ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Inne artykuły

Wiktor Bater udzielił wywiadu Izwiestii. 
4 sierpień 2009      tłumacz
Pod rządami Bidena już powstają gułagi, z okrutnym i nietypowym traktowaniem protestujących, którzy mają przeciwne poglądy polityczne 
13 kwiecień 2021      PatriotRising
Motłoch, który uważa się za elitą, czyli Nowoczesna.dzicz znowu w akcji - napadła na dr. Magdę Ogórek pod siedzibą TVP-Info 
3 luty 2019      Alina
Kiedyś „pełzająca schizofrenia”, dziś „bezobjawowy wirus” 
31 maj 2020     
I już wiemy - z kim mamy do czynienia 
1 styczeń 2024      Artur Łoboda
Instytut Pamięci Narodu 
6 luty 2012      Artur Łoboda
Przyczyna i skutek 
16 październik 2017     
Teraz Polska 
15 styczeń 2018      Artur Łoboda
Watykan odsłania swoją prawdziwą twarz 
18 kwiecień 2021     
Niemcy: Naczelny Lekarz Głównego Szpitala - Thomas Jendges „spada” z dachu szpitala 
30 listopad 2021      Peter Koenig
Wprowadzenie do diagnozy stanu kultury polskiej w roku 2014 
2 luty 2014      Artur Łoboda
Nie podglądaj mnie 
20 maj 2020      Zygmunt Jan Prusiński
Szarańcza, czyli opowieść o potwornej głupocie 
4 luty 2021     
Rzeczywiści Polakożercy 
31 styczeń 2013      Artur Łoboda
Katastrofa TU 154 - pierwsze pęka zawsze najsłabsze ogniwo... 
20 maj 2010      MG
Linie energetyczne, urządzenia elektryczne i promieniowanie o skrajnie niskiej częstotliwości 
16 październik 2021     
Casus oszustw w pesudokredytach "frankowych" jest miernikiem prawdziwych intencji PiS 
28 marzec 2017     
Czym jest terapia genetyczna? 
13 marzec 2021     
PRL - bis w natarciu 
26 maj 2015      Artur Łoboda
Zgnilizna zakryta plastrem 
14 kwiecień 2015      Artur Łoboda

 
 

Wojna lotnicza

Boeing kontra Airbus, czyli III Światowa Wojna Powietrzna

To jedna z tych branżowych rywalizacji, które potrafią rozpalić do białości nawet zwykłego szaraka - jak wojna MacOS z Windowsami, Canona z Nikonem czy Nike'a z Adidasem.

W tajniki odwiecznego sporu Airbus kontra Boeing wciągnął mnie nie kto inny, tylko mąż Moniki Richardson Jamie - wtedy jeszcze czynny pilot RAF (obecnie już w stanie spoczynku).

Lecieliśmy na pewną międzynarodową imprezę dziennikarską samolotem Boeing 737. Pogoda była straszna, za oknami szalała burza i wichura. Przesiadaliśmy się na Heathrow, które zaraz po naszej przesiadce czasowo zamknięto z powodów meteorologicznych.

Wyniknął z tego na lotnisku potworny chaos, nasze bagaże się gdzieś zawieruszyły, w związku z czym dziennikarze na wieczornej galowej kolacji paradowali w polarach i flanelach. British Airways wprawdzie rozdawało pasażerom specjalne paczuszki z artykułami pierwszej potrzeby, ale dopiero w hotelu odkryłem, że dostałem damską wersję - więc zamiast świeżych skarpetek i przyborów do golenia miałem w niej paczkę podpasek i delikatne bawełniane majteczki.

Na lotnisku byłem jednak psychicznie zbyt zmęczony, żeby sprawdzić zawartość paczuszki. Wysłuchawszy licznych i fachowych wykładów Jamiego o tym, że boeingi nie są przystosowane do lotów w takich warunkach atmosferycznych, byłem gotów całować stały ląd z wdzięczności za ocalenie.

Jamie, który znał z RAF militarną wersję Beinga 737, czyli transportowy samolot C-40 Clipper, przez całą podróż zabawiał mnie opowieściami o źle zaprojektowanym drążku sterowym, który sprawia niespodzianki pilotom w najmniej oczekiwanych momentach.

Nie sądzę!

Na przykład gdy w czasie burzy podchodzi do lądowania - pilot steruje w lewo, a samolot robi myk w prawo. Takie były najprawdopodobniej przyczyny katastrofy w Colorado Springs w 1991 r. oraz w Waszyngtonie w 1981 r., gdzie niesterowny samolot zaraz po starcie wpadł do Potomacu.

