Blisko dwadzieścia lat temu ktoś bliżej nie określony - podjął decyzję o przystąpieniu Polski z wspólnoty zachodnioeuropejskiej - przekształconej w 1999 roku w Unię Europejską.
W ramach tak zwanego "procesu dostosowawczego" Polska likwidowała kolejne działy gospodarki - za co Europejska Wspólnota Gospodarcza (poprzedniczka UE) płaciła za tak zwanych "ekspertów", którzy mieli Polakom pomóc ..... w czym mieli pomóc? bo na pewno nie rozwinąć gospodarkę.
Eksperci ci zajmowali się przede wszystkim działaniami pozornymi.
Kolejną barierą późniejszej Unii Europejskiej były bardzo wysokie progi finansowe - wymagające proporcjonalnego wkładu własnego - na które nie było stać Polaków.
Te same metody powtórzył platformowy - tak zwany Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Przede wszystkim opłaca bardo dużo "programów badawczych" w dziedzinie kultury.
Infantylni pseudonaukowcy piszą brednie okraszone bełkotem pseudonaukowej nowomowy.
Zupełnie jak w latach dziewięćdziesiątych - w przypadku pseudoekonomicznej nowomowy Balcerowicza.
Poziom takich opracowań jest żenujący i do tego nie są nikomu - do niczego potrzebne.
Zauważyłem, że wielu tych pseudobadaczy tak zwanych "zjawisk kulturowych", upodobało sobie za przedmiot ogródki działkowe.
Mamy więc opracowania na temat sztuk wizualnych - w którym głównym tematem są ogródki działkowe.
Mamy opracowania etnograficzne - w którym głównym tematem są ogródki działkowe.
Mamy opracowania literackie - w którym głównym tematem są ogródki działkowe.
Mamy różne inne - tak zwane "programy badawcze" - w którym głównym tematem są ogródki działkowe.
Widać w polskiej kulturze nie mamy innych zjawisk.
A gdyby ktoś chciał napisać o społecznym fenomenie 11 listopada 2011 roku - to z pewnością zostałby odrzucony przez moralne dziwki - nazywane przez Zdrojewskiego "ekspertami" tak zwanego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
W zeszłym roku analizowałem projekt remasteringu czterdziestu przedwojennych filmów.
Koszt jego wyniósł 24 miliony złotych. A ja uznałem, że został zawyżony o minimum 18 milionów złotych.
Dwukrotnie przepłacony sprzęt i zakupy bezwartościowego - archaicznego sprzętu - zawierały się w tej kwocie - zmarnowanych 18 milionów złotych.
Takich przykładów w wydatkowaniu środków na kulturę są dziesiątki.
Kilka miesięcy temu przeczytałem o projekcie zakupu dla szkół plastycznych i uczelni artystycznych licencji na oprogramowanie - za kwotę 1.4 miliona złotych.
Za taką kwotę można w ramach "licencji zbiorowych" zakupić nawet 10 tysięcy licencji najlepszego oprogramowania.
Ale mnie niepokoiła bardzo enigmatyczna treść przedmiotu zakupu.
Poprosiłem więc Departament Mecenatu Państwa MKiDN o podanie specyfikacji zakupu - na który Minister przeznaczył 1.4 miliona złotych.
I dwukrotnie odmówiono mi podania przedmiotu zakupu.
Za drugim razem zasłoniono się "Ustawą o zamówieniach Publicznych".
W dniu 1 czerwca 2012 dotarło na moją skrzynkę pocztową pismo Dyrektora Departamentu Szkolnictwa Artystycznego i Edukacji, którego treść zamieszczam poniżej.
A to moja odpowiedź do tego pana.
Szanowny Panie
pozwolił sobie Pan na wyrażenie zdumienia iż brednie, które mi napisano w poprzedniej odpowiedzi, nie "zadowoliły" mnie.
Nie piszę do Ministerstwa dla własnego zadowolenia, lecz z powodu walki o niszczoną z premedytacją polską kulturę.
A formuła niezależnych mediów zobowiązuje do pisania tylko prawdy.
Po raz kolejny czytam, że osoby, które otrzymały do dyspozycji 1,4 miliona złotych, nie posiadają elementarnych kwalifikacji w przedmiocie dysponowania tymi pieniędzmi.
Powoływanie się w piśmie do mnie na "Ustawę Prawo o zamówieniach Publicznych" - w sytuacji gdy Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego - w tym także Pan osobiście - łamiecie wszystkie normy obowiązującego Prawa - traktować muszę tylko jako kpinę.
W przedmiocie zakupu oprogramowania tylko osoba prymitywna może zdać się na wyniki przetargu.
Albo zakupuje się oprogramowanie potrzebne - i wtedy należy negocjować najniższą cenę wybranego oprogramowania, albo kupuje się niepotrzebne śmieci - czego często dokonuje MKiDN, oraz podległe mu placówki - marnując dziesiątki milionów złotych.
Pana odpowiedź traktuję jako kolejny przejaw niekompetencji połączonej z arogancją.
Pozwolę sobie zaznaczyć trzy kwestie.
Kilka miesięcy temu przysłał mi Pan informacje, że nasze projekty badawcze zostały bardzo nisko ocenione przez tak zwanych "ekspertów" MKiDN.
Były to projekty: :
1. Analizujący poziom kwalifikacji merytorycznych ludzi decydujących o rozdziale środków na kulturę.
2. Badający poziom korupcji w rozdziale środków publicznych na kulturę.
Niniejszym dał Pan właśnie odpowiedź na oba pytanie.
Kwalifikacje merytoryczne, oraz poziom moralny osób na najwyższych stanowiskach w MKiDN, opisał Pan jednym zdaniem.
Cała Polska wie, że w latach rządów tak zwanej Platformy Obywatelskiej - wszystkie przetargi prowadzone są w warunkach korupcji. A Prokuratura nic z tym nie robi.
Dlatego Pana sugestia zgłoszenia w Prokuraturze możliwość korupcji - jest śmieszna.
W pierwszym rzędzie powinienem zgłosić przekręty dokonywane w ramach tak zwanych "Programów Ministra" - bo łamią one elementarne zasady Prawa.
Zdecydowałem również, że działania MKiDN staną sie przedmiotem badań nad źródłami upadku polskiej kultury i korespondencja z MKiDN będzie również ich treścią.