Dyktatura to system - w którym zatyka się usta ludziom honoru po to - by grupa degeneratów mogła żyć dostatnio - kosztem reszty społeczeństwa.
W przeszłości dyktatura była nierozerwalnie związana z terrorem policyjnym. Ale dziś - w sytuacji zalewu informacyjnego dyktatura sprowadza się na ogół do przemilczenia.
Tyrani i ich sługusy udają, że pewne problemy i określeni ludzie w ogóle nie istnieją.
Dokładnie tak wygląda dyktatura w Trzeciej RP.
Istnieją jednak wypadki - gdy strach "nowoczesnych" despotów przybiera tradycyjną formę. Wtedy grasuje "seryjny samobójca", który eliminuje ludzi mających posłuch w społeczeństwie.
W ostatnich latach kilkakrotnie składałem w Prokuraturze zawiadomienie o przestępczej działalności kolejnych Ministrów Kultury i Dziedzictwa Narodowego, oraz Dyrektor jednego z departamentów tego Ministerstwa..
Kopie zawiadomień publikowałem na tym Portalu i przesyłałem je do polskojęzycznych mediów. Również tych - uważanych za opozycyjne.
Ani jedno z nich - nie poinformowało o tym fakcie.
Na pewno nieraz trafiali Państwo na informacje o zawiadomieniach Prokuratury w sprawie podejrzenia przestępstwa.
Ja nie formułowałem przypuszczeń, ale z pełną odpowiedzialnością karną - za wypowiadane słowa: oskarżałem kolejnych zbirów z Platformy Obywatelskiej.
O fakcie tym był również informowany newsroom Wirtualnej Polski.
Ale tam informacja przepadła bez śladu.
Przed chwilą przeczytałem, że WP zainteresowała się akurat wynurzeniami lewackiego politruka Sławomira Sierakowskiego, który napisał do Pawła Kukiza: "Pana ludzie to pseudopatrioci".
I z tej okazji pozwolę sobie wyjaśnić kilka zjawisk związanych z tym wydarzeniem.
Określenie "pseudopatrioci idioci" wprowadziłem do naszego słownictwa - ja osobiście, gdy piętnowałem ludzi nie potrafiących formułować własnych myśli i zamiast precyzyjnego wskazywania sprawców naszych nieszczęść - za każdym razem używali słowa "żyd".
Również ja zostałem przez nich uznany za "żyda".
Na całe szczęście to już odległa przeszłość.
Ale później nastały czasy dyktatury PO i programowego niszczenia polskiej kultury - gdy Bogdan Zdrojewski zablokował dostęp polskich artystów do społeczeństwa - przez obstawienie instytucji kultury politrukami z PO.
Skutkiem tego było również to, że w roku 2011 oddano prawo "reprezentowania" polskich artystów - politrukom z tak zwanej Krytyki Politycznej. A konkretnie Sławomirowi Sierakowskiemu.
Jakie on ma kwalifikacje - by występować jako artysta?
Są one oczywiste: wywodzi się z narodu wybranego.
Podstawowym celem tamtej decyzji Zdrojewskiego - był atak na PiS i wydumaną przez Tuska "sektę smoleńską". A Sierakowski był tylko narzędziem tego ataku.
Listkiem figowym była głupia Izraelka, która tą polityczną awanturę autoryzowała.
Po blisko dziesięciu latach - Sierakowski wykorzystuje moje określenie "pseudopatrioci", a polskojęzyczne media wszczynają nową awanturę polityczną względem Ruchu Narodowego.
To doskonale pokazuje rzeczywistych mocodawców WP.
Ja natomiast wykorzystuję to zjawisko do kolejnego wyjaśnienia mechanizmów politycznych we współczesnej Polsce.
Ani żaden z polityków Platformy Obywatelskiej, ani - tym bardziej członkowie Krytyki Politycznej - nie pozwą mnie do sądu o "ochronę dóbr osobistych".
Dyktatura przemilczenia właśnie na tym polega - by neutralizować przeciwników właśnie - przez przemilczenie.
Bo pozew skutkowałby przedstawieniem - posiadanych przeze mnie dowodów. A to byłoby groźne dla opisanych.
Foto: Sierakowski jako prowokator w opisanym wydarzeniu.