W drodze powrotnej Jamie znów miał fotel obok mnie, z ulgą jednak zauważyłem, że tym razem lecimy innym samolotem - zamiast boeingiem 737, jego typowym konkurentem, airbusem 320. Już się chciałem podzielić z moim sąsiadem nadzieją, że chociaż teraz będziemy się czuć bezpieczniej. On ubiegł mnie jednak, pytając, czy wiem, dlaczego lotnicy nazywają ten samolot "Scarebus".

I nasłuchałem się, jak bardzo airbus potrafi przestraszyć ("scare") pilota. Najbardziej przerażające jest to, że airbusy stosują bardzo zaawansowany system fly-by-wire, czyli mają wyrafinowanego pilota automatycznego, który często unieważnia decyzje podejmowane przez pilota ludzkiego.

Jedno z moich najbardziej przerażających wspomnień z dziedziny podróży lotniczych to mina Jamiego, z jaką wymawiał złowieszcze: "I don't think so!" ("nie sądzę!"). Tak ponoć komputer pokładowy airbusa potrafi odmówić wylądowania lub hamowania.

Najpoważniejszy w czasach III RP (odpukać, oby do samego końca mojego lub jej) wypadek lotniczy na lotnisku Okęcie miał miejsce w 1993 r., gdy z powodu silnego wiatru i poślizgu kół komputer pokładowy airbusa uznał, że samolot jeszcze nie wylądował. Z sadystycznym: "I don't think so!" nie pozwolił więc pilotom na uruchomienie ciągu hamującego, samolot przejechał z rozpędem przez pas startowy i uderzył w wał ziemny na końcu. Zginęły dwie osoby.

System fly-by-wire nie pozwala pilotowi na zbyt gwałtowne przyśpieszenia albo manewry grożące utratą stateczności, co - jak twierdził Jamie - pilotów bardziej przeraża, niż uspokaja. Skutek jest bowiem taki, jakby samolot był bardziej pod kontrolą inżynierów Airbusa niż pod kontrolą pilota za sterami. A osoba na pokładzie samolotu z natury rzeczy jest bardziej zainteresowana uniknięciem katastrofy niż grupa inżynierów w Tuluzie, którzy myślą raczej o tym, co będzie na kolację.

Tylko ich dwóch

Przyznam, że do tej podróży nie zwracałem szczególnej uwagi na to, czy lecę airbusem czy boeingiem. Tacy ludzie zapewne bardzo irytują piarowców pracujących dla obu lotniczych kolosów, którzy nie szczędzą bowiem wysiłków, by każdy pasażer na świecie był świadom istnienia sporu - nawet jeśli kibicuje drużynie przeciwnej.

Obu firmom udało się połknąć lub wyeliminować rywali - konkurencja (Embraer, Bombardier czy Fokker) specjalizuje się w mniejszych samolotach i mniejszych zamówieniach. To jest atrakcyjny rynek, ale prawdziwa wojna na śmierć i życie dotyczy dużych maszyn, jak Airbus A380 albo Boeing 787.

To one obsługują, dalekie trasy, jedyne, na których linie lotnicze wciąż jeszcze w miarę przyzwoicie zarabiają. Embraery i bombardiery latają zaś na utrzymywanych na granicy opłacalności połączeniach dostarczających pasażerów do dużych portów węzłowych, takich jak Frankfurt czy Heathrow.

Spór między obiema firmami próbuje rozstrzygnąć Światowa Organizacja Handlu. Zarówno Airbusa, jak i Boeinga można bowiem oskarżyć o korzystanie z niedozwolonej pomocy publicznej, przy której rządowa kasa utopiona w Stocznię Gdańską jest niczym budżet na konferencyjne słone paluszki.

Baryłki z wieprzowiną

W obu wypadkach mamy jednak do czynienia ze skrajnie odmienną filozofią, odpowiadającą innej wizji gospodarki rynkowej po obu stronach Atlantyku. W pewnym sensie więc wybór "Airbus czy Boeing" to wybór między amerykańskim a europejskim stylem życia.

Airbus to europejskie konsorcjum stworzone od początku z myślą o wykorzystywaniu pomocy państwowej do projektowania nowoczesnych samolotów. Historycznie tradycje firmy wywodzą się od pierwszego spotkania angielskich, francuskich i niemieckich oficjeli od lotnictwa podczas paryskiego salonu lotniczego w 1965 r.

Boeing formalnie jest firmą prywatną, kierującą się zyskiem, jak inni uczestnicy gry rynkowej. W praktyce jednak, gdy europejscy oficjele dyskutowali o wydawaniu publicznych pieniędzy na produkcję samolotów, Boeing i inne firmy, które potem weszły w skład tego konsorcjum (jak np. McDonnell Douglas), otrzymywały ogromne publiczne pieniądze w związku z wojną w Wietnamie i programem Apollo.
Gonić lidera
Jeszcze przed 10 laty Boeing był absolutnym i niepodważalnym liderem rynku. Wartość dostaw amerykańskiej firmy w 2000 r. wynosiła 34?mld dol. W tym samym czasie Airbus musiał się zadowalać kwotą blisko dwukrotnie niższą (19 mld). Ale już w zeszłym roku ten dystans był dużo mniejszy. Boeing dostarczył sprzęt za 32?mld, a Airbus - za 30 mld dol.

