Gdy się nie chce niczego dojrzeć w otaczającym świecie - to niczego się nie zobaczy.
Ale człowiek myślący potrafi zdiagnozować pozornie mało znaczące fakty.
W połowie sierpnia 1980 roku - gdy w Pracowni Konserwacji Zabytów - w której wtedy pracowałem, pojawiła się inicjatywa zebrania pieniędzy dla wsparcia finansowego strajkujących stoczniowców, oddałem sporą kwotę - jak na moje ówczesne możliwości finansowe.
Nie miałem jednak wtedy wątpliwości, że trwający od wielu dni strajk stoczniowców - mógłby być rozpędzony w ciągu kilkunastu minut.
Ówczesna władza dysponowała wystarczającymi środkami, by zablokować strajk i pozamykać jego uczestników.
Doskonale wiedziałem, że opóźnianie wszelkich działań ma związek z "ruchem reformatorskim" wewnątrz SB.
Zastanawia mnie: dlaczego do tej pory żaden historyk nie podjął tego tematu, bo fakt istnienia ruchu reformatorskiego w SB był dla mnie oczywistym z końcem lat siedemdziesiątych.
Tu jednak piszę głównie o świadomości politycznej dwudziestoparolatka - w okresie strajków sierpniowych.
Dwanaście lat wcześniej - w marcu 1968 roku nie było równie dojrzałych, młodych ludzi i strajkująca młodzież sama weszła pomiędzy tryby brudnej polityki.
Ponieważ do dnia dzisiejszego żaden historyk nie wyjaśnił tego zjawiska - to zmuszony jestem znowu okrywać kolejną białą plamę polskiej historii.
Żadne wydarzenie społeczne, czy też polityczne - nie jest jednostronne. W każdym z nich występuje cały zbiór zjawisk mających wpływ na ostateczny jego charakter.
W dalszej części poruszę tylko jeden, ale bardzo ważny aspekt wydarzeń, które pozostały w pamięci historycznej jako "wydarzenia marcowe".
Zacznę jednak od stwierdzenia, że w 1980 roku uważałem Władysława Gomułkę za człowieka ograniczonego umysłowo.
To, że się myliłem - zrozumiałem dopiero w Trzeciej RP - gdy zobaczyłem jakiego dna może sięgnąć klasa polityczna.
Jak wiemy - w marcu 1968 roku doszło do walki politycznej pomiędzy Puławianami i Natolińczykami, a więc działaczami PZPR pochodzenia głównie żydowskiego, a grupą skupiającą rdzennie polskich członków tej partii - najczęściej wywodzących się z chłopstwa.
Już nieraz wspominałem, że wydarzenia z marca 1968 roku były po części pokłosiem Wojny sześciodniowej - gdy armia izraelska pokonała Egipt i stowarzyszone z nim Kraje arabskie.
Mimo wygrania konfliktu Izrael zrozumiał, że musi natychmiast zwiększyć swoje możliwości militarne. I stąd pomysł sprowadzenia do Izraela nowych rekrutów, a najlepiej doświadczonych oficerów.
Najłatwiej było ich wyciągnąć z Polski.
I w tym kontekście należy interpretować wszystko - co wydarzyło się w marcu 1968 roku.
W pełni świadomym był tego Władysław Gomułka. Ale jako polityk - nie mógł wszystkiego powiedzieć wprost.
Lecz myślący odbiorca doskonale odczyta to z wypowiedzi I sekretarza PZPR - z tamtego okresu.
Niestety, większość członków PZPR wykorzystała sytuację do pozbycia się konkurentów w pracy i partii i nie słuchali dalej Gomułki, który stał się największym przegranym politycznym.
Środowisko Puławian przejęło po nim rządy półtora roku później.
Drogę usłały im trupy robotników Wybrzeża.
Natomiast syjonistyczne sprawstwo tamtych wydarzeń - zostało zakryte przez całą masę obelg wobec Gomułki.
Dlatego pozwalam sobie przypomnieć oczywisty fakt, który niewielu Polaków do dziś rozumie.
W 1938 roku Stalin dokonał tak ogromnej czystki politycznej, że spośród polskich komunistów przeżyli tylko ci - którzy aktualnie siedzieli w sanacyjnych więzieniach. Między innymi Władysław Gomułka.
Po wojnie nie było dość komunistów, by obsadzić aparat terroru PRL.
Sytuację tą wykorzystali syjoniści i masowo wstępowali w szeregi PZPR - by przejąć władzę nad Polakami.
Większość stalinowskich oprawców nie była komunistami, ale syjonistami.
Zastanawiało nas nieraz: jakim cudem po upadku ZSRR, zadeklarowani komuniści nawrócili się na syjonizm?
I określani byli mianem "neokonseratystów" w Rządzie Stanów Zjednoczonych, po czym doprowadzili do wybuchu Trzeciej wojny światowej.
Albowiem to - co się dziś dzieje na świecie - nazywane jest przez wielu politologów Trzecią wojną światową.
Otóż neokonserwatyści NIGDY nie byli komunistami, lecz zakamuflowanymi syjonistami.
Doskonale wiedzieli o tym ludzie - którzy narzucili ich jako doradców George'a, alkoholika Busha.
A w stalinowskiej Polsce syjoniści dokonali masowej eksterminacji polskiej inteligencji i zdławienia ducha Narodu Polskiego.
Po 1989 roku powtórzyli swoją strategię - z wiadomymi skutkami.