W Niemczech eskaluje się nierówne traktowanie mniejszości – jeśli dokonujesz porównań, sprawcy są oburzeni.
Gdyby na prawie wszystkich drzwiach restauracji widniał napis „Wejście tylko dla białych” – i to na polecenie państwa – czy zaakceptowałbyś to w milczeniu, czy też byłby to powód do intensywnej kampanii na rzecz dyskryminowanych, nawet jeśli to robisz nie należysz do grupy dotkniętej chorobą?
W Niemczech i Austrii przyzwyczajamy się do potwornych rzeczy.
Jesteśmy na pochyłej ścieżce w kierunku punktu zerowego ludzkości.
Dyskryminacja nieszczepionych to nie tylko codzienność, została praktycznie zaakceptowana przez milczącą większość.
I dokładnie w historycznym momencie, kiedy staje się jasne, jak niewystarczające jest tak bardzo chwalona ochrona przed szczepieniami, politycy niemal wszystkich opcji ponownie ją podkręcają i próbują nakłonić nawet ostatnich opornych do igiełki - przedsięwzięcie o bardzo niepewnym wyniku.
Dzisiejsi zwolennicy szczepień muszą to przyznać.
Ale porównania z dyskryminacją rasową – czy to w ogóle dozwolone?
Żaden proces historyczny nie jest dokładnie taki sam jak inny.
Ale wystarczy, że nasze społeczeństwo spadło do poziomu, na którym podobieństwa do historycznych zbrodni są oczywiste.
Czy możesz porównać?
Jeśli spojrzysz na słynne zdjęcia z Zatoki Guantanamo, zobaczysz tam ludzi w pomarańczowych kombinezonach, klęczących na podłodze, z pochylonymi głowami, okularami nałożonymi na oczy, które nie przepuszczają światła i – podejrzanymi zasłonami na usta i nos” przypominają nasze „maski.
Czy była wtedy Corona?
Jesteśmy na sali operacyjnej?
Nie:
maski i okulary służyły jako deprywacja sensoryczna, eliminacja wszelkich wrażeń zmysłowych dla więźniów.
Celem ćwiczenia jest ich zmylenie, upokorzenie i złamanie.
Ale czy można to porównać z wymogiem u nas maski, której celem jest, jak wiadomo, ochrona zdrowia?
Czyż nawet ci, którzy wiedzą, że maski higieniczne nie zapewniają pełnej ochrony i pod wieloma względami szkodzą, nie muszą przyznać, że w obu przypadkach intencja jest zupełnie inna – tu tortura i upokorzenie, tam ochrona przed infekcją?
Cóż, możesz się tak spierać, ale uważam to podobieństwo za przerażające.
Nasuwa się porównanie, widok takich zdjęć wstrząsa mną emocjonalnie, zwłaszcza na tle aktualnych doświadczeń.
Być może także dlatego, że efekt masek na twarz, zwłaszcza tam, gdzie są „uporządkowane”, jest zawsze podobny:
utrata własnej twarzy, zniekształcenie, wyrównanie, niedrożność oddechu…
Jeśli to efekt masek, to przychodzą myśli całkowicie absurdalne, że mogło to być zamierzone?
Maski Guantanamo
Murat Kurnaz, były więzień Guantanamo, w swoim autobiograficznym reportażu „Pięć lat mojego życia” kładzie kolejny nacisk na interpretację masek na twarz:
„Rękawiczki nie powinny ogrzewać moich rąk, nauszniki nie powinny chronić uszu, a maska nie powinna chronić twarzy: to wszystko dla twojego bezpieczeństwa.
Nie mogliśmy gryźć, pluć ani drapać.
Nie mogliśmy kaszleć im w twarz pałeczkami, pryskać zarazkami ani zarazić ich chorobą.
Nie obchodziło ich, czy udusimy się pod maską, czy nie.”
Zdaniem Kurnaza, środek ten nie skupiał się na deprywacji sensorycznej, ale raczej na samoobronie strażników, swoistym obrzydzeniu i lęku przed chorobą – w tym względach „higienicznych”.
