Pierwsza wizyta prezydenta Obamy w Azji jako „pierwszego prezydenta USA pochodzącego z regionu Oceanu Spokojnego” zaczyna się od przystanku w Japonii, która od czasów wojny jest pod kontrolą wojskową USA. Japonia jest drugim po Chinach, największym wierzycielem Stanów Zjednoczonych, państwa najbardziej zadłużonego na świecie. Właśnie w cieniu astronomicznych długów pojednawcze wypowiedzi prezydenta Obamy zapewniają Chiny, że USA nie będzie Chinom przeszkadzać w ich rozwoju gospodarczym. Chiny już produkują więcej samochodów niż USA. Mimo tego prezydent Obama twierdzi, że USA nie będzie starać się ograniczać wzrostu potęgi Chin i chce pokojowo współżyć z Chinami.
Warto zwrócić uwagę, że oficjalne wizyty prezydentów i dygnitarzy USA zawsze są planowane według znaczenia, jakie Waszyngton przypisuje państwu odwiedzanemu. Na przykład fakt, że Obama zignorował polskie obchody na Westerplatte, w dniu pierwszego września 2009, w siedemdziesiątą rocznicę wybuchu Drugiej Wojny Światowej, jest wyrazem oceny Polski jako państwa mało ważnego, które USA może tak samo traktować jak tradycyjnie Waszyngton traktuje „republiki bananowe” w Ameryce Łacińskiej.
Tak, więc nawet kolejność wizyty prezydenta Obamy w Chinach po jego wizycie w Japonii jest dowodem, że USA nadal stara się uszanować Japonię, która pod opieką Ameryki ma obecnie największą gospodarkę na świecie po Stanach Zjednoczony. Ten stan rzeczy prawdopodobnie nie potrwa długo, ponieważ gospodarka Chin nie tylko rośnie szybciej niż gospodarka Japonii, ale właściwie już Chiny doganiają Japonię i w niedalekiej przyszłości Chiny będą miały drugą największą gospodarkę na świecie na drugim miejscu po USA. Obecnie wartość roczna gospodarki USA jest oceniana na około 14,4 trylionów dolarów, a Chin jest oceniana na blisko dziewięć trylionów dolarów. Roczny eksport USA do Chin ocenia się na 5,8 miliardów, a import z Chin do USA na blisko 28 miliardów dolarów.
Zbliża się spotkanie u szczytu w Kopenhadze i obecnie, 15go listopada, 2009 w sprawie prób ograniczania dwutlenku węgla w atmosferze ziemskiej. Prezydent Obama i inni szefowie państw wokół Oceanu Spokojnego, zgodzili się z premierem Danii, Lars Lokke Rasmussen’em, żeby na razie zawrzeć wstępny układ w sprawie klimatu. Układ ten ma być na mniejszą skalę niż początkowo planowano.
Rozmowy prezydentów Obamy i Miedwiediewa dotyczą przedłużenia traktatu o obopólnym zmniejszaniu arsenałów nuklearny. Traktat ten pod nazwą START I był podpisany w 1991 roku i kończy się z końcem grudnia 2009. Ruchome wyrzutnie pocisków międzykontynentalnych typu Topol na szynach kolejowych i na drogach Federacji Rosyjskiej nie mają odpowiednika w USA i obecnie Amerykanie starają się ograniczyć tego typu broń.
Zmiany traktacie START są proponowane przez Amerykanów. Zmiany te Rosjanie nazywają dyktatem, na który nie zgadzają się. Przetargi dotyczą ilości rakiet o dalekim zasięgu, włącznie z pociskami w wyrzutniach na łodziach podwodnych. Jak dotąd USA jest „rozczarowane” stanem pertraktacji z Rosją. W obliczu gwarantowanego obopólnego zniszczenia na wypadek wymiany salw nuklearnych przez USA i Rosję, dyplomaci z obydwu stron usilnie pracują w Genewie nad osiągnięciem nowego porozumienia i podpisania traktatu START II.
Prezydenci Obama i Miedwiediew wspólnie nawołują Iran do wymiany uranu nadającego się do budowy bomb nuklearnych, na paliwo do produkowania elektryczności. Według Białego Domu obydwaj prezydenci dyskutowali, na jakie sankcje karne wobec Iranu ich państwa mogłyby się zgodzić w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Chiny są największym wierzycielem USA obecnie i ten fakt kształtuje stosunki między Waszyngtonem i jedyną potęgą na świecie, która z czasem będzie mieć możność przejąć od Ameryki status światowej super-potęgi. W rezultacie Obama nie będzie ostro krytykował naruszeń praw człowieka przez Chiny, ale raczej będzie pojednawczy wobec Chińczyków, od których USA ma zamiar zaciągać dalsze wielkie pożyczki w celu n. p. finansowania reformy służby zdrowia przygotowywanej przez kongres w Waszyngtonie.
Prezydent Obama podkreśla, że rozwój silnych Chin, żyjących w dobrobycie może być podstawą pokoju światowego, koniecznego w epoce nuklearnej. Sztab w Białym Domu przygotowywał pojednawcze przemówienia Obamy w Szanghaju i Pekinie. Równocześnie odmówiono audiencji Dalai Lamie w Białym Domu, żeby nie drażnić rządu w Pekinie, według urzędników USA tak jak to miało miejsce w 2007 roku, kiedy prezydent Bush odznaczył Dalai Lamę Złotym Medalem Kongresu. Mimo tego że wizyta Obamy w Chinach odbędzie się po wizycie prezydenta USA w Japonii, Chiny są traktowane coraz bardziej pojednawczo przez rząd w Waszyngtonie\.
Prezydent Obama mówi, że potrzebuje i chce wzrostu roli Chin na świecie, ponieważ „Chiny już odgrywają bardzo ważną rolę globalną i ich obecność gospodarcza i dyplomatyczna ma miejsce na każdym kontynencie, jak też w przestrzeni kosmicznej i nawet na Antarktyce.” Takie jest tło wizyty prezydenta Obamy w Chinach 16 października, 2009.
WWW.pogonowski.com
|