Był taki czas - gdy krytyczne opinie na temat rządzących - wyrażało jawnie tylko kilka osób.
Natomiast ogrom troli pluł na rządzącą Polską ekipę - ukryty pod różnorakimi nickami.
Kilkanaście lat temu byłym jedną z kilku osób, które wyrażały poglądy - podpisując się własnym nazwiskiem
Wzywałem wtedy niedobitki polskiej inteligencji - do jawnego wystąpienia przeciwko patologii rządzących, która prowadzi do unicestwienia Państwa Polskiego.
Za swoje wezwania nazywany byłem prowokatorem, który chce - by tajne służby poznały nazwiska rzekomych "patriotów".
Ja - jednak uważałem, że w obliczu masowego wystąpienia - nie ma się czego obawiać.
Nie myślcie jednak Państwo, że tak bezkarnie piętnuję zbrodniczy system panujący w Polsce.
Były - co najmniej trzy próby otrucia mnie i tylko ogromnie silnemu organizmowi zawdzięczam to, że jeszcze piszę niniejsze słowa.
Wolę jednak umrzeć stojąc - niż żyć na kolanach.
Urodziłem się człowiekiem, a nie pełzającym po ziemi karaluchem - jak większość polityków.
Z każdym nowym dniem obserwuję - jak wielkim - świadomościowym przemianom ulega społeczeństwo polskie. Ale wciąż nam daleko do normalności.
W międzyczasie zmieniłem zdanie o wielu środowiskach społecznych.
Dziesięć lat temu kontaktowałem się z działaczami ze środowiska "Racjonalista.pl".
Mieliśmy podobne poglądy ekonomiczne i racjonalizacja gospodarki łączyła nas wtedy. W międzyczasie ludzie ci skumali się z palikociarnią i prowadzą antykościelne ataki. A szczytem wszystkiego jest promowanie tego bezczelnego debila Hartmana.
Zdaję sobie sprawę, że popełniłem w tym momencie logiczny pleonazm, bo w samym słowie Hartman - zawarte jest określenie poziomy umysłowego.
Będąc świadomym - jak wiele zmian w świadomości Polaków należy jeszcze dokonać, każdego dnia przychodzi mi na myśl kilak tematów wartych omówienia.
I gdy zaczynam analizować, ktory jest szczególnie ważny - kończy sie czas dostępny na niezależną publicystykę i muszę wracać do innych prac.
Dlatego w sposób szkicowy nakreślam różnorakie myśli i publikuję od razu - najczęściej z błędami stylistycznymi i literówkami.
W przeciwnym wypadku dochodzi do sytuacji, że po miesiącach i latach odnajduję nieopublikowane teksty, które nie są już aktualne.
Chociaż dziś fundamentalnie różnię się w poglądach od wielu "racjonalistów" to właśnie racjonalizm jest podstawowym motorem mojego działania.
Religia należy do kategorii wiary, a o wierze ludzkiej się nie dyskutuje.
Można jednak racjonalnie spojrzeć na tą dziedzinę ludzkiej aktywności.
Dlatego nieraz przypominam, że kontynuując feudalne tradycje - 25 lat temu Kościół Katolicki poparł swoim autorytetem - rządząca w Polsce władzę.
W rezultacie czego - o ekonomii Balcerowicza rozmawiano wtedy
tylko w kategoriach wiary.
Przekręt Sorosa-Sachsa - nazywany dla zmyłki "planem Balcerowicza" zaliczony został do kategorii dogmatów, o których nie wolno było w ogóle dyskutować.
Wielką w tym role odegrał kardynał Józef Glemp.
W dniu wczorajszym trafiłem na artykuł zamieszczony na stronie Polonia Christiana - pod alarmującym tytułem
"Słychać diabelski rechot. Neopoganie nadciągają!"
http://www.pch24.pl/slychac-diabelski-rechot--neopoganska-nawalnica-nad-polska,35419,i.html
Autor artykułu nie zdobył się na refleksję dotyczącą przyczyn poszukiwania przez Polaków nowych wartości wiary.
A to przecież podłość i zdrada hierarchów Kościoła - jest tego główną przyczyną.
Nie byłem fanem księdza Tischnera. Znałem jego wykłady jeszcze sprzed czasu Solidarności, więc uodporniłem się na błyskotliwe konkluzje.
Ale z jednym zdaniem Tischnera zgadzam sie w zupełności i nieraz będę je powtarzał.
Tischner powiedział kiedyś: „nie znam nikogo, kto stracił wiarę po lekturze dzieł Marksa, ale znam kilku takich, którzy stracili ją po kontakcie z własnym proboszczem”.
Po tym - co z Polską zrobili agenci ukryci w Kościele Katolickim - wiele osób straciło wiarę.
I o takich rzeczach powinno się pisać wprost - przyjmując za zasadę uczciwą analizę poznawczą.
Zamiast tego ataki, które po raz kolejny dzielą Polaków.
Po latach mozolnej pracy wiem, że taran społeczny został wprowadzony w ruch i potoczy się i beze mnie.
Mogę w końcu zająć się swoimi sprawami.