Ale ponieważ więźniowie zwykle nie muszą nosić masek nawet w zakładach karnych, inne motywy – takie jak psychologiczne „ubieranie się” ofiar – mogły odegrać pewną rolę.
Następny plac testowy:
Maska koronowa zakrywa prawie te same części twarzy co nikab, „umiarkowana” zasłona na twarz muzułmańskich kobiet w fundamentalistycznym środowisku w porównaniu z burką.
Jedyna różnica polega na tym, że nikab jest również nakryciem głowy, podczas gdy osoby poddane masce koronowej mają swobodę wyboru, czy i jak zakryć włosy.
Powód dla tradycji, która w wielu przypadkach stanowi dla kobiet przymus społeczny, jest najwyraźniej znowu zupełnie inny:
religia, obyczaj, ochrona przed męskim spojrzeniem.
Jednak uczucia do kobiet, które same nie wybrały zasłony, mogą być podobne:
muszą pokazać się publicznie częściowo zniekształcone i stać się niewidzialne jako osobowość w kolektywie.
Kara za niezłożenie wniosku
Każdy, kto porównuje, powinien również umieć rozróżniać.
Maska chirurgiczna lekarza różni się od maski używanej jako akcesorium tortur.
Ale jeśli porównania są generalnie zabronione lub społecznie usankcjonowane, bieżące wydarzenia wiszą w próżni.
Pozbawiłoby nas to możliwości klasyfikowania rzeczy, patrzenia na nie w szerszym kontekście, rozpoznawania wzorców i uczenia się na błędach w historii.
Nawiasem mówiąc, nikogo nie powinno urazić porównania z Guantanamo:
w końcu maski więźniów – podobnie jak maski Corona – są zdobyczami wolnego świata.
Czasami myślę bardzo skojarzeniowo.
Zdjęcia kręcą się w mojej głowie na długo przed tym, jak przeanalizowałem, w jakim stopniu są one rzeczywiście porównywalne z naszą sytuacją koronową.
Zastrzegam sobie również prawo do odczuwania czegoś w wyniku pewnych działań politycznych bez uprzedniego pytania sprawców, czy ja też „mogę” to odczuć.
Zasmuca mnie zakaz chodzenia do restauracji czy kawiarni osobom nieszczepionym.
Czuję się upokorzony i pozbawiony cennej części mojego dotychczasowego życia.
Nie, nie odbieram wszystkiego bardzo fajnie i nie oceniam wszystkiego „obiektywnie”.
I właśnie to nieprzyjemne uczucie, które prześladowało mnie od początku ery Corony, jest zamierzoną reakcją.
Jest to kara za niepodporządkowanie się woli instytucji państwowych.
O'Brian Jak jeden człowiek może zapewnić sobie władzę nad drugim, Winstonie?
Smith: „Sprawiając, że cierpi”.
(George Orwell, „1984”)
Czarny dzień dla Don Shirley
Na temat zakazu wstępu do restauracji dla osób nieszczepionych przychodzi mi na myśl scena z nagrodzonego Oscarem filmu „Zielona księga” Petera Farelly'ego.
W tym filmie drogi genialny i subtelny pianista Don Shirley (Mahershala Ali) wyrusza w trasę koncertową po południowych stanach USA ze swoim nieco pulchnym, białym szoferem Tonym Vallelongą (Viggo Mortensen).
Problem:
jesteśmy na początku lat sześćdziesiątych i mamy nie tylko uprzedzenia rasistowskie, ale także częściowo rygorystycznie realizowaną segregację rasową.
Tak więc Don Shirley jest gwiazdą wieczoru koncertowego w hotelu, do którego licznie przybywają biali ludzie z wyższych sfer.
Przed występem pianista i szofer chcą zjeść w hotelowej restauracji.
Kelner zawraca jednak czarnoskórego mężczyznę, mimo że wszyscy goście przyszli właściwie tylko z jego powodu.
