Było to bodaj w jesieni 2002 roku. 
Zadzwonił telefon i w słuchawce usłyszałem jakby łkanie kobiety. 
Powiedziała mi, że na forum kieleckim - gdzie wstawiała informacje o planach zniszczenia Polski, została zwyzywana przez jakiegoś anonima. 
Nie wiedziała wtedy jeszcze - jakie chamstwo panuje obecnie w Polsce - jaki motłoch zasiadł za klawiaturą - by wykonywać swoją agenturalną pracę. 
Dziesięć lat temu pojawiła się na tym Forum i z dnia na dzień przysyłała coraz bardziej nieprawdopodobne wieści. 
Była w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku w  Komitecie Strajkowym. 
Podobno była autorką kilku Postulatów Sierpniowych.
Potem pozbawiona została pracy i jak wielu Polaków szukała swojej przyszłości na emigracji. 
W rezultacie czego trafiła do Kanady - gdzie urodził się Jej syn Ryszard. 
Każdego dnia przysyłała mi nowe teksty - czasem po kilka dziennie - przestrzegające przed autorami "nowego porządku świata". 
Elżbieta Gawlas
Były wtedy we mnie wątpliwości - czy mam do czynienia z osobą poważną - czy z jakąś mitomanką, albowiem Jej opowieści o własnej historii wydawały się nieprawdopodobne. 
Jak każdy rozsądny człowiek - brałem też pod uwagę, że może to być prowokacja. 
Stopniowo, powoli sprawdzałem wszystkie informacje jakie przysyłała mi Elżbieta Gawlas. 
Internet był wtedy zaledwie ułamkiem tej biblioteki - jaką jest dzisiaj. 
Ale odszukałem kiedyś kopię filmu "Robotnicy 80" i zobaczyłem w nim Elżbietę siedzącą w tylnym rzędzie podczas negocjacji z Jagielskim. 
Dziś można ten film zobaczyć pod poniższym adresem:
http://www.youtube.com/watch?v=hO-MRUjczzI
Przez kolejne lata wojowała za pośrednictwem Internetu. 
Czuła, że Polskę czeka tragiczna przyszłość. Martwiła się o polską młodzież bardziej - niż o własnego syna - co było pochodną Jej powołania życiowego - nauczycielki. 
Starała się zjednoczyć Polonię i wyrwać Polaków w Kraju z transu - w jakim się znaleźli. 
Wydzwaniała po całym Świecie - płacąc niemałe rachunki za telefon. 
Do mnie samego dzwoniła przez wiele godzin. 
Ale w mojej opinii popełniała pewien merytoryczny błąd. 
Wiedząc, że politycy i tajni zarządcy świata ukrywają przed nami prawdę, bezkrytycznie przyjmowała wiele publikacji prezentujących odmienną od oficjalnej - interpretację historii i współczesnych wydarzeń politycznych. 
Tak było w wypadku Henryka Pająka, którego publikacje przyjęła jako prawdę - co  zemściło się na Niej później. 
Między nami były bardzo duże różnice zdań. 
Spieraliśmy się wielokrotnie. Nawet czasem nie kontaktowaliśmy się przez kilka dni ze sobą. 
Różniliśmy się w ocenie niektórych osób. 
Przyjąłem jako aksjomat, że Elżbietą kieruje instynkt kobiety, który podpowiada jej ocenę moralną konkretnego człowieka.
I dziś przyznać muszę, że w tych przypadkach, które pamiętam to Elżbieta miała rację. 
Cały czas miałem przekonanie, że spierają się dwie ludzkie intuicje: moja i Elżbiety. 
Ponieważ jednak oboje walczyliśmy o ratunek dla Narodu Polskiego to w naszych sprzeczkach "nie było żółci" i w bardzo krótkim czasie przechodziliśmy do porządku dziennego ponad dzielące nas tematy. 
Dostałem od Elżbiety przydomek "grumpy" - co podsumowywało moje zastrzeżenia względem niektórych treści prezentowanych prze Nią. 
