Gdybym - w przesłaniu do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego - nie przedstawił stanu patologii w zarządzaniu kulturą polską - to przeszedłbym nad poniższym problemem do porządku dziennego.
Świadomy ogromu problemów - przed jakimi stanął nowy Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego dałem mu czas - na poznanie najważniejszych zagadnień.
Uprzedziłem jednak, że ma przysłowiowego "trupa w szafie" - w stworzonych przez Zdrojewskiego "regulaminach" Mecenatu Państwa.
Są to wyjątkowo bezczelnie - z pogwałceniem Prawa i elementarnych zasad kultury - ustawione procedury, których podstawowym celem jest finansowanie zaplecza politycznego Platformy Obywatelskiej.
Ich ewentualna zamiana - na finansowanie zaplecza PiS - jest niemożliwa do przeprowadzenia i z pewnością spotka się z atakiem podobnym do sprawy TK i TVP.
Ale najważniejszy dla mnie jest powrót do fundamentalnych norm kultury.
Bez tego - każda zmiana w MKiDN, będzie tylko zastąpieniem jednej kliki - przez drugą.
Nie protestowałem - gdy Gliński pozwolił na wypełnienie procedur Omilanowskiej - kończących się w listopadzie ubiegłego roku.
Ale jego zgoda na uruchomienie w tym roku kolejnych procedur - wedle tego samego schematu - wywołuje już mój sprzeciw!
Właśnie przeglądnąłem Program Ministra Kultury i Dziedzictwa narodowego "Promocja kultury Polskiej za granicą 2017 - promesa".
Przeznaczono na niego łącznie 9,5 miliona złotych
http://mkidn.gov.pl/pages/strona-glowna/finanse/programy-ministra/programy-mkidn-2016/promocja-kultury-polskiej-za-granica-2017---promesa.php
Czytając "regulamin" tego "Programu" można pomyśleć, że prymitywna baba uznaje się za kompetentną do decydowania o tym: co jest najważniejsze dla promocji polskiej kultury za granicą.
Rzecz jednak w tym, że w tym "regulaminie" ograniczono krąg ewentualnych wnioskodawców - do ludzi powiązanych z Urszulą Ślązak - Dyrektor Departamentu Współpracy z Zagranicą MKiDN.
Składana wnioski oceniać będzie tradycyjne tajny "zespół sterujący" a od jego tajnych ocen "odwołania": składać będą mogły tylko instytucje, które otrzymały minimum 50 procent możliwej punktacji.
Przypomnę tylko, że pod rządami Platformy Obywatelskiej wnioski Fundacji Promocji Kultury otrzymywały 0,75 z jednego procenta, podczas gdy "Golgota piknik" otrzymała 97 punktów - na sto możliwych.
Jeżeli Gliński unieważni oceny skorumpowanego - tajnego "zespołu sterującego" - to będzie to "zamach na demokrację".
Jeżeli wprowadzi własnych ekspertów to nazwą to dyktaturą.
Dotychczasowe błędy nic - nie nauczyły Glińskiego.
O czym z przykrością informuję.