Shirley, która zawsze stara się być uprzejma i opanowana, wygląda na wyraźnie upokorzoną.
Vallelonge „kłóci się” agresywnie i raczej szorstko.
Kelner paruje wszelkie próby przebicia się przez rasową barierę, ale jest nieugięty w tej sprawie.
Tradycja i przepisy zmuszają go do przyjmowania tylko białych.
Tymczasem goście w restauracji, z których wielu musiało słyszeć o incydencie, nadal jedzą niewzruszeni.
Nikt nie staje w obronie najgorszego dyskryminowanego pianisty.
Dla mnie ta scena jest teraz symbolem stanu naszego społeczeństwa „pod Coroną”.
Dotyczy to zarówno komorników, którzy są bardzo wytrwali w swej woli dyskryminacji, jak i obojętności masy niedyskryminowanych – ale także presji społecznej na ofiary, aby zawsze zachowywały się we wszystkim kulturalnie i tolerancyjnie.
W filmie Don Shirley odwołuje koncert na koniec, zachowując w ten sposób swoją godność.
Nieszczepieni, którzy są teraz odprawiani w drzwiach niemal każdej instytucji publicznej, nie mają możliwości dawania takiego przykładu - poza tym, że trzymanie się z dala to niewielka strata finansowa dla restauratorów.
Jest to jednak równoważone faktem, że niezaszczepione restauracje zawężają swoje stoliki i wpuszczają więcej osób.
Rutynowa degradacja
Szczególnie szokująca w „Zielonej Księdze” jest rzeczowa nieszkodliwość, z jaką ludzie obrażają innych, gdy jest to „przepis”.
W sklepie odzieżowym Don Shirley nie ma ochoty przymierzać garnituru.
Mógł go kupić tylko jako „świnię w worku”, nie sprawdzając, czy w ogóle pasuje.
Dlaczego ten teatr?
Czy rasistowski sprzedawca obawiał się, że brud przyklei się do garnituru po dotknięciu czerni?
Nie, choć można analitycznie wypracować pewne różnice między ówczesną sytuacją Murzynów a sytuacją nieszczepionych dzisiaj, nie pozwolę, aby ten film wpłynął na mnie, ponieważ doświadczenie bycia wykluczonym jest chyba zawsze wszędzie takie samo.
Zakaz porównywania ze strony lojalistów Corony ma również swoją funkcję przede wszystkim: nie chcą być porównywani z innymi podróżnikami w systemach, które zasłużenie nie mają dobrej reputacji.
W dyskusjach z pewnością pojawi się różnica między wykluczeniem nieszczepionych a rasizmem związanym z kolorem skóry:
Nieszczepienie to decyzja, a nie bycie czarnym.
Sam mógłbym zostać zaszczepiony do uprzywilejowanej grupy z dnia na dzień.
Z wyjątkiem Michaela Jacksona nikt nie był w stanie łatwo zmienić koloru skóry.
Trzeba wziąć pod uwagę ten zarzut.
Jednak:
co to za wolność, którą trzeba by kupić w procesie uległości?
W warunkach obecnej, ogromnej presji, niezaszczepienie się jest zawsze decyzją ideologiczną i wyrazem osobowości danej osoby.
„Po prostu trzeba się zaszczepić” tłumaczone na wiele sposobów:
po prostu trzeba przestać być sobą.
Czarni nie mogą po prostu stać się białymi, ale muzułmanie mogą „po prostu” nawrócić się na chrześcijaństwo, geje „po prostu” poślubić kobietę, uchodźcy „po prostu” zostać w domu.
Gdyby dostęp tych grup do życia publicznego był uzależniony od takiego aktu samozaparcia, wybuchłby protest zwłaszcza „obudzonej” społeczności środowisk lewicowo-zielonych.
I słusznie.
Dziś jednak wydaje się, że większość nie jest zasadniczo przeciwna dyskryminacji, a jedynie zwalcza ją bardzo wybiórczo – to znaczy, gdy dotyczy ona samych siebie lub grup, które zostały uznane za specjalnych „podopiecznych”, na przykład uchodźców.
