ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Inne artykuły

Kryzys konstytucji USA i Japonii 
27 wrzesień 2009      Iwo Cyprian Pogonowski
Szok. Autorytety KOD  
9 czerwiec 2016      Polak
Poszukiwanie prawdziwych źródeł kowida: "Rezolucja wenecka" z 2008 roku 
18 marzec 2021     
Film „Zastrzelony” opowiada rozdzierające serce historie młodych ludzi, którzy zmarli po szczepieniu na Covid-19 
5 grudzień 2023     
Wykorzystanie wirusa jako środka do gwałcenia Konstytucji lub tego, co z niej zostało 
28 sierpień 2020     
Sonderkommando Covid 
19 styczeń 2022     
Wolne Miasto Gdansk 
1 maj 2010      Goska
"Rzeczpospolita Reaktywacja" - kiedy emisja w TVP o 20-tej? 
27 czerwiec 2020     
Stop wyrokom politycznym! 
5 kwiecień 2016      Marcin Dybowski
Kurewska.pl milczy w sprawie Pospieszalskiego 
20 kwiecień 2021      Artur Łoboda
Zakłamana historia II RP 
5 czerwiec 2012      Artur Łoboda
COVID-19 to oszustwo, mówi dr Andrew Kaufman 
13 luty 2022      Kevin Hughes
Jak niebezpieczne jest szczepienie? 
28 styczeń 2021      Obserwator
Najprostsze działania matematyczne 
23 marzec 2016      Artur Łoboda
Zacieśnienie szeregów postkomuny 
11 maj 2015      Artur Łoboda
15 niewygodnych pytań ws. żydowskich.  
1 kwiecień 2018      medianarodowe.com
Dwie teorie spiskowe
Teoria druga
 
22 czerwiec 2020     
Bezwolne cykanie... 
24 kwiecień 2020      Zygmunt Jan Prusiński
Aforyzmy 7 Zygmunt Jan Prusiński  
22 lipiec 2022      Zygmunt Jan Prusiński
Wiesław Sokołowski - WIATR - wiersz 2013 
13 październik 2013      www.trwanie.com

 
 

Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa (20.12.2011)

Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

20.12.2011 22:42


@Zygmunt Jan Prusiński

Panie Zygmuncie, dopóki mam jeszcze siłę i chęć, czuję, że ktoś powinien zabrać głos w obronie honoru tej biednej kobiety, POEZJI, (która tu występuje w niewdzięcznej roli bajzelmamy, ale tak być musi. Bo gdy kobiety nie poczuwają się do obowiązku chędożenia z poetą, to obrusza to Dziewięć Muz i wszystkie zamtuzy Olimpu. A Ona – Matka naszego umysłowego Życia – Poezja - jest taka jak Delficka Pytia). Co to oznacza? Oznacza, że jeśli jesteśmy dziedzicami śródziemnomorskiej kultury, to musimy zdawać sobie sprawę, aż do bólu, że naszej dorosłości nie da się załatwić współczesnym eufemizmem ani innym (naukowym, religijnym, „kulturalnym”) wykrętem. To znaczy pewne rzeczy muszą być powiedziane szczerze, prosto z mostu. A prawda o Poezji-Pytii jest taka że ma ona otwory w ciele, jak każda kobieta i muszą być one zaspakajane przez mężczyznę (albo kobietę). Te otwory są odpowiednikami rozpadlin skalnych nad którymi siedziała Pyta na delfickim wulkanie a wydobywające się siarkowodory, (co za genitalny smród ! – piździ smród, w którym procowały prostytutki świątynne) doprowadzając ją do prorockiego szału. Wielu poważnych ludzi i polityków przyjeżdżało do Pytii, zadając tej poetce najróżniejsze pytania i nikt nigdy nie zarzucił jej kłamstwa ani nawet pomyłki. Pomimo, że jej przepowiednie BYŁY KRAŃCOWO WIELOZNACZNE. Nikt się nie odważył jej wieloznacznym wypowiedziom przypisać kłamstwa albo głupoty. Zawsze wszystko tłumaczono na jej korzyść, raczej sobie przypisując niezrozumienie proroctwa i własnej głupocie. Co to ma wspólnego z Pańską poezją? Bardzo wiele.