Zwolennicy Airbusa twierdzą więc, że Boeing dostał olbrzymie wsparcie rządowe w postaci tak zwanych "baryłek z wieprzowiną" (tak się w USA jeszcze od XIX w. nazywa publiczne wydatki, które oficjalnie mają służyć jakimś innym celom, ale tak naprawdę są formą odwdzięczania się kongresmenów tym, którzy ich wybrali - coś jak nasza "kiełbasa wyborcza"). Najwięcej wieprzowinki kręci się zaś właśnie przy ogromnych amerykańskich wydatkach na zbrojenia.

Zwolennicy Boeinga ripostują zwykle, że Airbus niezależnie od zadeklarowanej pomocy publicznej również uczestniczy w kontraktach rządowych. Zwolennicy Airbusa wybuchają na to sarkastycznym śmiechem i pokazują, jaki udział mają te wojskowe kontrakty w całości obrotów firmy - rzeczywiście wyspecjalizowanej w samolotach cywilnych.

Gdzie bezpieczniej

To nie jest tylko konflikt sympatyków obu firm, od 2005 r. spór toczy się na forum Światowej Organizacji Handlu, gdzie Airbusa i Boeinga oficjalnie reprezentują Stany Zjednoczone i Unia Europejska. Choćby z tego powodu jako europejscy podatnicy powinniśmy być za Airbusem: jego ewentualna porażka nas wszystkich trzepnie po kieszeni.

Spór, choć pozornie czysto gospodarczy, jest w gruncie rzeczy sporem dotyczącym filozofii społecznej. Amerykanie chcą ciągle udawać, że współczesna gospodarka rynkowa zdominowana jest przez prywatne przedsiębiorstwa kierujące się zyskiem. Wyjątków od tej reguły jest coraz więcej, ale tym bardziej trzeba podkreślać ich wyjątkowość.

Europejczycy tymczasem realistycznie zakładają, że tych wyjątków jest już tak dużo, że to po prostu nowa reguła. Nowoczesnego samolotu jedna komercyjna firma zwyczajnie nie jest w stanie wyprodukować od zera, zwłaszcza konkurując z firmą de facto subsydiowaną kontraktami zbrojeniowymi.

Filozoficzny spór sięga jednak dalej. W jakim samolocie czujesz się bezpieczniej: ultranowoczesnym i wszechstronnie przetestowanym, w którym nad bezpieczeństwem czuwa szereg inteligentnych urządzeń, chroniących człowieka przed skutkami jego błędów - czy raczej w relatywnie staroświeckim, wykorzystującym technologie sprzed pół wieku, właśnie dlatego że są dokładnie przetestowane i wiadomo, czego należy unikać?

Statystycznie rzecz biorąc, trudno udowodnić czarno na białym, że jedne samoloty są bezpieczniejsze od drugich. Wprawdzie Boeingowi wciąż przytrafia się dwukrotnie więcej wypadków niż Airbusowi, ale ten wynik można interpretować na rożne sposoby. Z jednej strony jako przejaw absolutnej wyższości airbusów. Z drugiej: że boeingi częściej latają w barwach krajów trzeciego świata i statystyki nabijają linie lotnicze takie jak Kenya Airways czy Aeroperu. Zatem jeśli nawet samoloty tych linii rozbijają się stosunkowo często, to pasażer zwykłej cywilizowanej linii lotniczej na pokładzie Boeinga jest stuprocentowo bezpieczny.

W porównaniu z tym airbusy - właśnie ze względu na swoje techniczne wyrafinowanie - są podatne na katastrofę związaną z awarią kokpitu. Nie psuje się - jak wiadomo - tylko to, czego nie ma. Odnotowano jak dotąd 50 przypadków awarii kokpitu polegającej na tym, że nagle cała supernowoczesna technika wysiada i pilot musi posadzić gigantyczną machinę, pilotując ją jak awionetkę.

W styczniu 2008 r. nagła awaria - nie działało nawet radio! - zmusiła airbusa 320 do lądowania całkowicie w ciemno na położonym nieopodal Nowego Jorku lotnisku Newark. Dobra pogoda i opanowanie pilotów zapobiegły tragedii, ale co by się stało w gorszych warunkach? Być może właśnie awaria wyrafinowanej elektroniki odpowiadała za tajemniczą, wciąż niewyjaśnioną katastrofę airbusa linii Air France nad Oceanem Atlantyckim w 2009 r.