Przyznanie się do własnej bezbronności
Czy możesz to porównać?
Czy zasadnicza różnica nie polega na tym, że czarni, homoseksualiści i inne klasyczne grupy ludzi dyskryminowanych „nie szkodzą”, podczas gdy osoby nieszczepione zagrażają zdrowiu większości?
Otóż ilekroć ludzie marginalizowali innych ludzi, twierdzili, że jest to ewidentnie wina marginalizowanych, ponieważ są oni „szkodnikami ludu”.
Sformułowania były różne w każdym przypadku – „heretyk”, „zdrajca”, „przestępca”, „pasożyt”, „zakłócacz obrońców”, „truciciel studni” – które zawsze były z grubsza takie same.
Osoba dyskryminowana rzekomo „zmusiła” stronę dyskryminującą do dyskryminacji poprzez swoje nieodpowiedzialne zachowanie lub ogólnie niedopuszczalny charakter.
Powrócę do pytania, że nie jest prawdą, że osoby nieszczepione stanowią większe zagrożenie dla zdrowia niż osoby szczepione.
Na razie pozostanę przez chwilę na poziomie doświadczenia.
Podobnie, różne formy dyskryminacji są zawsze względem siebie w ich odczuciu.
Gniew, bezradność, smutek, uczucie upokorzenia, myśli o ucieczce, lęk o byt społeczny, nadzieja na ochronę, nadzieja na solidarność.
Te ostatnie jednak w większości na próżno.
Jeśli „przeciwnik Corona” lub ktoś, kto nie został zaszczepiony, sprawia wrażenie, że to wszystko pozostawia go całkowicie nietkniętym – nie odbieraj mu tego tak łatwo.
To doświadczenie zabiera ze sobą wszystkich.
W tym kraju powinno być teraz dużo rozpaczy i czerni - w większości niewidocznej dla nas.
Nie zmniejsza to wydajności, jaką oznacza wytrwanie w tych okolicznościach.
Wręcz przeciwnie, powiem, że mamy do czynienia z pandemią męstwa.
Ponieważ tylko wyzwanie może wytworzyć odwagę tego rodzaju.
We wszystkich obywatelach śpi sługa - ale w niektórych też nieoczekiwana odwaga, być może zaskakująca dla niego samego.
Całe wzburzenie i atakowanie sceny opozycyjnej, bystre oko i przenikliwość, bystry język i siła werbalna, sarkazm i gorycz - w końcu to przede wszystkim prośba o bardziej ludzki świat.
Gdyby przynajmniej był to apartheid!
Kiedy porównania mają sens, a kiedy należy ich unikać?
Wiedeński psychiatra Raphael Bonelli porównuje obecną sytuację w swoim doskonałym nagraniu wideo „
To polowanie na ludzi nieszczepionych!
„Ze średniowieczem”, gdzie ludzie, którzy przeżyli zły czas, na przykład w okolicy zarazy, szukano winnych.
My, ludzie, w głębi duszy mamy to zwierzęce myślenie:
„Czyjaś wina, ktoś inny, ktoś, kto nie jest mną”. (...)
Widzę, że wzrasta agresja wobec osób nieszczepionych, że ośmielasz się robić wobec tych ludzi rzeczy, których nie mogłeś sobie wyobrazić.”
Ale wracając do sytuacji Murzynów w USA w latach 60.:
niektóre rzeczy były wtedy na pewno gorsze niż sytuacja nieszczepionych dzisiaj – ale niektóre rzeczy mogły być też lepsze.
Pomyśl o tytule zawartym w filmie „Zielona Księga”.
Był to rodzaj przewodnika turystycznego dla Murzynów, wymieniającego hotele i restauracje, do których mieli wstęp.
Wtedy nie było to oczywiste.
Samo istnienie tej małej książeczki, której używał Don Shirley podczas swojej podróży, było czystym rasizmem.
