Jakoś tak się dziwnie dzieje, że coraz więcej powiatów dostaje jakiś epidemiczny kolorek żółty albo czerwony. Najczęściej na podstawie "stwierdzonych nowych przypadków koronawirusa".
Każdy, kto ma dzięki internetowi i zdrowemu rozumowi jako takie pojęcia o wiarygodności testów (żadnej) wie, że wszystkie te wyniki mają taką samą wartość jak informacje o poziomie promieniowania w "Seksmisji" J. Machulskiego albo opis wspaniałości szat na ciele gołego władcy w "Nowych szatach cesarza" J. Ch. Andersena.
Ostatnio ktoś zwiększył ilość testów, więc i "przypadków" jest więcej. Dziwi mnie tylko, że nie wiadomo nic o Warszawie, szczególnie o Śródmieściu, gdzie jak widać w telewizorach, obywatele notorycznie chodzą bez maseczek i nawet występują w naszych telewizorach.
Przecież to tu w centrum decyzyjnym i administracyjnym Polski powinny być robione testy, a na posłach i innych politykach i urzędnikach - co 2 dni. W dodatku ich wyniki powinny być podawane do publicznej wiadomości, szczególnie, że są wykonywane na koszt podatnika. Powinny to być takie same testy jak w powiatach skazanych na czerwień.
Tymczasem cisza!
Więc wyobraźmy sobie stan, kiedy to z powodu koronawirusa w Sejmie, czerwony epidemiczny kolor spada na Śródmieście, albo i wszystkie inne dzielnice, bo przecież kolory dotyczą całych powiatów, a Warszawa jest chyba miastem na prawach powiatu. Wszystko staje, nie można wyjeżdżać, przyjeżdżać, wylatywać i przylatywać, wychodzić z domu, a jak kto się napatoczy, to won do kwarantanny.
Nie ma dowozu żywności, nie ma programów tv, ani radiowych z Warszawy. Nie ma dowództwa wojsk, prezydent siedzi zamknięty w pałacu, a cadyki w swoich siedzibach. Michnik zostaje odcięty od internetu, bo prądu nie ma. Ludzie zaczynają zjadać siebie nawzajem, bo nikt nie przywiezie do zadżumionych nawet niczego do jedzenia. Po wodę trzeba chodzić do najbliższej rzeczki. Ciepła nie ma, wszystkie grzejniki wodne zamarzają i pękają. Ścieki jak teraz płyną bezpośrednio do Wisły, o ile nie zamarzły w nieogrzewanych budynkach
Reszta Polski nawet o tym nie wie, bo telewizory niczego nie nadają. Komórki nie działają. Prowincja dziwi się tylko skąd tyle jakichś samolotów, a potem jakichś obcych żołnierzy. Niestety nikt nie ma broni więc nie może się bronić, ani nie ma gdzie uciec, bo ci żołnierze mają noktowizory i strzelają do każdego nawet po ciemku.
Obcy żołnierze chodzą bez masek. Naszych nie ma.
Niemożliwe? Na pewno?
|