zygpru1948 2023.05.04; 08:52:40
Zygmunt Jan Prusiński
CYWILIZATOR Z PROWINCJI
„Cywilizator z Prowincji”, to ja. Naprawdę. Wykształcony w ludowej Polsce, bo była też „zwierzęca”... bardzo zwierzęca. Ale był w PRL-u inny klimat, i inni ludzie, poeci. Zbiega się to do jednego mianownika, że ów poeci znali i widzieli z której strony naciera wróg. Mało tego, była kultura do słowa, był szacunek do słowa. Owszem, i to było pozytywne, bo i nie brakowało awangardy., ktoś od czasu do czasu wyskoczył z jakimś Manifestem Poetyckim, no i wszelkie Grupy Poetyckie, przeważnie ze środowisk studenckich.
W PRL-u nie płaciło się za to, żeby uczestniczyć w konkursach literackich. Z mojej strony, to od razu takiego „filozofa” wypędziłbym bez gaci i tak rózgami na goły tyłek, aż do granicy Stepów Mongolskich. To jest dla mnie jałowe i chore, dlatego tego typu konkursy zlekceważyć. – Znaleźli sobie kierunek zarobkowy w kapitalizmie; cholera, nawet na wierszydłach chcieliby zarabiać, gnojki. Niektórzy połączyli sobie dwa ustroje polityczne w jedną całość, taką mieszaczkę: trochę komuny i trochę kapitalizmu, takie mięsko do mielonych...
Ale była kultura w redakcjach. To było pozytywne zjawisko w PRL-u, bo redaktorzy odpowiadali na listy, w związku z wysłanymi wierszami. Były dwa sposoby, jedna bezpośrednia przez pocztę tradycyjną, druga w rubryce Poczty Literackiej w gazecie. Redaktorzy, jedni pisali wprost: „Nadesłane wiersze są słabe”, inni wycwanili się i odpowiadali bardziej sprytnie: „Z braku miejsca nie opublikujemy”. O tak żeby było ciekawiej, z taką domieszką napięcia. A przecież początkujący poeta ma wiele wyobraźni, a ile dla siebie otuchy. Tygodniami z ciężką głową, zamuloną, dodawał sobie biedak cienia nadziei, że gdyby było miejsce to i jego wiersz mógłby być wydrukowany. Ale, jak wiersz został zauważony, to i honorarium listonosz doniósł i na pamiątkę przekaz wręczył.
Jednak trzeba powiedzieć sobie tak, bo tak wygląda w skrócie, albo człowiek rodzi się z talentem i wie co to jest poezja, albo całe życie kąpie się w grafomanii... Tadeusz Peiper mawiał: „Poezja jest to tworzenie pięknych zdań”., no, ja bym więcej dodał dodatków, same piękne zdanie to jeszcze to nie jest wiersz. Pamiętam jak mieszkałem na emigracji w Wiedniu, to usłyszałem głos Ireny Conti z Rzymu w radiu polskim na Zachodzie, pewnie to była „Wolna Europa”, (przy okazji pozdrawiam Irenkę) jesteśmy w jednej antologii współczesnej poezji polskiej pt. „Dojrzewanie w miłości”- gdzie między innymi wiersze są tam zamieszczone nie żyjących już poetów: Karola Wojtyły i Jana Twardowskiego - i ona tak delikatnie wyrzekła najbardziej trafny osąd, argument: „Poetę nie dzieli się na dużego, średniego, po prostu jest poetą”. To, że jest tu kokieteria, nikt nie zaprzeczy, ale faktycznie, dzisiaj, co stało się z poezją? Jest czy nie jest w naszym życiu? Przyglądając się na półki w empikach i w księgarniach, to tomiki są. Widocznie ludzie kupują poezję.
Dokładnie od dwóch miesięcy jestem w internecie, publikują moją twórczość: wiersze, felietony, recenzje, artykuły publicystyczne. Kilka dni temu zostałem zaproszony do kolegium redakcyjnego kwartalnika „proPolonicum” w Szwajcarii. Ale zaglądam do witryn literackich, i jestem przerażony ilością wierszy tam zamieszczonych. Przeraża mnie jej ilość, tej „p o e z j i”. To się w oczach przewraca., tego się nie da za życia przeczytać, a codziennie przybywa ich setki. Zaczynam się zastanawiać nad tym, czy nie odłożyć pióra i zająć się czymś innym, filozofią i historią literatury. Kilka wierszy udanych napisałem, starczy. Do nieba więcej mi nie trzeba. Jeszcze nie wiem, czy w ogóle puszczą mnie tam z wierszami. Najlepiej zakopać każdy wiersz w wybranym miejscu z ziarenkiem czy flancą kwiatka, roślinki czy z sadzonką drzewka – niech rośnie z moim lirycznym wierszem...
Czy jest drugi kraj w świecie, który miałby taką liczną armię piszących? Nie mam jeszcze poukładanego życia literackiego..., to chyba już w niebie zapisują ten porządek z człowiekiem; albo ma szerokie schody, albo wdrapuje się po tęczy...
22 Lutego 2006
Ustka
|