Administracja Bidena i jej sojusznicy nadal wykorzystują prezydenta Rosji Władimira Putina jako wygodną wymówkę dla swoich niepowodzeń gospodarczych.
Najnowszym fałszem jest twierdzenie, że inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała marcowy wzrost wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) o 8,5% w stosunku do roku poprzedniego.
Ceny rosły na długo przed wkroczeniem wojsk rosyjskich na Ukrainę.
Co więcej, Putin nie zaprzestał eksportu żywności i gazu; to administracja Bidena i Kongres nałożyły sankcje, przez co amerykańscy konsumenci odczuli dodatkowy wzrost cen.
Winę za skutki gospodarcze ponosi rząd USA, a nie Rosja.
Stany Zjednoczone od lat mieszają się w sprawy Ukrainy, a ich wyraźnym celem jest przesunięcie sił wojskowych USA i NATO coraz bliżej Rosji.
Najgłośniejszym przykładem był zainicjowany przez USA pucz z 2014 roku, który obalił demokratycznie wybrany rząd Ukrainy.
Rosja ma uzasadnione pretensje do USA, że popierają one rozszerzenie NATO o Ukrainę, mimo że podczas negocjacji w sprawie zakończenia zimnej wojny USA obiecały nie popierać rozszerzenia NATO poza granice Niemiec.
Eksperci ds. polityki zagranicznej, w tym George Kennan, architekt zimnowojennej strategii powstrzymywania, ostrzegali, że Rosja zareaguje negatywnie na rozszerzenie NATO w pobliżu Rosji.
Przed konfliktem na Ukrainie Biden i jego koledzy Demokraci winą za wzrost cen obarczali "chciwe" korporacje, posuwając się nawet do twierdzenia, że zwiększenie liczby postępowań antymonopolowych w jakiś sposób obniży ceny.
Potem nową wymówką stał się Putin.
Głównym winowajcą wzrostu cen nie jest ani Putin, ani "chciwe" korporacje.
Winni są Prezes Rezerwy Federalnej Jerome Powell i jego współpracownicy.
Począwszy od września 2019 roku, kiedy Fed spanikował z powodu wzrostu stóp procentowych na rynku "odkupu", który banki wykorzystują do udzielania sobie nawzajem pożyczek na noc, Fed rozpoczął bezprecedensową akcję kreacji pieniądza.
W odpowiedzi na blokady Fed jeszcze bardziej rozwinął politykę łatwego pieniądza i niskich, a nawet zerowych stóp procentowych.
Bezpośrednim skutkiem polityki Fed jest wzrost cen.
Fed zamierza spróbować okiełznać ceny, podnosząc stopy procentowe i zmniejszając swój bilans.
Prawdopodobnie doprowadzi to gospodarkę do recesji.
Podwyższenie stóp procentowych spowoduje również wzrost zadłużenia rządu federalnego, co jest powodem, dla którego Fed nie podniesie stóp do poziomu zbliżonego do tego, jaki miałby miejsce na wolnym rynku.
Najlepszym scenariuszem może być powrót do "stagflacji" w stylu lat 70.
Najgorszy scenariusz jest taki, że niepowodzenia Fedu w ograniczaniu inflacji, podsycane przez Kongres, który nie potrafi powstrzymać wydatków, w połączeniu z ciągłym niezadowoleniem z powodu hiperinterwencjonistycznej polityki zagranicznej USA, spowodują odrzucenie statusu dolara jako waluty rezerwowej i doprowadzą do poważnego kryzysu finansowego.
Skutkiem takiego kryzysu może być powszechne ubóstwo, a także przemoc, ograniczenie swobód, a nawet powstanie rządu totalitarnego.
Kryzysu można by uniknąć, ale tylko wtedy, gdyby Kongres poważnie zajął się ograniczaniem wydatków, poczynając od kompleksu militarno-przemysłowego.
Kongres powinien również zacząć reformować politykę monetarną, przeprowadzając audyt Fedu, legalizując waluty alternatywne i zwalniając metale szlachetne i kryptowaluty z wszelkich podatków od zysków kapitałowych.
System dobrobytu, wojny i fiat money skończy się.
Nie wiadomo tylko, kiedy się skończy i czy zostanie zastąpiony przez jeszcze bardziej autorytarny rząd, czy też przez powrót do ograniczonego, konstytucyjnego rządu.
Źródło:
ronpaulinstitute.org/archives/featured-articles/2022/april/18/blame-powell-not-putin-or-greedy-corporations-for-price-hikes/