Emerytowany główny radiolog Polski Profesor Zbigniew Jaworowski, pod koniec swego artykułu napisanego w 25 rocznicę Czarnobyla zauważa, cytuję:
"W roku 2006 Michaił Gorbaczow słusznie stwierdził, że: „stopienie reaktora w Czarnobylu przed 20 laty … bardziej niż moja pierestrojka, było prawdopodobnie rzeczywistą przyczyną upadku Związku Radzieckiego”. Również zwycięstwo Solidarności wiązane jest z tą katastrofą."
( http://www.prokapitalizm.pl/czarnobyl-po-25-latach-lekcja-dla-energetyki-jadrowej.html )
Otóż "Solidarność" była przez całe dziesięciolecie przygotowywana do swej "misji dziejowej" przez odpowiednie Służby USA, co opisuje w swej książce "Victory" Carl Bernstein. Podobnie do swej "misji dziejowej" był przygotowywany Michaił Gorbaczow - i w zaledwie 13 miesięcy po przejęciu przez niego władzy (czyli po momencie, kiedy to 11 marca 1985 został I Sekretarzem KPZR) nastąpił wybuch w Czarnobylu.
Otóż już kilka lat temu mój kolega, profesor fizyki z Wrocławia Mirosław Zabierowski wspominał mi, iż ta "awaria", która doprowadziła do stopienia się stosu atomowego w czwartym reaktorze elektrowni w Czarnobylu, to był po prostu sabotaż: komu bowiem zdrowemu na umyśle przyszłoby do głowy bawić się w "eksperymenty" - przy stosie atomowym pracującym pełną parą - w częściowe wyłączanie pomp wody chłodzącej reaktor!
Najlepszym dowodem na to, że ten sabotaż był "odgórnie" przygotowany, był brak jakichkolwiek kar wobec jego autorów, podobnie jak w USA nikogo nie ukarano za "wyłączenie" obrony przeciwlotniczej Nowego Yorku oraz Waszyngtonu w dniu 11 września 2001, który to sabotaż umożliwił ataki lotnicze na wieże WTC i na Pentagon - co dało pretekst to napaści "Narodów sprzymierzonych z USA" na Afganistan.
Od kilku lat jest moda na tłumaczenie rozmaitych zjawisk geofizycznych (m. in. trzęsień ziemi) mitycznym HAARP-em, polem skalarnym, etc. (patrz:P http://www.chemtrail.de/html/tschernobyl.html). Będąc z wykształcenia fizykiem i geofizykiem trudno mi w te - też celowo rozpowszechniane przez Służby, jak strach przed DU - bzdury uwierzyć, te teorie przypominają mi mój z pierwszego roku fizyki wierszyk o tym, że "Kain zabił Abla operatorem Nabla".
To, że ewidentnie sztucznie wywołaną awarię reaktora w Czarnobylu skapliwie wykorzystano do - niewątpliwie równie sztucznego - "rozwalenia" ZSRR jest niewątpliwym faktem, podobnie jak to, że do tegoż zbożnego celu wykorzystano (wg. mnie w podobny, sztuczny sposób zmontowane, z wykorzystaniem identycznego scenariusza) zamachy na papieża JPII oraz prezydenta Reagana. No i jak napisał w poniżej cytowanym artykule Carl Bernstein, to "sztuczne zbliżenie" mas krytycznych JPII i Reagana było jednym ze "sztyletów" wbitych w obóz krajów socjalistycznych. Resztki tego, nie tak dawno jeszcze gigantycznego obozu, NATO próbuje obecnie "humanitarnie wykończyć" na terenie Afryki.
No i oczywiście 1 maja, w znienawidzone przez Kapitał Święto Robotnicze, będziemy celebrować nowego Sztucznego Świętego, który tak bardzo się zasłużył do powrotu Europy Wschodniej na łono "Boga" o nazwie Mamon...
Ja jednak, jako rówieśnik "Muchomora" Kadafiego, najbliższego 1 maja wywieszę nie żółty, ale zielony sztandar. Do imitacji którego to "postępku wbrew histerii dziejów" wszystkich oczywiście zachęcam.
PS. Na poniższym zaś el-adresie można sobie oglądnąć video ilustrujące do jakiego stopnia "Reźnia w Libii" została zaaranżowana przez "Służby NATO" w najzupełniej sztuczny sposób:
http://www.youtube.com/watch?v=9hlOhymEY7c
What you dont know about the libyan crisis
(choć wideo jest opisane po angielsku, da się dobrze zrozumieć o co chodzi)
Marek Głogoczowski
http://www.szcpv.szm.com/05/marek.html
lub/ou/or www.zaprasza.net/mglogo
Cytuję artykuł tegoż Carla Bernsteina z roku 1992:
http://cia.bzzz.net/carl_bernstein_solidarnosc
Carl Bernstein: Solidarność
Czytelnik CIA, Pią, 2006-09-01 10:53 PublicystykaPublicystyka
Artykuł z "Time", 24 luty 1992.
W obliczu przejęcia władzy przez wojsko w Polsce prezydent Ronald Reagan i papież Jan Paweł II potajemnie połączyli swe siły, by utrzymać Związek “Solidarność” przy życiu. Mieli nadzieję nie tylko przycisnąć Warszawę, ale i wyzwolić całą Europę Wschodnią.
