Czy to prawda co można przeczytać w obszernym komentarzu:
https://marucha.wordpress.com/2019/02/08/byly-premier-rzadu-rp-jan-olszewski-nie-zyje/#comment-811111
przekopiowanym artykule z http://gazetawarszawska.net/judaizm-islam/1757-kim-naprawde-jest-jan-olszewski
Na wypadek, gdyby ten tekst zniknął też go kopiuję, bo podana informacja jakoby J. Olszewski pochodził z rodziny warszawskich kolejarzy wadzi się z polityczną logiką ówczesnych dziejów. Czy był kryształowo uczciwym człowiekiem, wiedzą jego najbliżsi i znajomi. Mnie interesuje głównie, czy był uczciwym premierem Polski. Tekst, o którym mowa nie zajmuje się jego dokonaniami jako polityka, lecz oceną pochodzenia. Nie podaje, czy są jakieś jego działania, za które można mu postawić zarzut zdrady, albo kłamstwa. Informacja, że był kolegą Urbana ma go zdyskredytować. To UB-ecka metoda dyskredytowania każdego. Przeważnie jeśli się gdzieś zatrudniamy, to nie mamy wpływu na obsadę innych stanowisk. Ludzie z którymi pracowałam nie wszyscy byli moimi kolegami, wręcz przeciwnie, wielu dziś nie pamiętam, zaś z kilkoma łączą mię przyjazne stosunki. Może Jakiś bezstronny historyk zbada i pochodzenie i dokonania J. Olszewskiego. Rząd Olszewskiego istniał od 23 grudnia 1991 do 11 lipca 1992, czyli nieco ponad PÓŁ ROKU!!!!
>Dwutygodnik „Najjaśniejsza Rzeczypospolita” jest to pismo, bardzo popularne w kręgach polskiej prawicy. Co ciekawe, „Najjaśniejsza” czytana jest we wszystkich gabinetach bez względu na to, czy znajdują się one w pałacyku Sobańskich, czy też w kamienicy przy ulicy Marszałkowskiej pod numerem 60. Przynajmniej tak było do niedawna. Kilka tygodni temu wydawca i redaktor naczelny pisma dr. Andrzej Reymann, poruszony - jak sam pisze - „niepokojącymi zjawiskami w Ruchu Odbudowy Polski” zainicjował dyskusję na ten temat. Po serii artykułów, w których zastanawiano się dokąd zmierza ROP pod auspicjami obecnego kierownictwa, ostatni numer „Najjaśniejszej” (z 19 kwietnia) przynosi rewelacyjny materiał o Janie Olszewskim.
Autorzy, wspomniany wyżej Andrzej Reymann i Kazimierz Świtoń - dawni sympatycy i współpracownicy premiera - zainspirowani przez jednego z czytelników, zadali sobie wiele trudu aby zbadać jego przeszłość i rodzinne powiązania. Ich wysiłkom - jak sami przyznają - przyświecał jeden cel: znalezienie odpowiedzi na pytanie, dlaczego „Jan Olszewski ciągle otacza się Żydami”. Dlaczego były szef krótkotrwałego rządu szuka politycznych przyjaciół tylko wśród reprezentantów „narodu wybranego”. Jak wytłumaczyć te szczególne sympatie, które niewątpliwie rzutują na całość polityki prowadzonej przez ROP. Z rozmów, które przeprowadzili z żyjącymi jeszcze ludźmi pamiętającymi rodziców, a niektórzy nawet dziadków pana Jana wyłania się zaskakujący obraz człowieka, który przez większość Polaków jeszcze ciągle postrzegany jest jako wzór prawości i patriotyzmu. Dlatego nie zdziwi mnie, iż niektórzy czytający te słowa nie dadzą im wiary, szczególnie w Chicago, gdzie Olszewskiego wciąż otacza aura „męża opatrznościowego”, jedynego „zbawiciela” Rzeczypospolitej. Warto jednak, a i czas ku temu najwyższy, zastanowić się przez chwilę - i być może - zrewidować swe poglądy. Uczynić to muszą przede wszystkim ci, którzy w dobrej wierze zapełnili swego czasu jedną z sal budynku Stanowego Wydziału KPA (Kongres Polonii Amerykańskiej), aby oglądać farsę pt. Tworzenie struktur ROP w Ameryce. Wiem, że to trudne, podobnie jak trudno jest uwierzyć części Polonii, iż ci, którzy wypłakują się publicznie w Chicago - sam byłem tego świadkiem - z powodu blokady informacyjnej i lekceważenia przez krajowe media są prawie codziennymi gośćmi programów radiowych i telewizyjnych, a ich zdjęcia zdobią pierwsze strony polskich gazet.
