ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Inne artykuły

ONR 11 listopada 2011. 
12 listopad 2011      Artur Łoboda
Haracz zbierany przez PiS 
5 styczeń 2020      Artur Łoboda
Covid to od początku była mistyfikacja 
12 marzec 2021     
Buta Pruska Od Renu Do Władywostoku 
30 maj 2012      Iwo Cyprian Pogonowski
Stanowisko Grecji to dla nas wielka szansa 
30 czerwiec 2015      Artur Łoboda
Aforyzmy 3 autor Zygmunt Jan Prusiński 
23 czerwiec 2022      Zygmunt Jan Prusiński
Niedająca się przewidzieć 
7 czerwiec 2020      Zygmunt Jan Prusiński
"Mniejsze zło" - Wybory 2011 
8 październik 2011      Artur Łoboda
PRAWDA BOLI: Urzędnicy CDC zaniepokojeni rozgłosem badań nad szczepionkami na Covid-19 podważających zaufanie opinii publicznej do szczepionek 
18 listopad 2023      Cassie B.
Miernik (nie)sprawiedliwości 
17 listopad 2016      Krakowski Klub Wtorkowy
Rok 2024 
19 czerwiec 2024      Artur Łoboda
Rekomendacje ekspertów 
2 maj 2020     
W Bogu nadzieja. 
23 grudzień 2011      Bogusław
Błazny i Judasze 
6 czerwiec 2025      Autor: Zygmunt Jan Prusiński
Czterdzieści kilka lat temu... 
16 styczeń 2017      Artur Łoboda
Upadek Partii Republikańskiej w USA 
21 maj 2009      Iwo Cyprian Pogonowski
Postać Żyda niczym Bóg 
18 wrzesień 2018     
Od obozów nazistowskich do lalek z protezami  
2 kwiecień 2025     
CDC wiedziało, że szczepionki przeciwko Covid-19 zabiły 163 dzieci i raniły 57 622 dzieci, ale mimo to uwzględniły śmiercionośne zastrzyki w harmonogramie szczepień dzieci 
27 listopad 2023     
Kaszubi 
24 maj 2011      Artur Łoboda

 
 

Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa (01.08.2011)

Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

01.08.2011 00:51


@Zygmunt Jan Prusiński

Panie Zygmuncie, odstawiłem na bok te studenckie głupoty, nad którymi pracuję i piszę do Pana, bo mnie ogarnia zwątpienie do robienia czegokolwiek. Przecież to wszystko, co nas otacza, na równi z tym co szanujemy i kochamy, jest chuja warte. Bo cóż z tego, że my to kochamy i szanujemy, gdy "to" nas nie kocha i nie szanuje! Miłość nieodwzajemniona! Cóż z tego że pokrywamy ją cynizmem i drwiną, skoro w środku cierpimy! Z miłością to jest tak, że z miłości powstała grudka piasku i trwa, po której depczemy. Dlatego idąc po trotuarze powinniśmy iść z miłością (i przepraszać) i wyrozumieniem (dla poranionego świata) dla tych grudek piasku, które nam chrzęszczą pod podeszwami. Dopiero wtedy możemy oczekiwać miłosierdzia i miłości dla samych siebie. Bo przecież bez miłości żyć się nie da.


Ja w tej chwili zastanawiam się nad panem Ryszardem Zasmuconym, bo jakiż on musi być samotny (skoro ucieka do pisania na blogu) i pozornie kochany przez rodzinę, Boga, współparafian, przez synów i wnuków... skoro od czasu do czasu przyskakuje do mnie (ze złości! z miłosnej złości!) lub do Pana, jak pinczerek, żeby nas potarmosić za portki, domagając się chwili uwagi (tak samo jak i my, oczekując tego od niego!). Bo co innego jest twierdzić, że rodzina nas kocha, córki i wnuki, skoro nasze córki nie mają z nimi o czym rozmawiać, a żony w ogóle nie zwracają na nas uwagi (wszyscy mają nas w dupie!), to cóż to za miłość?... a miłość do Boga jest w jedną stronę, czyli "mówił dziad do obrazu" i znów wychodzi na to, że jesteśmy sami, że nikt nas nie kocha... Więc gdy na blogu u Pana ZYGMUNTA Prusińskiego, jeden na drugiego się trochę pozłości (a nawet nazwie go świnią! - to z miłości!) to jest to jakby wyznanie miłości i oczekiwanie tego samego uczucia. I przyznaj pan, panie ZASMUCONY, że jest panu miło, gdy nazwiesz mnie świnią, a ja łaskawie (i miłośnie) wybaczę, rozumiejąc, że (jak mówił Siemon Zacharowicz Marmieładow do Rodiona Romanowicza Raskolnikowa): "To nic łaskawy panie, ona tak wcale nie myśli, tylko się tymi myślami tak bawi... ale to dzieciństwo i banialuki, które dobry Bóg wybaczy, i gdy do niego pójdziemy powie, chodźcie tu do mnie wszyscy,. bo chociaż świnie jesteście, to przecież kochacie i to was upoważnia do wejścia do królestwa niebieskiego!" Które, zwracam uwagę, jest już tu, tyle razy, ilekroć przebaczamy jedni drugim.