Spotkali się w cztery oczy w Bibliotece Watykańskiej w poniedziałek 7 czerwca 1982 r. Było to ich pierwsze w życiu spotkanie i trwało 50 minut. W tym samym skrzydle papieskich apartamentów kardynał Agostino Casaroli i arcybiskup Achille Silvestrini rozmawiali z sekretarzem stanu Alexandrem Haigiem i sędzią Williamem Clarkiem, doradcą Reagana ds. bezpieczeństwa narodowego. Większość ich rozmowy koncentrowała się na inwazji Izraela na Liban, rozpoczętej poprzedniego dnia; Haig powiedział, że premier Menachem Begin zapewnił go, iż oddziały inwazyjne nie wkroczą na terytorium Libanu głębiej niż na 40 km.
Ale Reagan i papież poświęcili tylko parę minut wydarzeniom na Bliskim Wschodzie. Zamiast tego skoncentrowali się na problemie o wiele bliższym ich sercom: Polsce i radzieckiej dominacji nad Europą Wschodnią. Na tym spotkaniu zgodzili się podjąć tajną kampanię, by przyspieszyć rozpad imperium komunistycznego, Jak powiedział poprzedni doradca Reagana ds. bezpieczeństwa narodowego Richard Allen: “To był jeden z najtajniejszych sojuszów wszech czasów”.
Operacja koncentrowała się na Polsce, najludniejszym radzieckim satelicie w Europie Wschodniej i rodzinnym kraju Jana Pawła II. I papież, i prezydent byli przekonani, że Polskę można wyrwać z orbity radzieckiej, jeśli Watykan i Stany Zjednoczone dołożą wysiłków dla destabilizacji polskiego rządu i utrzymania przy życiu ruchu “Solidarności”, zdelegalizowanego po ogłoszeniu stanu wojennego w 1981 r.
Zanim została ponownie zalegalizowana w 1989 r., “Solidarność” kwitła w podziemiu, karmiona, wspierana pomocą i radą w szerokim zakresie przez sieć ustanowioną pod auspicjami Reagana i Jana Pawła II. Tony wyposażenia – faksów (wtedy nowość w Polsce), maszyn drukarskich, nadajników, telefonów, krótkofalówek, kamer wideo, fotokopiarek, dalekopisów, komputerów z oprogramowaniem przemycano do Polski kanałami ustanowionymi przez księży, amerykańskich agentów, przedstawicieli AFL-CIO i europejskich ruchów związkowych. Pieniądze dla zakazanego związku pochodziły z funduszów CIA, Narodowej Fundacji na rzecz Demokracji, tajnych kont w Watykanie i od zachodnich związków zawodowych.
Lech Wałęsa i inni przywódcy “Solidarności” otrzymali strategiczną pomoc – często dostarczaną przez księży albo amerykańskich i europejskich ekspertów związkowych pracujących nielegalnie w Polsce – która odzwierciedlała myślenie Watykanu i rządu Reagana. Kiedy efektywność oporu wzrastała, strumień płynących na Zachód informacji o wewnętrznych decyzjach polskiego rządu i treści rozmów Warszawy z Moskwą przekształcił się w wielką rzekę. Szczegóły pochodziły nie tylko od księży, lecz także od szpiegów w polskim rządzie.
Precz z Jałtą!
Według pomocników, którzy podzielali światopogląd swych szefów, Reagan i Jan Paweł II odrzucili fundamentalny fakt polityczny swoich czasów: podział Europy ustalony w Jałcie i dominację komunistyczną nad Europą Wschodnią. Byli przekonani, że wolna, niekomunistyczna Polska będzie sztyletem w sercu imperium radzieckiego; i jeśli Polska stanie się demokratyczna, inne państwa wschodnioeuropejskie podążą za nią.
Dziś Reagan mówi: “Obaj czuliśmy, że w Jałcie popełniono wielki błąd i coś trzeba z tym zrobić. Solidarność była bronią nadającą się do tego celu, bo była organizacją pracowników Polski”. Reagan odnotowuje, że nic podobnego do “Solidarności” nie istniało wcześniej w Europie Wschodniej, dodając że ten związek robotniczy był przeciwieństwem tego wszystkiego, czego życzyliby sobie Sowieci lub komuniści [w Polsce]”.
Według rzywódców “Solidarności” Wałęsa i jego zastępcy byli świadomi, że i Reagan, i Jan Paweł II byli przywiązani do sprawy przetrwania “Solidarności”, ale mogli jedynie domyślać się, do jakiego stopnia oni współpracowali ze sobą. Mówi Wojciech Adamiecki, ówczesny organizator i wydawca podziemnych gazetek “Solidarności”, a obecnie konsul polski w Waszyngtonie: “Oficjalnie nie wiedziałem, że Kościół współpracował ze Stanami Zjednoczonymi. Powiedziano nam, że papież ostrzegał Sowietów, że jeśli wkroczą do Polski, to przyleci do niej i zostanie z polskim ludem. Kościół udzielał nam pierwszej pomocy. Ona była na pół jawna, na pół tajna. Jawna jeśli chodzi o pomoc humanitarną – na przykład w kościołach były dostępne żywność, pieniądze, lekarstwa, porady lekarskie – a tajna jeśli chodzi o wsparcie działalności politycznej: dystrybucję wszelkiego rodzaju maszyn drukarskich, udostępnianie nam lokali dla podziemnych spotkań, organizowanie specjalnych demonstracji”.