Wróćmy jednak do „Najjaśniejszej’. Karol Oksner - piszą Reymann i Świtoń - bogaty Żyd berliński jeszcze przed I wojną światową lub zaraz po niej - informacje są różne - kupił duży majątek Kuźnica Grabowska, położony około 30 kilometrów od Kalisza. W okolicy mówiło się, że nowy właściciel Kuźnicy choć mason, to mimo wszystko dobry człowiek. Po jego śmierci w 1933 roku pochowano go na cmentarzu żydowskim w Grabowie nad Prosną. Niestety dzisiaj, cmentarz ten jest całkowicie zrujnowany (nota bene, wkrótce fakt ten pozwoli Żydom wykazać kolejny przykład polskiego antysemityzmu) i niemożliwym jest odnalezienie grobowca. Karol Oksner miał trzech synów i dwie córki. Głównym spadkobiercą Kuźnicy został najstarszy z latorośli - Seweryn oraz krewna Oksnerów, Żydówka rosyjska, Helena Lubrzyńska, gospodarująca wraz z zięciem Michałem Hellerem. Jej drugi zięć to postać historyczna - prezes światowego Kongresu Żydów z lat 1932-1948 i pierwszy prezydent Izraela dr Chaim Weizman. Seweryn Oksner ożenił się z Marią Hertz, córką bogatego fabrykanta łódzkiego, ewangelika z wyznania i miał z nią jednego syna Jana. Poza majątkiem pracował także w przedwojennym Ministerstwie Rolnictwa i Reform Rolnych. Miał także w Warszawie mieszkanie w już nie istniejącej kamienicy przy ul. Marszałkowskiej 9. W dworze w Kuźnicy Grabowskiej prowadzono szerokie życie towarzyskie. Bywali tam np. Hertzowie z synem Zygmuntem, późniejszym dziennikarzem Radia Wolna Europa, znany sportowiec i dziennikarz Wojciech Trojanowski oraz żydowski pisarz Bruno Winawer. Seweryn podobnie jak jego ojciec miał dobre stosunki z miejscową ludnością.
Relacje świadków różnią się w szczegółach dotyczących urodzin i dziecięcych lat małego Jasia. Jedni mówią, że urodził się i do szkoły chodził w Kuźnicy, inni że w Warszawie, a do majątku przyjeżdżał tylko w wakacje. Jedni twierdzą, że „Oksnerowie jeszcze przed wojną zmienili nazwisko na Olszewscy”, inni że w czasie wojny lub bezpośrednio po niej. Na wojnie we wrześniu Seweryn Oksner vel Olszewski zmobilizowany został jako oficer. Wrócił po miesiącu i został aresztowany przez Niemców, lecz wnet zwolniony dzięki zabiegom wójta i znaczniejszych gospodarzy. W czasie okupacji rodzina mieszkała w Warszawie, a po powstaniu została wywieziona do jakiejś fabryki. Po wojnie ojciec Jana Olszewskiego był dyrektorem w którymś z urzędów wysiedleńczych lub przesiedleńczych - tego nie udało się autorom dokładnie ustalić. Mimo to wydaje się być pewnym, że opowieści pana Jana, iż pochodzi z rodziny warszawskich kolejarzy włożyć można między bajki.
Co do byłego premiera, to po zdaniu matury w 1949 roku został przyjęty na wydział prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Następny etap jego życia to praca w ministerstwie sprawiedliwości. W tym miejscu należałoby się chwilę zastanowić, bowiem czasy o których mówimy to okres srogiego stalinizmu i, po pierwsze, pracę podejmowano w systemie nakazowym, a po drugie, to urzędy państwowe zapełniane były tylko osobami politycznie sprawdzonymi i godnymi zaufania dla bolszewickiej władzy. Tak samo zagadkowy jest udział mecenasa w sławnym Klubie Krzywego Koła, założonym z inicjatywy Jakuba Bermana i Luny Bristigerowej przez jej syna Michała. Jak wiadomo, ta wylęgarnia syjonistów i masonów była podłożem, na którym ukształtował się później KOR. W tym okresie patriota Olszewski wchodzi także do redakcji wybitnie antypolskiego pisma „Poprostu’, gdzie rychło daje się poznać jako zaciekły przeciwnik polskiej reakcji i antysemityzmu. Stan ten trwa do dzisiaj, wystarczy bowiem przypomnieć jego histeryczną reakcję na niedawną manifestację polskich narodowców w Oświęcimiu. Przyjaźnie z „Poprostu” trwają do chwili obecnej. Autorzy artykułu wskazują na fakt odmowy prof. Benderowi udziału w procesie przeciwko Urbanowi. Olszewski stwierdził wówczas, że nie może występować przeciwko przyjacielowi z „Poprostu”. Urban przyjacielem Olszewskiego? Tego dotąd członkom ROP nie powiedziano.
