ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Inne artykuły

Putin na Westerplatte w 2009 roku wobec prawdy historycznej  
13 sierpień 2009      Iwo Cyprian Pogonowski
Karta Dużej Rodziny z opłatami za leki dla dzieci. 
17 październik 2014      www.polskawalczaca.com
Nowotwory i inne choroby „szybko się rozwijają” wśród osób zaszczepionych przeciwko COVID-19 
14 kwiecień 2023      Zoey Sky
Zmarł rzeźbiarz Andrzej Pityński 
18 wrzesień 2020     
Madsen Cites Mossad in Norway Terror  
1 sierpień 2011      Wayne Madsen
Krzycząca cisza - film "Punkt kontrolny" 
15 luty 2013      Artur Łoboda
Uniwersalny Robot HAARP "pierze, gotuje, a jak trzeba to i w łóżku usługuje" 
7 wrzesień 2010      MG
Pod białą flagą PiS 
27 kwiecień 2016      Artur Łoboda
Przyczynek do historii Krakowskiego Kazimierza 
11 luty 2016      Artur Łoboda
Polsce potrzebna grupa specjalsitow a nie nowe partyjki 
17 maj 2015      Bars
Covid to od początku była mistyfikacja 
12 marzec 2021     
Szwajcarzy chcą pokrycia waluty w złocie  
3 październik 2014      www.polskawalczaca.com
Plan zniszczenia polskiej kultury (3) 
29 sierpień 2012      Artur Łoboda
Główny rozgrywający - "gazeta.pl"  
14 kwiecień 2010      Artur Łoboda
12 krajów wycofuje ograniczenia COVID, Izrael znosi „zieloną przepustkę” 
4 luty 2022     
Komu potrzebna jest w Polsce monarchia? 
7 sierpień 2014      Artur Łoboda
Dalej brak dowodu naukowego na skuteczność szczepień 
5 październik 2020      Artur Łoboda
Pognać mediatora 
22 lipiec 2024      Artur Łoboda
Konflikt: Pakistan vs USA i NATO?  
28 listopad 2011      Iwo Cyprian Pogonowski
Dziś już nikt nie powie, że czarne jest czarne a białe jest białe 
13 listopad 2011      Artur Łoboda

 
 

MARZEC 1968 - wspomnienie - WIESŁAW SOKOŁOWSKI

Marzec 1968
Z Grzesiem powędrowałem sobie dalej.

Jako młody człowiek nie zdawałem sobie sprawy tak do końca w jakiej żyję rzeczywistości. Ale były takie momenty, które wryły się w moją pamięć i stały się takim punktem odniesienia na przyszłość. Oto jeden z nich. Rok 1968 i tzw. wydarzenia marcowe. Miałem próby ze swoim zespołem literackim „So-Doma” w piwnicy „Largaktil” na Rynku Starego Miasta w Warszawie. Próby odbywały się w godzinach południowych. Po jednej z nich wracałem już dziś nie żyjącym malarzem Grzegorzem Paciorkiem.
Z „Largaktilu” idzie się koło Bazyliszka, następnie z Rynku Starego Miasta wchodzi się w ul. Świętojańską przechodząc obok Katedry św. Jana.
Widok na Plac Zamkowy ze Świętojańskiej był inny niż dziś. Wtedy nie było jeszcze Zamku Królewskiego, tylko z ziemi na kilkadziesiąt centymetrów wystawały fundamenty.
Wychodzimy więc na Plac Zamkowy i widzimy jak od strony Krakowskiego Przedmieścia podjeżdża kilka autobusów z których wyskakują w dresach wysportowane osiłki. Łapią po drodze wszystko co się da, a przede wszystkim stojące tam ławki a także wyciągają płyty chodnikowe i z tymi ławkami i płytami owi „sportowcy” lecą nad trasę WZ, by przy okrzykach niewiadomego chowu rzucać owe przedmioty na jadące w dole samochody.

