W 74. rocznicę wyzwolenia niemieckiego obozu śmierci „Auschwitz-Birkenau” grupa polskich patriotów postanowiła zorganizować marsz poświęcony polskim ofiarom nazistowskich zbrodni. Zdaniem organizatorów powielana od lat wersja historii bagatelizuje męczeńską śmierć wielu naszych rodaków. Na dowód wskazują, że państwowe obchody mają miejsce tego dnia na terenie Brzezinki (Birkenau), gdzie ginęli głównie Żydzi. Budowę tego obozu rozpoczęto dopiero pod koniec 1941 r., tymczasem transporty Polaków do Auschwitz trafiały już od połowy 1940 r. Jeszcze przed rozpoczęciem marszu docierały sygnały, że część ludzi nie dojedzie, lub się spóźni ze względu na wnikliwe kontrole drogowe policji. Nie dotarł m.in. pojazd z nagłośnieniem, którego na trasie z Wrocławia zatrzymywano aż cztery razy! Na wysokości Rudy Śląskiej funkcjonariusze z nieoznakowanego radiowozu zarekwirowali dowód rejestracyjny, zatrzymując tym samym całą oprawę marszu. Na placu przed dworcem PKP w Oświęcimiu, skąd planowano start pochodu, czekała na patriotów grupka ludzi eksponujących flagi UE i Izraela oraz baner z napisem „Faszyzm Stop”. Po krótkiej wymianie zdań zwaśnione strony rozdzieliła policja. Marsz pokonał trasę kilku kilometrów i zatrzymał się w miejscu wskazanym przez policję. Nie udało się dojść do bram Muzeum Auschwitz ze względu na stumetrową strefę ochronną objętą zakazem pikietowania. Pochód zakończono płomiennymi przemówieniami uczestników i organizatorów. Nie był to jednak koniec uroczystości. Wyznaczono dwie kilkudziesięcioosobowe delegacje, których celem było oddanie hołdu pomordowanym Polakom oraz złożenie kwiatów pod historyczną ścianą śmierci. Mimo wcześniejszych ustaleń z dyrekcją Muzeum przybyłych na miejsce ludzi nie wpuszczono na teren byłego obozu. Minęło kilkadziesiąt minut zanim straż placówki otworzyła bramki. Kiedy okazało się, że należy poddać się jeszcze wnikliwej kontroli osobistej, a wszelkie przedmioty nie będące okryciem wierzchnim zostawić w depozycie, niektórym zgromadzonym zaczęły puszczać nerwy. W tym czasie dyrekcja Muzeum podjęła decyzję o opróżnieniu placówki z dziennikarzy. Na miejscu zostali jedynie ci, którym udało się zniknąć z oczu ochrony lub nie okazać wcześniej sprzętu. Choć wielokrotnie tego dnia patrioci poczuli się znieważeni, organizatorzy uroczystości i tak uznali ją za sukces. Ich zdaniem godnie uczczono pamięć pomordowanych przodków, zaprotestowano przeciw rewizji historii, a ponadto pod ścianą śmierci rozbrzmiał polski hymn i Rota. Od tego roku Marsz Pamięci Niemieckiego Obozu Auschwitz ma mieć charakter cykliczny.