Innymi zagadkami są: udział pana Jana wraz z Mazowieckim w akcji namawiania uwięzionych w stanie wojennym działaczy „Solidarności” do wyjazdu za granicę, postępowanie w czasie strajku w 1988 roku w Nowej Hucie oraz rola jaką odegrał w obradach okrągłego stołu, których był aktywnym uczestnikiem, chociaż dzisiaj jawi się jako ich krytyk. Jak twierdzi w książce Kozakiewicza „Byłem marszałkiem kontraktowym Sejmu” dawny funkcjonariusz PZPR - Fiszbach, „po stronie „solidarnościowej” okrągłego stołu na 64 działaczy 57 było Żydami”.
Osobnym zagadnieniem - jak piszą Andrzej Reymann i Kazimierz Świtoń - jest ocena Olszewskiego jako premiera. Polityka przez niego prowadzona - poza kilkoma wyjątkami - niczym nie różniła się od tej jaką prowadził jego rodak Mazowiecki. Charakteryzowała się więc wzrostem inflacji i coraz większym ubożeniem społeczeństwa, pogłębiał się także kryzys panujący w polskim wymiarze sprawiedliwości. „Listę zarzutów” wobec Olszewskiego (dzisiaj wypiera się wszystkich) można uzupełnić o utrzymywanie na stanowiskach ludzi absolutnie się do tego nie nadających (były wykładowca marksizmu i leninizmu Jan Parys ministrem obrony narodowej) oraz nie rozliczenie ani jednej sprawy wielkoaferowej. Najważniejsze przedsięwzięcie byłego premiera - lustracja (wnioskowana zresztą przez Janusza Korwina- Mikke, a nie przez niego, jak stara się dzisiaj przedstawiać), została tak nieudolnie przeprowadzona, że nasuwa się wniosek, iż było to działanie celowe. W roku 1995, w kolejną rocznicę obalenia rządu Olszewskiego, w radiu „Zet” odbyła się rozmowa między Antonim Macierewiczem a Zbigniewem Siemiątkowskim, obecnym szefem MSW. W czasie jej trwania Z. Siemiątkowski zapytał rozmówcę dlaczego ukrył teczki 6 osób, w tym Jana Olszewskiego. W odpowiedzi Macierewicz nie zaprzeczając odparł: „A Oleksy jako oficer SB werbował agentów”. Komentarz dla wszystkich normalnie myślących chyba zbyteczny, prawda? Zresztą na liście Macierewicza było wyjątkowo mało Żydów.
Dlatego część artykułu dotyczy oceny Jana Olszewskiego jako polityka. Autorom wydaje się bardzo dziwnym fakt, iż człowiek ten „regularnie ponosi porażki wyborcze, do których sam się przyczynia popełniając ciągle te same błędy”. Mimo, że na scenie politycznej działa już siedem lat, do chwili obecnej nie posiada żadnego programu, jeśli nie liczyć zbioru banałów i ogólników jakim jest „Program Naprawy Państwa”. Co ciekawe, szczególnie dla nas Polaków, obserwując polityczną karierę mecenasa łatwo zauważyć, iż nigdy nie potępił on zbrodni żydowskich dokonanych na naszym narodzie, nigdy nie zażądał ukarania ich sprawców oraz nigdy nie potępił Żydów za ich ciągłą oszczerczą kampanię prowadzoną przeciw Polsce. Ponadto władze ROP nie zareagowały na niedawno przyjętą ustawę o sprzedaży ziemi cudzoziemcom, na której Żydom tak bardzo zależy. I wreszcie sprawa - wspomniałem o niej na początku - lansowania Jana Olszewskiego przez polskie środki masowego przekazu, pozostające jak wiadomo w rękach żydo-komunistów. Czym wytłumaczyć fenomen popierania polityka „niepodległościowego”, przez śmiertelnych wrogów narodu i Państwa Polskiego? W kręgach prawicy trwa ciągła dyskusja zjednoczeniowa. Z niewyjaśnionych przyczyn nie bierze w niej udziału (lub udaje że bierze) ROP. Co się za tym kryje? Czyżby teoria o pseudoprawicowych partiach stworzonych przez Żydów przy okrągłym stole do rozbijania rzeczywistej prawicy miała większy zasięg, niż się poprzednio wszystkim wydawało? Konkluzja, jaką przedstawiają panowie Reymann i Świtoń wydaje się być oczywista. Ruch Odbudowy Polski, niepodległościowy w intencjach jego szeregowych członków, nie jest w wykonaniu jego obecnego kierownictwa takim, za jaki się podaje, a jego przywódcy nie zasługują na zaufanie. Czy jednak zdają sobie z tego sprawę ci, którzy podchodzą do mecenasa bezkrytycznie, a wszelką krytykę traktują jako prowokację? Czy nabijanie w butelkę łatwowiernych Polaków i drenowanie ich kieszeni stanie się już normalną praktyką? Pisałem kiedyś, że jednym z haseł masonerii jest „Niszcz, aby budować!”, co więc buduje za pomocą swego ruchu Jan Olszewski?
„Dziennik Nowojorski’’ - 3 maja 1996 r. -Włodzimierz Wiktorowski.<
|