Wschodnia część Placu Zamkowego jest tarasem widokowym na Wisłę, na trasę WZ a teraz nawet widać Stadion Narodowy. Kiedy podejdziesz z tej strony na kraniec Placu Zamkowego, to widać jak kilka metrów w dole suną non stop tramwaje, autobusy, samochody. I na to wszystko, na naszych oczach, leciały wtedy płyty chodnikowe, ławki w okuciach żelaznych. Czy ktoś tam był na dole i czy coś jechało – nie wiem.
Staliśmy jak wryci, zszokowani wręcz sparaliżowani. Ta nawała trwała dobrych kilka minut – a „sportowcy” jak zjawili się nie wiadomo skąd, tak zniknęli nie wiadomo gdzie. W pewnym momencie jakby rozpłynęli się w powietrzu. Więc my z Grzesiem idziemy dalej a dochodząc do środka Placu Zamkowego widzimy, że zjawia się kolejna partia autobusów z których tym razem wylewa się sławetne MO z pałami i zaczyna okładać ducha winnych przechodniów. Co więcej, okrąża ich i parceluje w takie kilkunastoosobowe grupki.
Te otoczone przez MO grupki ludzi - a tą akcją jest objęty cały Plac Zamkowy - są poddane procedurze ustalania tożsamości .
Nas z Grzesiem otoczono tuż przy dzwonnicy kościoła św. Anny. Postawiono pod murem, kazano ręce podnieść do góry i założyć je na kark. Następnie odwrócono nas twarzą do ściany.
Pamiętam jak dziś te kopnięcia w kostki u nóg, gdzie odruchowo nogi rozstawiały się w takim rozkroku. Tak staliśmy kilka dobrych minut. Kątem oka widziałem jak delikwenci pod murem są rewidowani. Osoba wyznaczona do tego celu wyciągała portfel i grzebiąc w nim z reguły znajdowała tam dowód osobisty, który podawała oficerowi w rogatywce.
Pamiętam, że oficerek był taki mały, z trzema gwiazdkami i w czarnych skórkowych rękawiczkach. Te rękawiczki musiały bardzo przylegać do dłoni i palców, gdyż bez trudu mógł w nich przeglądać dowód osobisty. Pamiętam także, że miał przewieszoną przez ramię także ze skóry taką „oficerkę”.
Czyli, dowód osobisty brał „oficerek” w swoje czarne skórkowe rękawiczki i w wielkim skupieniu przeglądał stroniczka po stroniczce. Robił to wolno, jak na zwolnionym filmie. Po przejrzeniu - jednych puszczał innych nie – tych których zatrzymywał, pojedynczo w asyście dwóch funkcjonariuszy odprowadzało do autobusów, których coraz więcej pojawiało się na Placu Zamkowym.
Miałem na sobie taką obszerną zieloną kurtkę. W lewej kieszeni był portfel z dokumentami a w prawej kieszeni miałem młotek; szliśmy z próby, gdzie montowaliśmy jakieś elementy scenografii.
Gdy pomyślałem o młotku i o tej rewizji co mnie czekała, zrobiło mi się gorąco – pot oblał mnie całego.
Stałem i czekałem na to co ma się za chwilę stać. Ruchu nie mogłem zrobić żadnego, bo ręce miałem na karku, nogi rozstawione. Każdy nawet najdrobniejszy gest mego ciała nie umknąłby uwadze kilku stojących gliniarzy z pałami w ręku i z bronią przy pasie.
Staliśmy z Grzesiem i czekaliśmy co z tego wyniknie. Najpierw Grzesiu, przeszukali go i znaleźli legitymację w której było napisane, że jest zameldowany w „Dziekance”. „Oficerek” coś zagadnął do niego. Grzesiu coś mu powiedział wskazując na mnie. Instynktownie odwróciłem się do nich i opuściłem ręce. Następnie z kieszeni wyjąłem portfel, wyjmując legitymację szkoły muzycznej, gdzie także był mój meldunek w „Dziekance”. Twarz „oficerka” rozchmurzyła się, popatrzył wręcz z sympatią na nas i puścił nas wolno. Kordon glinarzy rozstąpił się i my z Grzesiem powędrowaliśmy sobie dalej.
9 marzec 2018

www.trwanie.com 

  

Komentarze

  

Archiwum

xxx
grudzień 10, 2006
Przewlekłość względna
marzec 8, 2009
Witold Filipowicz
PiS: Pitera chwali Hitlera
wrzesień 18, 2007
Kto - kogo obraża?
maj 25, 2008
Artur Łoboda
Politycznie, trupi zaduch
grudzień 12, 2005
Marek Olżyński
Polska skazana na porażkę
grudzień 10, 2002
zaprasza.net
Złodziejskie rekomendacje
kwiecień 24, 2003
Artur Łoboda
Polonia Pięciu Kontynentów
maj 13, 2005
zaprasza.net
Święto bez pracy. A nomenklatura bawi się dalej
maj 1, 2003
PAP
Antypolska propaganda Grossa
luty 23, 2008
...
"Mondre rady, mondre rady, mondre rady..."
grudzień 22, 2008
Artur Łoboda
Czy Państwo musi być bezradne wobec koszmarnych cen mieszkań?
styczeń 15, 2007
Mirosław Naleziński, Gdynia
Nowa wojna - nic nowego
marzec 20, 2007
wasylzly
Albanian Organ Market
kwiecień 29, 2008
przeslala Elzbieta Gawlas Toronto
Prezentacja multimedialna "Wspaniały Kraków"
styczeń 17, 2005
redakcja zaprasza.net
Prawa i wolności w naszej spółdzielczości
grudzień 13, 2008
Witold Filipowicz
Polska - bogaty kraj
maj 1, 2003
http://www.se.com.pl/
Jak uratować Polskę i świat - przed kryzysem?
luty 18, 2009
Artur Łoboda
Czy Osama pomoże?
październik 29, 2006
Dziennik zwiazkowy
Przestępcy którzy zdobyli władzę by okradać Polaków
marzec 16, 2009
Artur Łoboda
 


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media