Niemniej dzisiaj moglibyśmy być szczęśliwi, gdyby były dla nas niezaszczepione restauracje i hotele - nieszczepione równoległe struktury wszelkiego rodzaju.
Prawdziwy apartheid oznaczałby, że byłyby toalety dla zaszczepionych i nieszczepionych – tych dwoje zostanie zestawionych ze sobą bez żadnego osądu.
Jednak te dwa światy w żadnym wypadku nie powinny się spotykać, co byłoby wystarczająco absurdalne.
Ale co zamiast tego mamy w Niemczech i Austrii?
Dzisiejsza sytuacja przypomina bardziej świat, w którym czarni w ogóle nie mogą chodzić do toalety.
A gdyby zapytali, co zrobić, jeśli chcą oddać mocz, powiedziano im, że to ich własna sprawa.
To prowadzi nas do „poziomu intelektualnego” Noama Chomsky'ego, który powiedział
w wywiadzie, że nieszczepieni powinni być trzymani z dala od społeczności.
Zapytany, jak mają się wyżywić, odpowiedział: „To ich sprawa”.
Czy osoby nieszczepione w ogóle potrzebują jedzenia?
Na temat „Jak jeść jako osoba niezaszczepiona?”:
Nie wiemy, czy „rozwiązanie heskie” nie wróci na stół w obecnej gorącej atmosferze:
3G czy nawet 2G w supermarketach.
Jak dotąd wielkie łańcuchy w Hesji odmówiły.
Osobom nieszczepionym nadal „pozwolą” tam jeść.
Ale jak długo jeszcze, jeśli osoby odpowiedzialne nadal będą forsować eskalację, tak jak poprzednio?
W
niektórych krajach związkowych jest to już widoczne .
Niedawno na drzwiach mojego regionalnego sklepu ze zdrową żywnością wisiał nowy napis:
„Wszyscy są tu mile widziani!”
Byłem głęboko poruszony.
Wszedłem prosto i podziękowałem właścicielowi.
Tacy ludzie nie tylko dodają otuchy, ale także zapewniają „bezpieczeństwo żywnościowe”.
W przypadku, gdyby rząd pozostawił każdemu handlarzowi, czy sprzedaje niezaszczepionym, czy po prostu uważa to za ich prywatną sprawę, czy nadal mogą zaopatrywać się w żywność (mentalność Chomsky'ego), nadal miałbym tam otwarte drzwi.
W razie potrzeby zaproponował mi odbiór z ulicy.
I możesz też mieć wiele dostarczonych towarów.
W dzisiejszych czasach „Zielona Księga” byłaby oczywiście bardziej prawdopodobna do znalezienia w Internecie.
A do pewnego stopnia jest już:
„
Animap: niedyskryminacyjny portal branżowy ”.
Polecono mi również restaurację w mojej okolicy.
Mówi się, że właściciel jest bardzo wytrwały w przyjmowaniu osób niezaszczepionych i dlatego od dawna prowadzi postępowania sądowe z władzami.
Przy wejściu powinna znajdować się skrzynka na datki, do której osoby nieszczepione, ale również zaszczepione mogą wrzucać pieniądze na koszty procesu.
Wkrótce na to rzucę.
Ciągle pojawiają się niepokojące pytania w perspektywie długoterminowej:
gdybym mieszkał na wsi, gdyby wszystkie sklepy spożywcze w mojej okolicy wybrały 2G, nie miałbym samochodu, dostawa byłaby zbyt droga lub też zabroniona dla ludzie nieszczepionych – gdybym to zrobił, groziłaby im śmierć głodowa:
czy większość społeczeństwa stanie wtedy w mojej obronie?
Ilu moich znajomych, ilu mediów i polityków powiedziałoby w takim przypadku:
„To naprawdę posuwa się za daleko”?
Czy będzie jakiś punkt przełomowy dla popadnięcia w nieludzkość?
Wszystkie granice wstydu spadają
Niestety nie jestem pod tym względem zbyt optymistyczny.
