ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Inne artykuły

Protest Młodzieży Wszechpolskiej pod Teatrem Dramatycznym przeciwko lewackiemu spektaklowi  
21 kwiecień 2016      Independent Video Press
Racja jest po ich stronie 
7 maj 2015      Kacper Gizbo
Ból 
2 wrzesień 2010      Goska
Głupek minister 
16 kwiecień 2020     
COVID był śmiertelnym żydowskim spiskiem 
10 styczeń 2022     
A BRIEF HISTORY OF THE POLISH LANGUAGE 
3 styczeń 2014      Iwo Cyprian Pogonowski
15 metrowy POMNIK PRAWDY ! STANIE U ks.RYDZYKA NA JEGO POSESJI 
28 grudzień 2017      ,m,,,,,
Zygmunt Jan Prusiński TAJEMNE OBCOWANIE - część piąta 
6 kwiecień 2021      Zygmunt Jan Prusiński
O tym, dlaczego Pan Świata nie zezwoli nam na odrodzenie "res socialis" 
27 lipiec 2010      GMarek Głogoczowski
SĄDY KAMIENUJĄ WYROKAMI ? – wiersz – WIESŁAW SOKOŁOWSKI 
21 sierpień 2014      www.trwanie.com
Banki na luzie 
13 październik 2010      Goska
PiS zamiast... 
17 styczeń 2017     
Konstytucja Kwaśniewskiego - akt haniebny 
22 grudzień 2015      Artur Łoboda
Jak w ciągu miesiąca obalić Rząd PiS? 
18 marzec 2020     
Noworoczne Orędzie Prezydenta Polski Andrzeja Dudy  
31 grudzień 2015      Artur Łoboda
Jak Bill Gates przygotowywał się do wojny kowidowej? 
20 grudzień 2020      Artur Łoboda
Nie trzeba odkrywać Ameryki 
20 styczeń 2017     
Zbigniew Brzezinski: A New Era of Populism is Upon Us 
21 wrzesień 2011      Debbie Menon
Zygmunt Jan Prusiński WNĘTRZE CIENIA - część druga 
3 marzec 2021      Zygmunt Jan Prusiński
47 badań potwierdza nieskuteczność masek na Covid, a 32 kolejne potwierdzają ich negatywny wpływ na zdrowie 
27 lipiec 2021     

 
 

MARZEC 1968 - wspomnienie - WIESŁAW SOKOŁOWSKI

Marzec 1968
Z Grzesiem powędrowałem sobie dalej.

Jako młody człowiek nie zdawałem sobie sprawy tak do końca w jakiej żyję rzeczywistości. Ale były takie momenty, które wryły się w moją pamięć i stały się takim punktem odniesienia na przyszłość. Oto jeden z nich. Rok 1968 i tzw. wydarzenia marcowe. Miałem próby ze swoim zespołem literackim „So-Doma” w piwnicy „Largaktil” na Rynku Starego Miasta w Warszawie. Próby odbywały się w godzinach południowych. Po jednej z nich wracałem już dziś nie żyjącym malarzem Grzegorzem Paciorkiem.
Z „Largaktilu” idzie się koło Bazyliszka, następnie z Rynku Starego Miasta wchodzi się w ul. Świętojańską przechodząc obok Katedry św. Jana.
Widok na Plac Zamkowy ze Świętojańskiej był inny niż dziś. Wtedy nie było jeszcze Zamku Królewskiego, tylko z ziemi na kilkadziesiąt centymetrów wystawały fundamenty.
Wychodzimy więc na Plac Zamkowy i widzimy jak od strony Krakowskiego Przedmieścia podjeżdża kilka autobusów z których wyskakują w dresach wysportowane osiłki. Łapią po drodze wszystko co się da, a przede wszystkim stojące tam ławki a także wyciągają płyty chodnikowe i z tymi ławkami i płytami owi „sportowcy” lecą nad trasę WZ, by przy okrzykach niewiadomego chowu rzucać owe przedmioty na jadące w dole samochody.

