Swego czasu stworzono dwa seriale historyczne dla kanałów telewizyjnych History i Planete, które odnoszą się do starożytności.
Dla osoby nieznającej historii jest bardzo bogate źródło wiedzy.
Osobiście widzę w tych serialach bardzo dużo uproszczeń i kardynalne błędy inscenizacyjne.
Przyjmuję jednak, że twórcy filmów wykorzystali dostępne im środki, bo w przeciwnym wypadku filmy by ograniczyły się do wypowiedzi historyków.
Zawsze zachwycałem się rekonstrukcjami starożytnego Rzymu - w hollywoodzkich superprodukcjach filmowych.
I tak było w wypadku filmu "Upadek Cesarstwa Rzymskiego", w reżyserii Samuela Brosntona.
https://www.youtube.com/watch?v=IWgXCoAY5v0
Wszystko było dobrze - póki nie pokazano garnizonu rzymskiego w celtyckiej Vindobonie, a więc na terenie dzisiejszego Wiednia.
Ta inscenizacja nadawała się do kategorii fantasy. Nie miała zupełnie nic wspólnego z rzeczywistością.
Ani ukształtowanie terenu, ani styl budownictwa - nie miały z prawdą nic wspólnego.
Jednak nie krytykowałem tego filmu i przyjąłem taki obraz jako fantazję autorów.
Tymczasem w Polsce mamy do czynienia z bezprzykładnym atakiem na serial "Korona Królów".
Nie oglądałem jeszcze tego filmu, bo nie mam telewizora.
Przypuszczam jednak, że to taki "Klan", albo inny przeciętniak - przeniesiony do czasów średniowiecza.
W ogóle mamy bardzo mało źródeł z tamtych czasów - bo do utworzenia Akademii Krakowskiej - tylko NIEKTÓRZY zakonnicy potrafili pisać. A nie mieli potrzeby opisywania otaczającego świata.
Nie mówiąc już o tym, że do wieku XVI pisano jedynie po łacinie.
Wszystko - co dotyczy średniowiecza powinniśmy traktować z dużą tolerancją.
Na przykład data chrztu Mieszka - uważana za "chrzest Polski" - została opisana przez historyków wiele później.
Pierwszym był biskup Thietmar z Merseburgam który urodził się już po tym fakcie i gdy dorósł - tak sobie policzył.
Nie mówiąc już o Kronice Kadłubka, która przepełniona jest legendami.
Z tego powodu ataki na film "Korona Królów" uważam z modelowy przejaw mowy nienawiści.
Pod brzemieniem tych ataków twórcy filmów zaczęli się głupio tłumaczyć. Na przykład w sprawie kłamliwej insynuacji, że w średniowieczu "na Litwie mówiono w języku staroruskim".
I tą brednię przełknęła konsultantka filmu prosząc o "tłumacza z języka staroruskiego".
Otóż na Litwie mówiono TYLKO po litewsku!
Niech będzie, że po starolitewsku, a na pewno nie po starorusku!
Tym językiem operowali podbici przez Litwinów - Rusini!, którzy weszli w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Wszystkiego tego by nie było - gdyby "dobra zmiana" przejawiała chociaż minimum pokory.
Kiedy Piotr-przygłup-Gliński zapowiadał stworzenie "superprodukcji" dotyczącej polskiej historii - przestrzegałem tego IDIOTĘ, że nie da się zadekretować dzieła.
Stosunek do serialu przypieczętował Jacek Kurski - który porównał go do zachodnich superprodukcji.
Sami się o ataki prosili. Ale zaszły one za daleko.