Czy istniała granica wstydu, gdy osoby cierpiące na Hartz IV (zasiłek) ograniczyły swój poziom utrzymania – który z definicji jest minimum, czymś, czego w żadnych okolicznościach nie wolno dalej ograniczać?
Jak i na czym żyli by sankcjonowani ludzie?
Czy byłyby jakieś zgony?
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej - dostępna jest również strona z case studies:
Więc jeśli wielu pierwszych nieszczepionych zmarło - z głodu, od samobójstwa lub w wyniku aktów przemocy będzie podżegał „dobry” - następnie również zgłosić lakonicznie o tym, jak Monachium Merkur w kwestii zaopatrzenia w żywność wobec nieszczepionych zrobił „To, czy nieszczepieni ludzie będą mogli nadal kupować artykuły spożywcze w Bawarii, zależy zatem od Markusa Södera, jego rządu stanowego, a przede wszystkim od samych sprzedawców, w końcu nie są oni zmuszani do wdrażania zasady 2G”.
Czy weterani cenzury ukryją filmy o takich przypadkach na YouTube?
Czy klipy ze znanych talk show będą prowadzić ankiety uliczne, w których większość przechodniów uważa, że akcja jest całkiem w porządku?
Czy gwiazdy kultury, które kiedyś były lewicą, przemilczą wydarzenia, czy też będą ze swoich telewizyjnych foteli znieważać nielicznych demonstrantów jako „prawicowców” którzy będą wtedy jedynymi, którzy staną w obronie ofiar pomimo państwa represji?
Szczepienia – atut, który się nie wyróżnia
Teraz jest jasne, że „karta atutowa”, którą większość uznanych polityków widziała w szczepieniach, nie działa.
Liczby, które istnieją w tym zakresie, zmieniają się.
Ale wystarczą, by móc powiedzieć:
niepoddanie się szczepieniu to zrozumiała decyzja, dla której istnieją dobre powody.
Chciałbym polecić obszerny artykuł Christiana Felbera jako standardową pracę: „30 powodów, dla których obecnie nie jestem zaszczepiony” na
stronach poświęconych
refleksji .
Każdy, kto ją czyta, jest dobrze poinformowany dogłębnie i obszernie.
Mój wniosek z tej i innych informacji jest następujący:
Coś nie może być w porządku, jeśli „Liczby koronowe” tej jesieni, w których zaszczepiono około dwóch trzecich osób, poszybowały w górę bardziej - niż w roku poprzednim, kiedy nikt nie był szczepiony.
Nawet jeśli nieszczepieni są tak wściekli – dlaczego dzisiaj nie ma o około dwie trzecie mniej infekcji niż ubiegłej jesieni?
W zasadzie wielu, nawet Christian Drosten, przyznaje, że nie można już mówić o „pandemii nieszczepionych” (już).
Jeśli tak mówi, można przypuszczać, że prawda będzie o wiele bardziej wstydliwa dla operatorów kampanii szczepień.
Tak, można przypuszczać, że ci, którzy zostali zaszczepieni, pomagają prowadzić pandemię – z jednej strony przez przypuszczalnie częstsze kontakty publiczne;
z drugiej strony, ze względu na osłabiony układ odpornościowy, który nie jest już w stanie i z każdym kolejnym szczepieniem jest coraz mniej zdolny do samodzielnego zamortyzowania miana wirusa.
W tej chwili trzecie szczepienie jest uważane za rozwiązanie patentowe po niepowodzeniu pierwszego i drugiego.
Niewielu ma odwagę spojrzeć stamtąd dalej w przyszłość.
W Izraelu planowane jest już czwarte szczepienie.
A jak mogłoby być inaczej, skoro nawet najbardziej lojalni zwolennicy rządowej narracji przyznają, że ochrona szczepień ma datę wygaśnięcia.
Nawet jeśli nadal spotykasz wiele osób, które twierdzą, że dobrze tolerowały szczepienie - nie ma doświadczenia, co robi z ludzkim organizmem długotrwałe bombardowanie szczepionkami, które zastępują się nawzajem w szybkich odstępach czasu.
