Próba wprowadzenia w Polsce ACTA nie była podyktowana żadną chęcią ochrony praw autorskich, ale nałożeniem kagańca na społeczeństwo obywatelskie.
Inicjatorzy ACTA sami są największymi złodziejami praw autorskich. Z tego powodu Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego - Bogdan Zdrojewski - przeprowadził pozorowane niby-konsultacje wysyłając zapytania o opinię w sprawie Ustawy - do największych złodziei prawa autorskich w Polsce: TVN, Polsat, ZAiKS.
Zapomniał biedaczek zapytać o opinię samych twórców kultury - okradanych przez urzędników państwowych i wielkie korporacje.
Na firmę Microsoft - niejeden człowiek narzeka.
Jednak pięć lat temu - widząc wykorzystywanie pretekstu obrony praw autorskich - przez totalitaryzmy świata - do zwalczania ruchów społecznych - w Microsoft stworzono program przeciwstawienia się takim działaniom.
Wtedy Microsoft otwarł program bezpłatnego rozdawania swoich produktów dla organizacji Non-profit.
Co prawda krajowi dystrybutorzy tego Projektu pobierają opłaty w wysokości około 10-15 procent wartości oprogramowania, ale i tak jest to niezła gratka.
Dzięki temu Programowi całkowicie wymieniliśmy nasze oprogramowanie w 2009 roku i do dzisiaj otrzymujemy oferty kolejnych aktualizacji - albo bezpłatnie, albo za niewielką opłatą.
Dla instytucji kultury - największe koszty informatyczne dotyczą jednak oprogramowania graficznego, które jest najdroższe.
Z tego powodu - trzy lata temu - w bardzo grzecznej formie napisałem do Zarządu firmy Adobe zapytanie: czy idąc za przykładem firmy Microsoft - nie byliby skłonni sprzedać po atrakcyjnych cenach własnego oprogramowania - dla instytucji Non profit - działających na polu kultury.
Wtedy odpowiedziano, że nie mają takiej opcji i zaproponowano zakup oprogramowania edukacyjnego - na prawach komercyjnego. Ale to i tak spory wydatek - który musieliśmy wtedy ponieść.
Przykładowo: Photoshop 5 sprzedano nam za 1350 złotych.
Jednak kropla drąży skałę...
Moje - wchodzące na ambicje odbiorcy zapytanie osiągnęło skutek i wkrótce firma Adobe stworzyła Fundację, której zadaniem jest bezpłatna rozdawnictwo własnych programów graficznych dla instytucji Non-profit. . (Niezależnie od tego swoją marżę biorą regionalni operatorzy programu.)
To - że Platforma Obywatelska wprowadziła rządy korupcji, złodziejstwa i bezprawia - każdy Polak widzi.
Nie inaczej jest w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Patrząc na "Programy Ministra" - niczym rentgen - naświetlam w nich ogrom patologii.
Ale nie jestem w stanie zająć się każdym z nich - bo życia by mi nie starczyło.
Kilka lat temu przeglądnąłem dokumentację Programu digitalizacji przedwojennych filmów.
Idea wspaniała, ale diabeł tkwi w szczegółach.
Kiedy przysłano mi dokumentację pobawioną nazw i szczegółowych cen zakupionego sprzętu - to od razu wiedziałam, że mam do czynienia z przekrętem.
Autorzy tego Programu wykreślili wszystkie nazwy i parametry sprzętu zakupionego za ponad 19 milionów złotych, ale zapomnieli wykreślić parametry materiałów eksploatacyjnych i nośników danych.
Dzięki temu - bez problemu zidentyfikowałem archaiczny sprzęt - na który bez sensu wydano miliony złotych - bo sam kiedyś na takim pracowałem.
Skąd więc znalazło się w kosztorysie ponad 19 milionów?
Odpowiedź znalazłem również w kosztorysie - gdzie na koordynację projektu przewidziano ponad 700 tysięcy złotych.
A przy mniejszym kosztorysie - taka cena za tą "koordynację" nie byłaby do przyjęcia.
Niezła fucha ... co?
