Wczoraj - po południu - otrzymałem w końcu informację z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, dotyczącą finansowania Malta Festiwal-Poznań.
Przytaczam ją w całości - bo każdy z wątków będzie dalej komentowany:
"Szanowny Panie,
w odpowiedzi na Pana e-mail z dnia 23 czerwca br., skierowany na ręce Pani Małgorzaty Omilanowskiej – Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego a dotyczący finansowania projektu „Malta Festival – Poznań”, uprzejmie informuję, że dotacja dla festiwalu przekazywana jest w ramach Programów Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego na podstawie:
Ustawy z dnia 25 października 1991r. o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej (Dz. U. z 2012 r. poz. 406)Ustawy z dnia 13 listopada 2003 r. o dochodach jednostek samorządu terytorialnego (Dz. U. z 2010 r. Nr 80, poz. 526, z późn. zm.)
Ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (Dz. U. Nr 162, poz. 1568, z późn. zm.)
Ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych (Dz. U. Nr 201, poz. 1540, z późn. zm.)
Jednocześnie pragnę poinformować, że festiwal od wielu lat otrzymuje dotacje w trybie trzyletnim w ramach Programu MKiDN „Wydarzenia artystyczne” priorytet „Teatr i taniec”. W latach 2010-12 i 2013-15 dotacja dla festiwalu wynosi 1 000 000 zł rocznie. Wielkość dotacji jest odzwierciedlaniem wysokiej oceny niezależnych ekspertów biorących udział w selekcji wniosków – w ostatnich latach w toku procedury konkursowej festiwal uzyskuje pierwszą pozycję rankingową.
Z poważaniem
dr Zina Jarmoszuk
Dyrektor Departamentu Mecenatu Państwa "
(Koniec odpowiedzi z Ministerstwa.)
Tłumacząc to na język polski wyjaśniam, że w roku 2013 - jeden z dyrektorów MKiDN otrzymał od razu trzy miliony na kolejne lata działalności swojego "Festivalu", bo po polsku pisać nie dziś jest trendy.
Wspomnianą przez Zinę Jarmoszuk "wysoką ocenę" zagwarantowały osoby powiązane z Michałem Merczyńskim i uzależnione od jego działalności - jako Dyrektora Narodowego Instytutu Audiowizualnego.
Nie dziwi więc, że otrzymał 97 punktów - na 100 możliwych.
Tak zwani "niezależni eksperci" to specjalnie wyselekcjonowani - młodzi ludzie, którzy nie posiadają odpowiednich kwalifikacji do oceny wydarzeń artystycznych, ale wyspecjalizowały się w dyspozycyjności i lizusostwie.
Oto ich nazwiska:
Przewodniczący: Łukasz Gajewski, Departament Mecenatu Państwa
Marta Keil
Anna Królica
Danuta Labijak
Bartłomiej Miernik
Jacek Wakar
Przypomnę w tym miejscu, że podobnie "niezależni eksperci Ministra", przyznawali naszym projektom bardzo niską ocenę w przypadku projektu edukacyjno - badawczego "Deprecjacja polskiej kultury pod rządami Bogdana Zdrojewskiego" - wszyscy dali nam zero punktów.
Jeżeli Ministerstwo kultury i Dziedzictwa Narodowego powołuje się na "wolność" sztuki - to również negatywne wypowiedzi odnośnie polityki kulturalnej - powinny być analizowane.
Jak - już kiedyś napisałem: Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego korzysta ze stalinowskiej taktyki fałszowania wyborów, która zawiera się w stwierdzeniu "nie ważne kto głosuje, ważne kto głosy liczy".
Dlatego wszystkich - rzekomych ekspertów Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego uznać należy za dyspozycyjnych aparatczyków - pozbawionych elementarnych norm etyki i kultury.
Ale w dniu wczorajszym - nowa Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego - opublikowała swoją wypowiedź dla ogólnopolskiego dziennika. Jej treść budzi ogromne przerażenie, bo dowodzi, że neostalinowska polityka Platformy Obywatelskiej - wobec polskiej kultury - będzie dalej realizowana.
I znów posłużę się cytatami, by wykazać zarówno perfidię - jak też ubóstwo umysłowe - nowej ministry Kultury.