Może się to wyjść stosunkowo dobrze, ale nie musi.
Można powiedzieć z absolutną pewnością: status „zaszczepiony” i „wyzdrowiony” nie jest przyznawany na wieczność, z czasem wygasa.
Ponownie używając przykładu rasizmu w USA w latach 60., byłoby tak, jakby kolor skóry białego człowieka stopniowo zmieniał się na czarny, aż nawet dawni biali ludzie nie mogli już wejść do restauracji w filmie „Zielona Księga”.
Jako rozwiązanie zaproponowano by odświeżające wybielanie skóry.
Ci, którzy są obecnie dwukrotnie zaszczepieni, mogą spotkać się z nieprzyjemnym przebudzeniem, jeśli nagle znajdą się „za drzwiami” z nieszczepionymi i psami, przekonani, że są po stronie przyzwoitych.
Bardzo wielu będzie wtedy gorączkowo stać w kolejce po szczepionkę przypominającą.
Ale jak długo ta gra idzie dobrze?
Na dłuższą metę dynamika może być bardziej zbliżona do nałogu, w którym odczuwa się chwilową ulgę po ponownym użyciu substancji uzależniającej – „jeszcze jeszcze raz, a potem przestanę”.
Ale i tutaj obowiązuje zasada:
po strzale jest się przed wystrzałem.
Gdzie rysujemy linię
Może się również zdarzyć, że nierówność w traktowaniu osób zaszczepionych i nieszczepionych przejdzie do przeszłości szybciej, niż wielu obecnie zakłada.
Mianowicie, kiedy stanie się jasne, jaką rolę w rozprzestrzenianiu się wirusa odgrywają również zaszczepione osoby.
A jeśli dyskryminacja nieszczepionych osób nie obniży szybko liczby chorych na koronę.
Dla władzy państwowej, która przyzwyczaiła się do napinania mięśni represji przy każdej okazji, jest tylko jedno wyjście z nierównego traktowania, a mianowicie równe (znowu) traktowanie wszystkich obywateli.
Może to skutkować kolejną blokadą lub częściową blokadą dla wszystkich.
W odniesieniu do przykładu rasistowskiej Ameryki z lat 60. oznaczałoby to, że oprócz czarnych, restauracje odrzucałyby teraz także białych.
A wszyscy wiemy, że ten scenariusz nie jest bynajmniej utopijny.
Mamy już za sobą dwie pełne blokady.
I mamy przeczucie, na kogo gniew ludu wylałby się w takim przypadku:
na nieszczepionych.
Dr. Julie Ponesse jest profesorem etyki i od 20 lat wykłada w Huron University College w Ontario. Kiedy wprowadzono tam obowiązkowe szczepienia, a ona się im nie ugięła, dostała urlop i nie mogła już wchodzić na teren swojego kampusu. 28 października 2021 wygłosiła wykład w ramach cyklu „Wiara i Demokracja”. Cytowała jednego ze swoich tak zwanych „mądrych kolegów” w następujący sposób:
„To jest wojna o rolę Rządu.
Chodzi o naszą wolność myślenia i zadawania pytań oraz o to, czy indywidualną autonomię można zdegradować do przywileju warunkowego, czy też pozostaje prawem.
To wojna o to, czy pozostać obywatelem, czy zostać poddanym.
Chodzi o to, do kogo należysz - ty lub stan ”.
A Ponesse dodaje: „Tutaj wyznaczamy granicę”.
Roland Rottenfußer , urodzony w 1963 roku, po nauce filologii niemieckiej pracował jako redaktor książek i dziennikarz dla różnych wydawców. Od 2001 do 2005 redaktor naczelny czasopisma duchowego, później „Zeit”. Obecnie pracuje jako redaktor, copywriter książek i autor scout dla Goldmann Verlag. Od 2006 roku jest redaktorem naczelnym
Behind the Headlines .
Źródło:
https://www.rubikon.news/artikel/der-impfrassismus