Po latach - gdy sytuacja się odwróciła i Elżbieta lepiej zrozumiała moją drogę działania to z kolei ja dzwoniłem do Elżbiety, a wtedy witała mnie przez telefon okrzykiem: "o Smok Wawelski!". 
Elżbieta miała nadzieję na mobilizację moralną Narodu Polskiego i odrodzenia Polski w jej wyniku. 
6 marca 2004 roku odbył się w Rzgowie koło Łodzi I Kongres Polski Suwerennej - na który specjalnie przyleciała z Kanady.
Niestety, wszyscy uczestnicy widzieli siebie w roli przywódców a nikt nie był skory do pracy dla dobra Polski. 
Sztandary i proporczyki
Przemowy i procesyje
Oto jest treść majestatu, 
który w niewielu żyje.
Przyznam, że w tamtym czasie miałem bardzo małą wiedzę o strukturze Polonii i naiwnie liczyłem, że w dziele ratowania Polski można liczyć na pomoc Rodaków z zagranicy. 
W jesieni 2004 Elżbieta zaprosiła mnie do siebie - do Toronto - bym przemówił do Rodaków i jednocześnie poznał sytuację Polonii. 
Z podróży pozostały mi dwa wnioski:
1. Polonia jest bardzo podzielona i zajęta problemami własnego życia. 
2. Są jednak środowiska, które żyją wedle fundamentalnych dla Polaków aksjomatów kultury - szacunku wzajemnego i miłości do Ojczyzny. Aksjomatów nieobecnych w dzisiejszej Polsce. 
Jak są liczne taie środowiska - tego nie jestem w stanie określić. Ale cieszyło mnie, że na takie skupiska trafiłem. Choć poznałem też przypadki haniebnej działalności gówniarzy przybyłych z Polski, którzy chcą zawłaszczyć i zniszczyć dorobek Polonii. 
Pół roku później spotkałem się z Elżbietą w Hamburgu. 
Wiedziała, że jej prababka pochodziła z tego miasta i chciała je poznać. 
W żadnym wypadku nie czuła niemieckich korzeni i raczej identyfikowała się z słowiańskimi Obodrytami (Obodrzytami). 
Któregoś dnia wyciągnęła mnie do hamburskiego Ogrodu Botanicznego, w którym spotkaliśmy chłopca, spacerującego z dziadkiem po ogrodzie. 
Elżbieta miała dar do zaczepiania wyjątkowych osób. W dłuższej rozmowie chłopiec powiedział, że choć mieszka w Niemczech to czuje się dumnym Polakiem. 
To spotkanie wydaje mi się wręcz symboliczne i dlatego pozwalam sobie je przypomnieć. 
Na umówione w roku następnym spotkanie - w tym ogrodzie Elżbieta, niestety nie dojechała. 
W jesieni 2005 roku Elżbieta wpadła na szalony pomysł - by startować w Wyborach Prezydenckich. 
Jakie miała kwalifikacje by zostać Prezydentem Polski?
Żadne. 
W przeciwieństwie do wszystkich prezydentów III RP, którzy również nie posiadali żadnych kwalifikacji do zajmowanego stanowiska - Elżbieta emanowała unikalną dziś miłością do Polski i intuicją wobec ludzi. 
Z pewnością byłaby najlepszym możliwym Prezydentem Polaków. 
Ale wobec totalitaryzmu medialnego liberałów - jej szanse były nikłe. 
Bardzo szybko została zdradzona przez tych - którzy deklarowali Jej pomoc w kampanii i utworzenie komitetu wyborczego. 
Pretekstem był wcześniejszy wpis Elżbiety na jakimś forum - w którym przywołała treści z książki Henryka Pająka. A w niej autor twierdził, iż Karol Wojtyła był agentem Moskwy o pseudonimie Atylla. 
Zdradzana była wiele razy. Obrażali Ją i pluli na Elżbietę ludzie do których wyciągała swoja dłoń. A ona była tylko drobną kobietą o wielkim sercu. 
Z tego powodu zmuszona była założyć mentalny pancerz ochronny przez podłością szpiclów buszujących w Internecie. 
Ucieczką od podłej codzienności były jej wyobrażenie o innych światach. 
