze rozmowy nie były żadną naukowa dyskusją, ale luźną wymianą myśli między dwojgiem ludzi - wspominających młodość.
Z tym, że ja wspominałem młodość mojej mamy - którą zapamiętałem z wielu Jej opowiadań.
Kiedy mówiliśmy o ratowaniu Żydów w czasie wojny - Felek Sharf powiedział: czy pan wie, że w Warszawie i Łodzi były takie dzielnice, w których żyli Żydzi nie mający pojęcia, iż poza ich gettem istnieje jakiś inny - chrześcijański świat?
Słyszałem kiedyś o takiej sytuacji, ale dopiero słowa Sharfa utwierdziły mnie w przekonaniu, że to miało rzeczywiście miejsce.
Jednak w tym jednym zdaniu zawarty był ogrom informacji, które przekazał mi człowiek wykształcony.
Felkek Sharf ukończył studia na Uniwersytecie Jagiellońskim w Drugiej RP - w czasie - gdy dyplom znaczył wiele - a nie jak dziś - jest tylko potwierdzeniem zaangażowania politycznego dla "przewodniej siły narodu".
Z wypowiedzianego przez Sharfa zdania wynikały bowiem następujące wnioski:
1. W Drugiej RP - niezależność społeczna Żydów była tak daleko posunięta, że Państwo Polskie nie ingerowało w ich życie społeczne.
2. Izolacja społeczna pewnej części Żydów trwała nieprzerwanie od starożytności.
3. Państwo Polskie pozostawiło Żydom swobodę polityczno-społeczną, niewyobrażalną w jakimkolwiek innym kraju świata.
4. Niemożliwą była - jakakolwiek pomoc w czasie wojny ludziom, którzy nie znali języka polskiego i nie rozumieli otaczającego ich świata.
5. Jeżeli którykolwiek z tych Żydów przeżył wojnę to jego postrzeganie własnych losów jest chore, bo za całe zło świata wini gojów - nie rozróżniając: czy to są Niemcy, czy Polacy.
Jestem pewien, że Felek doskonale zdawał sobie sprawę z tego - co mi przekazał w tym zdaniu.
Gdy - w 1996 roku zrozumiałem, że żydowscy złodzieje prowadzą do wielkiego światowego kryzysu - uznałem za bardzo ważne, podjęcie możliwie szerokiego dialogu polsko-żydowskiego.
Żyli wtedy jeszcze Żydzi doskonale pamiętający lata Drugiej RP i okresu wojny, więc było wtedy z kim prowadzić wymianę myśli.
Ale rząd AWS miał inną koncepcję "dialogu" polsko-żydowskiego.
Jego egzemplifikacją są kalumnie Jana Tomasza Grossa i całej armii degeneratów idących tym samym śladem.
Ani projekt "Serce Europy", ani żaden - z ponad stu projektów złożonych przez Fundację Promocji Kultury - nie doczekał się nawet złotówki - wsparcia finansowego.
Za to wszelka patologia jest chętnie finansowana przez pogrobowców stalinizmu w polskojęzycznych Rządach.
"Kto ma władzę nad przeszłością - kontroluje przyszłość"
Polacy muszą odebrać rządzącym władzę nad fałszowaniem historii.
A jedyna droga do tego celu prowadzi przez edukację.
Foto: Rafael "Felek" Scharf (1914-2004) - absolwent krakowskiego Gimnazjum Hebrajskiego i Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego; w 1932 roku wyjechał do Anglii; w czasie II wojny światowej walczył w Armii Brytyjskiej; potem pracował w jednostce zajmującej się przygotowaniem procesów zbrodniarzy wojennych; współzałożyciel pisma "The Jewish Quarterly", Instytutu Badań Spraw Polsko-Żydowskich w Oksfordzie i Centrum Kultury Żydowskiej na krakowskim Kazimierzu; członek redakcji rocznika "Polin"; wieloletni wiceprzewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia im. Janusza Korczaka; uhonorowany Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.
Jeżeli do dziedzictwa polskiej kultury zaliczamy Janusza Korczaka - to nie możemy pominąć Felka Sharfa, który w swoim życiu uczynił wiele - dla zachowania kultury polskiej - zrodzonej w Drugiej Rzeczypospolitej.