700 tysięcy za zmarnowanie ponad 15,5 miliona złotych. Zupełnie jak w produkcji filmu Quo Vadis - gdzie zrobiono podobny przekręt.
W marcu 2012 roku zauważyłem, że Departament Szkolnictwa Artystycznego i Edukacji Kulturalnej przyznał sobie samemu pieniądze w konkursie organizowanym w ramach Mecenatu Państwa.
Ten typ rozumienia "demokratyzacji procedur" jest standardem w tak zwanym Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Pomny przekrętów z wcześniejszymi działaniami MKiDN - wezwałem dnia 5 kwietnia 2012 roku do udzielania mi odpowiedzi - między innymi na następujące pytanie:
"W roku bieżącym Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w ramach programu: Rozwój infrastruktury kultury - Infrastruktura szkolnictwa artystycznego, wyasygnował kwotę 1,4 miliona złotych dla Centrum Edukacji Nauczycieli Szkół Artystycznych, na dla na "Profesjonalne oprogramowanie graficzne dla uczniów i nauczycieli szkół artystycznych"
Nr EBOI - 20440/11.
Ponieważ jest to kwota zawrotna i można by było za nią kupić 10000 (dziesięć tysięcy) pakietów najdoskonalszych programów graficznych to
proszę o szczegółową specyfikację tego projektu.
A więc o wskazanie: jakie programy i w jakiej cenie zostaną za tą kwotę zakupione?
Oraz kto będzie ich odbiorcą końcowym?"
W odpowiedzi MKiDN- dwukrotnie stwierdzono, że o rodzaju zakupionego oprogramowania zadecyduje przetarg, a wedle obowiązującego Prawa oczywistym jest, że wygra ten - kto zaoferuje najniższą cenę. W ten sposób młodzież dostanie bezwartościowe oprogramowanie, które do niczego nie będzie przydatne.
Każda osoba tworząca grafikę cyfrową doskonale wie, że podobnego przetargu może dokonać tylko idiota.
Ale słowo idiota jest pieszczotliwym eufemizmem w odniesieniu do ekspertów MKiDN.
A że wielu z nich tytułuje się "profesorami" to mamy nowe znaczenie dla słowa "profesor".
(W odróżnieniu do niejakiego Andrzeja Ledera - u którego tytuł "profesor" oznacza tyle - co "śmieć moralny".)
Otóż, ministerialny "profesor" Wiktor Jędrzejec poinformował mnie, że zgodnie z treścią
"Ustawy Prawo o Zamówieniach Publicznych": w ogłoszeniu o
przetargu nie można podać nazwy programu, którego dotyczy procedura.
To jedna z tysięcy kompromitacji pracowników MKiDN, którzy nagminnie dowodzą, że nie znają obowiązującego Prawa, albowiem jest to nieuzasadnione rozszerzenie konkurencji na bezwartościowe społecznie produkty.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego doskonale wiedziało, że sprawdzę - na co wydadzą pieniądze. Więc nie mogli sobie pozwolić na przekręt - podobny do tego z Programem digitalizacji filmów.
20 grudnia 2012 roku wystąpiłem do Departamentu Mecenatu Państwa Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego o podanie efektów tego projektu:
Wniosłem o podanie:
1. Jakie dokładnie oprogramowanie zostało zakupione w tym programie.
2. Wnoszę o podanie ilości sztuk - w odniesieniu do każdego oprogramowania.
3. Wnoszę o podanie kwoty jednostkowej - bądź kwoty zbiorczej w odniesieniu do podanej ilości oprogramowania.
4. Wnoszę o podanie sposobu rozdysponowania oprogramowania o którym mowa.
W odpowiedzi otrzymałem pismo, które prawie powinno zachwycić największego sceptyka.
Pod warunkiem, że jego kwalifikacje intelektualne są na poziomie pracowników i ekspertów MKiDN.
Departament Szkolnictwa Artystycznego i Edukacji Kulturalnej dokonał na szczęście zakupu celowego i ogłosił przetarg na oprogramowanie Adobe.
Tylko po co zdublował je oprogramowaniem firmy Corel - które zawiera te same funkcje - a jest nieco słabsze?
