Poniżej znajduje się wierne tłumaczenie e-listu, jaki wysłałem wczoraj, w języku globalistów „urbi et orbi”, czyli moim znajomym oraz korespondentom na wszystkich Pięciu Kontynentach.
------------------------------
21 grudnia br. (czyli w 130 rocznicę urodzin Józefa Stalina), a nstępnie powtórnie 24 grudnia, w 2009 rocznicę urodzin Jezusa z Nazaretu, otrzymałem następującej treści życzenia bożonarodzeniowe od Izraela Adama Szamira (IASH), przebywającego obecnie w Jaffie, w Izraelu:
„My wciąż staramy się zrozumieć świat i ulepszyć go, ile się tylko da. Mamy swój udział w niepowodzeniach, ale nie popadamy w desperację. My wciąż szukamy Boga i staramy się być przyzwoitymi wobec innych.
Słońce wciąż wschodzi i jesteśmy szczęśliwymi gdy widzimy słońce oraz księżyc i gwiazdy. (Nasza ziemia jest wciąż zielona i zachwycająca.) Nasza dzieci rosną, i przekazujemy im ważną wieść Bożonarodzeniową: że Narodziny są ważne, podobnie jak Życie, zaś Śmierć (ważną) nie jest. W skrócie, Wesołego Bożego Narodzenia.”
Są to bardzo sympatyczne życzenia bożonarodzeniowe, ale powtarzające się w nich słowo „wciąż” jest rodzajem ostrzeżenia, że może być też i inaczej, w wypadku gdy porzucimy nasze wysiłki by zrozumieć, co się wokół nas (i w nas) dzieje. Jest bowiem faktem, że zarówno słońce jak i księżyc oraz gwiazdy są coraz bardziej zmarginalizowane w życiu zwykłego człowieka: nasze, wciąż rozrastające się miasta są tak bardzo oświetlone, że w nocy trudno w nich zobaczyć gwiazdy; ludzie (w krajach bogatych) spędzają tak dużo czasu w swych sztucznie oświetlonych biurach, bankach, budynkach szkolnych i hipermarketach, że coraz rzadziej widzą słońce; nawet zieloność w ich coraz bardziej „zamurowanych” suburbiach staje się kolorem nie żywych roślin, ale kolorem ich wykonanych z PCV trawników i plastykowych „made in China”, choinek bożonarodzeniowych.
Zaś w takim sztucznym środowisku współczesnych miast, które są rezultatem realizacji sławnego, wymyślonego już przez Św. Pawła, oświęcimskiego sloganu „Arbeit ( w sensie niewolniczej służby) macht Frei”, nowocześni ludzie chcąc- niechcąc zamieniają się w wyblakłe, pracowite termity, coraz bardziej ślepe na fakt, że ich koncepcje życia, a w szczególności koncepcje życia społecznego, są zupełnie fałszywe i zabijające w nich rozum.
A zatem życzę wszystkim nie ustępować w naszym „politycznie niepoprawnym” dążeniu do zrozumienia świata, a w szczególności nie poddawać się autorytetowi tych fałszywych „pozornych mądrości”, w rodzaju tej „to co siejesz, nie ożywa, jeśli nie umrze”, jak argumentował ignorant w sprawach rolnictwa Św. Paweł w I Kor. 15, 16. Życie pochodzi tylko z życia i tylko życie jest ważne, jak napisał to w swych bożonarodzeniowych życzeniach IASH, a zatem „niech umarli grzebią swych umarłych”, jak nauczał urodzony 2009 lat temu, cytowany w Ewangeliach Jezus z Nazaretu. A to oznacza, że czczenie pozornie „dobrej dla nas” przedwczesnej śmierci niewinnych ludzi – który to kult przejawia się poprzez nieustającą celebrację wstrętnych wydarzeń związanych z geograficznymi nazwami Oświęcimia/Auschwitz, Katynia koło Smoleńska i Golgoty koło Jerozolimy, tylko duchowo jałowe, wewnętrznie martwe kultury oraz religie się mogły zrodzić. I z tego „martwego uścisku” poznawczo ułomnych, odziedziczonych od Hebrajczyków zwyczajów myślenia musimy się uwolnić, by uczynić Ziemię po raz wtóry kwitnącym ogrodem, a nie wypełnionym miliardami krzyży, macew i innych nagrobnych kamieni, cmentarzem utraconego bogactwa wymarłych form życia.
A zatem „starajmy się zrozumieć świat i ulepszyć go, o ile jest to możliwe”, nie tracąc nadziei, że nasz los nie będzie podobny do tego, jaki spotkał starającego się polepszyć los antycznych żydów, Jezusa z Nazaretu dwa tysiące lat temu.
Peace, pokój Wam,
MG
Poniżej znajduje się (w oryginalnym tekście) zdjęcie generała Mikołaja Przewalskiego (1839 -1888), znanego polsko-rosyjskiego podróżnika i badacza przyrody, który na stepach Centralnej Azji odkrył ewolucyjne „brakujące ogniwo” między dawno wymarłym equus, a współczesnymi końmi. Na zachowanych zdjęciach Przewalski zdumiewająco przypomina Józefa Stalina, urodzonego 21 grudnia 1879 w Tyflisie, które to gruzińskie miasto M. Przewalski – a zwłaszcza jego brat – odwiedzał często w latach 1870/80. Nie potrzebuję dodawać, że Stalin był jednym z tych, wymarłych obecnie rewolucjonistów, którzy „starali się zrozumieć świat i polepszyć go, o ile się to da”. Przeklęty obecnie Stalin, w połowie XX wieku określany terminem „słoneczko narodów”, zmarł w spokoju w swym łóżku w wieku lat 74.
-------------------------------
Ten dopisek nt. zbieżności daty urodzin Stalina z urodzinami Jezusa za Nazaretu, oraz zbieżności wyglądu Stalina z wyglądem gen. N. Przewalskiego, mój rosyjski korespondent, dziennikarka Nina Nieczajewa skomentowała dzisiaj (27.12) w następujący, charakterystyczny dla Rosjan sposób:
"Stalin is very popular now and becomes more popular. Over 7000 people brought flowers to him on December 21. In the evening (21 Dec.)I was at the meeting dedicated to his memory. The hall for 1000 partisipants was overcrowded. Several hundred were standing."
Natomiast mój węgierski korespondent, emerytowany operator TV i autor książki o A.Dubceku, Andras Sugar skomentował zbieżność wyglądu Stalina z wyglądem gen. N. Przewalskiego w następujący sposób:
"Dear Marek,
Not only Przewalski but also General Kitchener were 'fathers of Dzhugashvili' Funny as it is, I don't know how important it can be..."
|