Omilanowska powiedziała na wstępie:
"Nie lubię wypowiadać się na tematy, o których nie mam pojęcia, dlatego w przeciwieństwie do wielu protestujących zapoznałam się z zapisem spektaklu Rodrigo Garcia. Byłam nim tak głęboko poruszona, że zrobiłam to dwukrotnie - powiedziała minister Małgorzata Omilanowska. – Garcia opowiada o tym, że nasza cywilizacja nie wytworzyła instrumentów, które wyzwoliłyby go z lęku przed śmiercią. Jednocześnie odwołuje się do wielu zainspirowanych przez chrześcijaństwo arcydzieł, co składa się na niezwykłe wizualne bogactwo widowiska. Paradoksem jest to, że twórca polemizuje z chrześcijaństwem, ale nie wychodzi poza jego krąg. Jestem przekonana, że chrześcijaństwo jest gotowe do polemiki na swój temat."
Gratuluję Pani ministrze znajomości języka hiszpańskiego. Zapewne potrafi rozpoznać niuanse wypowiedzi i grę metafor zawartych w happeningu "Golgota Piknik".
Ja nie znam hiszpańskiego, ale w zachowaniu statystów na scenie - nie znajduję żadnych przejawów warsztatu aktorskiego - poza zlepkiem bulwersujących prowokacji.
Jako historyk sztuki - musiała Małgorzata Omilanowska widzieć wiele dział sztuki odwołujących się do tradycji chrześcijańskiej. Ale ja - mimo czterdziestoletnich studiów nad historią sztuki nie znalazłem w tym spektaklu żadnego "bogactwa wizualnego" i "polemiki z chrześcijaństwem" - o których wspominała Omilanowska.
Nie mogę jednak wykluczyć, że "autor" tego badziewia - za takie uważa swoje działania.
Od dłuższego czasu trwa proces deprecjacji kultury na świecie i obniżenia standardów kultury. Żyjemy dziś w kulturowym średniowieczu, które zaprzepaściło dorobek wieków minionych.
Dla ludzi, którzy nie znają tego dorobku - najgorsze śmieci jawią się jako przejawy kultury.
Ale Małgorzata Omilanowska jest podobno historykiem sztuki Czy na pewno posiada takie wykształcenie?
Dalsze słowa tej kobiety wywołują już tylko odruch wymiotny:
"Tacy kuratorzy, artyści i dyrektorzy jak Fabio Cavallucci w Zamku Ujazdowskim, Jan Klata w Starym Teatrze i Michał Merczyński na Malta Festival, swoim dorobkiem udowodnili, że są ludźmi kultury świadomymi swych decyzji artystycznych – powiedziała. – Zasługują na szacunek oraz wsparcie dotacjami z publicznej kasy, bo ich prace mają wysoką jakość, choć dla niektórych mogą wydać się kontrowersyjne."
"Minister Omilanowska przypomniała, że w dotychczasowej praktyce sądy swoim orzeczeniami potwierdziły autonomię twórców, tam gdzie nie było naruszeń prawa. – Wszystkie wypowiedzi artystyczne, jakie mogły wywołać kontrowersje, miały miejsce nie w przestrzeni publicznej, lecz zamkniętej i były opatrzone stosownymi ostrzeżeniami – powiedziała minister Omilanowska. – Tym większa jest moja obawa, że forma obecnych protestów może wywołać u artystów, kuratorów, dyrektorów odruch autocenzury."
Młodym ludziom, którzy czytają te słowa, a nie znają zbyt dobrze historii PRL-u, proponuję przesłuchać cykl reportaży pod tytułem "Errata do biografii".
Szczególnie te odcinki, które dotyczą powojennych losów - wybitnych przedwojennych artystów.
Dowiecie się wtedy - jak z premedytacją izolowano i psychicznie niszczono - znienawidzonych przez stalinowskich bandytów - artystów polskich.
Działania tak zwanego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego - pod rządami Donalda Tuska są naturalna konsekwencją tej polityki.
Po zablokowaniu znienawidzonych przez tą ekipę artystów - daje się Wam do wyboru tylko tych, którzy realizują strategię deprecjacji polskiej kultury.
To nie tylko Cavallucci, Klata i Merczyński stali się symbolami upadku polskiej kultury. Dodać mogę dziesiątki nazwisk, ale w pierwszym rzędzie Morawińską, Wróblewską., Rottenberg - osoby wykazujące bardzo poważne problemy psychiczne.
Gdyby rzeczywiście Małgorzata Omilanowska dbała o "wolność sztuki" - to dałaby Polakom możliwość wyboru pomiędzy patologiami, które tylko jej środowisko uznaje za "sztukę", a twórczością osób niezaangażowanych politycznie i również tych, którzy popierają opozycję.
Ale w "katowniach" Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, morduje się Kulturę Narodu Polskiego.