Przyglądając się strukturze, chemii i architekturze Pańskich wierszy, widzę, że Pan oszukujesz swojego kutasa i tłamsisz w portkach, bez kontaktu z gołą babą, a on krzyczy z bólu jak zwierzę i wyrywa się do realnego życia. A realne życie jest podłożem i karmą naszej poetyckiej wyobraźni. Może inni tego nie słyszą ale ja to słyszę! To błaganie o gołą babę! Człowieku, okrutny jak średniowieczny asceta, dla swego członka!

W Pańskich wierszach coraz bardziej widać, że to jest suchy pedalarz. Znaczy to, że instruktor wpuszcza kursanta do samochodu i każe mu przez cztery godziny dziennie deptać pedały, bić pięścią w klakson, naciskać przyciski kierunkowskazów, ale auto stoi w miejscu. Silnik zgaszony, instruktor kluczyki ma w kieszeni i poszedł do baru. A Pan pedałuje jak cholera. Chociaż pięknie Pan pisze, jak Pan jej naciska te „pedały” i maca te klaksony, i naciska te guziki kierunkowskazów na koniuszkach jej cycków… to przecież jest to fałszywa sytuacja, bo nie tylko „stoicie”, ale w ogóle tego auta nie ma (auta jej kobiecego ciała). Na palcu manewrowym jesteś Pan sam i wykonujesz dziwne „ruchy”, „zwroty” i „komendy” (miłosne), jakby sam do siebie, jak dziad do ściany. Przykro patrzeć. Ktoś obserwując Pana, gotów pomyśleć, że widzi faceta który postradał zmysły. Ale ja Pana rozumiem, biedaku. Taki jest los poety! Nieszczęśniku i waryjacie!


Przecież to jest sytuacja fałszywa. Petrarka owszem, nie macał nigdy Lury, ale pisał właśnie ciągle tęsknie o tym, że nie może wytrzymać bez macania i narzekał na swój męski, i także na swój poetycki los. Bo gdyby nie był poetą, a bogatym kupcem, możnym rycerzem, bogatym biskupem albo prałatem Kościoła, to Laura, albo inna przysadzista Donna, wchodziłaby mu co noc do łóżka. I on by wtedy pisał: „Ale mi dobrze – alem wycałował twoje udko”… i to by była prawda.

A Pan pisze, że Panu było, lub jest dobrze (poetycko dobrze), bo (wiersz jest zadowolony, tylko nie Pański członek) i to jest kłamstwo. Po co się oszukujesz biedaku? Natomiast Pan sugeruje, że Pan maca, lub macał (po poetycku, tak się Pan oszukujesz, ale opuszki Pańskich palców (brzuśce – jak pisze Jan Parandowski) nie napełniły się zapachem kobiecego lubricatio). Już już (tak Pan pisze) jest blisko, był Pan blisko, w kudłach na milimetry od macania. Ale faktycznie macanka nie ma i nie było. Tylko cierpka i kwaśna, jak nasze męskie łzy, przeklęta wyobraźnia. Niech to szlak!

A jeśli się Pan przyznaje do braku macania przez ostatnie lat dwadzieścia epoki Balcerowicza, co nijak to nie koresponduje z postawą jaką przybierasz w wierszach: „dajemy sobie buzi buzi, całuję cię tam…w udko", etc. chociaż faktycznie cię nie całuję… Tu jesteś Pan niewiarygodny. (Ja Pana osobiście rozumiem, ale przeprowadzam rozumowanie takie, jakie robią inni).


Dzisiaj tylko praktykujący ogier ma prawo do ogłaszania się królem orgazmów. I robi to w telewizji, w kolorowych gazetach i w Internecie. Natomiast biedny poeta, któremu niewiasta skąpi odrobiny ciałka, nie ma prawa nawet napisać erotycznego soneciku, że ją symbolicznie całuje w „rozochocone udo”. Jakiś ogier z filmowego towarzystwa nie wysila się na poetyckie aluzje, tylko wali prosto z mostu: „Miałem ją i rozkosznie stękała” – piękna poetycka strofa, ucz się Pan, niedołęgo poetyckiej odwagi i ekspresji uczucia! Dziewczyna nie zaprzecza prawdzie, a nawet potwierdza, że stękała, bo ją to nobilituje. Pod aktorem czy biznesmenem się nie wstydzi (stękać), a pod poetą się wstydzi. Pod poetą by nie stękała! Tym bardziej, że one odtrącają poetę (jak Maryla Wereszczakówna Adama Mickiewicza), jako śmiesznego pajaca i raroga.