Tak naprawdę, to ja się źle czuje, gdy jestem przez innych źle zrozumiany i staram się tak pracować umysłem, żeby dobrze zrozumieć swych bliźnich a wtedy nie muszę im nic wybaczać.

Zastanawiam się tylko, czy taka postawa jak moja, spowalnia wyścig szczurów? Czy gdyby było więcej ludzi o takiej postawie, wyścig szczurów przestałby morderczym procederem dobijania zmęczonych koni.


Przyznam się, że jeszcze pod tym kątem na Pańskie wiersze nie patrzyłem i nie wiem, jaką by Pan musiał zastosować formułę, w której by nastąpiło wybaczenie (w imię miłości do ziarnka piasku) Sztoltzmanowi jego sztoltcmanostwa a Lejbie Kohne jego lejbusiostwa. Mówię tu do Pana jako do polskiego Petrarki, który może, gdyby chciał opisać nasze ostatnie dzieje w postaci "Boskiej komedii", tych wszystkich zasłużonych w niebie… a Lejbe Kohne i Stoltzmany byłyby w dziewiątych kręgach poetyckiego piekła. Pan wie co czym mówię? Jeśli miałby być Pan talentem równy Słowackiemu i Norwidowi (a czemu nie, gdyby Pan to potrafił napisać?), to powinien napisać Pan taki poemat, w którym oprowadza swego zmarłego przyjaciela po piekle, albo nawet mnie, zasranego profesora, który chujuje na diabły, niczym w amerykańskim filmie, ale jednakże coś tam swym rozumkiem kuma, a Pan pokazuje mu wśród płomieni, że tu siedzi profesor Bartoszewski (choć jeszcze żyje) ale już przykuty do swych zachodnioniemieckich marek, a tu Geremek przykuty łańcuszkiem do piecyka, tam zaś pan Sztoltzman się smaży z płonącą żagwią w dupie, a tam nasz ukochany przywódca „solidarności”, Lejba Kohne, całuje po rękach naszego osmolonego od sadzy, uwielbionego polskiego papieża. A co? czyż piekło, jak mówił Quintus Septimius Florens Tertullianus, nie jest w pierwszym rzędzie dla papieży?

Panie Zygmuncie, stwierdzam też, że, gdyby nawet Pan się pokusił o coś takiego, to ja zastrzegam sobie, że gdy znajdę chwilę czasu i zdrowia, sam też postaram się płodzić tego potworka, czyli taki elaborat, na ten temat piekielnej historii Polski. I nie będzie to plagiatem ani z mojej ani z Pańskiej strony. Tak się zastrzegam w razie czego, bo jak powtarzam, mam różnej roboty od cholery, tylko coraz mniej chęci, bo nic mnie nie cieszy. Choruje na coś co się nazywa, niemożnością odczuwania przyjemności. Nawet napicie się wódki jest dla mnie bez sensu. Wszytko jest bez sensu. Proszę sobie wyobrazić jeszcze żyję, a jakbym umarł. Jeśli to prawda, że po śmierci nie odczuwa się emocji, wstydu, poczucia, grzechu, przyjemności itd. to jak tak właśnie mam. {Poczucie pełnej ataraksji! Żyję, bo się zmuszam do pracy, jedzenia, czytania i pisania... Jeśli Pan w to wierzy, to proszę się pomodlić za mnie do jakiegoś zwariowanego Boga, bo przecież w tym świecie sartrowskim, bez wartości, musi być coś warte (oprócz chuja) - (ja wiem, że dla mężczyzny jedyną wartością jest kobieta, ale mnie, tak jak Hamleta, kobieta nie bawi mnie, lubię się tylko jej przyglądać, nic więcej). Proszę sobie wyobrazić, że nie mam pragnień i zazdroszczę mojej matce, że umarła.