Wszystkie stanowiska decyzyjne odsadziła neostalinowska hołota i żydohołota, które pilnują, by żaden przejaw patriotycznej kultury polskiej nie dotarł do Narodu Polskiego.
Ci ludzie są równie bezczelni - jak ich stalinowscy protoplaści.
Niezależnie o tego - co Polacy będą chcieli zobaczyć w instytucjach kultury - to zawsze będzie to antypolska propaganda ukierunkowana na zniszczenie tradycyjnych wartości etyki i kultury.
Gdyby w moich słowach był choć cień nieprawdy - to już dawno otrzymałbym odpowiedź na wielokrotnie ponawiane pytania merytoryczne wobec Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego i jego "ekspertów".
Ci ludzie twierdzą, że posiadają jakieś kompetencje w dziedzinie kultury, ale nie potrafią odpowiedzieć na najprostsze pytanie, dotyczące ich rozumienia kultury.
A po bardzo ostrym przyrównaniu ich do stalinowskich oprawców kultury polskiej - winni mnie pozwać do sądu.
Doskonale wiedzą jednak, że posiadam wszystkie niezbędne dowody - by dowieść ich przestępczych działań i nie wyroku sądu się obawiają - bo sądy w Polsce są dyspozycyjne, ale wypłynięcia moich artykułów na forum ogólnopolskie.
Dlatego będę robił swoje, aż ta stróżka prawdy nasączy większość Społeczeństwa Polskiego.
I na koniec perełka tego neostalinowskiego nieRzadu:
"Minister Omilanowska zadeklarowała, że jej starania związane z przyszłorocznym budżetem mają zapewnić nowym instytucjom środki na artystyczną działalność. W przyszłym tygodniu premier Donald Tusk powoła nowego wiceministra kultury, którego zadaniem będzie doprowadzenie do uchwalenia nowej ustawy audiowizualnej."
Będziemy mieli nowy podatek - z którego finansowane będą wszelkie patologie.
Zarówno nowy podatek - jak też tryb finansowania przedstawienia "Golgota piknik" - jest sprzeczny z obowiązującym Prawem.
Wskazane powyżej - przez Zinę Jarmoszuk ustawy dotyczą jedynie właściwości organu upoważnionego do prowadzenia działań w zakresie kultury.
Nie precyzują jednak szczegółowych rozwiązań prawnych. Dlatego Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego podlega tym wszystkim przepisom, które dotyczą Administracji Państwowej.
Odkąd władzę w Polsce przejęła Platforma Obywatelska to MKiDN uważa, że nie dotyczy go żadne polskie ustawodawstwo. Działają więc w warunkach przestępstwa ciągłego - niczym mafia!
Nowa "ministra kultury bardzo wyraźnie wskazała kontynuację polityki deprecjacji polskiej kultury.
Straciła wszelki instynkt samozachowawczy, bo dni tego nieRządu są policzone.
P.S
Może jednak grabarze kultury w Polsce dogadają się między sobą.
Merczyński twierdzi, że zaatakowała go "czarna komuna", a Omilanowska odwrotnie, że ta patologia jest "polemiką z chrześcijaństwem".
A teraz prywatnie do Pani Omilanowskiej:
uczestniczyła Pani w przestępczych działaniach Bogdana Zdrojewskiego.
Gdyby posiadała Pani choć gram rozumu - to szybkimi krokami wycofała się z patologii realizowanych pod rządami tego człowieka.
Widać jednak był on tylko nieudolnym figurantem, a antypolską politykę MKiDN tworzyły inne osoby.
Piętnaście lat temu byłem jedynym, który przeciwstawił się patologiom wprowadzanym w polską kulturę.
Dziś są już setki tysięcy - o ile nie miliony Polaków protestujących przeciwko deprecjacji kultury.
W każdej chwili gotów jestem podjąć merytoryczną dyskusję na temat polityki Platformy Obywatelskiej wobec polskiej kultury i obiecuję powstrzymać się od podsumowań prowadzonej polityki.
Jeżeli Pani, Pani podwładni - bądź którykolwiek z rzekomo "niezależnych ekspertów" Ministerstwa posiadają odpowiednie kwalifikacje - to mogą spróbować dowieść błędu w moich analizach. Jawnie - na forum publicznym. A nie mordować polską kulturę w katowniach MKiDN.
Artysta i teoretyk kultury Artur Łoboda
Polskie Niezależne Media
Fundacja Promocji Kultury
www.fundacja.zaprasza.eu
Foto: nowa "ministra" od kultury Małgorzata Omilanowska.
|