Wschodnia część Placu Zamkowego jest tarasem widokowym na Wisłę, na trasę WZ a teraz nawet widać Stadion Narodowy. Kiedy podejdziesz z tej strony na kraniec Placu Zamkowego, to widać jak kilka metrów w dole suną non stop tramwaje, autobusy, samochody. I na to wszystko, na naszych oczach, leciały wtedy płyty chodnikowe, ławki w okuciach żelaznych. Czy ktoś tam był na dole i czy coś jechało – nie wiem.
Staliśmy jak wryci, zszokowani wręcz sparaliżowani. Ta nawała trwała dobrych kilka minut – a „sportowcy” jak zjawili się nie wiadomo skąd, tak zniknęli nie wiadomo gdzie. W pewnym momencie jakby rozpłynęli się w powietrzu. Więc my z Grzesiem idziemy dalej a dochodząc do środka Placu Zamkowego widzimy, że zjawia się kolejna partia autobusów z których tym razem wylewa się sławetne MO z pałami i zaczyna okładać ducha winnych przechodniów. Co więcej, okrąża ich i parceluje w takie kilkunastoosobowe grupki.
Te otoczone przez MO grupki ludzi - a tą akcją jest objęty cały Plac Zamkowy - są poddane procedurze ustalania tożsamości .
Nas z Grzesiem otoczono tuż przy dzwonnicy kościoła św. Anny. Postawiono pod murem, kazano ręce podnieść do góry i założyć je na kark. Następnie odwrócono nas twarzą do ściany.
Pamiętam jak dziś te kopnięcia w kostki u nóg, gdzie odruchowo nogi rozstawiały się w takim rozkroku. Tak staliśmy kilka dobrych minut. Kątem oka widziałem jak delikwenci pod murem są rewidowani. Osoba wyznaczona do tego celu wyciągała portfel i grzebiąc w nim z reguły znajdowała tam dowód osobisty, który podawała oficerowi w rogatywce.
Pamiętam, że oficerek był taki mały, z trzema gwiazdkami i w czarnych skórkowych rękawiczkach. Te rękawiczki musiały bardzo przylegać do dłoni i palców, gdyż bez trudu mógł w nich przeglądać dowód osobisty. Pamiętam także, że miał przewieszoną przez ramię także ze skóry taką „oficerkę”.
Czyli, dowód osobisty brał „oficerek” w swoje czarne skórkowe rękawiczki i w wielkim skupieniu przeglądał stroniczka po stroniczce. Robił to wolno, jak na zwolnionym filmie. Po przejrzeniu - jednych puszczał innych nie – tych których zatrzymywał, pojedynczo w asyście dwóch funkcjonariuszy odprowadzało do autobusów, których coraz więcej pojawiało się na Placu Zamkowym.
Miałem na sobie taką obszerną zieloną kurtkę. W lewej kieszeni był portfel z dokumentami a w prawej kieszeni miałem młotek; szliśmy z próby, gdzie montowaliśmy jakieś elementy scenografii.
Gdy pomyślałem o młotku i o tej rewizji co mnie czekała, zrobiło mi się gorąco – pot oblał mnie całego.
Stałem i czekałem na to co ma się za chwilę stać. Ruchu nie mogłem zrobić żadnego, bo ręce miałem na karku, nogi rozstawione. Każdy nawet najdrobniejszy gest mego ciała nie umknąłby uwadze kilku stojących gliniarzy z pałami w ręku i z bronią przy pasie.
Staliśmy z Grzesiem i czekaliśmy co z tego wyniknie. Najpierw Grzesiu, przeszukali go i znaleźli legitymację w której było napisane, że jest zameldowany w „Dziekance”. „Oficerek” coś zagadnął do niego. Grzesiu coś mu powiedział wskazując na mnie. Instynktownie odwróciłem się do nich i opuściłem ręce. Następnie z kieszeni wyjąłem portfel, wyjmując legitymację szkoły muzycznej, gdzie także był mój meldunek w „Dziekance”. Twarz „oficerka” rozchmurzyła się, popatrzył wręcz z sympatią na nas i puścił nas wolno. Kordon glinarzy rozstąpił się i my z Grzesiem powędrowaliśmy sobie dalej.
9 marzec 2018

www.trwanie.com 

  

Komentarze

  

Archiwum

Do umundurowania wystąp
lipiec 20, 2007
Marek Olżyński
Jak mówić dużo nie mówiąc nic
luty 27, 2003
Nazistowskie wzorce wciąż żywe
czerwiec 3, 2004
Kamienice już nie nasze
maj 7, 2005
Iwona Kamieńska
Jest pan 0!!!!!!!!!
sierpień 25, 2007
Bogusław
Balcerowicz musi zostać
kwiecień 6, 2006
List Layli Anwar do Saddama Husseina.
styczeń 9, 2007
tezlav von roya
Co z tą Polską? Kto powstrzyma dalszy upadek Polski?
luty 14, 2005
Ekonomista
Rasowy analfabeta
luty 20, 2006
Zygmunt Jan Prusiński
Pieniądze nie śmierdzą
lipiec 18, 2002
PAP
Radny czy członek ?
lipiec 5, 2002
PAP
Tupet - metoda na biznes
luty 8, 2008
Małgorzata Stawarz - numerolog
Ukradnij sobie na zdrowie
kwiecień 16, 2003
Andrzej Kumor
Koniec Dominacji Świata przez USA?
sierpień 22, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
Globalny Mit Holokaustu
sierpień 13, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Co ci zrobiono Polsko
czerwiec 16, 2004
Seksskandal: List metropolity do wiernych Niedziela, 16 marca (10:14)
marzec 16, 2008
PAP
The Rise of Judeo-American "Poland"
luty 11, 2006
Marek Glogoczowski
Głupota czy agentura
marzec 28, 2007
Artur Łoboda
Globalizm w wykonaniu Kaczynskich
marzec 6, 2007
przeslala Elzbieta
 


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media