Ludzie uprawiają ziemię od tysięcy lat.
Nigdy nie stosowali pestycydów i mieli co jeść.
Wystarczy poczytać, albo popytać najstarszych rolników jak zwalczali chwasty - po prostu stosowali płodozmian, lecz zamiast ugorować pola, siali na nich konopie, które są dużo lepsze niż wszystkie herbicydy razem wzięte: posiane rosną szybko i zagłuszają wszystkie chwasty, bo są od nich wyższe i bardziej żarłoczne.
Podobnie żarłoczny jest mak.
Po maku mało co wyrośnie, nawet na najżyźniejszych glebach - wystarczy mieć trochę praktyki chociażby z działek, kiedy nie było jeszcze kretyńskich zakazów uprawy najzdrowszych roślin.
Zamiast uprawy najcenniejszej rośliny na świecie, czyli konopi, która odchwaszcza i w dodatku dostarcza mnóstwa innych surowców do przemysłu włókienniczego, spożywczego, do budownictwa, farmacji, a przy okazji jest lekarstwem dla osób wycieńczonych chorobami nowotworowymi.
Ten kto w Polsce zakazał uprawy konopi i maku powinien wisieć.
Minister rolnictwa powinien natychmiast znieść WSZYSTKIE ZAKAZY UPRAWY KONOPI I MAKU, które zostały wprowadzone bezprawnie, bo na podstawie fałszywych przesłanek.
Argument, że narkomani są zagrożeni tymi roślinami jest tak samo sensowny jak stwierdzenie, że życie ludzi jest zagrożone przez samochody i wszystkie inne pojazdy mechaniczne, i dlatego należy zakazać produkcji tych pojazdów.
Marzy mi się życie w wolnym państwie, a nie w państwie kretyńskich przepisów.
Czy jestem za legalizacją narkomanii?
Ależ skąd!
Czy każdy, kto chce mieć własny mak do makowców jest narkomanem, tak jak miłośnik ptaków karmiący je siemieniem konopnym, które uwielbiają i zjadają w zimie jako największy przysmak?
Dlaczego naprawdę ekologiczne leki, czyli zioła, są niedopuszczalne, a jesteśmy truci chemią z koncernów farmaceutycznych?
Odpowiedź jest jedna - zioła nie dają łapówek rządzącym politykom...
|