Na swym pierwszym spotkaniu Reagan i Jan Paweł II rozmawiali o tym, że mają ze sobą coś wspólnego: w odstępie sześciu tygodni 1981 r. obaj padli ofiarą zamachów, ale je przeżyli, bo – jak wierzyli - Bóg chciał zachować ich dla specjalnych celów. Mówi kardynał Pio Laghi, były nuncjusz apostolski w Waszyngtonie: “Bliski przyjaciel Ronalda Reagana powiedział mi, że prezydent powiedział, że to była robota sił diabelskich, ale Opatrzność czuwała”. Według sędziego Clarka papież i Reagan za cud uznali fakt, że przeżyli. Powiedział on, że oni obaj mieli wspólny światopogląd i wspólny pogląd na imperium radzieckie: że Bóg ma wobec niego taki plan, że Dobro je zwycięży.
Mówi admirał Bobby Inman, były zastępca dyrektora CIA: “Reagan miał bardzo proste, ale ugruntowane poglądy. Można powiedzieć, że widział nadchodzącą zapaść [komunizmu] i że robił wszystko, by się do niej przyczynić”. W pierwszej połowie 1982 r. opracowano pięciopunktową strategię, która miała na celu doprowadzenie do zapaści radzieckiej gospodarki, zerwanie więzi, które łączyły ZSRR z jego państwami klientelnymi w Układzie Warszawskim i wymuszenie reform w imperium radzieckim. Tych pięć punktów było następujących:
- Dalsze rozwijanie potencjału obronnego Stanów Zjednoczonych, tak by wojskowe współzawodnictwo ze Stanami Zjednoczonymi stało się dla Sowietów zbyt kosztowne. Centralną ideą tego punktu były tak zwane “gwiezdne wojny” Reagana, czyli Inicjatywa Obrony Strategicznej.
- Tajne operacje, mające na celu wspieranie ruchów reformatorskich na Węgrzech, w Czechosłowacji i Polsce.
- Pomoc finansowa dla państw Układu Warszawskiego, jeśli okażą się chętne do przestrzegania praw człowieka oraz podjęcia reform politycznych i wolnorynkowych.
- Izolacja gospodarcza Związku Radzieckiego i pozbawienie go dostępu do zachodniej i japońskiej techniki.
Administracja Reagana skoncentrowała się na sprawie pozbawienia ZSRR zysków z tego, co miałoby być głównym źródłem dopływu twardej waluty na XX w. - transkontynentalnego rurociągu, dostarczającego gaz ziemny do Europy Zachodniej. 5800-kilometrowy gazociąg z Syberii do Francji ostatecznie zaczął pracować 1 stycznia 1984 r., ale w znacznie skromniejszym zakresie, niż Sowieci by sobie tego życzyli.
- Wzrastające użycie Radia “Swoboda”, Radia “Wolna Europa” i “Głosu Ameryki” do transmitowania przesłania administracji Reagana do ludów Europy Wschodniej.
W 1982 r. ani Reagan, ani papież jeszcze nie mogli przypuszczać, że do władzy dojdzie taki radziecki przywódca jak Michaił Gorbaczow, ojciec “głasnosti” i “pieriestrojki”; jego reformatorskie wysiłki uwolniły potężne siły, które wymknęły mu się spod kontroli i doprowadziły do rozwiązania Związku Radzieckiego. Pewien urzędnik ze Stanów Zjednoczonych, wtajemniczony w szczegóły intrygi zmierzającej do utrzymania przy życiu “Solidarności”, zauważa, że sojusz Waszyngtonu z Watykanem “nie spowodował upadku komunizmu. Po prostu wielcy przywódcy mają szczęście. Papież i prezydent wykorzystali działanie praw historii do swoich celów”.
Wyłom
Kampania Waszyngtonu i Watykanu na rzecz utrzymania przy życiu “Solidarności” zaczęła się bezpośrednio po tym, gdy generał Wojciech Jaruzelski ogłosił stan wojenny 13 grudnia 1981 roku. W tę czarną godzinę łączność Polski z niekomunistycznym światem została przerwana; 6000 przywódców “Solidarności” zostało internowanych; setki zostały oskarżone o zdradę, podporządkowanie obcym siłom i kontr-rewolucję; dziewięciu zostało zabitych; a związek został zakazany. Ale tysiące innych zeszły do podziemia, wielu szukało schronienia w kościołach, u rektorów wyższych uczelni i u księży. Władze najpierw umieściły Wałęsę pod strażą, a potem internowały go w odciętym od świata domku myśliwskim.
Krótko po tym, gdy polskie siły bezpieczeństwa zostały wyprowadzone na ulice, Reagan zatelefonował do papieża, by zasięgnąć jego rady. W ciągu następnych kilku dni na serii narad u Reagana zastanawiano się, co robić. Wspomina były sekretarz stanu Haig: “Strasznie się kłóciliśmy i w rządzie, i w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, jakie przygotować kontrposunięcia. Jedni chcieli sankcji, które załamałyby Polskę, a inni jeszcze twardszego postępowania, tak by doprowadzić do takiej sytuacji jak na Węgrzech w 1956 roku albo jak w Czechosłowacji w 1968 roku”.
Haig polecił ambasadorowi do specjalnych poruczeń Vernonowi Waltersowi, głęboko wierzącemu katolikowi, spotkać się z papieżem. Walters niedługo przybył do Rzymu i spotkał się (oddzielnie) z papieżem i z kardynałem Casarolim, sekretarzem stanu Watykanu. Obie strony zgodziły się, że nie można pozwolić na zgaśnięcie płomienia “Solidarności”, że Sowieci muszą być międzynarodowo izolowani i że polski rząd musi zostać poddany presji moralnej oraz w ograniczonym zakresie – gospodarczej.
