Syn haniebnego agenta NKWD, który w latach Drugiej Wojny Światowej - Stanach Zjednoczonych wsławił się antypolską agitacją powiedział kiedyś "pół prawdy to cale kłamstwo".
A wypowiedź ta związana była z prowokacją w sprawie Jedwabnego.
Wedle Konstantego Geberta vel Dawida Warszawskiego - tylko jednoznaczne obarczenie Polaków winą - bez jakichkolwiek badań naukowych i śledczych, było "cała prawdą".
ONI mają swoją wersję historii, którą od lat wcielają w życie.
Tak jest też w wypadku Jana Karskiego.
W dniu dzisiejszym media doniosły:
"W setną rocznicę urodzin Jana Karskiego senat USA przyjął jednogłośnie rezolucję, uznającą spuściznę i osiągnięcia słynnego emisariusza polskiego ruchu oporu podczas II wojny światowej."
A kim był Karski?
Był on jednym z kilkuset tysięcy Polaków zaangażowanych w walkę z agresorami, którzy we wrześniu 1939 roku napadli na Polskę i podzielili między siebie nasze ziemie. Po czym prowadzili zbrodnicza politykę eksterminacji.
Pamiętać należy, że zgodnie z umowami Niemców z Syjonistami - wszyscy Żydzi zamieszkujący Polskę, mieli być wysiedleni do Palestyny.
Z tego powodu wydzielano i grupowano w wydzielonych strefach osoby pochodzenia Żydowskiego.
Jednak w tym momencie syjoniści unikali dyskusji o przesiedleniu wszystkich Żydów i w efekcie rozmowy zostały przerwane.
Syjonistom bowiem - podobnie jak nazistom zależało tylko na zdrowych jednostkach i z chęcią pozbyli się biedoty, która byłaby dla nich sporym obciążeniem.
Z braku współpracy z Syjonistami, Niemcy zamknęli Żydów w Gettach w oczekiwaniu, że Syjoniści w końcu podejmą decyzję.
A gdy ta nie nadchodziła, zdecydowali się pozbyć wszystkich Żydów przez wymordowanie.
Ale Rząd Emigracyjny na Uchodźstwie uznając Żydów za obywateli Polski, podjął starania do ich ratowania.
W tym celu stworzono Radę Pomocy Żydom - "Żegota", która uratowała kilkadziesiąt tysięcy Żydów.
Podległe Rządowi emigracyjnemu jednostki monitorowały politykę niemiecką wobec Żydów i raportowały zagrożenia.
Jedną z wielu takich osób był Jan Romuald Karski, który przedostał się zarówno do Getta Warszawskiego, jak też do obozu w Izbicy.
Wykonał to na rozkaz premiera Władysława Sikorskiego, we współpracy z wszystkimi partiami wchodzącymi w skład parlamentu emigracyjnego.
W jesieni 1942 roku dotarł do Londynu, gdzie przedstawił swój raport.
Jego skutkiem była oficjalna nota dyplomatyczna Rządu RP na uchodźstwie z 10 grudnia 1942 , w której Minister Spraw Zagranicznych Edward Raczyński przedstawił sytuację ludności żydowskiej w okupowanej Polsce.
„Stosowane w ciągu ostatnich kilku miesięcy nowe metody masowych rzezi potwierdzają fakt, że władze niemieckie systematycznie dążą do całkowitej zagłady żydowskiej ludności Polski z Europy zachodniej i środkowej, a także z samej Rzeszy Niemieckiej. Rząd polski uważa za swój obowiązek zaznajomić rządy wszystkich cywilizowanych krajów z następującymi (…) informacjami, które ukazują aż nadzbyt wyraźnie nowe metody eksterminacji zastosowane przez władze niemieckie”.
Poza gołosłownymi deklaracjami nota ta nie spotkała się żadnym konkretnym działaniem Aliantów.
Z tego powodu zdecydowano się wysłać Jana Karskiego z misją do Stanów Zjednoczonych, by jako emisariusz Rządu Polskiego przedstawił amerykańskim - wpływowym Żydom, oraz Prezydentowi Rooseveltowi sytuację Żydów w Polsce, z nadzieją na pomoc ze strony Amerykanów.
Dotarł tam ponad pół roku później, już po upadku Powstania w Getcie Warszawskim i rozpaczliwym samobójstwie Szmula Zygelbojma, który jako reprezentant Rady Narodowej RP, wielokrotnie zwracał się do Światowego Kongresu Żydów i Amerykańskiego Kongresu Żydowskiego z błagalnym wezwaniem o pomoc dla mordowanych przez Niemców, Żydów.
W liście pożegnalnym napisał:
„ Nie mogę pozostać w spokoju. Nie mogę żyć, gdy resztki narodu żydowskiego w Polsce, którego jestem przedstawicielem, są likwidowane. Moi towarzysze w getcie warszawskim polegli z bronią w ręku w ostatnim bohaterskim boju. Nie było mi sądzonym zginąć tak jak oni, razem z nimi. Ale należę do nich i do ich grobów masowych. Śmiercią swoją pragnę wyrazić najsilniejszy protest przeciw bierności, z którą świat przygląda się i dopuszcza zagłady ludu żydowskiego."
Poza potakiwaniem głową przez Franklino Delano Roosevelta, czy teatralnymi gestami bogatych amerykańskich Żydów, z misji Karskiego niewiele wynikło.
Dociekliwi historycy mogą zadać dziś fundamentalne pytanie: dlaczego Rząd Stanów Zjednoczonych i bogate organizacje żydowskie, nie kiwnęły palcem by pomóc mordowanym prze Niemców - Żydom.
Tylko Polacy pomagali Żydom, choć groziła za to śmierć dla całych rodzin. I jedynie w Polsce - za pomoc Żydom groziła kara śmierci.
Plugawe organizacje żydowskie na świecie, nie tylko zostawiły swoich pobratymców na pastwę Niemców, ale po latach haniebnie wmawiają światu że, "bez powszechnego w Polsce antysemityzmu, nie byłoby zagłady Żydów".
Jest to podwójna zbrodnia na ofiarach hitlerowskich mordów.
Jan Karski był kurierem Rządu Emigracyjnego na Uchodźstwie, który reprezentował Naród Polski i przez większość Polsków pod okupacjami - był uznawany.
To Narodowi Polskiemu powinno złożyć się hołd za bohaterską postawę w latach wojny.
Ale ze słabymi nikt się nie liczy.
W wyniku działań żydowskich gangsterów ekonomicznych, staliśmy się Państwem słabym, którego nikt nie szanuje.
I dlatego dowolnie manipuluje się historią.
Zainteresowani mogą zapoznać się z Raportem Jana Karskiego
http://zaprasza.net/files/Raport_Jana_Karskiego_o_sytuacji_w_Polsce_pod_okupacja_niemiecka.pdf
Foto: Żydowskie oddziały policyjne, stworzone przez Niemców dla pacyfikacji mieszkańców gett.