Miałem w młodości taki przypadek: naszedłem piękną Kazię na uboczu i napalony schwyciłem ją za udko, a ona na to, „nie mogę ci się oddać, bo byś stracił do mnie szacunek”. W niedługim czasie dowiedziałem się, że ją miało pół sztabu jednostki wojskowej, w której pracowała, ale mój szacunek utrzymała.

Jednym słowem, Panie Zygmuncie uważam, że nie powinien Pan pisać wierszy do tomiku „Muzyczne Biodra Andaluzji”, bo z tymi biodrami Pan i Pański członek macie tyle wspólnego co ja z biskupstwem na Lateranie… i po co się tu ośmieszać. Potrzebna jest Panu goła Margośka, żebyś Pan się mógł wytarzać (jak ta świnia w gnoju) w jej miłosnym lasku na golasa, a wtedy owszem, można mieć (mówię o Panu) materiał do uniesień, zapewnień, zachwyceń, do przemyśleń, do ekspiacji, ablucji etc. Mówię to Panu ja, Karol.


A tak, to jest w kółko Macieju, pieje Pan: „żem cię miał w łóżku miłosnego wiersza” Ale to nic nie znaczy, bo w miłosnym wierszu łóżko nie istnieje. W miłosnym wierszu może tylko istnieć refleksja, „żem się tumanił, że cię mam w wierszu, w łóżku które stało pomiędzy drugą a trzecią zwrotką”. W wierszach są zwrotki i wersy, a nie prawdziwe łóżka.

Pan pisząc: „Całuję cię w udko”, robisz to w sposób tak zastraszony i asekurancki (że aż nam mężczyznom przykro patrzeć na tak upokarzającego się faceta), że każdy męski czytelnik pojmuje, że ta kobieta (z wiersza) nie ma z Panem nic do czynienia i nie miała (i nie chciała by mieć – bo takie one są)!

Wiec Pan to napisz… prawdę: „ja ją (cię) całuję ale tylko w imaginacji, bo gdybym się spróbował zbliżyć w rzeczywistości to bym dostał w mordę”.
Psiakość, może się mylę… dlatego spytaj Pan w tej sprawie jeszcze innych ludzi.

Ale wydaje mi się, że Panie Zygmuncie, ty ją (kobietę, do której się zwracasz jako podmiot liryczny) najpierw miej w prawdziwym łóżku, albo zakładaj, że możesz ją w każdej chwili wydudkać naprawdę i do syta (te wszystkie Marty, Mariole i Elwiry), i że sytuacja jest prawdziwa. Bo skoro te kobiety istnieją (różne Margośki), a „ty nic”, to sytuacja robi się dwuznaczna. Piszesz Pan do wielu, jak jakiś narzeczony, który je miał, może je mieć etc. jakiś niezaspokojony ogier, całujesz po udkach, ale jest to (zastrzegasz się jak eunuch) „poetyckie całowanie”. Tymczasem sytuacja wymaga, żeby czytający rozumiał i domniemywał, że w każdej chwili i w rzeczywistości, przynajmniej chciałbyś je mieć w rzeczywistości (wcale nie poetyckiej), w Poznaniu, w Pruszkowie, w Madrycie etc. i międlić ich cycuchy w swoich roznamiętnionych, wyuzdanych łapskach.
Pan niby usiłujesz tak „międlić” te ich cycory, ale robisz to z solennym zastrzeżeniem, że to nie jest prawda, tylko poetycka blaga. Co mimo tego rodzi pewien problem, że nie robisz tego międlenia tylko z jedną, ale z cała grupą swoich „wielbicielek”. (Tak się wzajemnie tumanicie!, że Pan sobie wyobrażasz, że je srutu-tutu, a one sobie wyobrażają, że Pan je kusiu-kusiu).


No, niech tam będzie symboliczne i „poetyckie”, ale nawet jak na poetę, sytuacja robi się chorobliwa, że człowiek nabiera podejrzenia, czy nie mamy do czynienia u Pana z poetyckim satyriasis. Bo wyznajesz Pan miłość, wielu kobietom, ale nie jesteś Pan wierny jak Petrarka (ty Lauro na zawsze w sercu mem!). To się nie zdarzyło nawet hr. Zygmuntowi Krasińskiemu, żeby tak skakał po poetyckich wielbicielkach jak królik. Czytelnik ma prawo podejrzewać, że coś tu za łatwo w tym zmienianiu partnerek Panu idzie!