Według źródeł w wywiadzie Stanów Zjednoczonych, papież już radził Wałęsie kanałami kościelnymi, żeby utrzymać związek zdolny do działania w podziemiu, a żeby 10 milionów członków “Solidarności” nie wychodziło na ulice i nie ryzykowało sprowokowania wojny domowej z polskimi siłami bezpieczeństwa, a tym bardziej interwencji Układu Warszawskiego. Ponieważ komuniści przerwali bezpośrednie połączenia telefoniczne miedzy Polską a Watykanem, Jan Paweł II komunikował się z kardynałem Józefem Glempem w Warszawie przez radio. Wyprawił też do Polski swego specjalnego wysłannika, żeby doniósł mu, jaka tam jest sytuacja. Mówi Haig: “Watykan otrzymywał absolutnie lepsze informacje niż my, i szybsze pod każdym względem. Mieliśmy i swoje bardzo dobre źródła, ale informacje z nich szły do nas bardzo długo, zanim zostały przefiltrowane przez biurokrację w wywiadzie”.
W pierwszych godzinach kryzysu Reagan polecił, żeby papieżowi jak najszybciej przekazać ważne dane amerykańskiego wywiadu, łącznie z informacjami od polskiego wiceministra obrony, który potajemnie donosił do CIA. Waszyngton także przekazał Watykanowi raporty i analizy pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, wyższego oficera polskiego sztabu generalnego i informatora CIA, który w listopadzie 1981 r. został wycofany z Polski, ale przedtem zdążył donieść, że Sowieci przygotowują się do inwazji na wypadek, gdyby polski rząd nie wprowadził stanu wojennego. Podobne ostrzeżenie o radzieckiej akcji wojskowej Kukliński przekazał już wcześniej, pod koniec 1980 r., co doprowadziło do tego, że rząd Cartera na odchodnym poufnie bluffował wobec Leonida Breżniewa, że jeśli to zrobi, to Stany Zjednoczone sprzedadzą Chinom dużą partię broni. A tym razem Kukliński raportował do Waszyngtonu, że Breżniew coraz bardziej się niecierpliwi, i że z powodu nieurodzaju w ZSRR skierowano mniej niż zwykle żołnierzy do pomocy przy żniwach, więc zamiast tego mogą oni zostać użyci do inwazji. Mówi Reagan: “Natychmiast informowaliśmy papieża o wszystkim, o czym myśleliśmy, że jeszcze nie wie”.
Katolicka drużyna
Wszystkie kluczowe figury w administracji Reagana – to byli głęboko wierzący katolicy: i Walters, i Haig, i Clark, i Allen, i szef CIA William Casey, i pierwszy ambasador Reagana w Watykanie William Wilson. Uważali oni stosunki Stanów Zjednoczonych z Watykanem za święte przymierze: połączenie moralnej siły papieża i nauki jego Kościoła z amerykańskim pojęciem demokracji i gwałtownym antykomunizmem. Byłoby to niemożliwe do urzeczywistnienia bez pełnego poparcia Reagana, który żarliwie wierzył w to, że takie stosunki z Watykanem są i dobrodziejstwem, i będą miały przełożenie na praktykę. Mówi Reagan: “Jednym z pierwszych moich celów jako prezydenta było uznanie państwa watykańskiego i uczynienie z niego sojusznika”.
Według admirała Johna Poindextera, asystenta wojskowego doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego, kiedy w Polsce został ogłoszony stan wojenny, to Reagan był przekonany, że komuniści grubo się przeliczyli: pozwoliwszy “Solidarności” jawnie działać przez 16 miesięcy, a potem ją złamawszy, próbując okaleczyć ruch związkowy, rząd polski mógł tylko nastawić przeciwko sobie swoich obywateli, a co ważniejsze, także potężny Kościół. Mówi Reagan: “Nigdy nie uważałem, że to [stan wojenny w Polsce i zniszczenie “Solidarności”] się utrzyma, bo przeczy temu i historia Polski, i religia, i w ogóle...” Mówi kardynał Casaroli: “Między Stanami Zjednoczonymi a Watykanem była prawdziwa zbieżność interesów”.
Główne decyzje dotyczące przelania środków na pomoc dla “Solidarności” oraz innych kontrposunięć po decyzjach rządów polskiego i radzieckiego podjęli Reagan, Casey i Clark w porozumieniu z Janem Pawłem II. Mówi Richard Pipes, konserwatywny uczony polskiego pochodzenia, ówczesny szef Ławy Radzieckiej i Wschodnioeuropejskiej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego: “Prezydent mówił, że złem jest system radziecki, a nie lud, i że musimy uczynić wszystko, co w naszej mocy, żeby pomóc temu ludowi i “Solidarności”, która walczyła o wolność. Ludzie tacy jak Haig, jak minister handlu Malcolm Baldrige i jak James Baker [ówczesny szef kancelarii prezydenta] myśleli, że to jest nierealistyczne. George Bush nigdy nie odzywał się ani słowem – pamiętam, bo zwykle siedziałem obok niego. Ale Reagan to dobrze rozumiał, o co chodzi w tej grze”.
Według większości źródeł Casey w pierwszych dniach po ogłoszeniu w Polsce stanu wojennego był głównym architektem polityki wobec niej, tak samo jak wobec Ameryki Środkowej. Tymczasem Pipes i inni członkowie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaczęli szkicować propozycje sankcji. Mówi Pipes: “Sankcje były uzgadniane z Egzekutywą Operacji Specjalnych [wydział tajnych sił i tajnych operacji CIA], a pierwszym ich celem było utrzymanie “Solidarności” przy życiu przez dostarczenie jej pieniędzy, środków łączności i innego sprzętu”.
