Wczorajszy artykuł w Gazecie warszawskiej: "Akt apostazji Sejmu RP"
http://gazetawarszawska.com/judaizm-islam/3483-akt-apostazji-sejmu-rp
spotkał się ze zdecydowaną krytyką środowisk patriotycznych.
Ja bym nie tracił czasu na odnoszenie się to tych urojeń - gdyby nie właściwy przedmiot niniejszego wywodu.
Zacznę jednak od stwierdzenia, że Sejm Trzeciej RP jest ostatnią instytucją, która miałaby jakiekolwiek prawo do zabierania głosu - w sprawie Polaków ratujących w czasie wojny Żydów.
Już pisałem, że temat "sprawiedliwych" - jest doskonałym pretekstem do zdobywania synekur - przez różnorakich "znajomych królika".
Ale, w przedmiotowym artykule, którego nikt - nie odważył się podpisać - poraża wysoce zaawansowana paranoja i cieszy mnie, że na stronach patriotycznych spotkał się on ze zdecydowaną krytyką.
Ktoś zresztą doskonale go opisał - jako inną odmianę talmudyzmu.
W polskiej tradycji kulturowej prawdziwy kapłan - to spowiednik i przyjaciel rodziny.
Jakże często - pod skrzydłami Kościoła przetrwały prasłowiańskie tradycje.
Tworzą one bogactwo i różnorodność liturgii.
Dlatego dziwi mnie, że w XXI wieku są ludzie, którzy w imię chorobliwego postrzegania wiary - chcą zwalczać wszystkie odstępstwa od kanonu trydenckiego, nie mającego żadnych związków ze źródłowym Chrześcijaństwem.
Normalny człowiek traktuje dziś religię jako stymulator życia, a Biblię jako metaforę naszej codzienności.
W przeciwnym wypadku wszystko - co zapisane jest w tej Księdze - może być bez problemu obalone przez obecną naukę.
Komu i po co jest potrzebne takie - ewentualne starcie?
Kto chce zrobić z Polaków fanatycznych nieuków, którzy bezmyślnie interpretują starożytną mitologię żydowską?
Kto chce skłócać Polaków w ramach wyznawanej wiary?
Tej wiary, która była do tej pory najważniejszym spoiwem narodowym.
Od dłuższego czasu obserwuję u swoich znajomych - postępujący proces degeneracji mózgu.
Zmienia on psychicznie człowieka tak samo - jak starość zmienia jego powierzchowność.
Wraz z wiekiem - niektórzy ludzie stają się "brzydcy duchowo".
Dowodów na to mamy w bród.
I takie jest przesłanie niniejszego tekstu.