Wiele lat temu trafiła w Toronto na ludzi określających się mianem Asyryjczyków i poznała ich kulturę. Poczuła, że jest to kultura jej bliska - jakby gdzieś w genach pozostał ślad. 
Nie ma w tym nic szczególnego - bo znaczna część Europejczyków wywodzi się z terenów - gdzie kiedyś istniało Państwo Asyryjskie. 
W ramach odreagowania od codziennych przykrości Elżbieta bawiła się myślami, że jest księżniczką Asyryjską. Czego nikt z bliskiego otoczenia Elżbiety nie traktował inaczej jak pewną formę zabawy. 
Wielokrotnie tłumaczyłem Elżbiecie różne zjawiska w polskim życiu codziennym, które mógł zrozumieć tylko człowiek mieszkający w Polsce. 
W prowadzonej od 22 lat strategii zniszczenia Państwa Polskiego - jedna z ważniejszych ról przypadła zdemoralizowanym - tak zwanym - ludziom kultury, którzy byli wcześniej najemnymi dziwkami komunistycznego reżimu. 
Po 1989 roku rządzący poczynili wiele starań, by przedstawić patriotyzm - jako przejaw choroby umysłowej - bo w "nowoczesnym państwie" nie ma dla niego miejsca. 
Moje kontakty z Elżbietą bardzo angażowały mnie czasowo. 
Około 2007 roku umówiliśmy się, że Elżbieta pójdzie swoją drogą, a ja skoncentruję się na kulturze by dowieść, że prócz masy ladacznic sprzedajnych wobec rządzących - są w Polsce artyści, wierni aksjomatom kultury polskiej.
Elżbieta cały czas obserwowała moje działania i dziękowała mi za wszystko - co robię dla polskiej kultury. 
Kontaktowaliśmy się już rzadziej. 
Po jakimś czasie Elżbieta powiedziała mi, że ma problemy ze zdrowiem, ale to nic bo dożyje stu lat i zobaczy niepodległą Polskę.
Z czasem stawało się coraz gorzej. 
Kiedy rozmawialiśmy przez telefon to postękiwała co jakiś czas, lecz nie narzekała, że Ją boli. 
Cierpiała ponad 2 lata. 
Nie poddała się i walczyła do końca o zdrowie nie dla siebie, lecz dla Polski. 
Przeszła trzy chemioterapie i bodaj dwie radiacje. 
Cały czas jednak twierdziła, że powróci do Polski z tarczą. 
I kiedy Jej życie wisiało na włosku to przeczytała w Internecie, że Krzysztof Wyszkowski - w wywiadzie dla Pawła Zyzaka insynuował, że w trakcie Strajku 1980 roku Elżbieta mogła być wtyką SB. 
To uderzyło ogromnie w Elżbietę i być może zadecydowało, że się poddała w walce z chorobą. 
Swoje insynuacje Wyszkowski poparł stwierdzeniem, że Elżbieta proponowała mu osobiście  wywiezienie Wałęsy ze Stoczni - ponieważ uważała, że jest on niebezpieczny dla strajkujących. 
Po 32 latach wiemy, że takie rozwiązanie byłoby cudowne dla Polski. 
Ale wielu ludzi jeszcze długo nie zrozumie wielkiej intuicji Elżbiety.
W 2005 roku Elżbieta gościła u mnie. 
W sierpniu pojechaliśmy na niezależne obchody 25 rocznicy powstania Solidarności - które odbywały się w budynku NOT. 
Spotkała tam wielu znajomych z okresu strajku. Sam Wyszkowski pozował z Elżbietą do zdjęcia i nikt nie znalazł w swoich dokumentach IPN jakiejkolwiek informacji o agenturalnej działalności Elżbiety. 
Osobiście rozmawiałem z IPN w Gdańsku i mam potwierdzenie, że Elżbieta ma "status pokrzywdzonej". A więc to na Elżbietę donoszono. 
Pewnie wiele osób zastanowi się - jak Elżbieta znalazła się w Strajku 1980 roku - skoro nie pracowała w Stoczni?
W kuchni stoczniowej pracowała od wielu lat ś.p. Mieczysława Gawlas - mama Elżbiety, do której często przychodziła. Na portierni była dobrze znana. I dlatego weszła na teren Stoczni w dniach strajku.