Jeden z urzędników Rady Bezpieczeństwa Narodowego, który kierował działaniami mającymi przeszkodzić budowie gazociągu, wyjaśnia: “Kościół próbował łagodzić całą sytuację. Oni w efekcie próbowali tworzyć okoliczności, które zażegnałyby poważne niebezpieczeństwo interwencji radzieckiej, a nam umożliwiali usztywnianie stanowiska, brali udział w prawie wszystkich naszych naradach na temat obecnej i przyszłej ewolucji sytuacji w Polsce – czy rząd będzie łagodził represje, czy zaostrzał”.
Mówi Clark o swych zazwyczaj krótkich rozmowach z Reaganem o Polsce: “Zdaje się, że nie rozmawiałem z nim poważnie na żaden temat dłużej niż przez trzy minuty, choć to może być szokujące. Mieliśmy swój sposób porozumiewania się. Wiedziałem, co on chce zrobić w sprawie Polski. Prezydent, Casey i ja stale dyskutowaliśmy o sytuacji w Polsce, o tajnych operacjach, o tym co kto ma robić, gdzie, dlaczego i jak, i czy to się uda”. Według Clarka to on i Casey zadecydowali, żeby do codziennych raportów CIA dla prezydenta dołączać dodatek nadzwyczajny o tajnych operacjach i analizach sytuacji w Polsce.
I sam papież, nie tylko jego zastępcy, spotykał się z amerykańskimi oficjelami, żeby ocenić wydarzenia w Polsce i efektywność amerykańskich działań, i przesyłał Reaganowi wiadomości czasami ustne, czasami na piśmie. Przy prawie wszystkich podróżach do Europy i na Bliski Wschód Casey leciał najpierw do Rzymu, żeby spotkać się z Janem Pawłem II dla wymiany informacji. Ale głównym emisariuszem na trasie Waszyngton-Rzym pozostawał Walters, były zastępca dyrektora CIA, który doskonale dogadywał się z Caseyem. Według źródeł watykańskich Walters spotykał się z papieżem chyba ze dwanaście razy. Mówi były ambasador Stanów Zjednoczonych w Watykanie, Wilson: “Walters latał tam i z powrotem, bo przekazywał wiadomości między papieżem a prezydentem. Ale nikt nie powinien był wiedzieć, że Walters tam bywał. Nie wszystkie dyskusje dotyczyły tylko Polski; czasami poruszano także sprawy Ameryki Środkowej i zakładników w Libanie”.
Za czasów Reagana amerykańskie tajne operacje (w tym w Afganistanie, Nikaragui i Angoli) obejmowały także zabójczą pomoc dla sił powstańczych: broń, najemników, doradców wojskowych i materiały wybuchowe. Ale w sprawie Polski papież, prezydent i Casey obrali inny kurs. Pewien analityk wyjaśnia: “Co mieli do zrobienia, to to, by uruchomić zasoby, które były tam na miejscu, ale tak, by nie zostawiać swoich odcisków palców”. Ze współpracy Reagana z Caseyem powstała precyzyjnie wymierzona operacja, której cel w porównaniu z innymi działaniami CIA był skromny. Jeden z ludzi niechętnych Caseyowi, ale podziwiających go, zauważa: “Gdyby on żył, to by się cieszył, bo w 1991 r. ład światowy zmienił się tak, jak on i Reagan tego chcieli”.
Tajna dyrektywa
Niespełna trzy tygodnie po swym spotkaniu z papieżem w 1982 r. prezydent podpisał tajną dyrektywę Rady Bezpieczeństwa Narodowego nr 32, która zatwierdziła szeroki zakres gospodarczych, dyplomatycznych i wywiadowczych posunięć w celu “neutralizacji wysiłków ZSRR”, zmierzających do utrzymania jego panowania w Europie Wschodniej. Praktycznie najważniejszymi tajnymi operacjami były te podejmowane w Polsce. Pierwszym celem dyrektywy nr 32 była destabilizacja rządu polskiego przez tajne operacje obejmujące propagandę i pomoc organizacyjną dla “Solidarności”, propagowanie praw człowieka, szczególnie wolności wyznania, nacisk gospodarczy i izolację dyplomatyczną reżimu komunistycznego. Dokument ten, odwołujący się do potrzeby obrony wysiłków w kierunku reform demokratycznych w imperium radzieckim, wzywał także do wzrostu propagandy na Europę Wschodnią, szczególnie podziemnego radia, bo Reagan i dysydenci wschodnioeuropejscy sądzili, że to szczególnie pomocne w zachwianiu przekonania, że Sowieci są niezwyciężeni.
Republikański kongresman Henry Hyde, w latach 1985-1990 członek Komisji Izby Reprezentantów ds. Wywiadu, który był wtajemniczony w niektóre z tajnych akcji rządu, zauważa: “W Polsce robiliśmy wszystko to, co zwykle robiliśmy w takich krajach, gdzie chcieliśmy osłabić rząd komunistyczny, a wzmocnić opór przeciw niemu. Dostarczaliśmy wsparcia i pomocy technicznej dla podziemnych gazetek, radia, służyliśmy propagandą, pomocą organizacyjną i radą. A pomijając Polskę, ten sam rodzaj oporu był organizowany w innych krajach komunistycznych Europy”.