Poezja to nie tylko są upoetyzowane wersy (w dziwne sensy), ale również sytuacja poetycka wokół nich. Ta sytuacja musi zakładać prawdopodobieństwo istnienia realnego mężczyzny i kobiety, realnego, tzn. posiadającego normalne narządy płciowe, a skoro tak, to każdy rozumie o co chodzi i szuka realnych łóżek (w kontekście sytuacji podczas lektury), a nie poetyckich efemerycznych łóżek na różowym księżycu, bo wtedy i wyznania nie są warte funta kłaków stając się efemerydą. Wtedy mamy do czynienia z Baronem Mitchausenem, a nie z polskim poetą piszącym erotyki, będące wyrazem realnego zachwytu, podniety lub cierpienia.

Inaczej się czyta i inna jest pozycja egzystencjalna wiersza przy jednym, pierwszym wierszu (lub pierwszym czytaniu), a inna przy setnym. Za każdym razem poprzeczka, jak przy stwarzaniu świata, przez Pana Boga, idzie w górę! Jest to oczywiście poprzeczka stawiana przez tego, który „czyta”, „obcuje” i ocenia boskie stworzenie (i poetyckie).

Toteż ja apeluję z tego miejsca, do wszystkich adresatek miłosnych wierszy i wielbicielek Zygmuntowego talentu (szczególnie bohaterek jego erotyków, które chcą je przyjmować z zachwytem, żeby nie tylko przyjmowały sam wiersz ale i autora!), że każda która wzdycha: jaki piękny wiersz napisałeś dla mnie, Zygmunteczku, jak mnie całujesz w moje udko!...” żeby się z nim umówiła i dała mu się w rzeczywistości pocałować to udko, bo inaczej wychodzi z tego lipa, a ona wychodzi na wstrętną, cyniczną kłamczuchę.

Panie Poeto, nie wiem czy mam do końca rację, ale raczej dotychczasowi poeci, autorzy erotyków pisali do określonych kobiet, z którymi byli jakoś uczuciowo związani i one były skłonne dać mu do całowania swoje udko, a u Pana wychodzi na to, że robisz to Pan dla poetyckiego sportu! Pozdrowienia, poetycki zbereźniku!


Zygmunt Jan Prusiński Bluszczowy Blues


5 październik 2020

Zygmunt Jan Prusiński 

  

Komentarze

  

Archiwum

Kłamstwo sto razy sprzedawane
Cenzorzy z Mysiej
sierpień 28, 2007
Marek Olżyński
Ja mam tego dość, a Wy?
lipiec 21, 2003
Artur Łoboda
Odkryto tajne konta byłych szefów PZU
kwiecień 6, 2007
PAP
Szlifowanie kamienia wedle starego wzoru
wrzesień 3, 2007
Zygmunt Jan Prusiński
Facet, który rządził finansami Polski nie wiedział jak się prowadzi firmę
listopad 10, 2005
PAP
Czy mają za co dziękowac ?
maj 20, 2005
przesłała Elzbieta
Polskie strategie i inicjatywy historyczne
wrzesień 11, 2004
prof. Włodzimierz Bojarski
Kwaśniewski, Miller i Kurczuk przed Trybunał Stanu
luty 29, 2004
PAP
Jak Polak z Zydem
luty 15, 2007
Jerzy Malinski
Policzek dla Unii Europejskiej
luty 3, 2003
PAP
"Гибель ИмперииВиза"
luty 10, 2008
marduk
Ratowac Ukrainę
październik 16, 2003
Prof. Iwo Cyprian Pogonowski
Prokreatorzy i ich prokreatory
wrzesień 4, 2007
Mirosław Naleziński, Gdynia
Polityka niczym wredna kochanka
styczeń 16, 2008
Marek Olżyński
Walka o prawdę, prawo i sprawiedliwość - cd
styczeń 10, 2007
ppłk rez. Edward Makowiecki
Open Letter to Mr. Brattman, Editor@Isurvived.org
wrzesień 21, 2004
Piotr Bein
60 lat żydowskiej okupacji Polski
sierpień 7, 2006
boukun
"Pełzający przewrót"
październik 18, 2004
Wally Olins o marce Krakowa
styczeń 29, 2004
www.krakow.pl
 


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media