Święty Janie Pawle II, w Twoje życie,
niczym czerwcowy dzień, wbił się cierń cierpienia.
Gdy życie było jeszcze ospałą wiosną, śmierć
wyciągnęła długie szpony po najcenniejszy skarb.
Kiedy młodość rozpromieniła się majem,
to czarne chmury Ojczyznę przysłoniły.
W wielkie serce brata strzała choroby trafiła,
a ojca w zenicie kamień snu przygniótł.
Dla Ciebie praca miała srogie oblicze,
a obraz łez i krwi rodaków zwilżał oczy.
Dopóki bestia z Zachodu nie utonęła,
podczas czerwonego potopu szła niepewność.
Po wojnie czułeś gorzki smak wolności,
którą owczą skórą przystrojono wilczą niewolę.
Matka Kościół była skuta kajdanami,
Ty miałeś je także i dźwigałeś krzyż bliskich.
Gdy Wieczne Miasto Twym domem się stało,
cierpienie zamieniło się w bumerang.
Krwawa ręka uniosła się nad Tobą,
a Maryja uratowała życie jak deszcz na pustyni.
Potem zdrowie nie raz o Tobie zapominało,
a z czasem się głęboko obraziło.
Kamienne problemy Kościoła i Ojczyzny
pokrywały ugór trudów powszednich jak chleb.
Jeleniec, marzec 2020 r.
|