Wśród tych, co odgrywali rolę doradczą, był Zbigniew Brzeziński, pochodzący z Polski, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego za prezydenta Cartera. Wspomina on: “Z Caseyem współpracowało mi się bardzo dobrze. On był elastyczny, nie bardzo biurokratyczny, i miał wyobraźnię. Jeśli coś trzeba było zrobić, to robił. Zrobił wiele dla tego, by przetrwało podziemie, całą sieć pomocy itd., i to dlatego “Solidarność” nie została rozbita”.
W kwestiach wojskowych amerykański wywiad był lepszy od watykańskiego, lecz Kościół miał przewagę w ocenach sytuacji politycznej, a zwłaszcza w rozumieniu nastrojów ludzi i w kontaktach z kierownictwem “Solidarności”. Ówczesny zastępca sekretarza stanu Watykanu kardynał Silvestrini wyjaśnia: “Nasze informacje o sytuacji w Polsce miały bardzo dobre podstawy, bo biskupi podtrzymywali stały kontakt między Stolicą Świętą a “Solidarnością”. Informowali nas o więźniach, o działalności i potrzebach grup “Solidarności” oraz o postawach i rozłamach w rządzie”. I wszystkie te informacje były przekazywane prezydentowi albo Caseyowi.
Mówi jeden z najbliższych asystentów papieża: “Jeśli przestudiujecie sytuację “Solidarności”, to zobaczycie, że działała ona bardzo sprytnie, nie naciskając za bardzo w krytycznych momentach, bo takie miała polecenia od Kościoła. Tak, były takie czasy, że powstrzymywaliśmy “Solidarność”. Ale Polska była bombą, która mogła wybuchnąć w sercu komunizmu, u granic Związku Radzieckiego, Czechosłowacji i Niemiec Wschodnich. Zbyt silny nacisk - i bomba by wybuchła”.
Kawa z Caseyem
Tymczasem w Waszyngtonie powstały bliskie stosunki między Caseyem i Clarkiem a arcybiskupem Laghim. Mówi Clark: “Casey i ja poszliśmy do jego [Laghiego] rezydencji wczesnym rankiem, w najlepszym czasie, by poznać jego komentarze i rady. Zjedliśmy śniadanie, wypiliśmy kawę i dyskutowaliśmy o tym, co się dzieje w Polsce. Rozmawiałem z nim często przez telefon, a on chyba był w kontakcie z papieżem”. Mówi Laghi: “Oni lubili moją kawę. Czasami rozmawialiśmy o Ameryce Środkowej albo o stanowisku Kościoła wobec kontroli urodzeń. Ale zwykle naszym tematem była Polska”.
Mówi Robert McFarlane, początkowo zastępca Clarka, potem Haiga, wreszcie doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego: “Prawie wszystko, co dotyczyło Polski, nie było załatwiane normalnymi kanałami, przez Departament Stanu, tylko przez Caseya i Clarka. Wiedziałem, że spotykali się z Pio Laghim, i że przyjmował go również prezydent, ale Clark nigdy nie mówił mi, co było tematem tych dyskusji”.
Co najmniej sześć razy Laghi przybywał do Białego Domu, by spotykać się z prezydentem albo Clarkiem, i za każdym razem wchodził tylnym wejściem, żeby uniknąć dziennikarzy. Mówi Laghi: “Utrzymywaliśmy ścisłe związki, ale nigdy nie przekroczyliśmy pewnej granicy. Moją rolą było przede wszystkim ułatwienie spotkań Waltersa z Ojcem Świętym, który znał swój lud. To była bardzo skomplikowana sytuacja – jak nalegać na prawa człowieka, na wolność wyznania, utrzymywać “Solidarność” przy życiu i chronić ją przed prowokacjami władz komunistycznych. Powiedziałem Vernonowi, żeby zaufał Ojcu Świętemu, bo my mamy 2000-letnie doświadczenie”.
Chociaż William Casey był krytykowany za pewne aspekty swych działań w charakterze szefa CIA, ale jednak nie w sprawie Polski. Mówi Edward Derwiński, minister do spraw kombatantów, Polak z pochodzenia, były kongresman i doradca rządu do spraw Europy Wschodniej, który często spotykał się z Caseyem: “On był przekonany, że ten system jest skazany na upadek tak czy inaczej – a Polska jest siłą, która do tego doprowadzi. On chciał stale koncentrować się na Europie Wschodniej. To nie było dobrze widziane, bo w tym czasie ożyły inne, bardziej kontrowersyjne historie z Nikaraguą i Salwadorem”.
W Polsce Casey przeprowadzał operację w starym stylu, która miała posmak działań Urzędu Służb Strategicznych w czasie II wojny światowej albo CIA tuż po niej, kiedy demokracje Europy Zachodniej podnosiły się z gruzów. Współpracownik Caseya twierdzi, że to przez jego kontakty partie Międzynarodówki Socjalistycznej zorganizowały poparcie dla “Solidarności”, zupełnie tak samo jak po wojnie, kiedy socjaldemokratyczne partie Europy Zachodniej zostały użyte jako instrument polityki amerykańskiej przez CIA, która pomogła im formować antykomunistyczne rządy. A tym razem celem było utworzenie chadeckiej większości w Polsce – z Kościołem i przeważnie katolickimi masami członkowskimi “Solidarności” jako dominującą siłą polityczną w Polsce pokomunistycznej. Casey przez swe kontakty z przywódcami Międzynarodówki Socjalistycznej, w tym z oficjelami socjaldemokratycznych rządów Francji i Szwecji, zorganizował w Wielkiej Brytanii i w Europie pomoc techniczną w przerzucaniu towaru do Polski. Mówi Brzeziński: “Nie trzeba było wydawać dużo pieniędzy. Trzeba było podtrzymywać opór dzięki informacji: książkom, środkom łączności, propagandzie, maszynom drukarskim i tuszowi do nich”.