Ja osobiście mogłem doświadczyć - jak niczym mysz - Elżbieta wślizgiwała się w każde miejsce. W czasie oficjalnych uroczystości, pod Stocznią - w 2005 roku, odgrodzono znaczną część placu dla polityków. 
Nie zrażona niczym przeszła między ochraniarzami i doszła w każde dowolne miejsce. Ja szedłem za Elżbietą i cały czas to obserwowałem. 
Na zdjęciach w poniższym linku ma cierpiącą twarz bo bolało Ją to - co zobaczyła w Polsce. 
http://zaprasza.net/a.php?article_id=31715
W psychice Elżbiety tkwiło straszne wspomnienie. 
To był widok zamordowanych w 1970 roku ludzi - w tym wielu młodych chłopców. 
I cały czas twierdziła, że oficjalne statystyki ofiar 1970 roku - kłamią bo było dużo wiecej zabitych. 
Kilkakrotnie mówiła mi, że strach przed powtórzeniem tych wydarzeń zaprowadził Ją do Komitetu Strajkowego dziesięć lat później. 
Dokładnie w 42. rocznicę ogłoszenia podwyżek cen - z 1970 roku, zadzwoniłem do Elżbiety. 
12 grudnia 2011 roku rozmawialiśmy dwukrotnie. 
Nie zdawałem sobie sprawy, ze to nasza ostatnia rozmowa. 
Przed świętami bezskutecznie usiłowałem dodzwonić się do Elżbiety. 
W końcu przerażony zadzwoniłem do syna - Ryszarda ale zostawiłem tylko wiadomość na sekretarce. 
Po świętach Ryszard oddzwonił i powiedział, że Elżbieta jest pod specjalną opieką, ale nie powiedział, że stan zdrowia się pogorszył. 
Łudziłem się, że to kolejny z zabiegów - jakie przechodziła Elżbieta. 
21 stycznia 2012 obserwowałem wydarzenia związane atakiem na serwery rządowe. 
Był to pierwszy bunt społeczny po 1989 roku. 
Bunt wobec tyranii - do którego Elżbieta wzywała przez  wszystkie swoje lata aktywności w Internecie. 
Zadzwonił do mnie Ryszard i powiedział słowa, które ścięły mnie z nóg. 
"Elżbieta jest w szpitalu. To już długo nie potrwa". 
W tym momencie - wbrew mojej woli - przed oczyma przechodziły mi wspólne chwile spędzone z Elżbietą. 
Szczególnie zapamiętałem - jak w Męcinie wdrapywała się na konia - by pojeździć w siodle. 
W mieszkaniu poczułem dziwny zapach - jakby ściany zaczęły się pocić. 
Przypomniałem sobie, ze dokładnie taki sam zapach poczułem - gdy zmarła moja Mama.
Ale nie chciałem wierzyć w to - co mówił do mnie - mój organizm.
Następnego dnia napisałem do Ryszarda by przekazał Elżbiecie kilka ważnych słów ode mnie. 
Z braku odpowiedzi - kolejnego dnia napisałem znowu i wtedy otrzymałem odpowiedź:
"mama już odeszła od nas. Umarła minuty po naszej rozmowie w sobotę przy najlepszych przyjaciołach (oprócz ciebie)."
Nie doczekała buntu Narodu Polskiego przeciwko tyranii szumowin mentalnych. 
Była jedyną z osób - z Komitetu Strajkowego 1980 roku - która do końca walczyła o godne życie dla polskiej młodzieży, o Naród Polski. 
Ten tekst na pewno będzie kilkakrotnie uaktualniany. Wymaga bowiem czasu i refleksji. 
Zbierałem się do niego od miesiąca i każdego dnia myślałem o Elżbiecie. 
Umieszczam go dziś tylko dlatego - by nie pozostało wrażenie, że tak łatwo Polacy przechodzą do porządku dziennego nad śmiercią patriotów - przyjaciół. 
"Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna, 
Co mnie żywej na nic... tylko czoło zdobi; 
Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna, 
Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi."