AFORYZMY - autor Zygmunt Jan Prusiński
Wybacz mi te kolory o których śnię intymnie, wypuściłem kilka balonów z twoim imieniem.
Zielone oczy – jej, niebieskie oczy – moje, to wystarczy przejść noce razem.
Spełniły się powroty, odżyły innowacje - względy uczuć z obu stron, i zasiew pogodny i czuły.
Obwieszam na drzewach Miłość Tysiąclecia; mam klucz podarowany od niej pozłacany z twardego kruszcu.
Zagraj mi delikatnie krzyk miłości - za zasłoną Penelopa naga a słowa pęcznieją, rozkwit układa zadośćuczynienie.
Tyle wobec i w zamierzeniu, kameralnie i scenicznie wystąpimy w intymnym teatrze, niezmiernie gościnni.
Dzwony miejskie sygnał podadzą, złotą noc zamówisz by zlot erotyków poznać z ukochanym.
Dzisiaj jesteś inna zupełnie jakbyś powstała z rajskiej jabłoni, a przy tobie grajek - poeta.
I była przełęcz roztańczona w Kotlinie Kłodzkiej, sadziłaś w trawie namacalny dzień narodzin.
Stary rozdział skruszył oswojone kąty, tajemnicza etiuda wyszła spod ludzkich parasoli.
Stopiła się mgła w całości wytworna pani, zadźwięczała w jabłoniach iście wolna jak przestrzeń.
Wczorajszy dzień zatrzymał dźwięk pośród innych dźwięków, ale ten był szczególny bo moralny.
Kłócą się gęsi na łąkach, równina zapisu jak skacowany wiersz.
Użyteczność w bieli - orszak niewinnej maskarady niesie sztandary.
Poetka siedzi przy poecie, bliziutko rzeczka stęka płochliwa jak słowo.
Śnieżne pytanie w lutym na serio, czy gacki płoszą rym.
Omawiamy przyszłość, obrazy same się malują a nocne sowy czuwają.
Ośnieżony kulig, pędzą jelenie na czas sanie ciągnąc.
Nocne czarownice wychodzą z jaskiń by wróżyć pod oknami.
A tam są góry i względy uczuć w dolinie zaklętego echa.
Symfonia rozpala ziemię i, tak codziennie wspominam majową noc w obrzeżach zasnutej
elegancji.
Muszelki znają twe imię, karmię łabędzie - nie odlatują w ciepłe kraje.
Spokój jak plot w sadzie wciąż spowity, udaję się tym śladem by cię ocaleć.
U ciebie pada a u mnie suchy dzień bez słońca, rozwidniam wierszem ciche zakamarki.
|