Co się kryje za związkowym szyldem?
W prawie każdym mieście i miasteczku pojawiły się podziemne gazetki i powielane biuletyny, rzucające wyzwanie mediom kontrolowanym przez państwo. Kościół publikował własne gazety.
Ulotki “Solidarności”, fotokopiowane i powielane na dostarczonym przez Amerykanów sprzęcie, były wywieszane na kościelnych tablicach ogłoszeń. Niektóre plakaty zuchwale rozklejano nawet na posterunkach milicji, budynkach rządowych albo przy wejściu do centrum kontrolowanej przez państwo telewizji, w której wiadomości czytali oficerowie.
Amerykańska ambasada w Warszawie stała się najważniejszą placówką CIA w świecie komunistycznym i według wszelkich doniesień najefektywniejszą. Tymczasem AFL-CIO, które było największym źródłem amerykańskiej pomocy dla “Solidarności” przed stanem wojennym, uważało podejście administracji Reagana za zbyt kunktatorskie i nie dość konfrontacyjne w stosunku do polskich władz. Mimo to według źródeł wywiadowczych przewodniczący AFL-CIO Lane Kirkland i jego asystent Tom Kahn naradzali się często z Poindexterem, Clarkiem i innymi oficjelami w Departamencie Stanu i Radzie: Bezpieczeństwa Narodowego w takich sprawach jak: kiedy i jak wysyłać towar i pieniądze do Polski, określenie, w jakich miastach szczególnie “Solidarność” potrzebuje zorganizowania pomocy, oraz sprawdzenie, jak “Solidarność” i AF:L-CIO mogłyby współpracować w przygotowaniu materiałów propagandowych.
Derwiński zauważa, że “Lane Kirklandowi przypada szczególna zasługa. Oni nie lubią się przyznawać [do tego], ale oni naprawdę nie mogli zrobić kroku bez rządu. A więc nigdy nie zapomnijcie, że żony Billa Clarka i Lane Kirklanda pochodzą z Czechosłowacji. To był powód, że wszyscy brali w tej walce udział, traktowali to poważnie i nikt tego nie kwestionował”.
Ale bonzowie AFL-CIO nigdy nie byli świadomi zasięgu tajnej pomocy Stanów Zjednoczonych czy zaufania rządu do wskazówek Kościoła co do tego, jak twardo można naciskać polskie i radzieckie władze. Casey był ostrożny z wciąganiem amerykańskich i europejskich ruchów związkowych w wysiłki rządu, nie wtajemniczał ich w zbyt wiele szczegółów. I rzeczywiście, ściśle rzecz biorąc to nie była operacja CIA. Raczej to było połączenie tajności i jawności, jawnej polityki z tajnymi działaniami. Casey wiedział, że pod wieloma względami AFL-CIO wykazywało się większą od jego agentów wyobraźnią w dostarczaniu “Solidarności” pomocy organizacyjnej i przemycaniu sprzętu do Polski. Według byłego zastępcy dyrektora CIA Inmana – Casey zdecydował, że skoro stosunki amerykańskiego ruchu związkowego z “Solidarnością” były tak dobre, to niech AFL-CIO finansuje i organizuje swoimi kanałami to, czego potrzebuje CIA. Mówi Inman: “To nie pieniądze były tym, czego oni potrzebowali najbardziej, tylko organizacja, a w tym drogą związkową można było im nieskończenie lepiej pomagać niż klasycznymi tajnymi działaniami”.
Biuro “Solidarności” w Brukseli stało się międzynarodowym kantorem, w którym spotykali się przedstawiciele Watykanu, agenci CIA, przedstawiciele AFL-CIO, Międzynarodówki Socjalistycznej oraz Narodowej Fundacji na rzecz Demokracji, finansowanej przez Kongres, która także ściśle współpracowała z Caseyem. To w tym miejscu “Solidarność” informowała swoich przyjaciół – niekiedy nie znała nawet ich prawdziwych imion - czego jej potrzeba, jaka pomoc, towary czy organizatorzy, byłaby najbardziej użyteczna. Księża, kurierzy, organizatorzy związkowi i agenci wywiadu jeździli do Polski, żeby się zorientować, jaka pomoc jest potrzebna, a wracali ze szczegółowymi informacjami o sytuacji w rządzie i w podziemiu. Do Polski płynęły żywność, ubrania, pieniądze, żeby płacić grzywny za przywódców “Solidarności”, którzy byli ciągani po sądach. W samej Polsce księża mieli sieć wymiany informacji między kościołami, w których ukrywało się wielu tych przywódców.
Latem 1984 r., kiedy wydawało się, że sankcje przeciw Polsce bardziej szkodzą zwykłym Polakom niż komunistom, Laghi pojechał do Santa Barbary, żeby spotkać się tam z Reaganem (w tak zwanym Białym Domu Zachodniego Wybrzeża) i nalegać, żeby niektóre sankcje zostały zniesione. Równocześnie Biały Dom w ścisłym porozumieniu z Watykanem odrzucił możliwość złagodzenia gospodarczego nacisku na Moskwę, i żeby ukarać ją za trwający ucisk w Polsce, utrzymał zakaz eksportu do ZSRR żywności, technologii i wymiany kulturalnej z nim.
