W dniu wczorajszym uczestniczyłem w dyskusji o książce Dariusza Walusiaka „Winni. Holokaust i fałszowanie historii”.
W trzygodzinnym spotkaniu autor usiłował przekazać odbiorcom jak najwięcej wiedzy o temacie fałszowania historii.
Jednak niewiele z podanych informacji wykraczało poza publicystykę niniejszego portalu i teksty niezależnych autorów.
Wartością książki jest to, że wiele tematów zostało zebranych w dość opasłym zbiorze.
http://krakow.zaprasza.eu/wydarzenia/Wydarzenie.php?event_id=19210
Po powrocie ze spotkania przeczytałem, że "list intencyjny o współpracy na rzecz przeciwdziałania używaniu określenia "polskie obozy koncentracyjne" podpisali w poniedziałek w Warszawie wicepremier, minister kultury prof. Piotr Gliński i szef międzynarodowej kancelarii prawnej Dentos Elliott Portnoy".
Ta informacja mogłaby wydawać się pozytywna - gdyby nie była świadectwem niewyobrażalnego ubóstwa umysłowego Piotra Glińskiego.
I wyjaśnienie tego faktu leży w przedmiocie wczorajszej dyskusji z Dariuszem Walusiakiem.
Z racji faktu, że dość dobrze zorientowany byłem w przedmiocie dyskusji - pozwoliłem sobie pełnić rolę suflera, który autorowi podpowiadał niektóre wątki.
Przy okazji wyrażania opinii na temat "Muzeum Schindlera", przytoczyłem osobę Jana Grabowskiego - wyjątkowego kłamcy i nienawistnego wobec Polski - osobnika.
Wtedy Dariusz Walusiak podał przykład spotkania w temacie rodziny Ulmów w Markowej - gdy w pewnym momencie zabrał głos inkryminowany Grabowski.
Powiedział coś w tym stylu: "co z tego że Niemcy zabili rodzinę Ulmów - skoro następnego dnia chłopi zamordowali wszystkich Żydów w okolicy".
Było to oczywiście BEZCZELNE KŁAMSTWO Grabowskiego, którego nie zamierza prostować PiSowski - tak zwany "Minister Kultu i Dziedzictwa Narodowego".
I z pewnością nie będzie za to pociągnięty do odpowiedzialności autor tych kalumnii.
A przecież na słowach żydowskich kłamców historycznych, bazują różnorakie pomówienia Narodu Polskiego.
Niedawno w Nowym Jorku protestowali żydowscy gówniarze, którzy opierali się na kalumniach Jana Tomasza Grossa.
I dlatego zadałem Walusiakowi w pewnym momencie fundamentalne pytanie: czy za swoją pracę dostaje on jakieś wparcie finansowe z instytucji państwowych?
Na odpowiedź przeczącą dodałem: no widzi Pan, a Alina Cala jest finansowana z pieniędzy publicznych.
Mało tego, działająca w tak zwanym "Żydowskim Instytucie Historycznym w Polsce", Alina Cala dostała niedawno od platformowej Minister Kultury "Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis".
I tu podsumuję dzisiejszy artykuł.
Skoro na fałszerstwa historyczne przeznaczane są pieniądze publiczne, a obrońcy prawdy historycznej muszą działać za własne - bardzo skromne środki finansowe - to oznacza, że jesteśmy pod okupacją.
Czyja jest to okupacja - nie potrzeba chyba wyjaśniać.
I w tej kwestii NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO POD RZĄDAMI PiS.
Nie wierzę, by jakikolwiek prawnik działał za darmo. Rząd da im pieniądze z innej kieszeni. Ale pogłębi się opinia, że PiS wprowadza dyktaturę, tym razem w sprawie historii.
Zapowiedziana przez Glińskiego "współpraca" z kancelarią prawniczą - jest niczym wysyłanie morskiego krążownika przeciwko rebeliantom w mieście.
PS
Gliński nie jest głupkiem. On doskonale wie - jak zablokować żywotne siły polskiej kultury.