Twój wybór

To wszystko przekłada się na filozofię życia codziennego. Czy bezpieczniej czujesz się w lśniącym japońskim lub europejskim samochodziku, w którym nad twoim bezpieczeństwem czuwa mnóstwo trzyliterowych skrótów - czy w poczciwym amerykańcu, który może nie jest szczytem nowoczesnej myśli technicznej, ale nie próbuje myśleć za ciebie.

To nie jest spór, który można by obiektywnie rozstrzygnąć raz na zawsze, ale każdy z nas subiektywnie musi dokonać wyboru we własnym zakresie. Bo coś w końcu wybrać trzeba...

Dreamliner przeciw A380

Obie firmy lotnicze mocno stawiają na swoje nowe modele, które mają zapewnić im dominację w świecie. Dwa lata temu Airbus wypuścił na rynek największy samolot pasażerski na świecie A380, zabierający na pokład nawet 853 osoby (w wersji standardowej - 525 pasażerów). Boeing odpowiedział Dreamlinerem, pierwszym samolotem pasażerskim zbudowanym w większości z kompozytów węglowych. Pierwsze dreamlinery mają wejść do służby pod koniec tego roku w barwach japońskich All Nippon Airways. Airbusowych kolosów jest już 31, m.in. w Air France, Emirates i Singapore Airlines.

Na dwóch nogach

W przeciwieństwie do europejskiego koncernu Boeing dużo mocniej opiera się na swoim wojskowym filarze. Przychody działu Defence, Space & Security (obrona, przestrzeń kosmiczna i bezpieczeństwo) są prawie takie same, jak przychody działu samolotów pasażerskich. W przypadku Airbusa pion wojskowy dostarcza zaledwie jedną dziesiątą przychodów pionu cywilnego.

Kawałek po kawałku

Budowa A380 to jedno z najbardziej skomplikowanych logistycznie przedsięwzięć na świecie. Poszczególne elementy samolotu produkowane są aż w 30 krajach, nawet w hucie aluminium w Iowa w USA. Skrzydła składa się w Walii, kadłub w Niemczech, ogon w Hiszpanii, a kokpit we Francji. Na końcu wszystkie elementy wędrują specjalnie zbudowanymi w tym celu barkami w górę Garonny do Tuluzy (mają na to tylko kilka godzin podczas odpływu). Zmontowane samoloty lecą do Hamburga na malowanie i prace wykończeniowe.

Tekst: Wojciech Orliński
Zdjęcia: materiały prasowe (montaż)

http://www.logo24.pl/Logo24/1,86375,8398540,Boeing_kontra_Airbus__czyli_III_Swiatowa_Wojna_Powietrzna.html

3 listopad 2010

Goska 

  

Komentarze

  

Archiwum

100 lat za murzynami
luty 3, 2007
Artur Łoboda
Kto narozrabiał w moim mieście?
luty 15, 2008
Marek Olżyński
TV Puls chce zmienić koncesję
listopad 22, 2006
PAP
Patrole Egzekucyjne Szkolone przez USA?
grudzień 3, 2005
Iwo Cyprian Pogonowski
Kretyn Hausner
luty 28, 2004
Artur Łoboda
Trzynastki dla sfery bezproduktywnej
luty 26, 2005
Mirosław Naleziński, Gdynia
Balcerowicz za Wolfowitza?
maj 16, 2007
PAP
Jak wywolac powszechna rewolucje ?
kwiecień 12, 2008
przeslala Elzbieta Gawlas
Wyposazenie wojska do Afganistanu
maj 25, 2007
Goska
Mydlenie Oczu na Temat Iraku
listopad 30, 2005
Iwo Cyprian Pogonowski
Członek Rady Polityki Pieniężnej Dariusz Rosati ma nadzieję....
wrzesień 16, 2002
IAR
"¬ródło naszej chwały"
kwiecień 21, 2005
Polityka na Kaukazie
listopad 25, 2003
Prof. Iwo Cyprian Pogonowski
"Wujek Józek" fragment książki "Duch Apokalipsy" Johna Higginsa. Z Rodziału pt. "Czaszka i Kości" czyli "Skull and Bone
październik 10, 2006
John Higgins
Samoobrona może poprzeć Kołodkę
lipiec 5, 2002
PAP
Bez ryzyka
wrzesień 11, 2002
opowiedział Krzysztof K
Czy Polska potrzebuje wielkiej armii?
kwiecień 4, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
"Niespodzianka pa?dziernikowa" czyli Bush zaatakuje Iran na tydzień przed wyborami
wrzesień 23, 2006
nadesłała Dorota
jedzie do Moskwy na obchody 60
maj 7, 2005
"Moralność"
czerwiec 30, 2008
PAP
 


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media