Komuniści przykładali wielką wagę do kontroli nad kulturą i sztuką.
Za ich pośrednictwem manipulowali społeczeństwem w celu budowy nowego systemu politycznego.
Niepokornych artystów likwidowali, lecz zadbali też o to - by najbardziej popularni artyści stanęli po stronie totalitarnego systemu.
Chociaż wszystkie stanowiska kierownicze zajmowali ludzie z klucza partyjnego to ma ogół musieli oni posiadać kwalifikacje w dziedzinie - którą zarządzają.
Obecna "władza" nie przejmuje się takimi niuansami.
Kultura i sztuka nie jest jej potrzebna do kreowania wizerunku medialnego rządzących.
Dziś robią to media - z TVN i Polsatem na czele.
Dlatego polska kultura podlega marginalizacji i eksterminacji.
Lech Makowiecki w piosence "Patriotyzm" zadał retoryczne pytanie: jak patriotyzm "objaśnić komuś - kto czasem, czyta tylko instrukcje Playstation".
Dla obecnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego autorytetem kulturowym jest niejaki Kuba Wojewódzki.
Reprezentuje przecież wystarczające chamstwo i podstępność- by demoralizować odbiorców mediów.
Po wygraniu wyborów w 2007 roku - Platforma Obywatelska dokonała skoku na stanowiska kierownicze w instytucjach publicznych - również w kulturze.
W przeciwieństwie do komunistów PO-wcy nie przejmują się brakiem elementarnych kwalifikacji swoich protegowanych.
Wprowadzili bowiem "unijne" normy - które pozwalają największego matoła mianować geniuszem.
Podam pierwszy z rzędu przykład. Od czasu zmian personalnych wprowadzonych przez PO w Muzeum Etnograficznym w Krakowie, prezentuje się w nim wszystko - tylko nie kulturę ludową.
Wynika to z faktu, że PO-wski dyrektor tej placówki nie ma kwalifikacji w dziedzinie - jaką zarządza.
W Muzeum Etnograficznym imienia Seweryna Udzieli zaprezentowano w maju i czerwcu tego roku wystawę zdjęć niejakiej Sally Mann, którą Prezydent Krakowa mianuje "jedną z największych gwiazd światowej fotografii".
Kobieta ta nie radząc sobie z warsztatem fotograficznym upodabnia zdjęcia do dziewiętnastowiecznych dagerotypów.
Pozbawia je koloru i sztucznie wprowadza pseudozniszczenia struktury zdjęcia.
A ponieważ w tradycji europejskiej hołdujemy śladom czasu w kulturze - na przykład patynom obrazów - to takie zabiegi spotykają się z akceptacją niedouczonych krytyków sztuki.
Zdjęcia tej pani to czwartorzędny nikiforyzm, który szkoda byłoby komentować - gdyby nie fakt, że upodobała sobie również fotografowanie nagich dzieci - co w naszej kulturze jest nie tylko nieetyczne, lecz również karane.
Pedofilie można promować na wiele sposobów.
Najperfidniejszy jest podprogowy przekaz do umysłu odbiorcy.
I z czymś takim mieliśmy do czynienia na wystawie w Muzeum Etnograficznym.
A ponieważ - jak napisał Hemar:
"światem rządzi pomiędzynarodówka, agresywnego durnia i nadętego półgłówka", to te agresywne osobniki z Urzędu Miasta Krakowa twierdzą, że do obejrzenia zdjęć Sally Mann potrzeba "odrobiny zaangażowania ze strony odbiorcy".
Już sobie wyobrażam to "zaangażowanie" emocjonalne pedofilów.
Bardzo ważne jest przypomnienie Państwu, że nie piszę o wyjątkach w działalności wystawienniczej Krakowa.
To jest reguła wystawiennicza zaistniała od czasu objęcia prezydentury Krakowa przez Jacka Majchrowskiego, który na takie prezentacje wydał już kilka milionów złotych.
Organizatorzy prezentacji mogli poprzestać na nabazgranych pejzażach - autorstwa tej pani. Ale wszystko wskazuje na to, że intencją tej wystawy było pokazanie zdjęć nagich dzieci.
Kilka przykładów zdjęć zdjęć "wymagających zaangażowania".
Nie mam zamiaru promować pedofilii, ale bez obejrzenia przykładów - o których piszę - nie będą Państwo wiedzieli jak podstępnie promuje się pedofilię w Krakowie.
To również "typowa etnografia" w wersji Platformy Obywatelskiej.