Z promieniowaniem elektromagnetycznym wysokiej częstotliwości mam kontakt od 35 lat.
Na komputerze pracuję 26 lat. To dodatkowe źródło promieniowania.
Nie zdawałem sobie wcześniej sprawy z zagrożenia promieniowaniem elektromagnetycznym - wysokiej częstotliwości.
Do czasu telefonii 2G - praktycznie niczego nie czułem i nie widziałem.
Kilka lat temu na moje mieszkanie skierowano bardzo silną wiązkę promieniowania elektromagnetycznego i przeszedłem "kowida" - z bardzo ciężkimi powikłaniami.
Dobiły mnie wtedy antybiotyki, które przypisała nieświadoma - acz bardzo miła lekarka.
Zupełnie przypadkiem odkryłem trzy lata temu CUDOWNE lekarstwo na "kowida", a więc wypalenie narządów wewnętrznych - w postaci dużej ilości soku z czarnej porzeczki.
I przez rok był spokój.
Kiedy w 2019 włączyli nadajniki większej mocy - z powrotem wystąpiły objawy "kowida", a więc męczący kaszel.
Znowu się z tym uporałem, ale gdy przechodzę obok pola elektromagnetycznego wysokiej częstotliwości - to kaszlę.
Wczoraj zrobiłem objazd po Beskidzie śląskim.
W takim wypadku na ogół wracam do domu atrakcyjną - turystycznie trasą.
Tym razem przez cywilizacyjne pustkowie "Kocierz Rychwałdzki".
Nagle w środku lasu zacząłem pokasływać.
Żona stwierdziła retorycznie "przecież tu nie ma nadajnika".
Ale 500 metrów dalej wjechaliśmy wprost na bardzo duży nadajnik telefonii komórkowej.
Oto jego lokalizacja.
https://www.google.pl/maps/@49.7758344,19.3254744,211m/data=!3m1!1e3
Póki ludzie są młodzi - to jeszcze organizm nie reaguje na promieniowanie elektromagnetyczne wysokiej częstotliwości.
Ale po przekroczeniu pewnej dawki - stają się bardzo wrażliwi.
Co im z tego, że będą podobnymi do mnie "wykrywaczami kowida".
To wcale nie jest przyjemne.
Lepiej nie ignorować ostrzeżeń starszych.
Od trzech lat nie chorowałem na ŻADNĄ chorobę dróg oddechowych!
Bo objawem choroby jest osłabienie i gorączka, a tych nie miałem.
By minął kaszel - oddalam się od źródeł promieniowania elektromagnetycznego.