8 kwietnia 2009 (powtórzenie 11 kwietnia) w programie Moniki Olejnik wystąpiła Nelly Rokita, najpopularniejsza posłanka w trzech kategoriach: pochodzenie zagraniczne, nietuzinkowe słownictwo (co wynika również z pochodzenia) oraz wierność prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Ostatnio sławę swoją ugruntowała podczas bohaterskich zmagań męża z nieelegancką załogą niemieckiego samolotu oraz z przesadzoną brutalnością takiejże policji. Kiedyś wymyśliła zdanko "Donald Tusk stoi w rozkroku", za co została laureatką "Srebrnych Ust". Teraz zabrała się - jak to określiła TVN24 - za "obrazową ocenę gaf polityków", choć z uwagi na rodzaj ujawnionych owadów, raczej chodziło (a nawet furczało) o doznania co najmniej... foniczne. Niestety, p. Rokita przebrała miarkę i nie powinna być zapraszana do programów na żywo i powinna być zaliczona do ścisłej kilkuosobowej stawki polityków, którzy kompromitują nasze medialne dyskusje. Owszem, programy nagrane wcześniej i odcedzone z żenujących uwag mogłyby być emitowane, ale która z telestacji na taki (roz)krok się zdecyduje? Przecież spadnie im oglądalność. Czołobitność wobec obecnego prezydenta była aż żałosna, bowiem - wg posłanki - jest on najlepszym prezydentem po obaleniu komuny (dlaczego nie najlepszym w całej historii Polski?)...
Spadek medialnej popularności przywódcy Polski, p. Rokita upatruje w nadzwyczajnych umiejętnościach premiera Tuska i jego doradców w dziedzinie manipulowania słuchaczami. Jednak największa gafę (i to podlegającą pod kodeks karny!) p. Nelly zafundowała pod koniec audycji, kiedy już całkiem się zapomniała. Otóż wg niej nie ma głupich kobiet (są tylko mądre!), natomiast mężczyźni są i głupi, i mądrzy. Przyjmując te rewelacje oraz obserwując małżeństwo Rokitów, można domyślać się, po której stronie umieszcza swego męża nasza miła pani poseł... Przy okazji - mąż pani Nelly wystąpił przed kamerami również tego samego dnia (nieco później) i z całej dyskusji zapamiętać można było jego rozważania na temat... odwagi. No nieee! Po jazgotliwym incydencie z policją niemiecką?! Może tam złotoustej damie tudzież mężnemu mężowi coś zabączyło i (ups!) stało się (powiedzmy...) podwaliną położoną pod kolejną propozycją do nagrody (tym razem) "Brunatne Usta". A przekazy ludowe sławią rokity (diabełki) jako waleczne stworki...
Wracając jednak do skandalu, którego bodaj nikt nie zauważył... Gdyby pewien europoseł powiedział publicznie w Brukseli, że Polacy są mądrzy, zaś cudzoziemcy (Żydzi, Niemcy, Rosjanie, Amerykanie...) bywają zarówno mądrzy, jak i głupi, to wybuchłaby wielka afera. Gdyby pewien ksiądz rzekł, że katolicy są mądrzy, zaś innowiercy bywają tak mądrzy, jak i głupi, to mielibyśmy skandal podczas Wielkanocy. Gdyby pewien wzorcowy pan niechcący wygadał się, że tacy jak on są zawsze mądrzy, zaś panowie niemieszczący się w standardach bywają - i owszem - mądrzy, jednak bywają również głupi, to zostałby zrolowany w tęczowe flagi. Gdyby pewien Amerykanin uznał, że biały człowiek jest mądry, zaś kolorowi ludzie są mądrzy, ale i głupi, to miałby zagwarantowany proces.
Jeśli ktoś jest jednak Murzynem, Żydem, innowiercą, gejem albo (jak omawiana posłanka) kobietą, to może obrażać pozostałe grupy, bowiem to jest w jakiś przedziwny sposób tolerowane. To mieści się w ramach kulturalnej dyskusji - zawsze można obrócić w żart. Gdyby pewien polityk podczas rozmowy z p. Olejnik spostrzegł był, że panowie są mądrzy, zaś panie bywają i mądre, i głupie, to mielibyśmy feministyczną nawałnicę, począwszy od oburzenia samej pani Moniki, skończywszy na paniach (zwłaszcza z opozycji), które nie przepuściłyby świetnej okazji, aby błysnąć i powalczyć z facetami i ich partią; nawet posłanki z partii tego polityka przyłączyłyby się do ogólnonarodowej kakofonii.
Zatem obrażanie grup słabszych, także uważających się za dyskryminowane, w tym uczulonych i przesadnie przeczulonych, nie mieści się w ramach kulturalnej dyskusji - nikt i nigdy nie pozwoli obrócić takiej gafy w żart. I gdzie tu symetria obrażania i tolerancji? Czy można być posłanką i publicznie głosić seksistowskie uwagi?! Pewnie można, skoro nasza publika i właściwe organa tego nie zauważają...
|