Powiem Panu, co ma dla mnie tajemniczą wartość, co może przykuć uwagę mego umysłu, to to, gdy się położę na wersalce, wyciszę wewnętrznie i oddam się medytacji, w której dochodzi do pozornej lewitacji, czyli przestaję czuć swoje fizyczne ciało i (chyba - tego nie wiem) myślowo odrywam się wraz ze swym wyobrażeniowym ciałem i unoszę się pół metra (bo więcej nie chcę) nad sobą, nad rzeczywistym swym, ale jakby porzuconym i bezwolnym, zwiotczałym, ciałem, jakby to był martwy zezwłok. Zrobiłem to kilka razy i ciągle tęsknię za powtórzeniem tego, upatrując w tym głębszego sensu i wartości, to tak na marginesie, dla obopólnej refleksji. Podobno takie stany można wywołać gdy się pijak opije do nieprzytomności albo po amfetaminie, ale nigdy nie byłem pijany do nieprzytomności ani nie brałem żadnych prochów. Jeszcze jest jeden sposób na uzyskanie takiego stanu, co próbowałem, ale się nie udało, to tantryczny stosunek płciowy z odpowiednio przygotowaną umysłowo kobietą. W tym stanie, też można we dwójkę lewitować! Oczywiście są to duchowe lewitacje, bo ciała zostają nieporuszone na pościeli.

Jest to przyczynek do tego, co mówiliśmy, że nie mamy szczęścia do kobiet, bo jesteśmy prymitywne chamy, więc kobiety od nas uciekają, bo nie umiemy je kochać. Dobre sobie! Ja nie umiem kochać! Umiem i to na sto tysięcy sposobów! Ale gdzie jest taka, która umie chociaż na jeden raz! Raz, a dobrze!

Panie Zygmuncie, przepraszam, że zawracam głowę swoją osobą... Ale wyrażam tym swoje zaufanie, że jest Pan rozumnym facetem i równie nieszczęśliwym miłośnikiem piękna. Amen


Zygmunt Jan Prusiński Komunizm odebrał mi Rodzinę!


27 październik 2020

Zygmunt Jan Prusiński 

  

Komentarze

  

Archiwum

Nocna zmiana – czy nocna zdrada?
kwiecień 26, 2006
Mgr inż. Józef Bizoń
Krakowskie Dziedzictwo Kultury Technicznej i Przemysłowej
luty 21, 2005
www.krakow.pl
Bush zawetował ustawę zakazującą CIA tortur
marzec 8, 2008
PAP
Izrael Szamir - Przyparty do muru
lipiec 9, 2008
Izrael Szamir
"Inicjatywa Społeczna" przeciwko amerykańskiej tarczy antyrakietowej - zbiórka podpisów
lipiec 30, 2007
nop
Zapisy w Konstytucji RP (zmiany konieczne)
kwiecień 20, 2008
Dariusz Kosiur
Lokacyjny sukces
sierpień 15, 2007
Chwila, czasem dwie...
listopad 1, 2005
Marek Olżyński
Pośpiech w sprzedaży STOENu
grudzień 16, 2002
zaprasza.net
Powtórka z Kwaś.......
wrzesień 6, 2007
Bogusław
Karol Marks - W kwestii żydowskiej
maj 4, 2008
Profesór od obietnic
maj 22, 2004
Quasi-religijność przekazu telewizyjnego
kwiecień 7, 2003
Ewa Borowik-Dąbrowska
Samozatrucie
wrzesień 28, 2007
Bronisław Łagowski
Zobacz, jakie nieruchmości w drodze przestępstw przejął Kaczyński
listopad 15, 2006
Zbigniew Nowak
"Zachodnie wzorce"
listopad 19, 2002
Artur Łoboda
Oświadczenie przewodniczącego Primum Non Nocere
czerwiec 4, 2004
dr Adam Sandauer -prezes Stowarzyszenia
Co obiecują "podstawowe prawa UE"?
luty 13, 2005
Ks. prof. Czesław S. Bartnik
"Karawana idzie dalej..."
luty 13, 2005
zapodał jasiek z toronto
Niemieckie sklepy Rossmann wycofały figurkę św. Mikołaja z wyciągniętą rękę, podobno w hitlerowskim pozdrowieniu
grudzień 7, 2006
bibula
 


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2025 Polskie Niezależne Media