Kiedyś to bandyci wysyłali odciętą głowę konia - by wystraszyć niepokornych.
Dzisiaj robi się publiczne pokazy jak ten - ze sparaliżowaniem Tanji Lund Erichsen - dyrektor ds. nadzoru nad bezpieczeństwem farmakoterapii w Duńskiej Agencji Leków, która podjęła decyzję o wycofaniu preparatu AstraZeneca.
http://zaprasza.net/a.php?article_id=36848
W Afryce kowid zbiera żniwa wśród polityków:
http://zaprasza.net/a.php?article_id=36860
Naprawdę odważny prezydent Tanzanii John Magufuli został zamordowany za skompromitowanie testów PCR.
Janusz Sanocki został
ZAMORDOWANY w szpitalu - bo kwestionował pandemię.
Był jednak na tyle nieostrożny, że oddał się w ręce medycznych morderców.
Nie ma dziś na świecie bardziej znienawidzonego przez eskimosów człowieka - niż Aleksander Łukaszenka.
Nawet Putin podkulił ogon i nawoływał kilka dnie temu Rosjan do szczepień.
Dlatego pozwolę sobie powtórzyć informację powielaną we wszystkich dziadowskich mediach.
Fakt, że zamiast ją ukrywać - specjalnie rozgłaszają oznacza, że bardzo im zależy na medialnym wydźwięku i zastraszaniu ludzi.
Łukaszenka miał zginąć 9 maja. 10 mln dolarów dla rebeliantów, 1 mln dla snajpera
"Alaksander Łukaszenka mówił w sobotę o potencjalnych zamachach na niego i "przewrocie" na Białorusi. Jak twierdzi, miał zostać zabity podczas parady wojskowej 9 maja. Przedstawił też inny scenariusz, według którego uzbrojeni ludzie mieli wejść na teren jego rezydencji.
W sobotę nieuznawany przez większość krajów świata prezydent Białorusi Alaksander Łukaszenka ujawnił szczegóły udaremnionego "zamachu" na niego i "przewrotu" w kraju. Według niego pierwotny plan zakładał likwidację Łukaszenki podczas parady wojskowej 9 maja. Ale, jak dodaje, organizatorzy zamachu nie wiedzieli, jak to zrobić, dlatego zrezygnowali z tego pomysłu.
Następnie rozważano atak na prezydencką limuzynę. Jak mówi Łukaszenka, w tym celu rebelianci kupili nawet i przywieźli na Białoruś granatniki. Ale taki scenariusz również nie mógł być zrealizowany, ponieważ ze względów bezpieczeństwa samochody w konwoju poruszają się z dużą prędkością, a prawdopodobieństwo dostania się do nich jest bardzo małe.
Według trzeciego scenariusza uzbrojeni ludzie mieli zaatakować wiejską rezydencję prezydenta. Jak podaje Łukaszenka, za zabicie prezydenta rebelianci mogli dostać 10 milionów dolarów, a dodatkowy milion kosztowałyby zleceniodawcę usługi snajpera.
Wiedzieliśmy o tym od dawna. Myślicie, że operacja zatrzymania ich w Moskwie nie była planowana? Śledziliśmy ich, mieli przyjechać do Mińska i przeprowadzić tę operację. Kontrolowaliśmy każdy ich krok - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Czytaj także: Białoruś delegalizuje europejskich producentów. Tych marek już nie spotkasz
Mieli zablokować Mińsk
Aleksander Łukaszenka zwrócił uwagę na jeszcze jeden szczegół. Według niego rebelianci chcieli zablokować Mińsk przy pomocy wojska, sił OMON-u, wojsk MSW i stacjonujących w mieście przedstawicieli białoruskiego KGB. Jak mówi, wszystkie te struktury są uzbrojone i gdyby można było zebrać je razem, wówczas rozpoczęłaby się "najstraszniejsza i najgorętsza wojna domowa, jakiej nie było w żadnym kraju".
Spiskowcy mieli też plany wyłączenia systemu elektroenergetycznego Mińska. Oznacza to, że planowany był cyberatak. Taką operację można przeprowadzić tylko na poziomie państwowym, kilku hakerów nie może sobie z tym poradzić. Prezydent Rosji Władimir Putin również zwrócił uwagę na ten fakt podczas niedawnych rozmów z Łukaszenką.
Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji oznajmiła w sobotę wieczorem, że zatrzymała w Moskwie dwóch białoruskich opozycjonistów, którzy mieli planować zamach na prezydenta Aleksandra Łukaszenkę. Według źródeł rosyjskich jeden z zatrzymanych miał "konsultować się ze Stanami Zjednoczonymi i Polską". Przedstawiciele tych krajów jak dotąd nie skomentowali doniesień."