Pozwolę sobie odnieść się do wpisu na stronie Mirosława Dakowskiego na temat alfabetu czasów saskich. Warto by zalinkować ten wpis bo, po pierwsze,:
a) o ile odnosi się do źródeł oceny aktualnych dla XVIII wieku, to jest bardzo autentyczny, wręcz tożsamy, zarówno do czasów saskich, jak i obecnych,
b) zdaje się potwierdzać, że w chwili realnego, zagrażającego obecnej strukturze organizacji społeczeństwa - nawet, li tylko formalnej - niebezpieczeństwa, reakcja tegoż (niezwerbowanego do działań szkodliwych, świadomych) społeczeństwa sprowadza się do kilku, wzajemnie uzupełniających się, w zgodnym przewidywalnym efekcie destrukcyjnym, zachowań, które można określić, jako;
- moja chata z kraja,
- konsumpcja kompulsywna,
- ucieczka w mistycyzm,
- infantylizacja wtórna, która stanowi otoczkę przetrwalnikową, w celu uniknięcia posądzenia o zachowania z punktów wyżej, które mogą zostać osądzone jako wysublimowana postać konformizmu.
Niczym owe sardynki z wpisu o zachowaniach oceanu, które raczył był Pan onegdaj powołać w swoich wpisach.
Nie wiem, ale sprawy przyoblekają, coraz dynamiczniejszy i chyba nieodwracalny obrót.
Tzw. "zdarzenie smoleńskie", myślę, że w celu odbioru u ludzi, którzy być może uzyskali statystyczne ureprezentatowienie na poziomie prawie synergicznym, jeśli idzie o realny wpływ na opinię społeczną i przekaz poniżej - wywołało odczucie ostateczne, że cokolwiek by nie było bronione aksjomatami i aparatem pojęciowym cywilizacji, najogólniej to nazywając - łacińskiej i tak zostanie pogrzebane kłamstwem medialnego przekazu, który jest hasłem, a którego odzew tkwi w zaszczepieniu przekazu cywilizacji azjatyckich, w tym turańskiej, przenosząc to, choćby od Konecznego.
Takie refleksje mnie naszły w następstwie wspomnianego i ugruntowanego późniejszą wiedzą wpisu na stronach Pana Dakowskiego.
|