Dziesięć lat temu spotkałem w Toronto znajomego z lat młodości.
Widywaliśmy się na początku lat siedemdziesiątych w różnych - krakowskich lokalach.
Kolega ćpał wtedy - jak większość innych osób. Ale w przeciwieństwie pozostałych żyje!
Człowiek, który nie zna uczucia pragnień pożądania, czy też ekstremalnych emocji, nie jest w stanie zrozumieć różnorodności Świata.
Nigdy nie byłem świętoszkiem. W młodości pełnymi haustami połykałem życie pod każdą możliwą postacią. Pragnąłem je poznać z każdej, możliwej strony.
A, że życie w PRL-u nie należało do kolorowych - to ubarwialiśmy je na wszelkie, możliwe sposoby.
Niektórzy z moich znajomych odczuwali strach przed egzystencją i w prymitywnych narkotykach - tamtych czasów, chronili się przed dorosłością.
Wstrzykiwali sobie w żyły narkotyk - wytwarzany z wygotowanych główek maku.
A gdy tego brakowało - to wstrzykiwali spirytus, by szybciej zadziałał.
Byłem świadkiem staczania sie na dno ludzi, którzy nie znaleźli oparcia w swoich rodzinach.
Na nic nie zdały się moje przekonywania znajomych, by rzucili to świństwo.
W przeciwieństwie do nich - ja nigdy nie użyłem tego gówna - co trudno sobie wyobrazić, biorąc pod uwagę, że całe moje otoczenie ćpało.
Kiedyś sprawdziłem działanie prawdziwej marihuany i to wszystko.
Po co o tym piszę w sierpniu 2014 roku?
Większość moich znajomych z lat młodości - od dawna nie żyje, a ja świadomy rzeczywistych przyczyn ich śmierci walczę o to - by więcej nie było podobnych tragedii.
Albowiem w kulturze i wychowaniu tkwi problem zagubionych ludzi.
Kilka dni temu napisałem artykuł "Kulturowe oszustwo XXI wieku Cel - zniszczenie polskiej kultury"
http://zaprasza.net/a.php?article_id=32663, w którym odniosłem sie do kolejnej patologii w działalności wystawienniczej "Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie - nazwanego MOCAK i zestawiłem je z rynsztokową prowokacją tak zwanej Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Małgorzaty Omilanowskiej, w kwestii pseudospektaklu pod nazwą "Golgota piknik".
W tym celu przywołałem swoje doświadczenia sprzed - prawie czterdziestu lat. Opisałem melinę prowadzoną w centrum Krakowa, przez Krzysztofa Niemczyka.
To był biedny człowiek z rozwijającymi się problemami psychicznymi.
I - gdy w dniu dzisiejszym zobaczyłem zapowiedź teledysku Karoliny Czarneckiej "hera koka hasz LSD" - to jakby spłynęły mi do głowy wydarzenia z połowy lat siedemdziesiątych.
Przyznam, że przez dłuższą chwilę poczułem się zdruzgotany - bo przed oczami przeszły mi twarze wszystkich znajomych, którzy od dawna nie żyją.
Zainscenizowany teledysk tym się różni od moich doświadczeń z lat młodości, że nie ma w nim brudu i destrukcji - widzianych przeze mnie.
I dlatego zainteresowało mnie: jakim cudem biedny, upośledzony umysłowo Krzysztof Niemczyk, mianowany został do rangi artysty.
Wtedy trafiłem na bełkotliwy wywód - opublikowany równo pięć lat temu, w rzekomo kulturotwórczej witrynie, przez niejakiego Karola Sienkiewicza.
http://culture.pl/pl/tworca/krzysztof-niemczyk
Zainteresowałem się: kim jest autor takich bredni, ale niewiele informacji o nim nalazłem - poza wspólnym zdjęciem dotyczącym współpracy tego młodzika z z upośledzoną umysłowo Andą Rottenberg.
Czy trzeba Państwu cokolwiek więcej tłumaczyć?
Karol Marx napisał półtorej wieku temu, że: "religia to opium dla mas".
I ja się z tym całkowicie zgadzam. Ale zupełnie inaczej odczytuję te słowa - niż tak zwani "marksiści".
Pewna część ludzi wykazuje tak wielki strach - przed świadomością istnienia, że ucieka w odurzenie.
I jest nim właśnie religia.
W przeciwieństwie do rzeczywistych narkotyków - religia nie niszczy fizycznie organizmu.
Pomijam skrajne przypadki różnorakich dewiacji z samookaleczeniem. Ale ich uczestnikami są ludzie, którym niewiele jest w stanie pomóc.
Patrząc na religię - jako środek wyciszający zauważyć musimy, że jego skutki zależą od tego jaki "diler" je produkuje.
Niektórzy księżą spełniają swoją postawą przysłowie "do rany przyłóż". Ale są i tacy, którzy wywołują agresję.
To są kwestie dyskutowane wśród wiernych, które czasem kończą się buntem.
I w ostatnich miesiącach widzimy próbę medialnego wykorzystania osoby księdza Lemańskiego, który buntując się przed skostnieniem Kościoła - zawędrował w całkowicie niewłaściwą stronę.
Podsumowaniem tego tekstu będzie wniosek, który pomoże Państwu lepiej zrozumieć pewne wydarzenia na scenie politycznej.
Od wielu lat obserwujemy walkę środowisk lewackich z Kościołem.
Lewacy topią swój strach przed istnieniem w narkotykach i zwierzęcej agresji.
Wierni Kościoła wyciszają się przez metafizykę wiary.
Ale obserwuję również - jak katolicy tracą cierpliwość wobec bezczelnych zaczepek i stają agresywni, a jednocześnie cały czas widzę, że lewacy konstruują w swoich działaniach formę sekty, używającej słownictwa nowej religii.
Jedni i drudzy powołują się aksjomat "prawdy objawionej".
Przez ponad 1000 lat rządzi w Polsce Kościół Katolicki i doskonale wiemy - czego złego, oraz czego dobrego możemy się po nim spodziewać.
Lewackie rządy bolszewików również są nam dobrze znane. Zaczęli od zniszczenia wszelkich norm kultury - by ostatecznie wprowadzić terror i mordy na ogromną skalę.
W tym samy celu niszczą dziś polską kulturę, a wspiera ich w tym neostalinowski Rząd Platformy Obywatelskiej - z tak zwaną Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego - Małgorzatą Omilanowską. Wcześniej był to Bogdan Zdrojewski.