Istnieje pewna możliwość, że misterny plan przejęcia kontroli nad Ludzkością - za pośrednictwem epidemii, zamieniono w epidemię strachu - bo nie udało się wyprodukować broni dostatecznie sterowalnej.
Ten cały "koronawirus" nie jest bardziej groźny - od najgroźniejszych szczepów grypy.
Przede wszystkim nie działa na ludzi zdrowych - którzy mają dobrze rozwinięty układ odpornościowy.
Tymczasem plany związane wywołaniem epidemii, przewidywały obecny okres ich realizacji.
Jakie to są plany?
Globalna zamiana "struktury własności", a więc grabież na niespotykaną do tej pory skalę.
Jeżeli wielkim światowym złodziejom udało się po 11 września 2001 roku wydrukować w FED biliony dolarów i wytransferować je na cały świat - to chcą dzisiaj dokończyć swojego dzieła.
Co jednak zrobić - by wywołać panikę - przy braku narzędzia strachu w postaci groźnego wirusa?
Wystarczy przykładowo zatruć tylko wybrane grupy społeczeństwa - by utrudnić wykrycie źródła zatrucia.
Jak można zatruć pensjonariuszy domów starców we Włoszech?
Albo zatruć pewien specyficzny rodzaj pożywienia, albo leki podawane seniorom.
Dlaczego prezentuję tak bardzo ryzykowne teorie - które dziś jeszcze trudno udowodnić?
Od stycznia br mam kontakt z osobą - która wykazywała wszystkie objawy SARS CoV2 i mimo mojej wyjątkowej wrażliwości na infekcje dróg oddechowych - zupełnie NIC mi się nie stało.
Nie leczyłem się NICZYM farmakologicznym.
Kiedy poczułem przedgrypowy ból głowy wdrożyłem kurację picia wywaru z soku czarnej porzeczki i posiłki w postaci rosołu.
ZERO jakichkolwiek lekarstw z apteki.
Tymczasem bliska mi osoba była jedną nogą w grobie - bo NIEDOUCZONY lekarz o mało Jej nie zabił - przypisując NA WIRUSA (!) bardzo silny antybiotyk!
Dowiedziałem się o tym - niestety po fakcie.
Mam blisko stuprocentową pewność, że to właśnie antybiotyk wywołał objawy uznane za typowe dla SARS CoV-2!
Ale - być może zadziałał w tym wypadku elektroniczny katalizator - w postaci silnego - bo wzmocnionego przez rozporządzenie SZUMOWINY - pola magnetycznego telefonii komórkowej vide:
http://zaprasza.net/a.php?article_id=35518
Tylko naiwni ludzie mogą myśleć, że lekarstwa są niegroźne dla organizmu.
Podam na to prosty przykład.
Pięćdziesiąt lat temu bardzo interesowałem się elektroniką. i miałem problemy z lutowaniem cieniutkich przewodów pokrytych lakierem izolacyjnym.
Ponieważ przewody były bardzo cienkie - to próba ściągnięcia lakieru kończyła się czasem ich przecięciem.
W przemyśle rozwiązywało się to przez zamoczenie w silnym kwasie azotowym. Ale dostęp do takiego kwasu był wtedy utrudniony.
Znajomy podpowiedział mi metodę wypalenia izolacji.
Wystarczyło przyłożyć do kabla polopirynę i nagrzewać ją lutownicą. Cały lakier ulegał destrukcji, a cyna powlekała drut.
Tak więc pospolita polopiryna okazała się po podgrzaniu równie silna - jak kwas azotowy.
Przykład drugi.
Istnieje pewna grupa związków chemicznych nazywanych "surfaktantami".
Nazywa się je "związkami powierzchniowo czynnymi", a tłumacząc na język zrozumiały preparatami - które rozpuszczają powierzchnię.
Dodawane są do większości środków czyszczących i kosmetyków.
W naturze również występują.
Proszę sobie wyobrazić, że wannę napełnioną wodą z niewielką ilością surfaktantów poddaje się wibracji do częstotliwości 1GHz.
Takie urządzenie nazywa się myjką ultradźwiękową i służy do mycia bardzo zabrudzonych części maszyn i silników.
Robi to bezszelestnie dużo szybciej - niż najsilniejsze myjki ciśnieniowe- nazywane popularnie Karcher.
A teraz przechodzę do meritum sprawy.
Proszę sobie wyobrazić, że nasączony związkami powierzchniowo czynnymi organizm człowieka - poddany zostaje wibracji o bardzo wysokiej częstotliwości?
Jak to ma miejsce obecnie - po blisko stukrotnym zwiększeniu mocy nadajników telefonii komórkowej.
Nawet ludzie wyśmiewający wszelkie teorie spiskowa przyznają, że w ostatnim czasie mają problemy ze snem i odczuwają dziwne emocje.
Czy więc
zjawisko o nazwie "covid-19" nie jest wypadkową działania antybiotyków w silnym polu magnetycznym?
Bardzo wymowne jest, że WSZYSTKIE instytucje rządowe na całym świecie robią z rzekomego wirusa bardzo tajemnicze zjawisko i w żaden sposób nie próbują wytłumaczyć naukowo - na czym to polega.
Tym bardziej jest to zastanawiające - gdy pisowski Minister zdrowia dobiera sobie "zespół ekspertów" do zarządzania epidemią - w którym są specjaliści od zarządzania strachem, a nie ma specjalistów lekarzy.