Wiele sprzętu przeznaczonego dla “Solidarności” docierało do Polski drogą morską – często pakowano je w kontenery z fałszywymi oznaczeniami w Danii i Szwecji, potem w Gdańsku i innych portach wyładowywali je dokerzy potajemnie współpracujący z “Solidarnością”. Według oficjeli administracji Reagana socjaldemokratyczny rząd Szwecji i szwedzkie związki zawodowe odgrywały decydującą rolę w załatwieniu przeokrętowania tego towaru do Polski. Z polskich portów zaś sprzęt wędrował do swych miejsc przeznaczenia w ciężarówkach i prywatnych samochodach sympatyków “Solidarności”, którzy często korzystali z kościołów, użyczanych przez księży jako kontaktowe punkty zbiórki i dystrybucji.
“Solidarność” żyje!
Derwiński zauważa: “Rząd pozostawał w łączności z Kościołem. Nie tylko przez kościelną hierarchię, lecz także przez poszczególne kościoły i biskupów. Wielebny Bronisław Dąbrowski, zastępca kardynała Glempa, przyjeżdżał do nas często, żeby mówić, czego mu potrzeba: spotykał się ze mną, z Caseyem, z Radą Bezpieczeństwa Narodowego i czasami z Waltersem”. Najbliższym papieżowi amerykańskim hierarchą kościelnym był kardynał Jan Król z Filadelfii, którego ojciec pochodził z Polski. Źródła CIA oraz Derwiński twierdzą, że kardynał często spotykał się z Caseyem, by dyskutować o pomocy dla “Solidarności” i tajnych operacjach. Mówi Derwiński: “Król trafiał do przekonania prezydentowi Reaganowi i był źródłem stałej rady i kontaktu. Często on był jedynym, z do którego Casey czy Clark chcieli chodzić, bo on naprawdę rozumiał sytuację”.
Około 1985 r. okazało się, że kampania polskiego rządu, prowadzona by zdławić “Solidarność”, nie udała się. Według raportu Adriana Karatnyćkego, który pomógł zorganizować pomoc AFL-CIO dla “Solidarności”, w Polsce ukazywało się ponad 400 podziemnych pisemek, niektóre w nakładzie przekraczającym 30000 egzemplarzy. W tysiącach egzemplarzy drukowane były książki i broszury, które rzucały wyzwanie władzy rządu komunistycznego. Między innymi były to zabawne niby bajki dla dzieci, w których Jaruzelski występował jako łotr, komunizm jako czerwony smok, a Wałęsa jako bohaterski rycerz. W domach i w kościelnych suterenach miliony ludzi oglądały filmy dokumentalne na taśmach wideo, nakręcone za pomocą sprzętu przemyconego z zagranicy.
Za pomocą tajnych nadajników dostarczonych przez CIA i AFL-CIO “Solidarność” regularnie podłączała się do rządowego programu i nadawała przesłanie: “Solidarność” żyje! albo: Stawiajcie opór! Zaopatrzona w nadajnik dostarczony przez CIA kanałami kościelnymi, “Solidarność” przerywała także fonię, a nieraz i wizję w telewizji i nadawała wezwania do strajków i demonstracji. Mówi pewien kościelny urzędnik z Watykanu: “Wielka chwila nadeszła w połowie piłkarskiego meczu o Puchar Polski. Kiedy sędzia zagwizdał na przerwę, na ekranach telewizorów pojawiło się hasło: “SOLIDARNOŚĆ ŻYJE!”, a z głośników popłynęło wezwanie do oporu. Szczególnie genialne było to, że zrobiono to w przerwie, a nie w czasie gry - bo to by się mogło nie spodobać kibicom”. Jak podsumowuje Brzeziński, “wtedy pierwszy raz represje komunistycznej policji nie odniosły sukcesu”.
Mówi pewien kardynał, jeden z najbliższych doradców papieża: “Nikt nie wierzył, że zapaść komunizmu wydarzy się tak szybko, czy w dającym się przewidzieć czasie. Ale w czasie pierwszego spotkania Ojciec Święty i prezydent zgodzili się, że to jest wspólny cel władz kościelnych i amerykańskich. I od tego czasu wysiłki w tym kierunku koncentrowały się na Polsce”.
Sowieci oraz komunistyczny rząd w Polsce poddawani byli stopniowo coraz większemu naciskowi moralnemu, gospodarczemu i politycznemu przez papieża i prezydenta. Więźniów musieli wypuścić, z postawienia Wałęsy przed sądem za obrażanie urzędników państwowych – zrezygnować, w polskiej partii komunistycznej zaczęły się bratobójcze walki, a gospodarka kraju załamała się pod naciskiem strajków, demonstracji i sankcji.
19 lutego 1987 r., po tym gdy Warszawa zgodziła się na otwarcie dialogu z Kościołem, Reagan zniósł sankcje ze strony Stanów Zjednoczonych. W cztery miesiące później papież Jan Paweł II był oklaskiwany przez miliony rodaków, kiedy podróżował po Polsce, domagając się przestrzegania praw człowieka i modląc się za “Solidarność”. W lipcu 1988 r. Gorbaczow odwiedził Polskę i zasygnalizował, że Moskwa przyznaje, iż nie da się rządzić bez współpracy z “Solidarnością”. 5 kwietnia 1989 r. podpisano porozumienie legalizujące “Solidarność” i rozpisujące wolne wybory parlamentarne na czerwiec. W grudniu 1990 r., w dziewięć lat po swym uwięzieniu i delegalizacji swego związku, Lech Wałęsa został prezydentem Polski.
Carl Bernstein
|