Są ludzie, którzy - na swoje nieszczęście - pojawiają się w niewłaściwym czasie i miejscu.
Ja z pewnością do takich należę.
Ale to ":nieszczęście" - jest w moim wypadku drogą do prawdy.
32 lata temu - miało miejsce wydarzenie, które doskonale jest zrozumiałe - z perspektywy całej "transformacji" Trzeciej RP i dzisiejszej "dobrej zmiany".
Po obronie dyplomu na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie- nie miałem najmniejszego zamiaru tworzyć pomników dla PRLu.
Dałem temu wyraźną deklarację - tworząc na pracę dyplomową "Pomnik oporu przeciwko komunistycznemu totalitaryzmowi - Robotnicy 1982".
Obrona nie była łatwa i promotor robił wszystko - bym zmienił temat. A potem chciał - bym bronił pracę we wrześniu - gdy nie ma nikogo podczas obrony.
Ostatecznie jednak nie zrobiono mi większych problemów - jak na tamte czasy.
W każdym razie był to pikuś - wobec tego - co dzisiaj się wyrabia w polityce kulturalnej Trzeciej RP - łącznie z polityką PiS.
Nie planując budować pomników władzy, złożyłem wniosek na podyplomowe studia reżyserskie - na PWST w Krakowie.
(dziś nazywa się to Akademia Teatralna)
Nie pamiętam już dokładnie szczegółów, ale na studia przyjmowano - na podstawie scenopisu, albo konspektu zaproponowanej sztuki teatralnej.
W tamtym czasie dużo czytałem , więc trafiłem również na reportaż Hannah Arendt - o procesie Eichmanna w Jerozolimie.
Już sam tytuł był przełomowy "Rzecz o banalności zła".
Ponieważ dysponowałem doskonałą wiedzą z dwudziestowiecznej historii Krakowa - to i lata wojny były przeze mnie dobrze rozumiane.
Chciałem jednak podkreślić "banalność zła" w formalnych przywołaniach PRLowskiej rzeczywistości.
Pracę złożyłem w rektoracie PWST i zająłem się wieloma - czekającymi mnie problemami rodzinnymi.
Z braku odpowiedzi listownej - pojawiłem się po kilku miesiącach na tej Uczelni i wtedy nie potrafiono odpowiedzieć: co się stało z moim podaniem i konspektem sztuki?
Zupełnie - jakby nigdy go nie było.
Oczekiwałem wtedy narodzin trzeciego dziecka i olałem całą sprawę.
Zająłem się zarabianiem na życie.
Dopiero kilka dni temu, przypomniałem sobie o całej sprawie.
I wtedy sprawdziłem: czy ktokolwiek na świecie podjął się w teatrze, albo filmie - wspomnianego tematu.
Nie znalazłem takiej informacji.
Powstało kilka produkcji na podstawie zupełnie innej izraelskiej pisarki Savyon Liebrecht
"Rzecz o banalności miłości". Ale celem tej produkcji jest
odwrócenie uwagi od prawdziwego przesłania Hannah Arendt, która powiedziała wprost, że:
żydowskie judenraty współuczestniczyły w wymordowaniu Narodu żydowskiego .
Teraz - gdy do władzy doszło PiS - stałem się na nowo "przezroczysty", a więc niewidzialny dla PiSowskiego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Nie mogą mnie oskarżyć o antysemityzm - więc udają, że nie istnieję.
Przyczyny tego opisałem w artykule "Prawdziwe oblicze wicepremiera Piotra Glińskiego, albo całego PiS"
http://zaprasza.net/a.php?article_id=33651
Potwierdza to również informacja o matactwie Glińskiego - w celu przejęcia muzeum w Treblince i oddanie go we władanie Żydowskiego Instytutu Historycznego, który
za pieniądze z naszych podatków nieustannie poniża Naród Polski.
Więcej:
https://wirtualnapolonia.com/2016/04/16/pis-oddaje-zydom-treblinke