W pokrętnej odpowiedzi nie podano mi szczegółowej ceny pakietów Corel, ale oceniam że bez sensu wydano około 170 tysięcy złotych.
Jednak moje zainteresowanie wzbudził zakup licencji zbiorowej "Creative Suite 6 Production Premium Win ESD " na 6250 stanowisk pracy - za cenę 388 506 złotych.
A więc 50 złotych netto na jedno stanowisko.
Jest to pakiet programów - które w komercyjnej konfiguracji kosztują od 7-9 tysięcy złotych - na jedno stanowisko. A jeszcze niedawno była to kwota blisko 13 tysięcy złotych.
I tu powrócę do początku mojego tekstu.
Fundacja Adobe stworzyła właśnie pakiet "Creative Suite 6 Production Premium Win ESD ", który przekazała do dystrybucji dla organizacji Non-profit na całym świecie.
W Polsce dystrybucją zająć miała się Fundacja Techsoup.
I teraz proszę o zwrócenie uwagi na daty - co jest bardzo ważne - dla zrozumienia - z czym mamy do czynienia.
Na początku grudnia 2012 roku pakiet "Creative Suite 6 Production Premium Win ESD " zaoferowano polskim organizacjom Non-profit.
Około 7 grudnia 2012 roku Centrum Edukacji Nauczycieli Szkół Artystycznych ogłasza, o
zakupie wymienionego wyżej pakietu od firmy Cortland.
Rzecz w tym, że dokładnie tan sam pakiet oferowany jest w wersji edukacyjnej i powinien kosztować co najmniej
920 tysięcy, a nie nie 388 tysięcy.
Zgodnie z zapisem - umowa ma być sfinalizowana w ciągu dwóch tygodni.
I dokładnie w tym czasie - z oferty dla polskich organizacji Non-profit znika pakiet "Creative Suite 6 Production Premium Win ESD " .
Wyniki tego zamówienia podane były na stronie:
http://www.censa.pl/
Gdzieś je zapisałem, ale z braku czasu na odszukanie - posiłkuję się teraz własną pamięcią.
Bo dla zatarcia śladów przekrętu - usunięto treść tej umowy z wskazanej strony.
Przez ponad miesiąc wydzwaniałem do polskiego oddziału Adobe i pisałem emaile - z prośbą o potwierdzenie, że umowa zawarta przez Centrum Edukacji Nauczycieli Szkół Artystycznych jest legalna.
Dzwoniłem do siedziby w Niemczech i kilkakrotnie udało mi się dosłownie "złapać" przedstawiciela Adobe w Polsce.
Za każdym razem słyszałem, że rozmawiająca ze mną osoba nie ma kompetencji do wydania opinii.
Nie dzwoniłem tylko do głównej siedziby Adobe - bo nie chciałem skandalu międzynarodowego - który potwierdzałby negatywny stereotyp, że "Polak to oszust i złodziej".
Po czterech miesiącach oczekiwania odpowiedzi z przedstawicielstwa Adobe - dałem sobie spokój.
O co w tym wszystkim chodzi?
Wspomniany pakiet został przekazany organizacjom Non-profit bezpłatnie.
Osoby, które go nielegalnie przejęły - zarobiły kwotę 388 506 złotych., którą pewnie podzieliły się z zamawiającymi.
Natomiast polskie organizacje Non-profit, pozbawione zostały możliwości korzystania z tej części dobrodziejstw programu Fundacji Adobe.
Bardzo dobrze, że młodzież otrzymała w końcu oprogramowanie graficzne.
Czy jednak wszystkie działania Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego - oraz podległych mu jednostek - opierać muszą sie na przekrętach?
Bogdan Zdrojewski od lat przedstawia Polakom piękne perspektywy rzekomego rozwoju kultury. Tylko - dlaczego na ich widok mnie się zawsze rzygać chce?
Do wiadomości Donalda Tuska
Do wiadomości pracowników MKiDN.
Do wiadomości Narodu Polskiego.
Artur Łoboda
Polskie Niezależne Media
Fundacja Promocji Kultury
www.fundacja.zaprasza.eu